Widzisz. Znowu wszystko do reputacji sprowadzasz i nie zrozumiałeś o czym pisałem.
Powiedz mi więc.
I znowu nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Czy ja gdzieś napisałem, że mdleję?
No ok. Więc co chciales przez to powiedzieć? Że to to samo, co spojrzenie na dziewczynę, która Ci się podoba i odczuwane z tym emocje?
Ja się nie poddałem, to po prostu było 10 minutowe uczucie, a potem czułem, że wierzę z przymusu. I wiara w Boga była dla mnie ciężką rzeczą i męczyłem się bo w głębi siebie wiedziałem, że tak naprawdę nie wierzę.
No ok, po prostu odrzuciles Boga, bo się poddales. Jak mówilem u mnie bylo super przez 2-3 tygodnie po rekolekcjach, normalnie chodzilem taki rozradowany. A potem zaczęlo się, kolejne sytuacje mające w to we mnie zabić, wiele przeszedlem takich sporych upadków w ostatnim miesiącu, ale wiesz co jest najważniejsze? Że czlowiek potrafi powracać. Judasz po uswiadomieniu sobie co zrobil wolal się powiesić, niż wyrazić skruchę. A my wiemy, że nigdy droga nie jest zamknięta, tak jak dla syna marnotrawnego, który wolal pojsć zlą scieżką. To byl i jest w sumie Twój wybór, ale to, że sobie tak szybko odpusciles, wydaje mi się, że decyzja zbyt pochopnie podjęta - ale jak chciales tak zrobiles.
Nie wiem jak inni ale ja mówię: śmierć, głód, zniszczenie, kataklizmy, gwałty, morderstwa, choroby, gwałciciele, mordercy, złodzieje. Po tym co można zaobserwować na świecie można stwierdzić, że Boga nie ma. I to są namacalne dowody bo widzisz je i sobie nawet możesz dotknąć jakiegoś mordercę, złodzieja czy gwałciciela (bez aluzji). Poza tym, pisząc o dowodach i eksperymentach miałem też na myśli inne duchowe przeżycia i jakieś "rytuały" a nie samo istnienie Boga bo posta pisałem pod wpływem impulsu, bo mnie zdenerwowałeś, także to bardziej w sprawy niższej rangi duchowej niż Bóg.
Czy to nie ludzie są źli wlasnie? Gwalciciele, mordercy, zlodzieje - to nikt inny niż osoby, które zamiast posluchać Boga idą calkiem inną scieżką - a konsekwencje odbijają się na wszystkich. A tamta reszta to nic innego jak naturalna problemy swiata, zresztą mogące nas uswiadomić w tym, że nasze życie jest kruche, każdy kolejny dzień jest nieprzewidywalny; żeby być gotowym, bo "nie znasz dnia ani godziny". A smierć w naszym odczuciu to bolesne bardzo przeżycie ze strony żyjących, ale także trzeba pamiętać, że to czas ostatecznego przejscia, do Boga. Rodzimy się też po to, aby też ostatecznie dojsć do Boga. Ziemia to tylko początek, do wiecznosci.
Poza tym, pisząc o dowodach i eksperymentach miałem też na myśli inne duchowe przeżycia i jakieś "rytuały" a nie samo istnienie Boga bo posta pisałem pod wpływem impulsu, bo mnie zdenerwowałeś.
Więc spokoju duszy życzę
Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 05.06.2012 - 23:12