Tylko, dlaczego przyjmujesz, że samoloty ścieły całe poziomy, bo jakby nie było, to raczej mało możliwe.
Czepisz się słówek. Przecież dobrze wiesz, że to dlaczego WTC stały zależało praktycznie całkowicie od rdzenia. to główna struktura nośna budynku (jak kręgosłup) Gdyby samolot uszkodził rdzeń na całej jego szerokości, budenek zawaliłby się natychmiast po zderzeniu.
Inna sprawa, czy liczby 12 i 26 pochodzą z tego oficjalnego raportu, czy skąd?!
I tam można to znależć. Ale przecież chyba wiemy, na jakiej wysokości udzerzyły samoloty? W końcu doskonale wiemy, które piętra powyżej zderzenia zostały nietknięte. Stąd te liczby. Co do zaokrągleń nie wiem o co Ci chodzi? Przecież skoro 110 pięter ma masę 350 000 ton, to przy 26 wychodzi 83 000 ton. Prosta proporcja...
Wracam do pytania z jedno z poprzednich postów: Czy widziałeś budynek po pożarze? Straszące - stojące - ściany i brak stropów!?
Ja nie. I raczej nikt chyba nie widział. W końcy budynek płonąl do samego zawalenia. Wiem tylko co opowiadali ludzi którzy ewakuowali się bezpośrednio z sąsiedztwa zderzenia, a także strażacy. Niejednokrotnie musieli pokonywać olbrzymie wyrwy, niemal otchłanie o wielometrowej głębokości. Kojarzysz zdjęcie kobiety kurczowo trzymającej się elewacji budynku, stojącej w dziurze po samolocie. Dam sobie głowę uciąć, że za plecami miała głęboką otchłań. Obejrzyj sobie animacje symulacje (prawdziwe fizyczne modele) tego, co działo się z wieżami w momencie zderzenia i wczasie pożaru (Głowna strona NIST na samym dole). Nie wyobrażasz sobie, jaką "rozpierduchę" w strukturze budynku zrobił sam silnik. Swojego też dokonał pożar. Też są piękne fizyczne symulacje.
Nurtuje mnie tylko cały czas ten rdzeń. Bo jaka siła na niego działa, z kosmosu nie przyleciala. Nie ma tu żadnego wytłumaczenia. Stropy mogły się zawalić, ale nie rdzeń, choćby był na górze uszkodzony.
O czym ty mówisz? A siła ciężkości fragmentów znajdujacych sie powyżej zderzenia. Prawdę rzekłszy bardziej obrazową wielkością jest nie siła, a PĘD spadajacych fragmentów.
Pęd zależy od masy i prędkości. To ta wielkość odpowiada m.in. za to, jak bardzo "zmasakrowane" są samochody po wypadkach.
Postaram Ci się obrazowo przedstawić, jaką potęgą niszczącą dysponowały zapadające się górne fragmenty wież.
Jak już wspomniałem górne fragmenty zapadając się, w momencie zetknięcia się z dolnymi nienaruszonymi partiami budynku osiągnęły prędkość ok.
15 m/s.Pęd:
p = m*vDla fragmentu
26 piętrowego (South):
p = 83 000 000 kg * 15 m/s =
1 250 000 000 kg*m/sDla fragmentu
12 piętrowego (North):
p = 38 000 000 kg * 15 m/s =
570 000 000 kg*m/sTeraz dla porównania obliczmy jaki pęd posiada
Boeing 767 lecący na pełnym gazie (900 km/h). Masa startowa 180 ton
p = 180 000 kg * 250 m/s =
45 000 000 kg*m/sA teraz wyobraż sobie, że
zapadające się fragmenty zastępujemy odpowiednią liczbą pędzących pionowo z góry na wieże Boeingów 767, które jednocześnie uderzają w każdą z nich. Aby efekt oddziaływania był identyczny, jak w przypadku zapadających się fragmentów potrzeba:
[b]- w przypadku wieży S samolotów w liczbie
28.
- w przypadku wieży N samolotów w liczbie
13Wyobraź sobie teraz to zdarzenie i zastanów się jakie szanse miałby rdzeń poniżej miejsc uderzenia w tej sytuacji.