Napisano
17.11.2012 - 17:01
A ja dzielę sny następująco:
1. te, które śnimy podczas fazy REM, czyli tzw. marzenia senne, w nich możesz stworzyć wszystko do czego tylko wyobraźnia jest zdolna, ale mają podtekst realistyczny, tzn. odzwierciedlają twoje przeżycia w realu, śnisz nieświadomie (nie wiesz, że w tym momencie śnisz, jest to jak w realu);
2. powstałe podczas LDka, czyli niejako wymuszone wyobraźnią, ale nad którymi śniący ma pełną kontrolę i wkażdej chwili może się wybudzić, to on jest reżyserem swoich snów i steruje nimi, jeżeli wymkną się spod kontroli tzn., że zapadł w normalny sen;
3. istniejące tylko w OOBE, nawet trudno nazwać je snami, raczej są to wizje, które pojawiają się w wyższym wymiarze i sam nie masz na nie zbyt dużego wpływu, aczkolwiek masz świadomość, że je przeżywasz.
Zapisuję co ciekawsze sny, ale tylko te z LDka i OOBE, mam ich cały notatnik, niektóre bardzo dziwne i symboliczne, a ze śmiercią, swoją i innych, stykkam się w nich bardzo często, już się przyzwyczaiłem. Oto krótka próbka:
To mój pierwszy wpis w tym roku. Od ostatniego albo nie miałem żadnych ciekawych przeżyć, albo miałem, ale za to brakło mi czasu by je opisać, no i potem zapomniałem, tak to bywa. Ale dziś się uparłem żeby to wpisać, bo jest godne uwagi. Muszę ten wpis podzielić na dwie części: pierwsza dotyczy poprzedniej nocy a raczej poranka, bo zawsze prowadzę eksperyment nad wczesnym ranem, druga natomiast przeżyć z dzisiejszego dnia. Zatem najpierw to, co było wczoraj.
1. Pamiętam jak znalazłem się w grupie ochotników niemieckich do pracy w polu. Nie wiedziałem, na czym ta praca ma polegać, a nikt nie chciał mnie uświadomić. Wsiadłem więc z nimi do autobusu i pojechaliśmy. Gdy znaleźliśmy się na miejscu, moim oczom ukazał się niezwykły widok. Była to ogromna polana, na której stały kopce czegoś jakby ziemi wymieszanej z kwiatami, podobne do torfu, sam nie wiem, co to było. Tamci powiedzieli mi, że praca polega na oddzieleniu czarnego, od kolorowego i że jest łatwa, ale sami nie wiedzieli, co to jest i do czego służy. Przede wszystkim widok tych kopców był imponujący, porozrzucane były na dużej przestrzeni, ale w sposób naturalny, jakby przyroda sama to przygotowała dla człowieka. Obok była drewniana chata, w której się rozgościliśmy i zaczęli od śniadania. Potem oczywiście wzięliśmy się do pracy, ale nie pamiętam niestety jak się ten sen skończył.
O wiele bardziej zagadkowa jest druga część snu, w której widziałem sam siebie. Muszę zaznaczyć, że był to sen świadomy (ciało śpi, umysł czuwa), więc mogłem w każdej chwili się wybudzić i kontrolowałem go. Leżałem w swojej zwykłej pozycji w łóżku i medytowałem. "Dość tego" - powiedziałem sobie i wstałem z łóżka. Pokręciłem się trochę po pokoju, wszystko było na swoim miejscu. Zawsze po wybudzeniu się sprawdzam czy jestem na jawie czy to jeszcze sen. Żeby się upewnić, spojrzałem na swoje łóżko; pościel była rozkopana a mnie w nim nie było. "A więc jestem na jawie". Wziąłem się za sprzątanie i ścielenie łóżka, jednak coś mi tu nie pasowało, coś było inaczej, przede wszystkim za cicho jak na tą porę dnia. Patrzę na zegar, a na nim nie ma wskazówek. "Co się stało z czasem?" Wiem, że po wyjściu z ciała potrafię się unosić. Ale teraz nic z tych rzeczy, więc chyba jednak jestem w realu. Podchodzę do okna, to zawsze mój ostateczny test i wkładam rękę w szybę. Ręka przechodzi przez nią. A więc jednak astral. Jak to możliwe, przecież nie ma mnie w łóżku? Już chciałem wyjść na, zewnątrz, gdy coś mnie powstrzymało i wróciłem do pokoju. Położyłem się spowrotem w łóżku i zasnąłem. Po jakimś czasie obudziłem się znów, tym razem już naprawdę.
Komentarz: Zastanawiam się czy w OOBE po wyjściu z ciała ciało fizyczne musi być na swoim miejscu. Bo jeżeli tak to nie było to OOBE tylko sen. Z drugiej strony wszystkie moje reakcje były typowe dla OOBE i może przemieściłem swoje fizyczne ciało do astralu (no bo gdzie by się podziało?). A może był to sen w astralu i dlatego nie widziałem swojego fizycznego ciała, tym bardziej, że symptomy wskazywały na to, że znajduję się w realu. Może więc taka kolejność: real - astral - astral - real?
2.W moim dzisiejszym przeżyciu astralnym znalazłem się w świątyni. Najpierw myślałem, że jestem na zewnątrz, lecz zorientowałem się, że to miejsce kultu, wyposażone w typowe kościelne insygnia i wizerunki. Zacząłem fruwać i przemieszczać się w różne miejsca. W pewnym momencie byłem na szczycie wieży, ale gdy spojrzałem w dół, zobaczyłem okrągłe wnętrze, jakby studnię. Było bardzo wysoko a ja stałem na jakiejś platformie. "Skoro to sen to zobaczmy, co się stanie, gdy skoczę" I skoczyłem głową w dół. Leciałem szybko, coraz szybciej. Pierwsze uderzenie o kamień i czuję ból w głowie, jakby mi pękła czaszka. Straciłem świadomość. Za chwilę znalazłem się na dole tej wieży i obudziłem się. "A więc jednak żyję". Najgorszy był moment pierwszego uderzenia. Wiem teraz, że wtedy traci się przytomność i już więcej człowiek nic nie wie. Budzi się dopiero po śmierci. A i ten moment jest dość ciekawy. Bo jeżeli to tylko sen to budzisz się w realu cały spocony i zlękniony, a jeżeli to prawda to ockniesz się w fokusie 23 albo innym i szukasz, co się stało tak naprawdę, ale ciągle myślisz, że to sen. Ja nawet po wybudzeniu nie byłem pewien czy żyję czy też nie, ale nie bałem się. Samobójstwo jest cool.