Ja zaś myślę tak: To nie było w żaden sposób zaplanowane. Wojna o ropę ? Fakt, niby OPEC kontroluje korzystanie z tego surowca, jednak lata dominacji na politycznej scenie świata nauczyły USA jednej zasady - rządzić wszystkim i wszystkimi. Amerykanie wiedzą niby, że przysłowiowej łapy na całej ropie świata nie położą, ale jednocześnie mocno w to wierzą... Jaka jest prawda o Amerykanach ? Otóż przeciętny John czy Sam nie ma pojęcia o tym, co dzieje się "na górze", ale jest z tego dumny. Jego nie obchodzi taka czy inna decyzja Wuja George'a. On ma swój "job" , "home" i tyle mu wystarczy żeby być "lucky". Dumny jest z gwiaździstego sztandaru, potęgi swojego kraju... A rząd niech robi swoje, bo "oni od tego są, oni są od tego"
Takim narodem łatwo jest rządzić... Ale przypatrzmy się dokładnym powodom dumy obywateli USA, przede wszystkim historii. Wiadomo, jak wyglądały początki państwa amerykańskiego - terror i horror... Kawałki ziemi zdobywano przy pomocy noża i flinty, wycinając "do nogi" całe osady Indian. Tych, których nie wykończyli uzbrojeni w "grzmiące kije" osadnicy, zabiły choroby przywleczone razem z superucywilizowanymi narodami europejskimi. Jak wielkie musi być poniżenie rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, kiedy biały człowiek zamyka całe plemię w rezerwacie i traktuje jak ginący gatunek, do którego zagłady sam się przyczynił. Pozatym Indian traktuje się jako "mniejszość"... To tak jakby do Polski nagle wkroczył najeźdźca i wymordował 95% Polaków, a pozostały procent nazwał mniejszością i zamnknął w rezerwacie, żeby potomni mogli zobaczyć jak wygląda prawdziwy Polak... Terror wprowadzany przez kolonistów to jedno, zaś brak przynależności narodowej to drugie. Przecież Ci, którzy zaczęli osiedlać się w Ameryce Północnej byli Niemcami bądź Brytyjczykami. Kiedy tylko zobaczyli "jak tu fajnie" nagle zapomnieli o swoim pochodzeniu. SAMI nazwali się Amerykanami, i SAMI stworzyli naród. Nie poprzez bogatą historię, lecz przez zabór i wyrzeknięcie się własnego kraju. Ale chyba trudno zapomnieć o byciu Anglikiem mówiąc po angielsku. Niepodległość ? Konstytucja ? Ok... Tyle, że również niewolnictwo i traktowanie drugiego człowieka gorzej od zwierzęcia. 9/11 to zemsta świata, o którym przeciętny Amerykanin nie ma pojęcia. Nie popieram przemocy w żadnej formie, jednak nie dziwi mnie też, że świat arabski po prostu nie wytrzymał. Stany Zjednoczone jako mocarstwo od zakończenia II wojny światowej co chwila ładują się w jakiś konflikt, tłumacząc, że to misja pokojowa bądź zapobiegawcza. Rząd amerykański ciągle karmi swoich obywateli wizją Wielkiego Wroga Wolnego Narodu - po wojnie byli to komuniści, teraz są to terroryści. O ile komunistów można było postraszyć "atomówką", to terroryści są po prostu niezniszczalni. Przykładem było polowanie na Osamę bin Ladena. Od deklaracji prezydenta Busha minęło kilka lat, a Osama nadal biega z kałaszem i zwyczajnie się śmieje. Schwytanie jednego człowieka w górzystym kraju, w którym można się ukrywać choć przez całe życie (mając wpływy i pieniądze Osamy L. ) to nie jest taka prosta sprawa. Chyba, żeby zastosować taktykę "rzezi niewiniątek" - zabijać wszystkich po kolei z nadzieją, że trafi się na tego właściwego - a na taką taktykę rząd amerykański przechodzi zawsze kiedy coś mu idzie nie tak.
I znów post wysłał mi się podwójnie - proszę o usunięcie kopii
EDIT AlienGrey: Zrobione 
PS: Klawisz enter masz pod małym palcem prawej dłoni, jakbyś nie wiedział 
