Napisano 28.03.2013 - 22:07
-Przecież te budynki były zaprojektowane aby wytrzymały uderzenie samolotu.Na pewno nie było żadnego "programu adaptacyjnego"? A może był, tylko patrzysz na problem od złej strony. Nie w czynieniu budynków pancernymi jest metoda, ale w tym, aby samoloty kolejny raz w nie uderzyć nie miały już możliwości. Bo budynkom samym w sobie nic nie brakowało - to splot bardzo nietypowych okoliczności przesądził o ich strukturalnej klęsce.Sam wspomniałeś o pożarze wieży WTC z 1975 roku. Sytuacja była bardziej typowa i wszystko zakończyło się dobrze. Jestem pewien, że gdyby pożar WTC 7 stanowił indywidualne zdarzenie, budynek stałby do dziś.
Istotniejsze jest to że te pożary znacznie się różniły. Windsor był jedną wielką pochodnią a WTC tak intensywnie się paliło że ludzie siedzieli sobie obok tego inferna. Popatrz sobie na ekspansje pożaru-tam ogień rozchodził się błyskawicznie a tu praktycznie pozostał w miejscu.Szkoda, że nie napisałeś, że zewnętrzny stalowy szkielet tego budynku zaczął się rozpadać już po ok. 2 godzinach pożaru (źródło). Szkoda, że nie napisałeś, że centralną część stanowił, znacznie bardziej odporny na ogień, żelbetowy rdzeń. Dla Ciebie najistotniejsze jest tylko to, że pożar trwał dobę...
Mam prośbę...Ja widzę płomienie, dużo płomieni. Na wielu piętrach, z których każde ma powierzchnię 2/3 boiska piłkarskiego.
WTC1:
u góry po lewej: ściana wschodnia,
u góry po prawej oraz na dole po lewej: widok na ścianę południową i zachodnią,
na dole po lewej: widok od strony północnej.
Tylko że ten pożar powinno być widać. Zamiast tego mamy kilka ogników i kupę dymu...Krótko mówiąc, obecność dużych ilości dymu wcale nie musi wskazywać na to, że pożar jest lichy. Wręcz przeciwnie, może wskazywać na bardzo gwałtowny, generujący deficyt tlenowy przebieg spalania. A jeśli palą się jeszcze do tego substancje o dużej zawartości węgla w składzie, to konkretną zadymę mamy już gwarantowaną.
To pożar naszych duszNo, ale może czegoś nie wiem i istnieją jakieś pożary bezdymne. Z chęcią się czegoś o tym dowiem.
Czyli co? Każde piętro spadało na ziemię z 400m? Myślałem że każde piętro uderzało o to znajdujące się niżej. Po uderzeniu waliły w następne niższe i tak dalej, aż do dna i do fundamentów...Rozumiem, że chodzi o zdjęcia pokazujące coś w tym stylu? Niestety, takich zdjęć nie będzie. Wieże WTC nie były kilkupiętrowymi budynkami o solidnych, żelbetowych podłogach, ale ponad 400-metrowymi stalowymi kolosami. Kolosami, w których zmagazynowana była olbrzymia energia potencjalna, która podczas kolapsu betonową, 10-centymetrową wylewkę spoczywającą na kratownicach podłóg "rozmieniła na drobne".
Raczej gruziku-no ale przy takiej pierwotnej grubości betonu. Zdjęcia powoli przeglądamA oglądałeś kiedyś zdjęcia ze Strefy Zero? Gruzu tam Ci dostatek. Jedno z wielu zdjęć.
Samochód samochodowi nie równy...raz.Ja crash-test z Focusem umieściłem jako ilustrację do przedstawianego przeze mnie przykładu. A Ty chyba tylko po to, aby pochwalić się, że potrafisz podlinkować filmik z You Tube. Przynajmniej na chwilę obecną nic innego mi do głowy nie przychodzi.
Zapewne oczekiwałbyś kopii 1:1.A czy te wielopiętrowe kondygnacje stanowiły kopię układu konstrukcyjnego budynków WTC?
Oj chyba tak stwierdziłeś:Chyba nie do końca tak stwierdziłem. Sprawdź sobie tutaj to jeszcze raz.
Tylko część rdzeni przetrwała główną fazę kolapsu. Niestety, uszkodzone i pozbawione wsparcia ze strony reszty budynku wytrzymały sekundy. Widać to na wielu nagraniach. Same sterczące rdzenie możesz zobaczyć na tym zestawieniu ujęć:
Według polskich norm budynkiem wysokościowym jest każdy budynek, którego wysokość przekracza 55m. Pojęcie wieżowca zawiera się w budynkach wysokościowych – jednak różnica pomiędzy wysokościowcem a wieżowcem jest taka, że wieżowiec ma kształt wieży (czyli mała powierzchnia podstawy, duża wysokość), a wysokościowiec może mieć dowolną kubaturę. Każdy kwadrat (wieżowiec) jest prostokątem (wysokościowcem), ale nie każdy prostokąt (wysokościowiec) jest kwadratem (wieżowcem).
Nie zmienia to faktu, że nie znam wysokościowca o konstrukcji stalowej, który płonąłby dobę i się nie zawalił. Tym bardziej nie znam takiego wieżowca – oczywiście mogę po prostu nie wiedzieć.
Skoro był gwałtowny i intensywny to powinien też się intensywnie rozprzestrzeniać-czego nie czynił...Moim zdaniem odegrał rolę wręcz kluczową – bo zapłonową. Nie jest ważne jak długo płonęło samo paliwo – zakładam, że wypaliło się po kilku minutach. Ważne jest to, że pożar który zrodził się z tego wybuchu sam w sobie mógł mieć temperaturę zdolną uszkodzić konstrukcję, a dodatkowo wspomagany początkowo przez temperaturę spalania paliwa – przebiegał gwałtowniej i szybciej, w sposób trudny do przewidzenia.
Traci je czy zaczyna tracić? Ta stal musi chyba sama osiągnąć tą temperaturę a nie znajdować się w jej pobliżu.Przeciętny pożar – np. biura – w krytycznym momencie w (zależności od wielu czynników) osiąga temperaturę 800–1200 C; bez udziału paliwa. Tymczasem stal traci swoje właściwości sprężyste już w temperaturze 540C.
Tak chyba jest gdy elementy nie mają gdzie oddawać otrzymywanego ciepła lub gdy nie są wstanie tak szybko tego ciepła przekazywać innym elementom. Tam było gdzie to ciepło oddawać i nie było na tyle intensywnego pożaru aby to ciepło niszczyło aż tak wiele elementów.Wystarczy średnio 30 minut (zależy to od wielu czynników, np. od stopu) oddziaływania ognia na element stalowy niezabezpieczony, aby doprowadzić do jego zniszczenia. Wieże WTC wytrzymały przed zawaleniem się około 1,5h – to i tak dużo, biorąc pod uwagę to, że uderzenie samolotu odsłoniło w niektórych miejscach zabezpieczone stalowe elementy na działanie wysokiej temperatury.
Nagrania rozmów strażaków przez krótkofalówki. Co ciekawe że te nagrania były bardzo długo utajnione i dopiero pod mocnym wpływem rodzin je odtajniono.Nie wypowiem się, bo nie wiem jakie są źródła stwierdzeń strażaków.
...która musi być intensywna.Piętą achillesową stali jest temperatura.
Jak czytałeś to wrzuć coś bo ja niewiele o tym pożarze wyłapałem.Z tego co wyczytałem to pożar dotarł na 6 pięter, nie na 9 – i nie strawił ich. W wycinkach gazet z NYT pisano, że pożar wybuchł na 11 piętrze i stąd ogień po kablach dotarł do 9 i 14 piętra. Ogień na piętrach najbardziej oddalonych od źródła (czyli piętra 11) zgasł sam po krótkim czasie; ogień na pozostałych piętrach - w tym 11 – całkowicie ugaszono w ciągu 3 godzin. Najwięcej zniszczeń dotknęło piętro 11, lecz bez uszkodzeń konstrukcji.
To wciąż był azbest-dlatego wieże wysadzono gdyż koszty rozbiórki zniszczyłyby budżet miasta.Jak dla mnie sytuacja zupełnie inna i nieporównywalna. Pożar z 1975 był cały czas pod kontrolą, źródło pożaru pochodziło tylko z jednego piętra – sprawnie można było go ugasić. Ogień nie zagrażał konstrukcji, bo nie zniszczył zabezpieczeń w postaci materiałów ognioodpornych otulających elementy stalowe (wtedy był to chyba jeszcze azbest) – i został w porę ugaszony.
Analogicznie większy ciężar na dole-większa wytrzymałość konstrukcyjna. Mniejszy ciężar na gorze mniejsza wytrzymałość konstrukcyjna. Osłabienie dolnych pięter wpływa podobnie jak tych na górze. Dolne są masywniejsze ale znoszą większeParadoksalnie pożar na niższych piętrach (tak jak w 1975) jest ‘bezpieczniejszy’, bo niższe partie wieżowców mają większe gabaryty konstrukcyjne niż w partiach wyższych (okolice 100 piętra w 2001 roku). Zgodnie z zasadą że u podstawy ciężej (więcej) – za to im wyżej tym lżej (mniej). W rzeczywistości aby zachwiać konstrukcją przy podstawie wieżowca pożar musiałby trwać naprawdę długo i objąć bardzo duże przestrzenie
Oczywiście źródłem pożaru nie jest sama konstrukcja tylko materiały wewnątrz tej konstrukcji. Beton może dużo ciepła magazynować i przekazywać a konstrukcja drewniana spali się/zwęgli na zewnątrz a środek pozostanie "zdrowy"Załóżmy że mamy stodołę o konstrukcji wyłącznie stalowej, drugą – o konstrukcji wyłącznie drewnianej (czysto teoretycznie, czyli wykluczamy istnienie np. gwoździ), trzecią – o konstrukcji betonowej. W takich samych przeciętnych warunkach pożarowych, bez gaszenia go – konstrukcja stalowa zawsze spadnie pierwsza. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że konstrukcja drewniana nie upadnie wcale, ewentualnie po długim czasie. Konstrukcji betonowej ogień nie wyrządzi większej szkody.
Mam rozumieć że nikt po 9/11 nie przejął się innymi wieżowcami (starszymi) skoro wiadomo że stal tak łatwo poddaje się ogniowi? Nie zrobiono nic po tak traumatycznym zdarzeniu aby uchronić inne ofiary?Oczywiście wieżowce zabezpiecza się jak tylko człowiek potrafi, ale nigdy stuprocentowo nie uchronisz budynku przed katastrofą (może gdyby zbudować go w całości z diamentu, nie wiem). Powstają coraz to nowsze systemy budowania, itp. które zwiększają bezpieczeństwo, ale zawsze istnieje sposób żeby budynek zniszczyć. Każdy ma jakiś słaby punkt.
Właśnie o te istniejące budynki mi chodzi. Praktycznie każdy biurowiec ma kilka % pomieszczeń pustych. Na każdym piętrze można jedno pomieszczenie przerobić na p-poż. Mogą tam być duże butle z CO2, jakąś pianę, wodę z dodatkami... z wężami sięgającymi na całe piętro. Jaki to problem? Przecież zagrożone są całe budynki i setki istnień ludzkich. Tak pokazały te trzy przypadki-więc wnioski powinny wypłynąć i być zrealizowane.Nie ma takich. Można obudować stal np. betonem ale wtedy zmienia się konstrukcja, budynek robi się diametralnie droższy (co już jest argumentem nie do obejścia), wydłuża się czas budowy i powstają ograniczenia wysokościowe, bo beton jest cięższy. Poza tym nawet beton nie zapewni 100% odporności ogniowej. Nie muszę zaznaczać, że takie rozwiązanie nie obejmuje konstrukcji stalowych budynków już istniejących.
Z tego co pamiętam to dużą prędkość też uwzględniali a paliwa w samolotach było ok 1/3 z czego znaczna część wybuchła na zewnątrz w postaci wielkiej kuli ognia.Oczywiście, że było to uwzględniane. Ale brane pod uwagę były samoloty ‘zagubione’, które np. podczas mgły kołują nad miastem, zwykle mają wytracony zapas paliwa. Nikt nie planował, że w budynek uderzy z premedytacją rozpędzony samolot z prawie pełnym bakiem.
Wiele innych budynków zostało trafionych tymi elementami, znacznie mocniej niż 7-ka a tylko ona się zawaliła. Dodatkowo należy stwierdzić że Windsor palił się intensywnie a 7-ka tliła się.Ale z tego co mi wiadomo to Windsor nie został uderzony odpadającymi elementami konstrukcyjnymi sąsiedniego budynku – a chyba tak było w przypadku WTC7?
Polisa obejmowała także czy przede wszystkim ubezpieczenie od ataków terrorystycznych?A co jest podejrzanego w tym, że Silverstein postanowił ubezpieczyć kupione przez siebie budynki? Co jest podejrzanego w tym, że polisa obejmowała także ubezpieczenie od szkód spowodowanych zamachem terrorystycznym? W końcu budynki już raz celem takiego ataku były (w 1993 roku), więc zagrożenie było jak najbardziej realne.
Zadał dlatego że każdy z budynków uznał za odrębny akt ataku terrorystycznego. Dostał tyle ile się z umowy należało-zachłanny ten biznesmenik był. Wykupił budynek na wieczystą dzierżawę wpłacił 100 mln $ a dostał 5,5mld $ Piszę z pamięci ale chyba nieznacznie się pomyliłem.Swoją drogą, skoro Silverstein o wszystkim wiedział, to dlaczego nie postarał się o to, aby umowa ubezpieczenia nie pozwalała na jej niekorzystną dla niego interpretację. Przypomnę, że Silverstein żądał od firmy ubezpieczeniowej dwa razy więcej niż ostatecznie pod długich procesach sądowych otrzymał.
Koszty powstałe w wyniku zniszczeń pokryło miasto. On dostał kilka mld$ w prezencie i mógł sobie pozwolić na sporą inwestycje. Polscy deweloperzy marzyliby o takim zastrzyku gotówki na wybudowanie jakiegoś wieżowca.Aha, i jeszcze jedno. Koszt odbudowy kompleksu WTC znacznie przewyższa kwotę uzyskaną z tytułu odszkodowania.
Większość nie jest jednoznaczne z monopolem na prawdę. Wielokrotnie większość się myliła.A jeszcze większa liczba specjalistów w oficjalnym wyjaśnieniu nie widzi niczego podejrzanego.
Tak jak pytałem się wcześniej-z ilu etapów i na ile odległych w czasie składało się zawalenie się wież WTC?Energia była pochodzenia grawitacyjnego. Samo zapadanie zachodziło głównie w środku - w obrębie podłóg. Same ściany zewnętrzne i rdzeń w głównej fazie kolapsu praktycznie nie brały udziału. Ich dezintegracja była w głównej mierze wtórnym efektem braku stabilności pozbawionej podłóg konstrukcji. Niestabilne ściany zewnętrzne uginały się pod własnym ciężarem, a następnie rozpadały się na mniejsze lub większe sekcje paneli (mnóstwo widać ich w gruzowisku). Nieco stabilniejsze, spore partie rdzenia przetrwały trochę dłużej. Ale i one, w znacznym stopniu osłabione i uszkodzone, także w końcu się zawaliły.
Co do tych filmów to nie wiem czy już wcześniej były prezentowane na forum, ale wydają się bardzo ciekawe dlatego je prezentuje z uwagi na nowych użytkowników tego forum, nie każdemu chce się wałkować nie jeden temat, a przy okazji czytać niektóre rewelacje sceptyków, którzy nie odnoszą sie do wszystkich punktów, informacji i pytań zadawanych przez swoich oponentów w sprawie "oficjalnej" wersji jaką jest 9/11, która niestety nie trzyma się kupy co zresztą jest wiadome i zauważone przez wielu architektów, inzynierów i zwykłych ludzi na całym świecie.
Napisano 28.03.2013 - 22:27
Bywa różnie... Czasem nie istnieją te z dymem... Przykładem może być pożar na zachodniej elewacji South Tower.To pożar naszych dusz
No, ale może czegoś nie wiem i istnieją jakieś pożary bezdymne. Z chęcią się czegoś o tym dowiem.
Użytkownik pishor edytował ten post 28.03.2013 - 23:03
Napisano 29.03.2013 - 00:30
Sięgnijmy do legendy tego "schematu ogniowego". Co tam mamy napisane odnośnie znaczenia kolorów?Bywa różnie... Czasem nie istnieją te z dymem... Przykładem może być pożar na zachodniej elewacji South Tower.
W związku z faktem, że NIST nie wziął go pod uwagę przy sporządzaniu swojego "schematu ogniowego" (post #182 str.79) - on najwyraźniej nie istnieje...
A mimo to, widać go na wielu nagraniach video... Między innymi na tym
FILMIK (od 7:15 sec)
To prawda - jest niewielki (zaledwie kilka okien) Ale dymi, czyli... jest.
Jednak nie na schemacie
Moim zadaniem to duże niedopatrzenie, chociaż niespecjalne dziwne. Pamiętam, że np. na schemacie dotyczącym WTC7 widać było zaznaczone pożary, których istnienia trudno byłoby dowieść...
Napisano 29.03.2013 - 12:55
Czy na filmie w tych kilku oknach oprócz dymu, widać także OGIEŃ?
Nie widać. Zatem okna powinny być na schemacie oznaczone na biało.
Mam nadzieję, że precyzyjnie to wyjaśniłem?Zatem z czym jest problem, pishorze?
Napisano 29.03.2013 - 14:44
Nadinterpretacji powiadam. I żeby ją uzasadnić uciekasz się do kolejnej.Nadinterpretacja powiadasz?
I tu zapytam: W którym miejscu poprzedniego posta stwierdziłem, że dym na zachodniej ścianie WTC 2 nie jest wynikiem pożaru??? Nie mogę się tego dopatrzyć.Jednocześnie, widząc film pokazujący kłęby dymu na zachodniej elewacji WTC 2, z pełnym przekonaniem twierdzisz, że nie nie jest to wynik pożaru, BO NIE WIDAĆ OGNIA.
Napisano 29.03.2013 - 15:54
Napisano 29.03.2013 - 16:46
Chcesz kontekstu. Proszę bardzo.Napisałem, co napisałem i nadal to podtrzymuję.
Możesz mnie łapać za cytaty ale dla mnie liczy się też coś innego - kontekst wypowiedzi...
Napisano 29.03.2013 - 21:00
Napisano 30.03.2013 - 14:13
To może jeszcze ja trochę poprostuję.Jeszcze małe sprostowanie wobec podawania wczorajszych danych z pamięci:
Lary wpłacił 130mln $ a dostał 4,5 mld $
Klik
Napisano 30.03.2013 - 15:12
Dobrym i PEWNYM interesem bym tego nie nazwał.
Na razie widzę tu tylko inwestycję, która niesie za sobą wiele ryzyka i póki co nie daje żadnej gwarancji zysków.
Napisano 30.03.2013 - 17:59
Jakiej znowu nadinterpretacji?W sumie, aż się prosi napisać tu kilka słów o "nadinterpretacji" i "niczym nie skrępowanych wodzach fantazji" ale, jak napisałem wyżej - zwyczajnie nie chce mi się prowadzić dyskusji w ten sposób...
To, co miałeś na myśli specjalnie mnie nie obchodzi, bo do Twojej raczej nic nie wnoszącej wypowiedzi się nie odnosiłem.Kiedy pisałem o "dobrym biznesie" (i tylko DOBRYM) miałem na myśli fakt, że gość wyłożył na ubezpieczenie określoną kwotę i otrzymał jej wielokrotność. Co znowu wcale nie jest ani tak powszechne, ani pewne.
Napisano 30.03.2013 - 18:13
Dobrym i pewnym interesem bym tego nie nazwał.
Na razie widzę tu tylko inwestycję, która niesie za sobą wiele ryzyka i póki co nie daje żadnej gwarancji zysków.
Napisano 30.03.2013 - 18:16
Napisałem "dobrym i pewnym interesem", bo w tak zniekształcony sposób powierzchowne stwierdzenia Robakatorianina ukazują sprawę ubezpieczenia budynków. Ot, Larry wpłaca $130 mln, a dostaje $4,5 mld. Proste i genialne. Zero ryzyka, 3500% zysku. Ktoś mniej zorientowany w temacie mógłby zobaczyć w tym bardzo sugestywne "smoking gun", więc postanowiłem kwestię trochę bardziej przybliżyć.
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych