WTC OCEAN NIESZCZĘŚĆ - MORZE WĄTPLIWOŚCIfot: wikipedia.org
– Skąd się wzięło 9/11? – to jest głęboko zakorzeniona przyczyna wszystkiego. […] dlaczego runął WTC7 […] dlaczego tak szybko wytransportowali z USA całą tą stal z ruin? Dlaczego wszystko związane z 9/11 nie trzyma się kupy? – Aaron Russo w ostatnim publicznym wywiadzie przeprowadzonym przez Alexa Jonesa (2007 r.)
– Z pewnością 19 młodych Arabów oraz mężczyzna siedzący w grocie 7 000 mil dalej [Osama bin Laden], bez względu jak wielki był ich gniew, nie byliby w stanie kierować operacją z ukrycia i doprowadzić do 9/11 – najbardziej skutecznej reklamy telewizyjnej w historii cywilizacji zachodniej – dr Lynn Margulis, światowej sławy naukowiec. Uhonorowana National Medal of Science – najwyższym amerykańskim odznaczeniem naukowym.
W hrabstwie Somerset ciała ofiar uciekają z miejsca katastrofy
Wallace Miller był od 1981 r. zastępcą koronera, a od 1997 r. koronerem hrabstwa Somerset w stanie Pensylwania, na terenie którego 11 września 2001 r. rozbił się United Airlines 93, porwany przez arabskich terrorystów. Stąd jako jeden z pierwszych pojawił się na miejscu tragedii, czyli na polach leżących opodal miasteczka Shanksville. Doświadczenie dwudziestu lat pracy podsuwało mu obrazy zmasakrowanych ciał, ludzkich szczątków rozsypanych wokół leja wyżłobionego wielotonowym kadłubem boeinga 757, jak też potwornego zamieszania, jakiego mogli dokonać tylko ludzie pozostający w głębokim szoku i stresie. I brzmienia krzyku bólu i przerażenia, wzbijającego się pod nieboskłon, wraz z dymem zgliszczy. Jednak rzeczywistość przerosła wyobrażenia człowieka, który widział niejedno. A może raczej do nich – na szczęście: bo z korzyścią dla psychiki bezpośrednich świadków wydarzenia – nie dorosła?
Wallace Miller w wywiadzie dla „Washington Post” w maju 2002 r. stwierdził: – Przestałem być koronerem dwadzieścia minut po przybyciu na miejsce, bowiem nie było tam żadnych ciał. – W ten sposób Miller w zasadzie powtórzył to, o czym mówił w październiku 2001, czyli miesiąc po tragedii, dziennikarzowi „Pittsburgh Post-Gazette”: – Wyglądało jakby samolot wcześniej się zatrzymał, aby pozwolić wysiąść pasażerom zanim się rozbije. – Podobne opinie wyrażali inni, przybyli wraz z Millerem, świadkowie: – Jedyne, co zobaczyłem, to coś, co przypominało plaster miodu, a co, jak sądzę, było materiałem izolacyjnym czy też czymś w tym rodzaju. Nie było tam nic, co można by zidentyfikować jako ludzkie szczątki lub wrak samolotu – powiedział jeden z nich, który, jak widać, nie dostrzegł nie tylko ciał, ale i wraku samolotu.
Biorąc pod uwagę siłę uderzenia i wysokość temperatury wytworzonej przez wybuch, może wszystko po prostu wyparowało? – zastanawiał się Wallace Miller podczas wywiadu dla CNN, w marcu 2002 r., po raz kolejny potwierdzając swoją wersję o braku ciał na polach hrabstwa Somerset, na których rozbił się porwany samolot.
Koroner uściśla zeznania. Papier twardszy od hartowanej stali
Być może tak właśnie było. Tylko dlaczego koroner, który przez cały okres 12 miesięcy, licząc od dnia tragedii, mówił wielokrotnie i jednoznacznie o braku ciał (można by pomyśleć, że pasażerowie gdzieś zniknęli – podkreślał jeszcze we wspomnianym wywiadzie dla CNN) nagle, po kilku latach, zaczął zmieniać zdanie? I dlaczego nie wyparowała papierowa wiza Ziad Jarraha, jednego z porywaczy samolotu, którą znaleziono na miejscu katastrofy airlines 93, chyba bardziej podatna na ogień niż metalowa konstrukcja samolotu? Analogiczna wątpliwość pojawi się w przypadku WTC, bowiem i tam papierowe paszporty i wizy, dzięki którym można było zidentyfikować porywaczy, odnalezione w gruzach, okazały się bardziej odporne na żar niż tony hartowanej stali z konstrukcji zniszczonych budynków. Tego dnia prawa fizyki zdawały się szczególnie sprzyjać administracji Jerzego Busha – dowody mogące podważyć oficjalną wersję wydarzeń „wyparowywały”, a te potwierdzające, wprost przeciwnie – ulegały multiplikacji.
Miller w roku 2005 był jeszcze dość wstrzemięźliwy w uściślaniu swych wcześniejszych wypowiedzi. Bowiem wtedy stwierdził tylko, że jednak znaleziono małe ilości szczątków ludzkich, a pogorszenie pogody i rozmiar próbek nie pozwoliły na ich identyfikację. – To spowodowało, że uznałem za stosowne zakończyć swoje dochodzenie w tej sprawie. – Ale już w 2007 powiedział w wywiadzie dla BBC, tak jakby cytował oficjalną wersję wydarzeń: – Przestałem być koronerem dwadzieścia minut po przybyciu, bo było oczywiste co spowodowało śmierć i w jaki sposób. Doszło do rozbicia samolotu o ziemię jak też wcześniejszego zabójstwa pasażerów dokonanego przez terrorystów, a następnie popełnienia przez nich samobójstwa. – Tak więc mamy trzy różniące się w istotnych szczegółach opinie dotyczące obecności ciał na polach Shanksville: im dalej od wydarzenia, tym bliżej im było do oficjalnej wersji przyczyn i przebiegu katastrofy. Wallece Miller jest do dziś koronerem w hrabstwie Somerset.
Podobny problem, tym razem głównie ze znalezieniem szczątków samolotu, wystąpił w przypadku boeinga 757, który miał uderzyć w budynek Pentagonu. Na miejscu tragedii nie znaleziono żadnych istotnych części tego, niemałego przecież, statku powietrznego. Oficjalna wersja mówiła, że wyparowały one z powodu wysokiej temperatury. Kłopot w tym, że taki sam los nie spotkał ciał ofiar – wszystkie one, z wyjątkiem jednego, zostały zidentyfikowane na podstawie analizy DNA. Poza tym, mimo dużej liczby świadków opisujących wydarzenie, władze nie potrafiły pokazać żadnego video z kamer, w liczbie kilkudziesięciu zainstalowanych w miejscach, z których widać byłoby sylwetkę nadlatującego samolotu.
WTC 7 – albo o budynku, który zanim upadł, zdążył się zawalić
Niewyjaśniona jest sprawa video odnalezionego w archiwach, pokazująca, jak Jane Stanley, korespondentka BBC News, relacjonuje zawalenie się WTC Building 7 ponad 20 minut przed jego upadkiem, który nastąpił o 17:20. Jeszcze „szybszy” był Aaron Brown z CNN, który relacjonował, że WTC7 albo zaraz się zawali, albo już się zawala o 16:10 – ponad godzinę przed wydarzeniem. Później tłumaczono to pomyłką reporterki oraz mylnymi informacjami Agencji Reuters. Z kolei Reuters zrzucił winę na miejscową agencję. Ta natomiast nie miała już na kogo zrzucić odpowiedzialności. Więc chcąc nie chcąc wzięła ją na siebie. Podobno tłumaczyła się tym, że było oczywiste, że zaraz i ta wieża runie (WTC 1 i WTC 2 zawaliły się kilka godzin wcześniej), więc niejako antycypowała wydarzenie. Oczywiście, antycypacja nie jest złem, a w przypadku agencji informacyjnej, może być nawet uważana za cnotę. Ale i tu mamy problem – według wielu świadków, nic nie zapowiadało że WTC 7 mógłby podzielić losy Twin Towers. Upadek WTC7 był wielkim zaskoczeniem: – budynek stał jeszcze ponad 5 godzin po zawaleniu się wież WTC, potem nagle upadł w ciągu 6,5 sekundy – czytamy w oficjalnym raporcie.
Wielu świadków, w tym reporterzy, strażacy i policjanci, opisywało liczne eksplozje w WTC 1 i WTC 2 przed i podczas ich zawalenia się. Podobnie było w przypadku WTC 7.
Nawiązując do problemów z zegarkiem, dodajmy jeszcze, że dwaj wyżsi oficerowie z północno-wschodniej kwatery NORAD (czuwającej nad bezpieczeństwem lotów) zeznawali przed komisją, że system NORAD zaczął śledzić lot United Airlines 93 – tego, z którego „uciekły” ciała ofiar – o 9:16. Rzecz w tym, że komisja rządowa, badająca przyczyny i przebieg wrześniowego zamachu, ustaliła, iż porwanie nastąpiło… 12 minut później. Warto dodać, że wiceprezydent Cheney wydał rozkaz zestrzelenia tegoż flight 93 o 10:10-10:20, podczas gdy samolot leżał już na polu Pensylwanii od 10:03. Polecenie Cheneya było złamaniem konstytucji, gdyż według prawa takie rozporządzenie mógł wydać tylko sekretarz obrony Donald Rumsfeld z całkowitym pominięciem wiceprezydenta.
Coraz więcej ludzi mówi tym samym głosem – chcemy prawdy o 9/11!
Być może wychodzenie obywateli USA z traumy po 9/11, wyrażające się coraz głośniejszym domaganiem się prawdy o zamachu, skłoniło rząd do poszukiwania świadków swojej wersji wydarzeń, nawet, a może zwłaszcza, wśród tych, którzy zaraz po tragedii mówili rzeczy „politycznie niepoprawne” i niekorzystne dla rządowej wersji wypadków z 11 września. To wyjaśniałoby swoistą ewolucję poglądów Millera na sprawę znikających ciał. Natomiast Larry Silverstein, właściciel kompleksu WTC, wziął na siebie ciężar wyjaśnienia tajemnicy WTC7, mówiąc w jednym z wywiadów, że to on zdecydował o wysadzeniu budynku. Jednak rzeczoznawcy uważają, że to absurd, bo aby dokonać tak precyzyjnej operacji, potrzeba co najmniej kilku dni przygotowań, a nie kilku godzin. I na dodatek w warunkach ekstremalnych.
W październiku 2009 r. Charlie Sheen, aktor i gwiazda telewizyjna, domagał się oficjalnie od prezydenta Baraka Obamy wznowienia prac komisji badającej przyczyny i przebieg tragicznych wydarzeń z dnia 11 września 2001 r. Głównym argumentem za ponownym zajęciem się sprawą był fakt, że 60 proc. członków komisji, badającej sprawę osiem lat wcześniej, twierdzi obecnie, że rząd zgodził się na niemówienie prawdy o 9/11, a Pentagon co najmniej mataczył w sprawie swojej reakcji na atak. Charlie Sheen w piśmie do prezydenta Obamy przedstawia długą listę wypowiedzi członków komisji, świadków, naukowców, rzeczoznawców, architektów, konstruktorów, kongresmenów, wojskowych, którzy dowodzą, że 9/11 to wewnętrzna robota władz USA lub, bardziej wstrzemięźliwie, że oficjalna wersja wydarzeń jest nieprawdziwa. Na końcu pisze, że dla tych, którzy traktują ludzi kwestionujących ustalenia rządowej wersji 9/11 jak „wariatów”, przedstawia listę renomowanych psychiatrów i psychologów, którzy uważają, że wersja rządowa tego, co wydarzyło się 11 września jest fałszywa [Zob. Charlie Sheen requests meeting with Obama over 9/11 cover-up, www.infowars.com].
Uczeni dla prawdy o 9/11
Dr Dawid L. Griscom – fizyk pracujący od 33 lat dla Laboratorium Badawczego Marynarki Wojennej, stwierdził, że oficjalna wersja wydarzeń nie pokrywa się z dostępnymi faktami i poparł teorię, mówiącą o kontrolowanym wybuchu, który zniszczył Dwie Wieże.
Dr Lynn Margulis, cytowana na wstępie wykładowczyni prestiżowego uniwersytetu w Massachusetts, nie ma wątpliwości, że zamach z 11 września był precyzyjnie zaplanowaną operacją, bardziej wyrafinowaną i skuteczną nawet niż podpalenie Reichstagu, dającego hitlerowcom pretekst do zniesienia większości praw obywatelskich w Niemczech, czy Operacja Himmler, której Niemcy użyli jako usprawiedliwienia napaści na Polskę we wrześniu 1939 r. Lynn Margulis nie przesądza, kto imiennie odpowiada za przerażające skutki zamachu, służące za usprawiedliwienie wojny w Afganistanie i Iraku jak też bezprecedensowego ataku na naukę, edukację, wolności obywatelskie, nie mniej jednak podała dwa przykłady z historii USA, wskazujące, według niej na to, że amerykańskie władze, dla osiągnięcia własnych celów militarnych potrafią wystawić na szwank życie swoich obywateli. W pierwszym przypadku chodzi o zatonięcie pancernika „Maine” w porcie w Hawanie, który posłużył za pretekst do wojny z Hiszpanią w 1898 r. Amerykanie oskarżyli wówczas o sabotaż Hiszpanów, choć istnieje wersja, której, jak widać, zwolenniczką jest dr Margulis, że dokonały tego amerykańskie służby, powodując wybuch kotła w maszynowni okrętu. Druga sprawa jest bardziej znana – chodzi o Pearl Harbour. Przypomnijmy tylko, że jedna z wersji przyczyn przystąpienia USA do wojny mówi, że amerykańska administracja Roosvelta dobrze wiedziała o planowanym przez Japończyków ataku na bazę w „Perłowej Przystani”.
Jasno swój pogląd przedstawił były członek administracji Georga Busha, dr Morgan Reynolds, który w latach 2001–2002 był szefem ekonomistów w Departamencie Pracy USA. Morgan jest pierwszym prominentnym członkiem administracji Busha, który w 2005 r. publicznie stwierdził, że 9/11 to była wewnętrzna robota (inside job) rządu i CIA. Ten wykładowca ekonomii na uniwersytecie stanowym w Teksasie (Texas A&M Univesity) powiedział, że „nie było prawdziwych samolotów, uderzających w wieże”. Podczas rozmowy z dziennikarzem Fox News w piątą rocznicę zamachu namawiał widzów, aby obejrzeli, klatka po klatce, moment uderzenia samolotu w Wieżę Południową. Przekonają się wtedy, że obraz ten to kreskówka (fake cartoon), ponieważ samolot nie mógłby przebić się przez budynek w taki sposób jak ten pokazany na filmie, gdzie Wieża Południowa została ścięta, jakby była z ulotnego materiału. Natomiast to, co widzieli naoczni świadkowie, było… hologramem.
Ale skoro nie było samolotów, to co z pasażerami – byli to prawdziwi czy wirtualni ludzie? Odpowiedź jest najczęściej taka, że pasażerowie zostali uprowadzeni z lotniska i zamordowani. A rodziny otrzymały olbrzymie odszkodowania – „pieniądze milczenia”.
Specjalistów z dziedziny pożarnictwa, mechaniki, metalurgii, dynamiki wybuchu, którzy mówią, że to oczywiste, iż oba budynki zostały zniszczone przez ładunki wybuchowe, jest znacznie więcej. Na stronie patriotsquestion911.com znajduje się długa lista pytań i wątpliwości, jakie ponad 400 naukowców różnych specjalności z amerykańskich uniwersytetów wysuwa pod adresem ustaleń, które znajdują się w raporcie komisji rządowej ds. przebiegu i przyczyn ataku na WTC oraz Pentagon 11 września 2001 r. Niektórzy z nich mówią wprost o współudziale rządu w zamachu.
Co z Żydami? Albo śmiech literata Ziemkiewicza
Jak wiadomo, istnieje teoria mówiąca, że Żydzi pracujący w WTC otrzymali dwie godziny wcześniej informację, żeby nie przychodzili do pracy, bądź, jeśli już w niej są, natychmiast opuścili zagrożony obszar. Wieść tę mieli otrzymać od dwu pracowników nowojorskiego biura Odigo, izraelskiej firmy informacyjnej. Dlatego 11 września nie zginął żaden Żyd.
Teza ta jest wyśmiewana przez wszystkich „ludzi rozsądnych” od Wschodniego Wybrzeża USA po zachodnie krańce Europy. Na terenie między Bugiem a Odrą chyba najgłośniej śmieje się „ze świrów” – uparcie twierdzących, że Żydów ostrzegł Mossad – literat Ziemkiewicz.
Zwolennicy powyższej tezy, nie wnikając – prawdziwej czy nie, nie kwestionują faktu, że w tragedii 11 września zginęło ok. 400 Żydów. Im po prostu wydało się dziwne, że na 4000 Izraelitów, a więc obywateli państwa Izrael, pracujących w WTC oraz w Pentagonie, życie straciło „tylko” pięć osób, z tego dwie zginęły na pokładzie porwanych samolotów: –ta liczba dotyczy obywateli Izraela a nie amerykańskich Żydów. Bowiem Żydów zginęło 9/11 mnóstwo – czytamy na jednej ze stron lansujących tezę, że obywatele Izraela, pracujący w WTC dostali wcześniej „cynk” od Mossadu [wikispooks.com/wki/9-111/Israel_did_it]. Literat Ziemkiewicz i inne ziemniaki powinni więcej czytać. Wiedza z Wikipedii na temat spiskowych teorii dotyczących 9/11 okazuje się za mała.
Ameryce wolność - Syjonistom Syjam!
Trzy miesiące przed 9/11 William Cooper ostrzegał publicznie przed ważnym atakiem terrorystycznym, o który obwiniony zostanie Osama Bin Laden. Podczas audycji radiowej z dnia 28 czerwca 2001 powiedział: – Przygotujcie się na wielki atak. Ale nie będzie to Osama bin Laden. To będą ci, którzy są odpowiedzialni za powstanie Nowego Porządku Świata. – Natomiast w dniu tragedii stwierdził: – To, czego jesteśmy teraz świadkami, dziś jest najprawdopodobniej co najmniej zapowiedzią redefinicji pojęcia wolność i prawdopodobnie jej śmiercią.
Jeszcze wcześniej, bo 11 miesięcy przed zamachem, Nick Rockefeller miał powiedzieć Aaronowi Russo, że dojdzie do wydarzenia, po którym dokonamy inwazji na Afganistan, aby móc poprowadzić rurociąg przez Morze Kaspijskie, zaatakujemy Irak, aby przejąć pola roponośne i utworzyć bazę na Środkowym Wschodzie i uczynić to wszystko częścią NPŚ. Dla Russo było jasne, że 9/11 został przeprowadzony przez rząd i amerykański system bankowy – będący w prywatnych rękach i stanowiący część układanki zwanej NPŚ – aby wzmóc strach w obywatelach i aby podporządkować ich wszystkiemu, co rząd chce.
Kiedy w 1972 r. Karol Bernstein i Robert Woodward z „The Washington Post” zaczęli węszyć wokół sprawy związanej z podsłuchami zakładanymi w pomieszczeniach Partii Demokratycznej przez pracowników administracji prezydenta Nixona, pewnie zrazu niejeden porządny obywatel, jak też przedstawiciel elit opiniotwórczych, uważał, że oto dwaj psychiczni puścili się w pogoń za wytworami swych chorych umysłów. Pamiętajmy, że to dopiero od czasów afery Watergate myśl, że poważny polityk może podsłuchiwać swoich konkurentów, nabrała mocy powszechnego przekonania.
Gdyby nie zasługi z przeszłości, związane m.in. ze zdemaskowaniem prawdziwego oblicza prezydenta Nixona i jego administracji, kto wie, jakby dziś potraktowano Bernsteina, który jest zdania, że wojna w Iraku była wynikiem spisku żydowskich neokonserwatystów: – To była chora wojna, która przyniosła nam kryzys ekonomiczny i moralny. Poszliśmy na wojnę przeciwko człowiekowi (chodzi zapewne o bin Ladena – R.K.), który nie miał absolutnie nic wspólnego z 9/11. Na tę wojnę poprowadził nas Bush, poprowadził Cheney, żydowscy neokonserwatyści (jewish neo-cons), którzy chcą przebudować świat (remake). Mogę tak powiedzieć, bo sam jestem Żydem – zakończył Bernstein swą emocjonalną wypowiedź w jednej ze stacji telewizyjnych. Ameryka jest w rękach syjonistów, którzy posługują się nią dla własnego, czyli państwa Izrael, interesu. 11 września był zorganizowany przez dwie instytucje: amerykańską CIA i izraelski Mossad. Karol Bernstein poparł tym samym tezę Dawida Duka, że wojna z Irakiem była wojną tylko i wyłącznie w interesie Izraela. Dawid Duke to, jakby ktoś nie wiedział, amerykański biały nacjonalista, antysemita, wyznawca spiskowej teorii dziejów. Tak przynajmniej pisze o nim Wikipedia, która chyba za nim niespecjalnie przepada. I mówiąc szczerze, ze swojego punktu widzenia, ma do tego prawo.
. . .
wg.pl
Mocny tekst.