Gunner... to może inaczej, bo trochę szkoda Twojego czasu i energii na zastanawianie się "co pishor miał na mysli".
Myślę, że można je wykorzystać lepiej, np. na rozwinięcie kilku sąsiednich wątków dotyczących chociażby pożaru w wtc7, czy dziury wylotowej w Pentagonie. Zapraszam do nich.
Uważasz, że zarówno FBI jak i CIA mogą ukrywać prawdę przed światem. Ale wierzysz, że oficjalne zaprzeczenie znalezienia czarnych skrzynek nie jest ukrywaniem prawdy.
Owszem, uważam, że część istotnych dla sprawy dowodów (np. nagrania z Pentagonu, czy czarne skrzynki z wtc) jest ukrywana, min. innymi przez wymienione agencje (przez kogo jeszcze - nawet się nie domyślam).
Jednak
nie wierzę i
NIGDZIE tak nie twierdziłem, że nie jest to ukrywaniem prawdy. Byłoby to nielogiczne przecież.
To, co napisałem w kilku ostatnich postach, w tym wątku wynika z jednej, zasadniczej rzeczy, na którą zwróciłeś uwagę :
Jesteś powściągliwy w ocenie faktów, które nie mają oficjalnego potwierdzenia. I to wcale nie jest zarzut, a jedynie moje odczucia.
Dokładnie.
Cieszę się, że zwróciłeś na to uwagę. Staram się (na potrzeby dyskusji prowadzonej na tym forum) zwracać uwagę tylko na te kwestie, które są udokumentowane (niekoniecznie potwierdzone oficjalnie) w sposób na tyle dobry, żeby nie można ich było zignorować lub skwitować, krótkim stwierdzeniem "nie masz na to dowodów" lub "jest to mało wiarygodne"
W przypadku czarnych skrzynek, tak
NIESTETY jest.
Jedynym źródłem informacji o ich znalezieniu w ruinach wież jest gość, który widział jak znaleziona została jedna z nich i jego kolega, który mu opowiadał o znalezieniu dwóch kolejnych (tak ja to zapamiętałem - popraw mnie jeśli coś namieszałem).
Jak rozumiem, fakt ten nie został potwierdzony w żaden inny sposób (inni świadkowie, zdjęcia, filmy, ze nie wspomnę o czynnikach oficjalnych). No chyba, że (co możliwe) - coś mi umknęło.
W tej sytuacji (zaznaczam - na potrzeby dyskusji prowadzonej na tym forum) jest to kiepski dowód i teza łatwa do obalenia. I chociaż bardzo chętnie wykorzystałbym taki argument jako dowód na potwierdzenie faktu, że FBI mataczy, to nie zrobię tego, z powodów wymienionych wyżej.
Taki dowód ma dla mnie zbyt małą wartość i w świetle tego - po prostu dla mnie nie istnieje (chociaż szczerze chciałbym żeby było inaczej)
jako argument do wykorzystania w dyskusji.
Dlatego też napisałem
cyt:
' Czytałem ale...Zostało to potwierdzone przez jakieś oficjalne czynniki? Bo jeśli nie, to oznacza, że ich "nie odnaleziono" (zwróć uwagę na cudzysłów),
a wcześniej
cyt.
"Z tym zatajeniem czarnych skrzynek, to też nie do końca jest tak. Przecież ich nie znaleźli... To jak można zatajać coś, czego się nie ma?" Tu akurat powinien być cudzysłów zamykający zwrot "nie znaleźli"
Zdanie "Jak można zatajać coś, czego się nie ma" jest utrzymane w tonie sarkastycznym, podobnie jak cały ten pierwszy wpis. Najprawdopodobniej stąd całe to nieporozumienie.
Mam nadzieję, że teraz już wszystko jest jasne?
FBI rozwiązało tą zagadkę już dawno temu za nas wszystkich. Paszport przetrwał, a skrzynki nie... znaczna część z was nigdy tego nawet nie kwestionowała. I to jest straszne, obrzydliwe wręcz... cokolwiek te szuje zrobią i oświadczą, to ludzie szczęśliwie to zaakceptują.
Tu, niestety obawiam się, że się mylisz (i niepotrzebnie wskakujesz na wysokie C).
Chociaż jestem tu od niedawna, natrafiłem na dyskusję na ten temat (i to bodajże nie w jednym tylko wątku). Polecam przestudiowanie tematów z lat wcześniejszych, a naocznie się o tym przekonasz.
Problem w tym, że chociaż mogłoby się wydawać to jawnym dowodem na mataczenie, to jednak, wbrew pozorom łatwo taki argument zbić (mówię o przetrwaniu paszportu), co też skwapliwie "wykorzystali" zwolennicy wersji oficjalnej (i nawet się przy tym znacznie nie napocili). Jeśli poświęcisz swój czas, żeby odkopać tą dyskusję, to sam się o tym przekonasz - ja chętnie wskazałbym Ci konkretny fragment ale, zabij mnie, nie pamiętam gdzie to było.
I przy okazji... jest to kolejny dowód na to, ze zamiast się rzucać na wszystko, co znajdzie się w internecie w związku z tą sprawą, lepiej posegregować sobie informacje i wybrać te, które nie tak łatwo zignorować, czy zbić w dyskusji. Czasem mniej, znaczy więcej.
A jeżeli już o paszporcie rozmawiamy. To dla mnie bardziej ciekawy (w sensie - kuriozalny) , niż jego przetrwanie, jest sposób w jaki trafił on w ręce śledczych.
Cytuję za
qski z forum
Prawda2.info (pokreślenie jest moje)
ZNALEZIONY PASZPORT
Twierdzenie: Jest w oczywisty sposób niemożliwe, by paszport mógł przetrwać szalejące w wieży piekło, więc nie ulega wątpliwości, że został podrzucony.
FAKT: (niezależnie od tego, jak wydaje się nieprawdopodobny, niemniej fakt). Paszport odzyskał detektyw nowojorskiej policji Yuk H. Chin, któremu wręczył go przechodzień. Przechodzień odbiegł, zanim policjant go zidentyfikować. Był to mężczyzna w garniturze w wieku około 30 lat. Działo się to tuż przed zawaleniem się wieży WTC2. Z góry sypał się gruz. Detektyw tego samego dnia oddał paszport FBI. Sądzi się, że przechodzień znalazł paszport na ulicy wśród spadających z góry resztek. Na pobliskich ulicach znaleziono także różne części samolotu.
Ponieważ brzmi to tak nieprawdopodobnie autorzy podają inne przykłady ocalenia drobnych przedmiotów z tego piekła. Z samolotu lot 175 ocalała karta United Airlines Mileage Plus należąca do 22 letniej Lisy Anne Frost, która właśnie ukończyła z honorami studia na Boston University i była na liście pasażerów tego lotu. Kartę znaleziono tuż obok kawałka jej prawego biodra (zidentyfikowanego dzięki badaniom DNA). Z tej dziewczyny nic więcej nie zostało.
Znaleziono również prawo jazdy i przywieszkę na bagaż z lotu 77, a jeszcze więcej z lotu 93: obrączki i inną biżuterię, buty, portfel, banknoty itp. Na ulicach wokół WTC odnaleziono również dwa listy z poczty, która znajdowała się w samolotach. link do cytatu :
http://prawda2.info/...opic.php?t=4661Przyznasz, że to niezwykle frapujące?
Tytułem uzupełnienia (ale to łatwo stwierdzić chociażby czytając podlinkowany post) autor nie jest zwolennikiem tezy, że cały 9/11 to fake.