Skocz do zawartości


Zdjęcie

Poszukiwania początków Wszechświata


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

dżek.

    Muzyka Śnieżnych Pól

  • Postów: 1196
  • Tematów: 280
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 39
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Obecnie powszechnie akceptuje się teorię, zgodnie z którą kilkanaście miliardów lat temu miał miejsce akt stworzenia kosmosu, w którym znajduje się nasz ziemski system życia. Kosmos według założeń tej teorii powstał w wyniku gigantycznej eksplozji znanej pod nazwą Wielkiego Wybuchu, przy czym wybuch ten zrodził się w warunkach, które z punktu widzenia nauki są osobliwością, wykraczającą poza aktualne możliwości naszego poznania. Ta osobliwość bywa niekiedy traktowana jako fizyczny odpowiednik czynnika nadprzyrodzonego.

Poszukiwania ujednoliconej teorii pola w ramach połączenia fizyki klasycznej z fizyką kwantową zrodziło dziedzinę kosmologii kwantowej [1], która poszukuje takiego modelu wszechświata, który uwzględniałby wyłonienie się naszego kosmosu w wyniku działania ściśle określonych praw fizycznych. Jest sprawą oczywistą, że poszukiwanie owych praw fizycznych wymaga poczynienia kolejnych założeń i umożliwia dalsze myślowe spekulacje. W rozważaniach tych traktuje się niekiedy kosmos jak cząstkę kwantową, co pozwala zinterpretować jego powstanie jako wynik kwantowej fluktuacji [2]. Pozwala to uznać, że nasz świat mógłby powstać praktycznie z niczego, tzn. bez udziału tworzywa w takim sensie, w jakim dziś to pojęcie powszechnie rozumiemy, być może nawet z udziałem jakiejś uniwersalnej świadomości planującej. M-teoria oferuje nam natomiast propozycję powstania naszego kosmosu w wyniku Wielkiej Kraksy [3], czyli zderzenia się dwóch bran (obiektów n-wymiarowych znajdujących się w hiperprzestrzeni o większej liczbie wymiarów). Jedna z tych bran – zwana widzialną – dałaby początek naszemu kosmosowi, natomiast druga z nich byłaby braną ukrytą, a w jej pobliżu mogłaby jeszcze powstać lub oderwać się od niej trzecia. Można uznać, że zderzenie to byłoby w istocie Wielkim Wybuchem, lecz obszar kolizji byłby nieporównanie większy niż zakładała to wcześniejsza wersja powstania kosmosu. Według M-koncepcji w momencie kolizji część energii kinetycznej zamieniła się w ciepło, zatem kosmos zrodził się zgodnie z nią w gorącej kąpieli. Zespół kwantowych fluktuacji, który odcisnął się na powierzchni brany widzialnej w momencie zderzenia, zapoczątkował powstawanie w naszym świecie pierwszych gwiazd i galaktyk. Wielkość tych pierwotnych fluktuacji można dziś odczytać w mikrofalowym promieniowaniu tła, a jeśli uda się zwiększyć dokładność tego odczytu, będzie można uznać, który z tych dwóch modeli (inflacyjny [4] czy zderzeniowy) lepiej oddaje rzeczywistość. Na razie model zderzeniowy wydaje się bardziej atrakcyjny, bowiem pozwala obejść problem początkowej osobliwości traktując Wielki Wybuch jako konsekwencję poprzedzających go procesów fizycznych. Ma więc ambicję, by stać się teorią fundamentalną całej fizyki. Wszechświat według tej teorii mógł istnieć nieskończenie długo, ale nasz czas kosmiczny rozpoczął się w momencie kolizji.

Jako argument przemawiający za słusznością teorii Wielkiego Wybuchu przytacza się wiele naukowych dowodów, w tym najogólniejsze prawo fizyki – tzw. drugą zasadę termodynamiki [5]. Zgodnie z tą zasadą, spontaniczne przejście dowolnego układu od jednego stanu termodynamicznego do drugiego w procesie nieodwracalnym powoduje, że jego entropia [6] wzrasta. Jeśli proces jest odwracalny, entropia nie ulega zmianie. Od chwili swego powstania (przy założeniu, że istnieje jakiś początek) nasz świat ustawicznie się zmieniał, a jego struktura jest tak złożona, że wymyka się to naszej wyobraźni. Składa się on z niewyobrażalnej liczby układów o mniejszym i większym stopniu złożoności, zawartych jedne w drugich, a nieustannie rozszerzający się horyzont zdarzeń naszego świata powoduje dodatkowo, że wkraczają do niego z obszarów poza horyzontem wciąż nowe zdarzenia i zaburzenia. Każdy z tych cząstkowych układów rozpatrywany jako odrębna całość dąży do stanu równowagi, ale każdy osiągnięty stan równowagi jest de facto stanem dynamicznym, a więc chwiejnym, generującym kolejne zmiany. W konsekwencji oznacza to, że kosmos zgodnie z drugą zasadą termodynamiki musi podlegać nieodwracalnej ewolucji. Na tej samej zasadzie, także życie we wszystkich swoich formach podlega ewolucji. Nie ma w tym nic z przypadku, to proces wymuszony przez prawa fizyki. Wszystko, co istnieje, im się podporządkowuje.

Fizycy najczęściej opisują drugą zasadę termodynamiki jako dążenie każdego układu do stanu coraz większego nieuporządkowania. Dla wielu czytelników może to nie być zbyt szczęśliwe określenie istniejącego stanu rzeczy, ponieważ w potocznym znaczeniu tego słowa nieuporządkowanie kojarzy się z bałaganem. W termodynamice natomiast nieuporządkowanie nie ma nic wspólnego z potocznie rozumianym nieporządkiem. Każdy wyizolowany system, niezależnie od stopnia swej złożoności, podlega ciągłym zmianom dążąc do stanu równowagi, która charakteryzuje się zmniejszeniem niejednorodności tego układu. Jest to równoznaczne ze zwiększaniem się termodynamicznego nieuporządkowania (zaniku uporządkowanych struktur) aż do osiągnięcia całkowitej jednorodności układu. Innymi słowy, wzrost termodynamicznego nieuporządkowania można rozumieć jako zanik możliwości działania wyizolowanego układu na skutek zbliżania się do stanu równowagi.

Nie żyjemy jednak w układzie wyizolowanym. Nasz świat wchodzi wyraźnie w skład złożonego systemu światów wzajemnie sprzężonych, w którym każdy osiągnięty stan równowagi jest zawsze stanem dynamicznym (chwiejnym), a kolejne wynikające z tego zmiany, choć mogą zmieniać stan uporządkowania systemu w wyniku dążenia do wykorzystania występujących w danym momencie niejednorodności, nie powodują jednak ogólnego zaniku możliwości działania. W wyniku stale postępujących wielokierunkowych zmian i interakcji z innymi układami czasoprzestrzeń wcale nie staje się systemem coraz bardziej termodynamicznie nieuporządkowanym. Zarówno w potocznym, jak i termodynamicznym tego słowa znaczeniu, nasz świat w każdej chwili swego istnienia jest uporządkowany. Gdziekolwiek nie spojrzymy, w kosmos czy do wnętrza atomu, materia tworzy uporządkowaną hierarchię struktur, w której na poziomie fundamentalnym wszystko składa się ze wszystkiego w ramach nieskończonej tzw. dziwnej pętli [7]. Wszystkie elementy struktur i powstałe z nich kompozycje harmonijnie współpracują ze sobą. Wszystko co istnieje podlega ściśle określonym prawom, a wciąż poznawane rządzące naszą rzeczywistością prawidłowości sugerują wyraźnie, że zachowanie naszego świata jest przewidywalne w ramach posiadanej już wiedzy. Nie wydaje się, by nawet w dalekiej przyszłości groził nam chaos.

Druga zasada termodynamiki sugeruje również, że obserwowany przez nas świat nie mógłby powstać w stanie termodynamicznie uporządkowanym, jeśli w chwili powstania nie zawierał dostatecznego zapasu ujemnej entropii (entropia układu i jego termodynamiczne nieuporządkowanie zawsze rosną przy każdej nieodwracalnej zmianie stanu układu fizycznego). Można to uznać za ważki argument przemawiający za projektantem-kreatorem, ponieważ prawdopodobieństwo spontanicznego powstania uporządkowanego układu na skutek przypadku jest znikomo małe, a praktycznie równe zeru. To nie jedyny argument przemawiający na rzecz planowej kreacji. Wyniki badań świadomości w ramach poszukiwań modelu jej działania wykazały już, że działanie spójnych [8] pól mentalnych o wysokim stopniu uporządkowania zwiększa w sposób istotny stan uporządkowania niestabilnych układów fizycznych. Także precyzyjny dobór fundamentalnych stałych fizycznych, umożliwiający powstanie kosmosu, zdaje się przemawiać za inteligentnym planem jego kreacji [9]. Nie oznacza to oczywiście, że twórca ten musi być koniecznie jakimś bytem nadprzyrodzonym czy wszechmogącym. Może to być kreator całkowicie naturalny, podporządkowany w pełni poznawanym przez nas prawom fizycznym. Jego rola sprowadzałaby się zatem do kształtowania materii zgodnie z obowiązującymi prawami naturalnymi, które można byłoby uznać za wzorce zachowań wyuczone w toku ewolucji świadomości. Problem – inteligentny plan czy przypadek – sprowadza się więc do tego, czy jesteśmy w stanie dowieść, że świadomość jest istotnym czynnikiem działającym we wszechświecie. Kwestia ta wciąż pozostaje otwarta i oczekuje ostatecznego rozwiązania, choć coraz więcej dowodów przemawia na jej korzyść.

Obie możliwości wciąż stanowią pole dociekań współczesnej nauki, obie też mają swych zwolenników i przeciwników. Coraz więcej uczonych skłania się jednakże ku przekonaniu, że świadomość i życie nie stanowią wyłącznie właściwości materii organicznej. Świadomość i inteligencja mogłyby bowiem stanowić poziom software’u, sterującego różnego rodzaju procesami na bazie praw fizycznych. Software ten stanowiłby coś w rodzaju uniwersalnego umysłu, obejmującego elementarne prawa natury oraz pola oddziaływań, które przenikałyby cały wszechświat. Można sobie też wtedy łatwo wyobrazić, że taki kreator mógłby stanowić rozgałęziający się układ tworzący nowe podzespoły, które przez cały czas swego istnienia włączone byłyby do organizacyjnego systemu swego twórcy. W takim wypadku nasza własna indywidualna świadomość stanowiłaby zaledwie nikły element składowy tego uniwersalnego umysłu. Nauka wychodziłaby tu na spotkanie religijnej mistyce, co oznaczałoby, że oba te systemy światopoglądowe można byłoby z powodzeniem pogodzić ze sobą. Zależy to tylko od nas i naszego otwarcia na wiedzę.

Warto powrócić jeszcze do zasygnalizowanej wcześniej możliwości cieplnej śmierci naszego świata. Załóżmy, że taki uniwersalny umysł istnieje i realizuje sobie wiadomy cel. Czy przewidywany przez wielu fizyków koniec naszego świata nie przekreśliłby osiągnięcia tego celu? Utarł się przecież pogląd, że nieustający wzrost termodynamicznego nieuporządkowania prowadzi do nieuchronnej śmierci naszego świata w wyniku całkowitego zaniku możliwości działania. Choć pogląd ten jest dość powszechnie akceptowany, jednak istnieje wiele argumentów i przesłanek, które zdają się podważać tę nieuchronność. Dla przykładu – rozważając problem śmierci w skali żywego organizmu nie sposób nie dostrzec, że nieuporządkowanie, będące kresem możliwości działania pojedynczych komórek ciała biologicznego, prowadzi wprawdzie do ich śmierci, ale nie oznacza to wcale kresu życia i dalszego działania całego organizmu. Podobnie kres życia biologicznego organizmu nie musi oznaczać kresu danego procesu życiowego. Istnieją uzasadnione przypuszczenia (a nawet potwierdzające te przypuszczenia wyniki badań instrumentalnych), że energetyczno-informacyjny kompleks świadomościowy może przetrwać śmierć biologiczną, podczas gdy pozbawione życia ciało dalej będzie uczestniczyć w ciągłym procesie życia innych żywych organizmów. To życie natomiast, które przestało realizować się w zmarłym ciele biologicznym, najprawdopodobniej będzie trwać nadal w innym świecie (na głębszym poziomie rzeczywistości), który współistnieje równolegle z naszą czasoprzestrzenią lub wykorzysta nowe ciało biologiczne, powstałe w wyniku podziału organizmu macierzystego lub na skutek zapłodnienia komórki jajowej w akcie płciowym czy metodą in vitro.

Jak już wcześniej wspomniano, nasz świat nie jest obiektem wyizolowanym. Wiele na to wskazuje, że pozostaje on w stanie nieustającej wzajemnej interakcji z innymi elementami trudnego dla nas do wyobrażenia systemu układów równoległych. Tak więc, jest bardzo prawdopodobne, że proroctwa termodynamicznej śmierci obserwowanej i badanej przez nas części wszechświata mogą się nie spełnić. Nasza czasoprzestrzeń zdaje się być jedynie niewielkim polem działania świadomości i wszechobecnego życia. Niewielkim, choć być może dość istotnym.

W jaki sposób natrafiamy na ślady, wskazujące na możliwość istnienia innych układów, z którymi nasz kosmos pozostaje w stanie nieustającej wzajemnej interakcji? Jako przykład może tu posłużyć choćby fakt, że w temperaturze zera bezwzględnego (0 oK) cząstki elementarne w naszej czasoprzestrzeni wcale nie są nieruchome (jak oczekiwano), lecz nadal się poruszają. Dlaczego tak się dzieje? Oznaczałoby to, że każdemu punktowi próżni musi zostać niejako „odgórnie” przypisana pewna minimalna wartość energii, która umożliwiałaby ów ruch.

Przypisanie każdemu punktowi pustej przestrzeni niezerowego stanu energetycznego w temperaturze zera bezwzględnego musi mieć jakieś fizyczne podstawy, zatem poczynione obserwacje zaowocowały przypuszczeniem, że cząstki elementarne wymieniają energię z pojawiającymi się na moment cząstkami wirtualnymi, powstałymi w wyniku kwantowych fluktuacji próżni. Nie może być ona zatem pusta, skoro dysponuje energią, a obszarem jej oddziaływania jest nasz kosmos, całkowicie w tym polu wpływu zanurzony. Pole to fizyka określa mianem pola punktu zerowego. Działanie tego pola nie ustaje wraz ze wzrostem temperatury. Fizyka konwencjonalna wprawdzie zwykle zaniedbuje ten wpływ w matematycznym opisie rzeczywistości, ale on istnieje w każdym zakątku naszego kosmosu. Co więcej, uwzględnienie obecności tego pola pozwoliło fizyce uporać się z problemem stabilności atomów materii substancjalnej w naszej czasoprzestrzeni. Zainteresowany tą kwestią amerykański fizyk dr Harold Puthoff (Stanford Research Institute, Palo Alto, Kalifornia) wykazał na drodze matematycznej, że elektrony tylko dlatego pozostają w stanie równowagi dynamicznej na właściwej orbicie, że nieustannie tracąc energię pozyskują ją równocześnie z pola punktu zerowego [10]. Dowiódł też, że fluktuacje próżni wpływają na ruch wszystkich cząstek subatomowych i w odpowiedzi na ten ruch powstaje w czasoprzestrzeni pole punktu zerowego, które zapewnia stabilny podstawowy stan próżni obejmującej swym oddziaływaniem cały nasz kosmos [11]. Powstaje w ten sposób pętla oddziaływań ze sprzężeniem zwrotnym. Daje to w rezultacie samoregenerujący się stan naszego świata, który stale się odświeża pozostając termodynamicznie w stanie niemal niezmienionym, bo w stanie równowagi dynamicznej z wysokoenergetyczną próżnią.

Uwzględniając powyższe dane można byłoby z powodzeniem przyjąć, że w potocznym rozumieniu drugiej zasady termodynamiki można potraktować entropię czasoprzestrzennego kosmosu jako swojego rodzaju miarę wykorzystanych możliwości realizowanych przez ten układ. Czy możemy oczekiwać, że te możliwości mają swój kres? Być może tak, chociaż nieuchronność cieplnej śmierci tej części wszechświata była już wcześniej wielokrotnie kwestionowana przez znanych fizyków. Jednym z pierwszych był słynny austriacki fizyk dr Ludwig E. Boltzmann (1844-1906), profesor na uniwersytetach w Wiedniu, Grazu, Monachium i Lipsku, który wysunął przypuszczenie, że w naturze nie ma nic niemożliwego i zasugerował, że druga zasada termodynamiki może mieć charakter prawa statystyczno-probabilistycznego [12].

Koncepcję tę poddał analizie i ją poparł wybitny polski fizyk dr Marian Smoluchowski (1872–1917), profesor uniwersytetów we Lwowie i Krakowie. W swych rozważaniach wyszedł z założenia, że jeśli entropia ma rzeczywiście charakter statystyczny, to dla mikroukładu jej wartość powinna się odchylać od wartości przeciętnej w obu kierunkach (powinna podlegać fluktuacjom).

Niewątpliwie w naszym świecie istnieją liczne procesy przebiegające zgodnie z tą zasadą (fluktuacje termiczne wywołujące ruchy Browna, zakłócenia telekomunikacyjne, procesy negentropowe [13] realizowane w żywych organizmach równolegle z procesami entropowymi, itd.), co można uznać za doświadczalne potwierdzenie słuszności tego wniosku. W interpretacji statystycznego sformułowania drugiej zasady termodynamiki można pójść jeszcze dalej, wyciągając wniosek o jej symetryczności również względem czasu.

Reasumując, koniec naszego świata stawałby się wtedy równie nieuchwytny jak i jego początek. Zwolennikiem takiej koncepcji był powszechnie krytykowany brytyjski astronom i kosmolog sir Fred Hoyle. Także inni kosmolodzy i fizycy dali się ostatnio poznać jako zwolennicy teorii, że cały wszechświat funkcjonuje bez początku i końca w obrębie gigantycznej, kosmicznej pętli kauzalnej [14], gdzie przeszłość i przyszłość wpływają na siebie wzajemnie. Ten problem jednak wciąż nie jest wyjaśniony i oczekuje swego ostatecznego rozwiązania.

Rozpatrując fizyczne zagadnienie bytu stale wracamy do kwestii czasu i wydarzeń przebiegających w czasie. Traktujemy go jak zmienną niezależną, od której zależy wszystko. Stale pytamy o początek, od którego się to wszystko zaczęło. Ten sposób podejścia do zagadki bytu powoduje, że nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, iż pojęcie czasu może być jedynie pewną konstrukcją myślową, która pozwala zarejestrować zachodzące w rozpatrywanym układzie zmiany.

Nauka udowodniła już bez cienia wątpliwości, że czas jest wielkością względną. Nie jest zmienną niezależną, lecz zależną. Zależność ta jest następstwem zarówno rozpatrywanego układu, jak i przyjętego układu odniesienia. Równolegle może istnieć zatem wiele czasów, a każdy z nich jest zależny od warunków prowadzenia obserwacji. Może zatem pojęcie czasu (takie, jakie znamy) nie istnieje? Może wykorzystujemy go w opisie rzeczywistości jedynie dla naszej wygody, polegając na świadectwie naszych zmysłów? Może w istocie istnieje jedynie pojęcie teraz, które możemy postrzegać w wielu wersjach, bowiem wszystko, co było, jest i będzie, stanowi jedność na najgłębszym poziomie obserwacji? A jeśli tak wielką rolę w zagadnieniach bytu i czasu odgrywa obserwator, to kto lub co jest tym obserwatorem? Co kryje się pod tym pojęciem? Wątpliwości wciąż nasuwa się wiele, ale warto wiedzieć, że nauka stale podejmuje próby znalezienia odpowiedzi na stawiane pytania. A one pojawiają się nieustannie. Zagadnienia z zakresu fizyki zawsze dotyczą konkretnych, zaobserwowanych zjawisk, ale opisujemy je za pomocą stworzonych przez nas pojęć i związków między nimi. Tworzymy matematyczne modele, ale to nie one tworzą fizykę. Tworzy ją sama natura, którą staramy się poznać i zrozumieć. Poznajemy ją w coraz większym stopniu, ale czy ją rozumiemy? Czy wizja świata, jaką tworzymy na podstawie obserwacji, badań i wysuwanych koncepcji, prawidłowo odwzorowuje rzeczywistość wokół nas?

Poszukując właściwego modelu wszechświata, który pozwoliłby zrozumieć strukturę wszechświata i jego funkcjonowanie, stale ulepszamy narzędzie wykorzystywane do jego opisu, jakim jest matematyka. Praw fizyki jak dotąd nie możemy powiązać w jedną całość, bowiem nie daje się wystarczająco dobrze zespolić mechaniki kwantowej (opisującej świat cząstek elementarnych) z ogólną teorią względności (formułującą prawa fizyki w największej skali). W ramach konwencji stosuje się wprawdzie obecnie chwyty polegające na przystosowaniu teorii względności do mechaniki kwantowej, ale rozważa się już także metody niekonwencjonalne, które nie stwarzałyby trudności interpretacyjnych. Jedną z takich dróg jest radykalna zmiana opisującej wszechświat matematyki, bowiem poszukiwana ogólna teoria musi wchłaniać dotychczas poznane prawa jako swoje graniczne przypadki. Musi być więc uogólnieniem matematyki dotychczas stosowanej w fizyce.

Polski fizyk, kosmolog i filozof dr hab. Michał Heller (profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, pracownik Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego, fundator i dyrektor Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych na UPJPII) rozwiązanie tego problemu widzi w zastosowaniu geometrii nieprzemiennej [15]. W geometrii przemiennej przestrzeń składa się z punktów, w geometrii nieprzemiennej punkty „rozmywają się”, by w krańcowym przypadku zniknąć. Dla fizyki jest to zmiana drastyczna, bowiem wszechświat zmienia się wtedy w twór bez zwykłego pojęcia czasu i przestrzeni. Przestrzeń nie składa się już z punktów, a czas nie składa się z chwil. Wszelkie pojęcia lokalne w geometrii silnie nieprzemiennej tracą sens, ale model ten może mieć sens fizyczny, ponieważ matematycznie jest całkowicie poprawny. Być może jest też rozwiązaniem wszystkich problemów naukowego formalizmu. Algebra opisująca taką geometrię formułując prawa fizyczne w sposób naturalny przechodzi zarówno do ogólnej teorii względności, jak i do mechaniki kwantowej. Stanowią one jej przypadki graniczne. Równie ważną cechą takiego modelu jest jego bezczasowy i bezprzestrzenny charakter, co oznacza, że na poziomie fundamentalnym czas i przestrzeń mogą nie istnieć w tym sensie, w jakim dziś te pojęcia rozumiemy. Najważniejszą jednak sprawą jest to, że te cechy nie wynikają z przyjętych założeń, lecz z natury zastosowanego modelu. Być może to właśnie on okaże się tym poszukiwanym, uogólnionym opisem otaczającej nas rzeczywistości.

Bezczasowość i bezprzestrzenność najgłębszego poziomu naszej rzeczywistości sygnalizują nam już od dawna wyniki badań zjawisk anomalnych [16], w tym zwłaszcza przejawy zjawiska przebywania poza ciałem (OBE i powiązane z nim NDE [17]) oraz zjawisko transkomunikacji instrumentalnej [18], których realności podważyć nie sposób. Są prowadzone głównie metodami niekonwencjonalnymi, bowiem świadomość realizuje w nich badania samej siebie. Rejestracje dokonywane z wykorzystaniem technik instrumentalnych dowodzą jednak, że zjawiska anomalne są całkowicie realne, choć nie dają się wyjaśnić na gruncie konwencjonalnej fizyki. Wykazują one tym samym, że poza czasoprzestrzenią funkcjonują światy równoległe, równie realne jak ten, który znamy w czasoprzestrzeni. Fizyka jest w stanie je analizować i opisać, zatem są to światy równie fizyczne jak nasz. Czy warto zatem ignorować ich istnienie? Z pewnością nie. Warto je badać, nawet jeśli zmusi to nas do rewizji poglądów i zmieni system naszych przekonań.

Na nasz światopogląd zawsze wywierała wpływ zarówno nauka, jak i religia. Nauka i najnowsze jej osiągnięcia dla wielu ludzi mogą być mało zrozumiałe, a zatem praktycznie pozostają nieznane. Religia podaje proste, gotowe, do tego z góry narzucone przez kościelną hierarchię, a więc „niepodważalne” rozwiązania wielu istotnych dla nas problemów. Przedstawione wyżej informacje wykazują, że nauka i religia nie muszą być nastawione antagonistycznie w stosunku do siebie. Narzucając świadomości podrzędną rolę w funkcjonowaniu otaczającej nas rzeczywistości, konserwatywna część środowiska naukowego postawiła silną zaporę hamującą rozwój naszej wiedzy o świecie i o nas samych. Tymczasem szerokie spectrum zadziwiających i wymykających się naszej percepcji zjawisk, będących konsekwencją najwyraźniej autonomicznej, a więc mogącej istnieć także poza ciałem biologicznym świadomości, zdecydowanie podważa to stanowisko. Znaczące grono materialistów wciąż zakłada, że świadomość jest pojęciem abstrakcyjnym, wynikającym z funkcjonowania ciał biologicznych, lecz wyniki wielu badań prowadzonych przez ostatnie dziesięciolecia zdecydowanie nie potwierdzają tego założenia.

_____________________________

[1] Kosmologia kwantowa – teoria kwantowej grawitacji (następczyni einsteinowskiej teorii grawitacji).

[2] Kwantowa fluktuacja – chwilowa, miejscowa zmiana stanu energetycznego układu fizycznego, podczas której zasada zachowania energii może zostać złamana. Przykładowe publikacje:

David Atkatz, Heinz Pagels, Origin of the Universe as a Quantum tunneling event, Physical Review D 25, 2065-2073 (1982)

Alexander Vilenkin, Creation of the Universe from Nothing, Physics Letters B 117, 25-28 (1982)

[3] Justin Khoury, Burt A. Ovrut, Paul J. Steinhsrdt, Neil Turok, The Ekpyrotic Universe: Colliding Branes and the Origin of the Hot Big Bang, Physical Review D 64 (12), 123522-123546 (2001)

[4] Inflacyjny – charakteryzujący się gwałtownym, nieproporcjonalnie szybkim wzrostem.

[5] Termodynamika – dział fizyki zajmujący się energetycznymi efektami wszelkich przemian fizycznych i chemicznych.

[6] Entropia – termodynamiczny parametr stanu układu fizycznego, określający kierunek przebiegu procesów samorzutnych. Może być też miarą stanu termodynamicznego nieuporządkowania (stopnia homogeniczności) układu.

[7] Dziwna pętla – termin oznaczający cykl kwantowych transmutacji zachodzących w mikroskali między elementarnymi cząstkami materii.

[8] Spójność – fiz. jednocząca zgodność, która może występować między różnymi układami fizycznymi, ich właściwościami, zachowaniami, itp.

[9] John D. Barrow, Frank J. Tipler, The Anthropic Cosmological Principle, Oxford University Press, Oxford 1986

[10] Harold E. Puthoff, Ground state of hydrogen as a zero-point-fluctuation-determined state, Physical Review D, 35, 3266-70 (1987)

[11] Harold E. Puthoff, Source of vacuum electromagnetic zero-point energy, Physical Review , 40, 4857-62 (1989)

[12] Probabilistyczny – losowy, wynikający z prawdopodobieństwa.

[13] Proces negentropowy – proces przebiegający ze spadkiem wartości entropii układu.

[14] Kauzalny (z łac. causalis) – przyczynowy.

[15] Nieprzemienność polega na konieczności wykonywania kolejnych operacji matematycznych w ściśle określonym porządku (np. mnożenie macierzy charakteryzuje się nieprzemiennością).

[16] Anomalny (poch. od rzecz. anomalia; wcześniej: paranormalny) – odbiegający od tego, co uznawane jest za normę. Określenia tego nie należy mylić z określeniem anormalny, mającym wydźwięk patologiczny.

[17] OBE (ang. Out of the Body Experience) – doświadczenie wyjścia poza ciało biologiczne, zwane również procesem eksterioryzacji.

NDE (ang. Near Death Experience) – doświadczenie bliskości śmierci.

[18] Transkomunikacja instrumentalna – komunikacja mentalna ze światem równoległym za pomocą środków technicznych.

Wrzesień 29th, 2011 | Category: Danuta Adamska-Rutkowska, Kosmologia CRH
  • 6





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych