Skocz do zawartości


Zdjęcie

Bankructwo utopii multi-kulti


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
25 odpowiedzi w tym temacie

#1

antietam.
  • Postów: 320
  • Tematów: 114
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Multikulturalizm jako idea rozwinął się na Zachodzie na skutek rewolucji kulturowej lat 70. i 80. Rozpowszechniana ona była przede wszystkim przez Partię Zielonych i inne grupy lewackie funkcjonujące na Zachodzie. Zjawisku temu towarzyszyła wszech obowiązująca wręcz teza o równości kultur i cywilizacji. Od strony merytorycznej twierdzenie to nie wytrzymuje krytyki, gdyż specyficzne systemy kulturowe zostały też wytworzone przez totalitarne ideologie, a nikt wszak nie twierdzi, że komunizm czy narodowy socjalizm to tak samo dobre systemy kulturowe jak kultura łacińska. Widzimy zatem, że wprost narzuca się rozróżnienie i hierarchia różnych kultur i cywilizacji, a miarą ich oceny jest dobro człowieka (zdefiniowane choćby poprzez prawo naturalne czy też poprzez możliwości rozwoju osoby ludzkiej).

Relatywizm u podstaw

Tymczasem wspomniana idea multikulturalizmu nie zasadza się jedynie na uznaniu oczywistego faktu, że ludzie żyją i rozwijają się w różnych kulturach. U podstaw tej ideologii stoi swoisty relatywizm. Na bazie tegoż relatywizmu wyznawcy postmodernistycznego multi-kulti z dużą niechęcią odnoszą się do spuścizny narodowej i chrześcijańskiej w Europie. Uznano wręcz, że są to dwa pierwiastki kulturowe, które sprowadziły na świat różnorakie wojny i nieszczęścia. Wraz z tym wszystkim pojawiła się propaganda regionalizmu, a to wszystko w imię rozbijania jedności wspólnot narodowych. Dla postmodernistów naród zalicza się do tych bytów społecznych, które zniewalają, więc trzeba je osłabić lub wręcz zlikwidować. Wszystko to komponowało się doskonale z ideą budowania państwa europejskiego, którego istnienie ściśle było wiązane z upadkiem tradycyjnych więzi narodowych. I tak naród, a za tym państwa narodowe, jak twierdzono, stoją w sprzeczności z ideą budowy Stanów Zjednoczonych Europy. Uważano, że tożsamość europejską można budować na wzór amerykańskiej, przy jednoznacznym osłabieniu przywiązania do dziedzictwa narodowego. Stąd pojawił się pomysł sprowadzenia ogromnej liczby emigrantów z krajów nieraz odległych Europie kulturowo. Uważano, że owych emigrantów da się bardzo szybko zasymilować na bazie postmodernistycznego konsumpcjonizmu. W ten sposób ludzie nieraz z najdalszych zakątków świata bardzo szybko mieli stać się “multikulturalnymi” Niemcami, Francuzami czy Brytyjczykami. Tak miał się tworzyć nowy “naród europejski” na wzór “nowoczesnego, wielokulturowego narodu amerykańskiego”.

Niezasymilowani imigranci

Wszystko to okazało się fikcją, a efektem tego typu działań (dokonywanych na poziomie edukacyjnym, medialnym, politycznym, prawnym itp.) było jedynie potężne spustoszenie starych kultur narodowych i potężne problemy z emigrantami (brak asymilacji). Najbardziej jaskrawym przejawem kryzysu stały się zamachy terrorystyczne, od zamachu na World Trade Center poczynając, poprzez zamachy na londyńskie i madryckie metro, a kończąc na zamieszkach narodowościowych w Paryżu czy Londynie. Świat zachodni nagle zdiagnozował bankructwo idei multi-kulti i zaczął się bronić przed napływem emigrantów, w szczególności z krajów islamskich. Ostatnio potężne problemy z emigracją po tzw. rewolucjach arabskich przeżywały kraje południowej Europy. Włochy wręcz deklarowały w tej mierze bezradność. Tamtejszy rząd domagał się od Unii Europejskiej pomocy w tym zakresie. Chodziło o środki na utrzymanie napływających uchodźców oraz na patrole do pilnowania wybrzeży włoskich. Włoski minister spraw wewnętrznych Roberto Maroni oświadczył na spotkaniu unijnych szefów MSW: “Europa nic nie robi, by powstrzymać napływ ludzi. Włochy pozostawiono samym sobie, choć polityczne trzęsienie ziemi w Maghrebie może mieć destrukcyjne skutki dla nas wszystkich”.

Wszystko to potwierdza olbrzymi problem, jaki przeżywają kraje Europy Zachodniej. Bardzo wymownie potwierdził to premier Wielkiej Brytanii John Cameron, zabierając głos podczas konferencji na temat bezpieczeństwa zorganizowanej w Monachium. “Nie udało nam się stworzyć wizji takiego społeczeństwa – stwierdził – w jakim ludzie chcieliby uczestniczyć. Tolerowaliśmy nawet te społeczności, które działały w sposób sprzeczny z naszymi wartościami. Tymczasem kluczem do osiągnięcia prawdziwej spójności społecznej jest stworzenie silnego poczucia tożsamości narodowej i lokalnej”. W jeszcze bardziej jednoznaczny sposób zabrała głos Angela Merkel, która powiedziała do członków organizacji młodzieżowej CDU (październik 2010 r.) następujące słowa: “Próba zbudowania w Niemczech społeczeństwa wielokulturowego zupełnie się nie powiodła. Imigranci powinni dążyć do integracji, a pierwszy ku temu krok to nauka języka niemieckiego”. Horst Seehofer, lider bawarskiej CSU, wprost uznał, że “multi-kulti jest martwe”.

W jeszcze ostrzejszej formie o całym problemie zaczęli się wypowiadać niektórzy publicyści, podkreślając w szczególności problemy z mniejszościami islamskimi. Anthony Browne na łamach “The Spectator” pisał: “W krajach chrześcijańskich ludzie, którzy przestrzegają przed islamizacją (…), podlegają sankcjom prawnym. Z kolei w krajach muzułmańskich ci, którzy nawołują do islamizacji świata, stają się gwiazdami telewizji” (“Forum” 6-12 września 2004 r.).

Odwrotna krucjata

Wielkim echem w świecie odbiła się książka Thilo Sarrazina zatytułowana “Deutschland Schaff sich ab – Wie wir unser Land aufs Spielsetzen” (“Niemcy niszczą się same – o tym, jak własnymi rękami wystawiamy nasz kraj na niebezpieczeństwo”). Ten znaczący niemiecki urzędnik bankowy podniósł w tej książce problem niezasymilowanej mniejszości tureckiej, twierdząc, że Turcy podbijają Niemcy w taki sam sposób, jak kosowscy Albańczycy zdobyli Kosowo (brak asymilacji, ogromny przyrost naturalny). Jego tezy brzmią nieraz bardzo radykalnie. Czytamy: “Nie muszę żywić szacunku dla kogoś, kto żyje na koszt państwa, nie uznaje tego państwa, nie dba o sensowne wykształcenie swoich dzieci i produkuje non stop nowe małe dziewczynki w chustach na głowie”. Dla elity polityczno-społecznej Niemiec książka ta była szokująca. Po pierwsze z uwagi na fakt, że napisał ją bardzo poważny finansista, po drugie, że jest to człowiek lewicy, związany z SPD (wydawałoby się pozbawiony uprzedzeń narodowych).
Równie mocno w powyższej kwestii wypowiedziała się zmarła nie tak dawno, słynna, włoska dziennikarka Oriana Fallaci. Jej książka “Wściekłość i duma” odbiła się szerokim echem w świecie. Tezy przez nią prezentowane brzmiały wręcz szokująco. Czytamy: “Ludzie, obudźcie się, obudźcie się! Zastraszeni perspektywą płynięcia pod prąd, bojąc się wyjść na rasistów (…), nie rozumiecie lub nie chcecie zrozumieć, że toczy się już Odwrotna Krucjata. Zaślepieni krótkowzrocznością i głupotą Politycznie Poprawnych, nie zdajecie sobie sprawy lub nie chcecie zdać sobie sprawy, że toczy się już wojna religijna. Wojna, którą oni nazywają dżihadem. Wojna, która może doprowadzić do podboju naszych dusz i zlikwidowania naszej wolności. Wojna, która jest prowadzona po to, by zniszczyć naszą cywilizację, nasz styl życia i umierania, modlenia się lub niemodlenia, jedzenia, picia i ubierania się, i studiowania, i cieszenia się życiem. Otępieni propagandą fałszu nie przyjmujecie do wiadomości lub nie chcecie przyjąć do wiadomości, że jeśli nie zaczniemy się bronić, jeśli nie będziemy walczyć, dżihad zwycięży. Zwycięży, tak, i zniszczy świat, który w ten czy inny sposób udało nam się zbudować”. Istotny jest fakt, że słowa te napisała osoba o bardzo liberalnych poglądach, której nie sposób zaliczyć do kategorii “fanatyków religijnych” i do kategorii “nacjonalistów”.

Oczywiście w powyższej kwestii głos zabierali również ludzie związani blisko z Kościołem, jak chociażby profesor Roberto de Mattei. W książce “Turcja w Europie. Dobrodziejstwo czy katastrofa” pisze: “Ideolodzy islamizmu wyrażają otwarcie nadzieję, że wchodząc do Unii, uda im się opanować europejską przestrzeń społeczną, gdyż dzięki podwójnemu obywatelstwu zgodnie z prognozami liczba 90 milionów Turków może ulec podwojeniu”.

Odrzucenie wiary

Ta plejada różnorakich wypowiedzi polityków, dziennikarzy, ludzi znanych z życia naukowego czy społecznego obrazuje ogromny kryzys społeczny, jaki pojawił się na zachodzie Europy po długotrwałym realizowaniu projektu pt. multi-kulti. Oczywiście sama diagnoza kryzysu nie skutkuje znalezieniem prostego lekarstwa. Wydawać by się mogło, że najbardziej logiczną drogą byłby dla Europejczyków powrót do korzeni narodowych i chrześcijańskich Starego Kontynentu. Wszystko to prosto wygląda w teorii, w praktyce jednak dzieło zniszczenia było o wiele łatwiejsze niż odbudowa z ruin klasycznego kośćca kulturowego Europy. Mało tego, niektórzy miast cofnąć się z drogi wojny wydanej kulturze chrześcijańskiej, kroczą tą samą drogą destrukcji. Sam Harris, pisząc na łamach “The Spectator”, jako lekarstwo na islamizację Zachodu zalecał odrzucenie wszelkich religii, z chrześcijaństwem włącznie. “Czas przyznać – pisze – że przekonania religijne wiążą się z konsekwencjami. Człowiek działa na podstawie tego, w co wierzy. Wystarczy mu wiara, że za zadanie śmierci niewiernym czeka go wieczność pośród niewyobrażalnych rozkoszy, a szybko zasiądzie za sterami samolotu wycelowanego w jakiś budynek. Wystarcza wiara w to, że życie zaczyna się w chwili poczęcia, by z entuzjazmem blokować badania medyczne, które mogłyby zapobiec cierpieniom milionów ludzi” (“Forum” 6-12 września 2004 r.). Widzimy zatem, że autor zaliczył chrześcijańskich obrońców życia dzieci nienarodzonych do tej samej kategorii co terrorystów mordujących tysiące niewinnych ludzi. Jakie zatem miałoby być, wedle autora, lekarstwo na kryzys postmodernistycznej kultury? Zdławienie wszystkich religii z chrześcijaństwem włącznie, gdyż to one stanowią zarzewie fanatyzmu. Nie muszę nikogo na łamach “Naszego Dziennika” przekonywać, że są to zachęty iście samobójcze. Bo jak wiemy, w wielu krajach postmodernistom udało się wypchnąć chrześcijaństwo z przestrzeni życia publicznego, jednakże nijak nie przekłada się to na marginalizację religii islamskiej w napływowych społecznościach z Bliskiego Wschodu czy z Afryki Północnej. Wszystko to zatem wygląda na gaszenie pożaru poprzez dolewanie oliwy do ognia.

Postmodernistyczna walka z chrześcijaństwem

Otóż tak naprawdę problem polega na kompletnym niezrozumieniu istoty rzeczy. Zasadniczą kwestią nie jest to, że ludzie różnych kultur żyją obok siebie (zobacz: I Rzeczpospolita). Tak było od wieków. Problem polega na tym, że nie da się żyć wszystkimi kulturami naraz, po prostu człowiek “multikulturalny” nie istnieje lub jest on totalnym relatywistą wyzutym z konkretnych treści. Dochodzi do czegoś, co Feliks Koneczny określił mianem mieszanki cywilizacyjnej. Społeczności cywilizowane na wiele sposobów ulegają autodestrukcji. Widać to wyraźnie choćby po zapaści demograficznej, jaką przeżywa bogata przecież Europa. Życie wspólnotowe w takiej mieszaninie przestaje istnieć, zaczyna się chaos. Wedle nauki Konecznego w mieszance cywilizacyjnej z czasem wewnętrzną wojnę wygrywa cywilizacja najbardziej prymitywna. Czytamy: “Jeżeli cywilizacje mieszczą się obok siebie w obojętnym spokoju, widocznie obie pozbawione są sił żywotnych. Wypadek taki kończy się często kompromisem w jakiejś mieszance mechanicznej, w której nastaje obopólna stagnacja, a z niej wytworzy się z czasem istne bagnisko cywilizacyjności. Z reguły walka cywilizacji trwa długo. Sąsiadujące cywilizacje zachodzą jedna na drugą i pierwiastki tej mogą przechodzić w tamtą, wytwarzając mieszankę cywilizacyjną w stopniu mniejszym lub większym. Cywilizacja słabnąca przyjmuje coraz więcej składników cywilizacji o mocniejszym naporze. Jest to wprowadzenie ciała obcego we własny organizm, z czego muszą nastąpić schorzenia. Ani społeczeństwo nie może być urządzane równocześnie według rozmaitych struktur społecznych, ani państwo zaprowadzić u siebie rozmaitych państwowości. Gdy zabraknie współmierności, upaść musi wszelkie zrzeszenie, od najdrobniejszych do największych, od rodziny aż do cywilizacji. Musi zachodzić jednolitość metody zrzeszenia; mieszanka psuje strukturę. Świadczy o tym cała historia powszechna” (“O ład w historii”).

O wojnie cywilizacji pisał zmarły niedawno znany amerykański politolog Samuel Huntington (“Zderzenie cywilizacji”). Huntington twierdził, że konflikty cywilizacyjne będą się nasilać, w szczególności ze światem islamu, choć nie tylko. Powyższe tezy autor mocno osadzał w kontekście historycznym, nawiązując do rekonkwisty iberyjskiej, do ataków Turków na Europę itp. W swojej książce “Kim jesteśmy? Wyzwania dla narodowej tożsamości Ameryki” (2004) pisał również o problemach USA związanych z napływem ludności latynoskiej. Twierdził, że Stany Zjednoczone mogą się “podzielić do dwóch narodów, dwóch kultur i dwóch języków”. Widzimy zatem, że idea multikulturalizmu upada dziś na naszych oczach, gdyż u jej źródła stoi postmodernistyczna ideologia skrajnie niechętna tradycji chrześcijańskiej i narodowej, dodajmy stanowiących podstawę tożsamości europejskiej. W imię utopii skutecznie niszczono wielowiekową tradycję.

Nowa ideologia w Polsce

Do Polski owa ideologia dotarła z opóźnieniem, w sytuacji, gdy bardzo wielu polityków zachodnich ogłosiło jej bankructwo. Z naiwnością dziecka wydano u nas walkę z klasyczną, chrześcijańską kulturą narodową, czego przejawem są różnorakie inicjatywy partii Palikota czy wypychanie lekcji historii z programów szkolnych. O tragicznych skutkach zepchnięcia chrześcijaństwa z przestrzeni publicznej wielokrotnie pisaliśmy. Wielce tragiczne jest również niszczenie tradycji narodowej w imię dawno przebrzmiałej utopii. Walka z tysiącletnią tradycją wielkiego Narodu musi wszak skończyć się katastrofą. Równie niezrozumiała jest zażarta walka z ideą państwa narodowego jako rzekomo tworu ksenofobicznego, generującego różne wojny i konflikty. Warto na koniec powołać się na słowa ojca Jacka Woronieckiego, który cytując św. Tomasza z Akwinu, tak pisał o tym problemie: “Doświadczenie pokazuje, że państwa narodowe dzięki wewnętrznej jednorodności cieszą się większą zgodą oraz jednością i radzą sobie lepiej zarówno w sprawach zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Stąd też św. Tomasz (…) poucza: “Państwo powinno raczej składać się z jednego narodu, ponieważ jeden naród posiada jeden obyczaj i jedną moralność, które z racji swego podobieństwa wzbudzają wśród obywateli przyjaźń. Stąd też państwa, które składają się z różnych narodów, z powodu nieporozumień dotyczących różnicy obyczajów, uległy zniszczeniu, ponieważ jakaś część [takiej społeczności - przyp. M.R.] przez nienawiść żywioną ze strony innej części przyłączała się do wrogów”. Przykładem potwierdzającym tezy ojca Jacka Woronieckiego są choćby tragiczne wydarzenia II wojny światowej związane z waśniami narodowościowymi na terenach Rzeczypospolitej (przykł.: mordy UPA na Wołyniu, niemiecka V kolumna w 1939 r. itp.).

Podsumowując, trzeba stwierdzić, że ideologia multi-kulti zbudowana na postmodernistycznym nihilizmie doprowadziła do ogromnego kryzysu cywilizacyjnego w Europie, z którego wyjście jest możliwe tylko poprzez powrót do kulturowych korzeni chrześcijańskich i narodowych naszego kontynentu. Można nawet zaryzykować tezę, że albo elity europejskie ten problem zobaczą, albo stara Europa podzieli los wielu znaczących, historycznych cywilizacji, czego najlepszym przykładem jest upadek starożytnego Rzymu, który się dokonał przed wiekami.

Prof. Mieczysław Ryba

Autor jest kierownikiem Katedry Historii Systemów Politycznych XIX i XX wieku KUL, wykładowcą w WSKSiM w Toruniu.

za: bibula.com


Źródło
  • 12



#2

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Podsumowując, trzeba stwierdzić, że ideologia multi-kulti zbudowana na postmodernistycznym nihilizmie doprowadziła do ogromnego kryzysu cywilizacyjnego w Europie, z którego wyjście jest możliwe tylko poprzez powrót do kulturowych korzeni chrześcijańskich i narodowych naszego kontynentu.


Autor nie zauważył chyba tylko tego, ze to właśnie chrześcijaństwo jest w dużej mierze odpowiedzialne za multi-kulti :>

@down

Wybacz, że w takiej formie, ale nie chce zaśmiecać forum. Oczywiście, że chodzi o oddźwięk negatywny. W sensie, że to po części wina chr-jan.

Użytkownik Shinji77 edytował ten post 21.07.2012 - 17:06

  • -1



#3

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6711
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

up@
Jest odpowiedzialne, czy się przyczyniło? Jedno z nich w tej sytuacji ma oddźwięk pejoratywny.



#4

Kelt.
  • Postów: 147
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Bardzo dobry artykuł.

Cieszy mnie że w czasach politycznej poprawności pojawiają się głosy rozsądku, tym bardziej że są to wypowiedzi osób wykształconych którzy nie pasują do szerzonego przez lewicę mylnego wizerunku "łysego faszysty o IQ cebuli" :D
  • 5

#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6711
  • Tematów: 775
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Up@
Owszem, zagląda w dotychczas nieodkrywane pokłady możliwości polityków.
A wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy. Wszyscy i tak wiedzą, że cebula, w przeciwieństwie do "łysych", ma niemierzalne IQ.



#6

riseman.
  • Postów: 705
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeden z ciekawszych i bardziej wartościowych artykułów na Forum w ostatnich tygodniach. Prawda spogląda nam w oczy na co dzień, w głębi serca wiemy, że dzieje się niedobrze, ale wstrzymujemy się z krytyką i sprzeciwem bojąc się przypiecia łatki typu 'ksenofob, ciemnogród', itp.
Może moje porównanie będzie mało eleganckie, ale to aktualnie człowiekowi do głowy przychodzi. Lubimy psy rasowe? Każda rasa jest wyjątkowa pod względem cech zewnętrznych i charakteru, dzięki czemu mamy psy obronne, stróżująco-tropiące, myśliwskie na ptactwo czy innego zwierza, kanapowe, itd. Co się dzieje gdy pozwolimy kilku rasowym psiakom na pewien okres swobody? Czy kolejne pokolenia powstałe z dowolnych krzyżówek będą posiadały cechy charakteru i wyglądu zewnętrznego właściwe dla wzorców danej rasy? Sorry za niezbyt górnolotny przykład, jednak zasada jest podobna.
Naoglądałem się w życiu sytuacji gdzie króŧko mówiąc biali ludzie trzęśli portkami przed kolorowymi w obawie przed oskarżeniem o dyskryminację na tle religijnym bądź rasowym. Współczułem im gdy musieli płaszczyć się przed nimi, przepraszać, wyjaśniać (w 1/4 przypadków osoba przepraszana bynajmniej nie rozumiała co do niej biedaczek mówi), obdarowywać darmowymi wejściówkami, voucherami, gratisami. Współczułem nie z powodu faktu, iż rodowity mieszkaniec własnego kraju płaszczy się przed kolorowym imigrantem (chociaż to już mogłoby niktórych ruszyć), ale dlatego, że miałem świadomość, iż dzieje się to co opisane zostało w powyższym artykule.
W młodości sympatyzowałem z lewackimi poglądami, opowiadałem się za tolerancją dla innych kultur, języków i tradycji, dla imigrantów. Wystarczyło kilka miesięcy życia w pewnym angielskim mieście, gdzie ścierało się ponad 200 kultur z różnych stron świata (temat konsekwencji polityki kolonialnej na dzisiejszy kształt społeczeństwa brytyjskiego to odrębna sprawa, na inny, obszerny artykuł, do czego się powoli przymierzam), bym niemal całkowicie wyzbył się własnych przekonań, złudnych idei, zapomniał o hasłach, sloganach. Zacząłem zauważać i doświadczać w codziennym życiu tego co opisano w pierwszym poście. Rzeczywistość była brutalna i zrewidowała poglądy moje i moich znajomych, na dodatek poznałem kilku przedstawicieli wyznających ideę nacjonalizmu, których z dnia nadzień coraz lepiej zrozumiałem.
Nie chcę opowiadać tu historii mego życia bo stworzyłbym posta - molocha, który z pewnością nie każdego by zainteresował, mógłbym opisać tu wiele przypadków pasujących do tematyki wątku, ale nie pora na to.
Generalnie, wierzę, że społeczeństwo się przebudzi. Nasze społeczeństwo, bo na Europę jest za późno ,awet jeśli diametralnie zmieni swoje postrzeganie problemu. Jeśli w ogóle zacznie oficjalnie postrzegać to jako probblem.
  • 4



#7

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zasadniczym problem dla państw Zachodu stało się tworzenie społeczeństwa kosmopolitycznego za wszelką cenę, te kraje otworzyły swoje granice, ale nie do końca przemyślały w jaki sposób ma to wyglądać. Dla większości państw ciągle rozwijających się Francja, UK czy Niemcy są widziane podobnie jak u nas Ameryka, w niewiadomo jakich superlatywach. Dochodzi do grupowych migracji, pogoń za lepszą sytuacją finansową i godniejszym życiem. Wprawdzie aspirują do tego by zapewnić swojej rodzinie jakiś standard życiowy, wywindować się i zapewnić potomstwu lepszy start, lecz sama emigracja nie rozwiąże wszystkich problemów. Nie da się przekroczyć barier językowych kupując bilet lotniczy, jeżeli już takie osoby decydują się zmienić tak drastycznie miejsce zamieszkania, to powinny (przynajmniej tak mi się wydaję, biorąc tak na chłopski rozum) otworzyć się mentalnie ku zmianom, być bardziej otwarci na to co nowe i w większym stopniu dążyć do asymilacji. Trzeba pomyśleć o tym, że wyjeżdżając do innego kraju trzeba coś sobą prezentować, co pozwoli nam znaleźć tak poszukiwaną pracę, trzeba być dla danego państwa atrakcyjnym. Tak przynajmniej powinno być w teorii, w praktyce rzecz ma się trochę inaczej. Imigranci nie dość, że nie mają czego obcemu państwu zaoferować, to jeszcze starają się wpisać na listę utrzymywanych przez to państwo, wychodząc z założenia, że im się należy. Widzimy to na własnym przykładzie przy masowej emigracji na wyspy, wyjeżdżają ludzie, którzy nie znają języka, którzy nie mają pojęcia co tam robić. Tylko dlatego, że znajomy pojechał i mu się udało. Kardynalnym błędem jest myślenie pod schemat "pojadę, trochę zarobię i wrócę". Bądźmy przez chwilę szczerzy... ilu którym się udaje i zaczynają godziwie zarabiać wraca do kraju? No ilu?

Sprawa staje się o wiele zabawniejsza, gdy podciągniemy pod nią religię. Weźmy np. Islam, sprawa ma się w tym wypadku wyjątkowo zabawnie, bowiem muzułmanie emigrują do Europy czy Stanów bo jest im źle we własnym kraju, z przyczyn politycznych czy tam religijnych, osiedlają się w końcu na emigracji, gdzie żyją w miarę na przyzwoitej stopie, nie obawiając się tym, że mogą zginąć w drodze do pracy albo konsekwencji ściągnięcia tego "czarnego worka". I co się dzieje po pewnym czasie? Zaczynają dążyć ku temu, by państwo w którym się osiedlili zmieniło się tak drastycznie, by przypominało dom z którego wyjechali...Paradoks goni paradoks.

Z drugiej strony spójrzmy na to, jak młode pokolenie definiuje "polskość", bo z moich skromnych obserwacji połowa uważa się za kosmopolitan i w zasadzie obojętne im jest w jakim kraju się urodzili, poprzez wymiany i wycieczki zawierają znajomości na całym świecie, przełamują bariery odległościowe oraz językowe. Z kolei ta druga część, definiuje "polskość" jako sposobność do obicia ryja tym, którzy definiują ją inaczej.
  • 1



#8

martius.
  • Postów: 545
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Z kolei ta druga część, definiuje "polskość" jako sposobność do obicia ryja tym, którzy definiują ją inaczej.


Nie przesadzasz trochę w tym przedstawionym dualiźmie ? Zawsze znajdzie się jakiś kretyn, ale z reguły patriotyzm/nacjonalizm nie polega na prymitywnym szowiniźmie.

Z resztą zgadzam się w 100% :)
  • 0

#9

Hologram.
  • Postów: 735
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano

W ramach logiki można uznać, że wszyscy jesteśmy równi, więc i idee są równe. Oprócz tego gówna jak nacjonalizm czy patriotyzm, który prowadzi do śmierci setek tysięcy niewinnych mężczyzn, którzy walczą dla jednego męzczyzny siedzącego na stołku i pierdzącego. PRECZ NACJONALIZMOWI, PRECZ PATRIOTOM.
  • -8

#10

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Generalizuję, choć z reguły tak przedstawia sie przekrój młodego pokolenia.

nacjonalizm nie polega na prymitywnym szowiniźmie.


Nie zauważyłem. 40% półmózgich sympatyków obijania ryja, 55% gówniarzy, którzy nagle poczuli się super nacjonalistami (bo to teraz takie wylansowane w Internecie i w ogóle można pokrzyczeć "Donald matole", ale na forum, żeby matka nie wiedziała) i 5%rozumnych nacjonalistów. Dwa, trzy lata temu podobna rzecz się miała z ateizmem w Internecie.

Chociaż i mój pogląd jest trochę przesadzony, bo prawda jest taka, że ludzie są głupi, a media przedstawiają sprawy nie do końca jasno (mam możliwość obserwacji od środka), liczą się kliknięcia, oglądalność, posłuch. Jeżeli ludzie nie znają historii i słyszą w TVN nie wiadomo co, albo przeczytają wielką polską odezwę na Frondzie, to zrozumieją to w granicach swojej percepcji, poczują się dotknięci... założą kominiarki i pójdę skopać setkę rosyjskich kibiców w drodze na stadion.

Nie poczuwam się patriotą i nie czuję przywiązania do tego kraju, niestety nie przepadam za martyrologicznym podejściem do siebie... łudzić frazesami też się nie lubię... no ale wolna wola... Mamy aż dwa "klasztory", Jasna Góra i Korwin przyjmą z otwartami rękoma. Trochę przykrę. To może jakiś minusik? Bebać niemodnych nienacjonalistów.

@up dałem plusa.
  • 0



#11

martius.
  • Postów: 545
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

40% półmózgich sympatyków obijania ryja, 55% gówniarzy, którzy nagle poczuli się super nacjonalistami (bo to teraz takie wylansowane w Internecie i w ogóle można pokrzyczeć "Donald matole", ale na forum, żeby matka nie wiedziała) i 5%rozumnych nacjonalistów.


Większych bzdur, to ja jeszcze w życiunie czytałem. Przykre jest to, że dla niektórych 99% patriotów to tacy "stadionowi bandyci i faszyści", a jedynie 1% to porządni ludzie. Raczej jest chyba na odwrót... Wszędzie się znajdą debile, nie można oceniać danego środowiska po jakimś patologicznym marginesie...

założą kominiarki i pójdę skopać setkę rosyjskich kibiców w drodze na stadion.


To są zwykli kryminaliści, a nie patrioci. Nie na tym polega patriotyzm mój drogi. Zobacz na takich Amerykanów, jak kochają swoją ojczyznę, a narodową flagę uważają za świętość.

Nie poczuwam się patriotą i nie czuję przywiązania do tego kraju,


I dlatego przez taką postawę dzisiejsi Francuzi mają poważny problem z nieproszonymi gośćmi...

Mamy aż dwa "klasztory", Jasna Góra i Korwin przyjmą z otwartami rękoma. Trochę przykrę. To może jakiś minusik? Bebać niemodnych nienacjonalistów.

Dobrze się czujesz ? :)

Użytkownik martius edytował ten post 03.08.2012 - 13:06

  • 2

#12

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To są zwykli kryminaliści, a nie patrioci. Nie na tym polega patriotyzm mój drogi. Zobacz na takich Amerykanów, jak kochają swoją ojczyznę, a narodową flagę uważają za świętość.


W USA patriotyzm nie jest połączony ani z religią, ani z pochodzeniem. Bo i jest to kraj bardzo multikulturowy i multireligijny.
  • -2



#13

martius.
  • Postów: 545
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ten ich multikulturalizm trwa już od dobrych kilkuset lat, w porównaniu z francuzkimi muzułmanami akceptują swój kraj i sa dumni ze swojej ojczyzny. Gdyby nie emigranci, to nie byłoby dzisiaj USA, z kolei Francja potrzebuje pracowitych i zasymilowanych ludzi, a nie wyobcowanych nierobów, którzy tylko żerują na francuskim socjalu. Amerykę zbudowali ciężko od podstaw sami emigranci, a Francję Arabowie po prostu... przeżerają. Niech lepiej zmienią swoją mentalność.

Użytkownik martius edytował ten post 03.08.2012 - 14:41

  • 2

#14

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@up

Może gdybyś czytał uważniej, zamiast skupiać się na fragmentach do których się przeczepić to zrozumiałbyś, że przedmiotem mojej wypowiedzi był nacjonalizm, nie patriotyzm... Ehhh, troszkę potwierdzasz moje "bzdury".

To są zwykli kryminaliści, a nie patrioci. Nie na tym polega patriotyzm mój drogi


Dziękuję Kapitanie Oczywistość! Myślę, że większość problemów ze zrozumieniem podczas dyskusji na tym forum wynika z tego, że ludzie tacy jak Ty nie skupiają się na tym co czytają i odbierają to na swój sposób... przez co wyradzają się nieporozumienia.

A mogę prosić coś bardziej rzeczowego, na obalenie moich tez niż infantylne "nie masz racji". Bo przepraszam, ale w chwili obecnej wygląda to tak, jakby zabolało Cię to co powiedziałem i jakbyś desperacko starał się to zamienić w brednie.

Tak, dobrze się czuję. Trochę mnie swędzi miejsce ugryzienia przez komora, ale tak to bardzo dobrze.

Amerykę zbudowali ciężko od podstaw sami emigranci, a Francję Arabowie po prostu... przeżerają. Niech lepiej zmienią swoją mentalność.


Zabawne, że ty jako jedna mała jednostka z tego małego europejskiego skansenu chcesz radzić Francuzom, co jest dla nich dobre (daje + za zabawny post). Dla mnie oba kraje są uosobieniem idiotyzmu, poprzez pokazowy kosmopolitanizm albo ortodyksyjny wręcz patriotyzm (przy jednoczesnym idiotyzmie społeczeństwa). Ale co ja tam wiem...
  • -1



#15

martius.
  • Postów: 545
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Może gdybyś czytał uważniej, zamiast skupiać się na fragmentach do których się przeczepić to zrozumiałbyś, że przedmiotem mojej wypowiedzi był nacjonalizm, nie patriotyzm...


To pisz jaśniej, skoro dajesz plusy osobom, które oczerniają patriotyzm (Hologram):

@up dałem plusa.

i piszesz dziwne teksty typu:

Nie poczuwam się patriotą i nie czuję przywiązania do tego kraju, niestety nie przepadam za martyrologicznym podejściem do siebie... łudzić frazesami też się nie lubię... no ale wolna wola...


Więc jak mam to rozumieć ?

Użytkownik martius edytował ten post 05.08.2012 - 18:09

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych