Wybaczcie, moi drodzy czytelnicy i entuzjaści, moje milczenie ... niestety obowiązki szarości dnia codziennego nieco spychają moje zainteresowanie sprawą na drugi lub nawet trzeci plan. Bynajmniej temat nadal otwarty i wychodząc z założenia, że skoro powiedziało się A, to i trzeba powiedzieć B. Cierpliwości ... od zarania dziejów szukamy odpowiedzi, więc te kilka dni nie zrobi różnicy ... chyba?
Drogi noxili, czy granice czasowe, sięgające drugiej połowy października, byłyby odpowiednie na spotkanie i na przeprowadzenie omawianych analiz, nawet gdzieś u Ciebie? Oczywiście pozostawiam otwartą kwestię zaprosin do Krakowa każdego zainteresowanego - też w miarę możliwości (moich i interesanta).
Dodatkowo, moje milczenie zbiega się też do tego, że zbieram nieco więcej szczegółówych informacji wraz z moim bratem, ktorego temat poniekąd "wciągnął". "Przeczesujemy" trochę starocia w postaci dziadka korespondencji, która zawiera trochę ciekawych informacji na ten temat. Są to listy OD jego przyjaciela, które czysto subiektywnie interpretują tą obserwację, niestety pytania, jakie zadawał dziadek są nie do zdobycia - listy od niego są w posiadaniu, a raczej były, kogoś, kogo już nie ma na tym świecie. Mamy tylko szczątkowe informacje, choć szczątkowe to pojęcie względne, bo jest tego trochę ze strony "pytanego" - bardzo intrygujące, nawet tagiego sceptyka, jak ja:). W finalnym, dość obszernym artykule postaram się opisać te wydarzenia wraz ze skanami listów - uprzedzam badaczy spisków, że będą to tylko fragmenty tyczące się tej sprawy, reszta jest czysto osobista i sądzę, że nietaktem wobec dziadka byłoby wklejać całość korespondencji, stąd rodem z PRLu cenzura obejmie pozostałe, nieznaczące dla sprawy teksty.
Dalej ... przekopaliśmy całą stertę starych negatywów, sam byłem w posiadaniu jedynie ułamka tego, natkneliśmy się na tzw. ciąg dalszy tych kontrowersyjnych wakacji. Na "moim" negatywie przedstawiona tu fotografia zajmuje przedostatnie miejsce na rolce, na ostatniej jest coś bardzo niewyraźnego, wygląda to na pole namiotowe (o tym będę pisał później). Najbardziej zaintrygował nas kolejny negatyw z tej "sesji", przedstawiający ludzi na polu biwakowym, którzy wytykają palcami w kierunku nieba, później są kolejne fotki nieba - niestety nadal nie dysponuję skanem, wnioski płyną z oględzin negatywu. W kolejnych ujęciach jest ponownie pole biwakowe i już prywatne fotografie dziadka.
Teraz tak, zanim wywołam tu burzę publikacjami tych zdjęć, chciałbym, aby je pierw obejrzał noxili. Tak, abyśmy mieli wszyscy 100% pewność (bo ja sam już ją posiadam), że są one autentyczne. Nie chce kolejnej, jałowej dyskusji, niedomówień i chałupniczych testów poprawności fotek. Noxili, niestety ale negatywy nie zawierają żadnej specyfikacji, jakiego producenta itp. Sądzę, że jako wtajemniczony fotograf będziesz mógł po ich mocno posuniętych czasem, lekkich już zniszczeniach potwierdzić, że negatywy są "wiekowe". Doprawdy ja sam się na tym nie znam i nie wiem, na jakich podstawach można ich wiek określić ... no bo przecież nie przeprowadzimy badań węglem C14
Reasumując to wszystko, w końcowym rozrachunku chciałbym, żeby wyglądało to w ten sposób:
-Zbieram max informacji w tym temacie (listy, negatywy, fotografia, aparat, relacje brata itd.);
-udaję się do noxila ze wszystkim, co posiadam i posiadać jeszcze będę;
-analizujemy zebrane materiały;
-potwierdzamy ich autentyczność i zbieramy się do podsumowania;
-publikujemy obszerny tekst zawierający dokumentację foto i skan, który może (jak się noxil zgodzi) wspólnie zredagujemy, łącznie z naszymi subiektywnymi wnioskami pozostawiając resztę w sferze domysłów, bądź Waszej interpretacji;
-udostępniam na jakimś serwerze całość materiału (w dużej rozdzielczości) do wglądu każdego zainteresowanego (wszystko, co zebrałem);
Jeżeli ktoś ma jakiś pomysł, co do mojego projektu proszę o opinie.
PS.: Jeszcze raz najmocniej przepraszam grono forumowiczów za moją niepotrzebną "pyskówkę". Jeżeli jest to możliwe, to proszę moderatorów o usunięcie niepotrzebnie śmiecących nam temat wpisów. Sam urwałem dyskusję ... niestety dialog z kimś, kto powołuje się na "wiedzę" z wydawnictw biblijnych pozostaje dla mnie po za jakimikolwiek sferami mocno pojętej merytoryki, a wywalanie sobie "błędów ortograficznych", choć przytoczony był akurat stylistycznym, mocno odbiega od sensu tego tematu.
Sprawę pozostawiam jak najbardziej otwartą i proszę o duże pokłady cierpliwości. Niestety - żona, dzieci, praca, szkolenia, delegacje, naprawa samochodu i czyste lenistwo

pozbawiają mnie tzw. ciągu w tym temacie, aczkolwiek obiecuję doprowadzić go do końca.
Z wyrazami szacunku,
Kazik