Haha, ależ się uśmiałam! Swoją drogą świetny pomysł na Creepypastę
Pomyśl o tym ...
Wczoraj nie miałem czasu, ale dzisiaj znalazłem. To opowiadanie "Or All the Seas with Oysters" Avrama Davidsona, które dostało nagrodę Hugo w 1958. Polskie wydanie "A wszystkie morza będą pełne ostryg" pojawiło się między innymi w antologii "ISAAC ASIMOV przedstawia najlepsze opowiadania science-fiction".
Asimov o opowiadaniu Davidsona pisze tak:
Jestem człowiekiem, który nie wierzy, że przedmioty mogą mieć duszę i własne życie. Może dlatego płatały mi one różne psikusy, zarówno te małe urządzonka jak i całe ciała niebieskie. W czasie jazdy samochodem zwykłem zakładać okulary przeciwsłoneczne. Jest to ten rodzaj, który w zależności od siły światła albo się otwiera, albo się zamyka. Więc gdy słońce chowa się za chmury, to otwieram okulary, i sionce natychmiast wyłania się zza nich. Zamykam więc moje okulary, a kochane słoneczko błyskawicznie łapie jakaś chmurkę i zasiania się nią. I tak wkoło aż do znudzenia. Ja to osobiście nazywam "zjawiskiem okularowym". Podobnie sprawy maja się z deszczem. Gdy wysłucham w prognozie pogody, że go nie będzie, i udam się na dłuższa wyprawę. to oczywiście leje jak z cebra. Deszcz posuwa się nawet do tego, że w razie potrzeby potrafi w ciągu sekundy spaść z kryształowo bezchmurnego nieba. Teraz, wyobraźcie sobie, upada wam spinacz biurowy w momencie, gdy pod ręką akurat nie ma innego, a musicie go koniecznie użyć. Szukacie go na podłodze, a on
jakby zapadl się pod ziemię. Po prostu zniknął i możecie go szukać nawet z mikroskopem, ale go nie znajdziecie. Jego tam nie ma. Po wielu takich zdarzeniach zacznie do was dochodzić to, co do mnie już dawno doszło: że jest to zaplanowana przez jakieś nieludzkie siły operacja mająca swoją żelazną logikę i upiorną konsekwencję. Mam nadzieję, że po tym krótkim wprowadzeniu mają już, państwo, odpowiedni nastrój, aby zacząć czytać opowiadanie Avrama Davidsona.
"- Źle się dzisiaj czuję. Boję się, Oscar. Ale czego ja się boję? - Złapał się za głowę. -
Posłuchaj! Tak jak ci to tłumaczyłem już wcześniej: zwierzęta naśladują otoczenie, które się
wokół nich znajduje. Przypuśćmy, że rzeczy, które są w otoczeniu ludzi w miastach, domach,
te właśnie rzeczy mogą imitować inne rzeczy, które są w naszym otoczeniu.
Ferd zaczął głośno oddychać.
- W naszym otoczeniu. O rany! - wykrzyknął Oscar.
- Może one są tylko innymi formami życia. Może pobierają swoje pożywienie z
cząstek powietrza. Słuchaj, Oscar, agrafki stanowią ich poczwarki, potem przechodzą w
formy larwalne, czyli wieszaki."
O, Boże! Nie, nie, to przecież nie może tak być - łkał. Oscar patrzył na niego z
ubolewaniem. Po paru minutach Ferd wydawał się nieco lepiej panować nad sobą.
- Te wszystkie rowery, które znajdują gliny, a potem szukają ich właścicieli - sapał. -
A gdy ich nie znajdą, to wystawiają je na sprzedaż i my je kupujemy. One nie mają w
rzeczywistości właścicieli. One nie są robione w fabrykach. One rosną! Rosną! Słyszysz,
Oscar?! Rosną!!! Możesz je zniszczyć, zgnieść, a one i tak się zregenerują.
Oscar rozejrzał się wkoło i wolno powiedział:
- Taak, chłopie. Mówisz, że najpierw jest agrafka, a potem zmienia się w wieszak?
- Tak, najpierw jest kokon, a potem owad. Najpierw jest jajo, a potem ptak - mówił
jednym tchem Ferd. - Lecz te rzeczy dzieją się tylko w nocy. Dlatego my ich nie możemy
zobaczyć ani usłyszeć. Pamiętasz te ciche odgłosy każdej nocy. To właśnie to.
(fragment)
Żadna creepypasta nie jest nawet w 10% tak dobra jak stare dobre s/f z XX wieku.