Skocz do zawartości


Co zrobicie gdy w sklepach zabraknie żywności


  • Please log in to reply
168 replies to this topic

#91 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

Broni palnej w Polsce jest mało. Broń nie jest problemem lecz jej obsługa; żywotność amunicji, mnogość rodzajów i jej ilość. Jeżeli rozpoczną się zamieszki to większość amunicji zostanie szybko zużyta.
Tak dla orientacji-to jest amunicja 9mm-którą włożymy do broni poniżej?


O ile 9mm jestem jeszcze w stanie rozpoznać o tyle reszty nie mam szans ;). Walther P99 ładny. Myślę że gdy już zdobędziemy taką broń to metodą prób i błędów można się nauczyć wyciągania magazynka czy odbezpieczania.

Użytkownik Alucard edytował ten post 29.08.2012 - 22:17

  • 0

#92

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

. A ponadto jestem przekonan że pomysłowością mieszczanie by wieś w osłupienie wprawili. Tu żyje wiele kreatywnych ludzi. Jak trzeba będzie to zbudują machiny wojenne , .


Czyli w mieście nie ma złotych rączek? Idealizujesz wieś, demonizujesz miasto. Do tego z tego co mówisz mieszkańcy miasta to lenie, natomiast mieszkańcy wsi są ultra pracowici i robią na 4 etaty w domu, w pracy w gospodarstwie.

Jest jeden problem w waszej teorii : ci kreatywni to niestety dość szybko legalnie lub nielegalnie się dorobią jakis konkretniejszych pieniedzy. I nagle pomysla że chcieli by miec coś własnego ,jakąś nieruchomość . I tu maja do wyboru :albo kupic jakąś klitke w miescie znosic kurz ,hałas , blokersów , meneli , bezdomnych śpiacych w klatce schodowej . Ewentualnie zapożyczyć siebie w banku i do us@#$#% śmierci zapieprzać na ten bank , modlić się żeby przypadkiem nie zachorować(bo bank przejmie nieruchomośc) i skazać na identyczne zycie włsne dzieci a byc moze nawet wnuki .I wciąz znosić kurz ,hałas , blokersów , meneli itp itd :mrgreen:
Albo moze kupić wielokrotnie tańsza nieruchomośc na wsi , spokojnie sobie ja remontowac(albo i nie) . Zycie spokojniejsze , koszta duzo mniejsze niz w mieście, o niebo bezpieczniej , czyściej ,zdrowiej.Rano wychodziśz do własnego ogrodu ma kawke czy herbate. Ogrodu a nie chusteczki do nosa obsianej trawka co o dziwo w mieście nazywa sie ogrodem.Masz dostep do duzo tańszego (zdrowszego zywienia),opau .Wszystko prawie mozna "załatwić" Kontrola organów państwowych duzo słabsza niż w Mieście. Najgorszy grzech w światopoglądzie tych ludzi to donoszenie.... Jak sądzicie co inteligentny i sprytny "mieszcznin" wybierze?Wolnośc czy eleganko urządzona cele w wiezienu zwanym miastem???

Tak moi drodzy "mieszcznie" - ci inteligentni z miasta juz dawno siedzą na wsi( albo niedługo bedą) i raczej ich machiny wojenne to beda dziesiatkowac lemingarnię z miasta . Tak się niestety złożyło że miasto powoli zamienia się w elegancką i nierażącą dehumanizmem klatke na lemingi . Taki obóz koncentracyjny dla mniej zaradnych czy poprostu pechowych.Co się dzieje z mniej zaradnymi z wsi ? Dojeżdzaja do miasta do pracy. :roll: A ich marzeniem życiowym jest przeprowadzić się do miasta.
Na wsi znajdzesz więcej sprytnych mieszczuchów niż nawet wielkim mieście. Co do wojskowych (oni przechodza na emeryture bardzo szybko )-i najczęściej po 40 roku zycia juz siedzą na wsi. W mojej wiosce mieszka kilku lekarzy,
optyk , kilku informatyków, waściciel tartaku, były komandos, emerytowany półkowmik wojsk łaczności, konstruktor maszym kamieniarskich kilku przedsiębiorców itp.Ja sam urodziłem sie, wychowałem i zarabiałem w mieście do 34 roku życia.Dopiero od 6 lat jestem wieśniakiem.

,Ja bym na ten przykład zaopatrzył sie w oręże w muzeum czartoryjskich, i w sarkofagu bym spał. I bym spał na zamku na wawelu a przecie żołdacy by was łupili a ja bym tylko dowodził i perukę nosił .. I bym spał na zam\ku na wawelu a przecie żołdacy by was łupili a ja bym tylko dowodził i perukę nosił .

Jak bym miał osobowośc Króla Juliana jak ty - to rozkopał bym pierwszy lepszy kurhan w okolicy czy niedawno znalezione grobowce kultury pomorskiej (megality) i nie taka marną koronę bym pewnie znalazł.
J

i w sarkofagu bym spał.

Ja śpię i mieszkam w domu wybudowanym na starym średniowiecznym cmentarzu obok starej świątyni pogańskiej,
ale nie uwazam by to w jakikolwiek sposób wpływało to na moja zdolnośc bojową- przeciwieństwie do pracy fizycznej przy remoncie własnego domu , cotygodniowego treningu na strzelnicy,systematycznym wielokilometrowym wycieczkom pieszym czy rowerowym czy treningu z moja jednostką OSP . :mrgreen: które sprawiłu że z 108 kg które miałem jak się tu wprowadzłem spadłem do niecałych 90 . Jak się wprowadzałem "na wieś" to często cierpiałem na ataki depresji . Teraz jestem chodząca radosną uśpioną , złośliwą furią.

Co do broni, amunicji itp. Kto z was strzelał z broni palnej? Ma za sobą służbę wojskową? Proponuje pójść sobie na strzelnice i sprawdzić jakim każdy jest snajperem. Ustawcie sobie tarcze na 15m i wywalcie w cel powiedzmy 10szt amunicji. Przeważnie skuteczność jest tak niska że ludzie się dziwią-stwierdzają że z tej odległości samą bronią by prędzej trafił w cel rzucając nią niż z niej strzelając

Tak to jest jak jak doswiadczenie z bronią dzieciaki maja tylko c Call of Duty czy innych Battlefield.
Na ostatnich zawodach strazackich przyjechał Rosomak z ekipa reklamujaca słuzbe w Narodowych Siłach Rezerwowych. W kazdym razie : mozna był wziąść sobie karabinek z podpieta kamerką z teleobiektywem i wynierzyć i strzelić "na sucho " w tarcze z raptem 15 m . "Strzelało" z 30 osób w wiekszości w wieku komputerowo - komórkowym .Miałem mozliwość obejzeć jak strzelaja na podstawie zapisów kamerki. Na te 30 osób 2 w trafiło w sama kartke z tarcza . Jedynymi osobami które potrafiły trafić w pola punktowane byłem ja i moja żona.
Dołączona grafika
Oboje jesteśmy w wieku takim ze jeszcze załapaliśmy się aszkolenie strzeleckie w szkole średniej .Młodsi juz tylko pomazyc o tym by na lekcjach Przysposobienia Obronnego móc sobie postrzelac .
Dołączona grafika
I mówie tu o "strzale suchym " -sama iglica . Żadnego odrzutu (im większy kaliber tym większy kop) i huku(duzo osób odruchowo kuli się w oczekiwaniu na strzał przy uchu).W realu nie potrafili by trafić w człowieka z dystansu 25 metrów- chyba że przypadkiem .
O czywiście ,że z pełaną swiadomością generalizuję ale chciałbym tylko zwrócić uwage na pomijany ale narastajacy problem.
  • 0



#93

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Obsługa broni jest bardzo łatwa. Myślę, że problemem dla niektórych mogłoby być jej rozebranie -> czyszczenie -> złożenie z powrotem.

Użytkownik Ratohnhaké:ton edytował ten post 29.08.2012 - 23:00

  • 2



#94

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

I nagle pomysla że chcieli by miec coś własnego ,jakąś nieruchomość . I tu maja do wyboru :albo kupic jakąś klitke w miescie znosic kurz ,hałas , blokersów , meneli , bezdomnych śpiacych w klatce schodowej.


Korzystać z atrakcji kulturalnych, wypadów do kawiarni, kin, teatrów. Widać że z Ciebie naturalizowany mieszkaniec wsi i zamieszkałeś na niej w wieku ustatkowanym. Młodzi ludzie wolą mieszkać w mieście. Tam czujesz że coś się dzieję, ruch, znajomi, ciągłe łechtanie zmysłów. Po prostu masz ochotę na spokój, jednak znam wiele osób w wieku 40+ które nie wyobrażają sobie mieszkania na wsi bo miasto ma swoje wielkie plusy w koncentracji lokali i różnego rodzaju usług.
Mieszkanie w mieście jest wygodne.

Albo moze kupić wielokrotnie tańsza nieruchomośc na wsi , spokojnie sobie ja remontowac(albo i nie) . Zycie spokojniejsze , koszta duzo mniejsze niz w mieście, o niebo bezpieczniej , czyściej ,zdrowiej.Rano wychodziśz do własnego ogrodu ma kawke czy herbate.


Z której dojazd do miasta kosztuje wielokrotnie drożej. Remontowanie w trakcie mieszkania nie jest najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Rano wychodzi się do ogrodu który trzeba utrzymać i poświęcić na to sporo czasu i wysiłku. Dom także trzeba utrzymać w stanie używalności, a to dach przecieka, a to rura puści, a to piwnice zaleje.
Mieszkam w takim właśnie domu i dobrze wiem że jest to zabawa która nie jest dla każdego. Osobiście uważam mieszkanie w mieszkaniu za bardzo wygodne.

Tak moi drodzy "mieszcznie" - ci inteligentni z miasta juz dawno siedzą na wsi( albo niedługo bedą) i raczej ich machiny wojenne to beda dziesiatkowac lemingarnię z miasta

Po pierwsze obrażasz mieszczan, po drugie ludzie wyprowadzają się na przedmieścia, nie na głęboką wieś. Tak 40 minut drogi samochodem do godziny jest akceptowalną wsią, potem jest już zapupie. Jednocześnie drożejące paliwo także sprawia że należy się nad wyprowadzką zastanowić jeśli chcemy pracować w mieście. Dojazdy z mojej wioski do Krakowa do pracy kosztują 1000 złotych miesięcznie w miarę oszczędnym samochodem. To prawie koszt wynajmu mieszkania.

Co do wojskowych (oni przechodza na emeryture bardzo szybko )-i najczęściej po 40 roku zycia juz siedzą na wsi. W mojej wiosce mieszka kilku lekarzy,
optyk , kilku informatyków, waściciel tartaku, były komandos, emerytowany półkowmik wojsk łaczności, konstruktor maszym kamieniarskich kilku przedsiębiorców


Jak wszędzie. Na emeryturę ludzie wybierają wieś/ przedmieścia, to normalne. Zawsze tak było.

Tak to jest jak jak doswiadczenie z bronią dzieciaki maja tylko c Call of Duty czy innych Battlefield.


Co z tego Noxili? Czy to czyni ich gorszymi? Ja też nie miałem z bronią styczności, nie strzelałem i pewnie byś się obśmiał jakbym dostał broń pierwszy raz do ręki. Ja mogę wymyślić wiele aspektów które przydają się w dzisiejszym życiu bardziej niż umiejętność strzelania, a ich nie będziesz potrafił wykonać.
Bo powiedzmy sobie po prawdzie. Survival, strzelectwo, samowystarczalność w terenie - to fajne hobby, ale w dzisiejszym świecie są one potrzebne jak umiejętność ręcznego wyrabiania beczek.

Oczywiście można dywagować że Kononowicz dojdzie w końcu do władzy i nie będzie niczego, ale jaka jest na to szansa? Nawet w czasie II WŚ ludzie w miastach żyli i funkcjonowali. Bo miasto produkuje wiele usług i towarów które ludzie na wsi potrzebują i wymienią się za nie żywnością. Nikt nie będzie w 100% samowystarczalny, bo życia nie wystarczy by się tego nauczyć i wykonać. Tak było zawsze i tak będzie.
  • 0



#95

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie mów nie póki nie spróbujesz

Wszystko da się odpowiednio przyprawić i smacznie podać-choćby smaczna zupa z gwoździa :))

Przełącznik do wyjmowania magazynku jest w osłonie spustu, a bezpiecznika nie ma tzn.

Dobrze. Wiesz jak, wcisnąć, przesunąć, w górę dół, bok aby wypadł?
Co do amunicji-jeżeli byś włożył tą co wybrałeś to prawdopodobnie zakleszczyłbyś broń i raczej sam jej nie rozłożysz.

O ile 9mm jestem jeszcze w stanie rozpoznać o tyle reszty nie mam szans ;). Walther P99 ładny. Myślę że gdy już zdobędziemy taką broń to metodą prób i błędów można się nauczyć wyciągania magazynka czy odbezpieczania.

Wybór złej amunicji eliminuje strzelca z pola walki na kilkanaście minut minimum.

Oboje jesteśmy w wieku takim ze jeszcze załapaliśmy się aszkolenie strzeleckie w szkole średniej .Młodsi juz tylko pomazyc o tym by na lekcjach Przysposobienia Obronnego móc sobie postrzelac .

Jakbyś powiedział że w szkole miałeś przedmiot PO to młodsi zapewne skojarzyliby go z Tuskiem :mrgreen:
Szkoda że ten przedmiot wycofali-pamiętam te biegi na bieżni w masce gazowej...

Obsługa broni jest bardzo łatwa. Myślę, że problemem dla niektórych mogłoby być jej rozebranie -> czyszczenie -> złożenie z powrotem.

– W pewnej chwili usłyszałem strzał. Wyjrzałem przez okno. Zobaczyłem dwóch mężczyzn. Jeden celował w drugiego. Widziałem jak z broni wypadają naboje, co oznacza, że jej nie odbezpieczył
Takie rzeczy zdarzają się nawet policjantom (obytym z bronią ) którzy w chwili stresu zapomną o konieczności odbezpieczenia broni.

Po prostu masz ochotę na spokój, jednak znam wiele osób w wieku 40+ które nie wyobrażają sobie mieszkania na wsi bo miasto ma swoje wielkie plusy w koncentracji lokali i różnego rodzaju usług.
Mieszkanie w mieście jest wygodne.

Zależy co kto lubi.

Z której dojazd do miasta kosztuje wielokrotnie drożej. Remontowanie w trakcie mieszkania nie jest najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Rano wychodzi się do ogrodu który trzeba utrzymać i poświęcić na to sporo czasu i wysiłku. Dom także trzeba utrzymać w stanie używalności, a to dach przecieka, a to rura puści, a to piwnice zaleje.
Mieszkam w takim właśnie domu i dobrze wiem że jest to zabawa która nie jest dla każdego. Osobiście uważam mieszkanie w mieszkaniu za bardzo wygodne.

Kwestia przeniesienia kosztów. Na wsi nie płacę czynszu, astronomicznych stawek za ciepłą wodę itp. Jak mi się coś popsuje to nie muszę czekać aż ktoś mi naprawi-niektóre spółdzielnie mieszkaniowe własne remonty traktują jako samowole. Fajnie jest czekać aż biurokracja ruszy, fachowiec znajdzie czas...

Tak 40 minut drogi samochodem do godziny jest akceptowalną wsią, potem jest już zapupie. Jednocześnie drożejące paliwo także sprawia że należy się nad wyprowadzką zastanowić jeśli chcemy pracować w mieście. Dojazdy z mojej wioski do Krakowa do pracy kosztują 1000 złotych miesięcznie w miarę oszczędnym samochodem. To prawie koszt wynajmu mieszkania.

W godzinę to możesz praktycznie do każdej wioski się wbić. Przykładowo drogę od Warszawy do Radomia możesz pokonać w 1,5h Od miasta do miasta gdzie dystans wynosi ponad 100km.
Wysokie koszty dojazdu-nie ma problemu! Wsiadam codziennie na rower i 25 km w jedną stronkę pokonuje w godzinkę. Oszczędzam prawie 500zł. Rower można wrzucić do pociągu-i dalsze dystanse też są do łyknięcia.

Co z tego Noxili? Czy to czyni ich gorszymi? Ja też nie miałem z bronią styczności, nie strzelałem i pewnie byś się obśmiał jakbym dostał broń pierwszy raz do ręki. Ja mogę wymyślić wiele aspektów które przydają się w dzisiejszym życiu bardziej niż umiejętność strzelania, a ich nie będziesz potrafił wykonać.
Bo powiedzmy sobie po prawdzie. Survival, strzelectwo, samowystarczalność w terenie - to fajne hobby, ale w dzisiejszym świecie są one potrzebne jak umiejętność ręcznego wyrabiania beczek.

Tu bardziej chodzi o uświadomienie ludziom że broń sama nie strzela skutecznie do celu. Te temat mówi o założeniu innym niż codzienne umiejętności przydające się np ekonomiście czy prawnikowi.
  • 1

#96

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dojazdy z mojej wioski do Krakowa do pracy kosztują 1000 złotych miesięcznie w miarę oszczędnym samochodem. To prawie koszt wynajmu mieszkania.

No fajnie ale zakładasz że w mieście to niestety ale wszyscy mieszkają 5 minut spacerkiem od miejsca pracy . Niestety statystycznie wiekszość "mieszczan" i tak dojeżdza albo samodzielnie (ach te koreczki) albo morduje sie z transportem publicznym. A to oznacza że albo i tak płacą niewiele mniej niz ty albo traca tyle czasu na dojazd( przesiadki , korki) ze równie dobrze moga dojeżdzaćz dowolnego zadupia.Czyli praca jest przedłuzona o czas dojazdu i nie sa to bynajmniej małe narzuty.
Z mojej wioski ludzie albo dojeżdzaja busem do Wrocka (ok 45minut)albo jeżdzą wspólnie jednym samochodem w 4-5 osób . Dużo zakładów zapewnia darmowy dojazd.Przez rok pracowałem w chińskim koncernie i firma na własny koszt dowoziła mnie z pkt zbiorczego 100 m od mojego domu do samego budynku koncernu i z powrotem.A takich firm (a dokładniej rzecz ujmując ich autobusów) przez moja wioskę jedzie chyba z 6-8.

Z której dojazd do miasta kosztuje wielokrotnie drożej. Remontowanie w trakcie mieszkania nie jest najprzyjemniejszą rzeczą na świecie. Rano wychodzi się do ogrodu który trzeba utrzymać i poświęcić na to sporo czasu i wysiłku. Dom także trzeba utrzymać w stanie używalności, a to dach przecieka, a to rura puści, a to piwnice zaleje.

Domy wktórych mieszka się zbiorowo niestety tez wymagaja stałego dozoru.Róznica jest taka że ja płacę tylko za remonty których nie jestem w stanie sam (ewentualnie z najblizszymi) zrobić. Ty płacisz za każdy remont + plus gigantyczne narzuty za utrzymanie .I to płacisz stale w postaci czynszu + stały swoisty abonament. Ja remontuję jak mam gotówkę jak niemam staram się ją zdobyć.Kredytów nie biore wcale.


Remontowanie w trakcie mieszkania nie jest najprzyjemniejszą rzeczą na świecie.

Na samym povczatku było cieżko bo wprowadziłem sie z żoną do domu totalnie nieprzygotowanego do zycia. No i nie miałem ani znajomości ani umiejętności.Jak osadziłem pierwszy raz w życiu drzwi antywłamaniowe to po 4 minutach z hukiem wypadły od podmuchu wiatru :mrgreen: .Teraz po 6 latach nabyłem dużo unikalnych umiejetności .Np nawet doświadczeni tynkarze chwalą mnie za jakość moich tynków glinianych.
No i najważniejsze. Mam dom który nie ma jakis tam 150 m kwadratowych tylko 400 ( i to bez liczenia powierzchni piwnic ,stodoły , garazu , wozowni czy drewutni.Na czas remontu moge przeprowadzić się w inne skrzydło imieszkać tylko w nieco pogorszonych warunkach. A takie domy bynajmniej nie sa jakąś rzadkościa na wsi. :mrgreen:

Rano wychodzi się do ogrodu który trzeba utrzymać i poświęcić na to sporo czasu i wysiłku.

To fakt nie zaprzeczany .Kosi sie mniej wiecej raz na 10 dni i idzie na to cały dzień.Mozna tez kosiąc raz na miesiąc i mieszkać wśród łaki anie trawników.Znajomy ma poprostu dwa kucyki i niema problemu z koszeniem (ale musi się opiekować pupilami) Jak niema w okolicy nadmiaru żmij jest fajnie. Da sie jednak przyzwyczaić do koszenia zwłaszcza jak zainwestujesz w dobre narzędzia itp.


Wysokie koszty dojazdu-nie ma problemu! Wsiadam codziennie na rower i 25 km w jedną stronkę pokonuje w godzinkę. Oszczędzam prawie 500zł. Rower można wrzucić do pociągu-i dalsze dystanse też są do łyknięcia.

Ja na zakupy śmigam albo rowerkiem(na mniejsze takie co mieszczą sie w plecaczku) albo skuterem( większe- taki czubaty koszyk marketowy). Skuter kupiłem od razu nieco wiekszy niz te zwykłe a jeszcze go stunigowłem by mniał wiekszą ładownośc. Skuter pali ok 2,4 - 3 litrów na 100km w zalezności od obładowania i stylu jazdy.Tylko jak spadnie śnieg to musze jechać samochodem.Zwykłe codzienne zakupy to robie w mojej wiosce w piekarnii albo w spożywczaku(nawet tanio ).Pracuję na miejscu.Bez dojazdów do pracy nawet mniejsza kwota daje większy efekt.


W kazdym razie by skończyć ten rozkwitający Offtop (moze go wydzielić) miasto -wioska
Mozę wrócę do sedna dyskusji . Krótko a treściwie . Wiekszość wpisów przypomina mi dialog z serialu Co ludzie powiedzą

Hiacynto ale ty wcale nie potrafisz jeżdzić konno!!
-Niewiem Nie próbowałam Moze umiem???

Niestety moi drodzy :
Jeżeli nie macie broni to jej raczej juz nie zdobędziecie w razie potrzeby. Co wiecej nie zdołacie się nauczyć nią posługiwać bo amunicja bedzie na wage złota.A wzasadzie droższa.
Jezeli nie potraficie polować teraz( a jest to trudna sztuka) to nie nauczycie się tego w sytuacji gdy wszysty beda chcieli coś upolować A zwierzyna nie jest i liczna ani głupia .

Macie teraz mozliwość sporo na spokojnie nauczyć. Później to niestety przeżyjecie o ile będą istniały słuzby mundurowe zapewniające wam choć minimum typu woda - jedzenie.Mówimy tu osytacji że chcecie chcecie bazowac na umiejętnościach typu "jak trzeba będzie to się nauczę" .
Jest sporo strategii dającej szanse zwykłego przetrwania w razie "wielkich katastrof" :mrgreen: :mrgreen: typu powódź ,katastrofalne opady śniegu, czy dość długo trwały brak gazu , pradu , wody w rurociagu.
A to nie są scenariusze typu "przyleciały Anunaki" . To sa scenariusze które za waszego życia z wilkim prawdopodobieństwem się spełnia . Nie teraz to za dziesiec lat czy 20 . Ale będą.A żeby przed tym się zabezpieczyć nie trzeba być Bearem Grillsem tylko minimalnie zabezpieczyc się.
Co szkodzi miec w domu zapas kaszy,ryzu i na bieząco dokupywać na miejsce zużywanego nowe nieprzetermonowane porcje- to przeciez kwestia raptem 100 złotych?To samo z wodą Albo co szkodzi wam miec zapas ziemniaków w piwnicy (jak zrobić by się nie psuły opisże w innym miejscu) .Co szkodzi przygotaować prosta ale skuteczny i wydajny filtr do filtrowania wody pitnej by dało się pić po przegotowaniu wode z bocznych rzek???Przeciez to troche przepłukanego drobnego piachu , troche węgla drzewnego, gruba metrowa rura i duza micha. Co za problem trzymac w piwnicy kilka wiader z pokrywkami?

Nikt nie będzie w 100% samowystarczalny, bo życia nie wystarczy by się tego nauczyć i wykonać

Ale tutaj nie mowimy o 100% samowystarczalności, ale o przygotowaniu sie chpoćby na "delikatny kataklizm" typu powódź z 1997 . Wtedy np wodę do wrocławskiego trójkąta bermudzkiego dostarczało wojsko beczkowozami. Jeden beczkowóz na kilka kamienic. Wtedy był problem z dostaniem w sklepie dobrego wiadra. A przecież wody nie miało raptem kilka dzielnic miasta .Brakowało pradu (efekt podziemnych kabli) wiec świeczki znikały z półek jak zaczarowane . Lampy naftoweh nawet teraz trudno uświadczyć wsklepie. Jak podchodziła fala pod Wrocław to okazało si ęże nie sposób kupić w marketach w okolicy ani wody , cukru czy mąki . O nabiciu butli gazem tez nie było co pomażyc. Dlatego zdecydowaliśmy się dotrzeć do rodziny w Ladku Zdr . Problem w tym ze akurat o ile w Lądku fala juz opadła to "pomiedzy" akurat szła więc policja i wojsko obstawiało gówne trasy dojazdowe i zawracało podróznych tuz za Ząbkowicami. Nie mieliśmy map z zaznaczonymi bocznymi drogami. Dołączyliśmy do takiej karawany samochodów(jechali tez inni znajomi)i bocznymi drogami na czuja , błądząc, pytajac tubylców o droge dotarliśmy do (po kilku peypetiach) do domu.PO drodze dwa razy była sytuacja typu "słuchajcie nie jedźcie przez wioske tą drogą bo moskal tzn policjant stoi we wsi .Tu droga leśna powinniście przejechac do wioski XYZ . Moze się wam uda.A w Lądku tam gdzie mieszkliśmy nie było n prądu przez 3 tygodnie ale mieliśmy lampe naftowa i zapas 3 butelek nafty...Raz dzienie właczliśmy bateryjne radyjko Major (prosta i czuła konstrukacja zlat 70siatych.) Na wiadomości w Radiu Wrocław (tylko oni wykazali się dobrym wsparciem wysiłków powodziamnm i niosacych im pomoc. Przy okazji Radio Wrocław zafundowała nam straszny stres. Podano że zawaliła się kamienica na ulicy Kniaziewicza a na tej właśnie ulicy mieszkaliśmy -oczywiście numeru juz nie podano.Telefony i tak nie dziłały dobrze. Jak po kilku tygodniach wróciliśmy- szliśmu przez pocięte barykadami miasto(ludzie staralisie zatrzymać wode czym się dało ) i nie wiedziliśmy czy za chwile nie okarze się że cały nasz dobytek został zmiażdzony przez zawalone stropy budynku. Nie był. :roll:
Za to miasto było naprawde niesamowite . Wszędzie zapach stęchlizny i szlamu , Szczury wygonione z nor przez wode opanowywały dosłownie cały "powodziowy Wrocław" po zmroku.Jak wysiadłem we na dworcu to wiadziłem szczury wielkości niedużego psa siedzące spokojnie w żywopłocie otaczjącym dworzec i nie uciekajace przed ludźmi.O dziwo ludzie bardzo pomagali sobie na wzajem.W kamienicy w której mieszkaliśmy powstał "komitet mieszkńców" wystawiajacy warty .Gdy np wojsko przywoziło wode dyzurujacy przywozili wózeczkiem wszystkim wodę . Z racji obecności szczurów(i innego cholerstwa) trzeba było natychmiast przykrywac wiadra. Osobiście z przypadkami rabunku się nie spotakłem ale okolica była legendarnie "szemrana" i bardzo dbała o ochronę"swojego terytorium" Ja tez przepędziłem z innymi np ekipy cyganów .
  • 2



#97 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

Co szkodzi miec w domu zapas kaszy,ryzu i na bieząco dokupywać na miejsce zużywanego nowe nieprzetermonowane porcje- to przeciez kwestia raptem 100 złotych? To samo z wodą Albo co szkodzi wam miec zapas ziemniaków w piwnicy (jak zrobić by się nie psuły opisże w innym miejscu) .Co szkodzi


Zawsze można brać jedną puszkę czy jeden kartonik kaszy więcej na zakupach i się tego nie odczuje a zapasy będą się systematycznie powiększały. Wszystko zużywasz rotacyjnie zjadasz jeden kartonik z zapasów następnego dnia go dokupujesz.
Bardziej mnie zastanawia kupno 25kg worka ryżu (lubie go więc mi się nie znudzi) http://czgdubis.abc2...t.asp?kat=42157 (a jak się znajdzie odpowiedni sklep to wychodzi taniej niż kupywanie po 1kg w supermarkecie) Trzymałbym w suchym pokoju, zjem połowę dokupuję następny. Prościej przenieść szybko dwa takie worki niż 20 kartoników ryżu + kaszy.

Niestety moi drodzy :
Jeżeli nie macie broni to jej raczej juz nie zdobędziecie w razie potrzeby. Co wiecej nie zdołacie się nauczyć nią posługiwać bo amunicja bedzie na wage złota.A wzasadzie droższa.
Jezeli nie potraficie polować teraz( a jest to trudna sztuka) to nie nauczycie się tego w sytuacji gdy wszysty beda chcieli coś upolować A zwierzyna nie jest i liczna ani głupia .

Jak dla mnie głupotą byłoby się przebijać przez całe miasto tylko po to żeby dotrzeć do komendy i dostać kulkę od kogoś kto już tam będzie.

Teoretycznie można kupić na allegro 2,5kg łusek (legalnie) czasami są nawet z łebkami i samemu zrobić zapas amunicji ale elaboracja chałupniczymi sposobami może być ryzykowna a dwa że będzie dużo słabsza. Do tego drukujesz sobie plany broni np. Stena który chyba jest najprostszy do wykonania i gdy wiesz że kraj się zaczyna walić możesz go w każdej chwili zrobić w warsztacie.

Użytkownik Alucard edytował ten post 30.08.2012 - 11:04

  • 0

#98

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Co szkodzi miec w domu zapas kaszy,ryzu i na bieząco dokupywać na miejsce zużywanego nowe nieprzetermonowane porcje- to przeciez kwestia raptem 100 złotych? To samo z wodą Albo co szkodzi wam miec zapas ziemniaków w piwnicy (jak zrobić by się nie psuły opisże w innym miejscu) .Co szkodzi


Zawsze można brać jedną puszkę czy jeden kartonik kaszy więcej na zakupach i się tego nie odczuje a zapasy będą się systematycznie powiększały. Wszystko zużywasz rotacyjnie zjadasz jeden kartonik z zapasów następnego dnia go dokupujesz.
Bardziej mnie zastanawia kupno 25kg worka ryżu (lubie go więc mi się nie znudzi) http://czgdubis.abc2...t.asp?kat=42157 (a jak się znajdzie odpowiedni sklep to wychodzi taniej niż kupywanie po 1kg w supermarkecie) Trzymałbym w suchym pokoju, zjem połowę dokupuję następny. Prościej przenieść szybko dwa takie worki niż 20 kartoników ryżu + kaszy.

Niestety moi drodzy :
Jeżeli nie macie broni to jej raczej juz nie zdobędziecie w razie potrzeby. Co wiecej nie zdołacie się nauczyć nią posługiwać bo amunicja bedzie na wage złota.A wzasadzie droższa.
Jezeli nie potraficie polować teraz( a jest to trudna sztuka) to nie nauczycie się tego w sytuacji gdy wszysty beda chcieli coś upolować A zwierzyna nie jest i liczna ani głupia .

Jak dla mnie głupotą byłoby się przebijać przez całe miasto tylko po to żeby dotrzeć do komendy i dostać kulkę od kogoś kto już tam będzie.

Teoretycznie można kupić na allegro 2,5kg łusek (legalnie) czasami są nawet z łebkami i samemu zrobić zapas amunicji ale elaboracja chałupniczymi sposobami może być ryzykowna a dwa że będzie dużo słabsza. Do tego drukujesz sobie plany broni np. Stena który chyba jest najprostszy do wykonania i gdy wiesz że kraj się zaczyna walić możesz go w każdej chwili zrobić w warsztacie.

Tylko zabezpiecz przed kotem. Znajomemu załatwił sie zamiast do kuwety do ..worka 25 kg cukru. W worku jeszcze wciąz było ok 15 kg cukru... :mrgreen: Były akurat czasy kryzysu w latach 80 siatych i to była straszna strata :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Produkcja prochu jest bardzo kłopotliwa.Albo mieszasz dobrze zmielone składniki i otrzymujesz proch o ok 60-70% słabszy niz fabryczny. Żeby mieć te 50-70% mocy fabrycznego musisz stosować rozbudowany proces xix wieczny .
Wstepnie aktywować wegiel drzewny- brzozowy potem musisz mordować się z niebezpiecznym procesem z zastosowaniem alkoholu . Przy produkcji sporo schodzi rektyfikowanego spirytu, cała okolica wie że coś kombinujesz. A wiekszość mysliże pedzisz samogon.Jesteś tes narażony z tego powodu na nachodzenie przez policje pijaczków itp.Nawet majac ten lepsiejszy proch czarny wciąz pozostaje to sypki proch czarny. Chłonie bardzo szybko wilgoć z powietrza, jest wybitnie niestabilny .Fabryczny zostaje sprasowany i niema małych pyłków chłonie wiec wolniej wilgoć ,niemusisz go podsuszać,nie zapali sieci tez od zaiskrzenia np od elektryzujących ubarń. A to wszystko amatorski niestety ma w nadmairze :prawie bezprzerwy zawilgaca sie osusznie często kończy sie samozapłonem, łatwo zapal sie od przypadkowych iskierek. No i najwazniejsze : To jest proch czarny więc po strzale widać mase dymu i to tak gęstego ze ty nie widzisz często celu za to ty jesteś świetnie oznaczony białą chmurą. Nie lepiej zbudować kusżę?? Wszystkie elementy mozesz legalnie kupic dzisiaj.i przygotowac do szybkiego złożenia. Leże , zamek celownik itp składasz do kupy dokładasz lipne plastykowe łuczysko i wiszasz na scianie jakoi replike.Dobre łuczysko z resora czy laminatu z kompletem cieciw trzymasz osobno i wciąz niema możliwości by prokuratura przyczepiła siędo ciebie. Celownik optyczny ,laser celwnikowy czy diodowy reflektor do oświetlania a nawet celownik noktrowizyjny, kupusz legalnie i bez problemu . Bełty kup i zrób.
Przecież kusza :
jest celniejsza od muszkietu (a tylko cos takiego jesteś wstanie amarorsko zrobić)
Zasieg 150 m - jest i tak zbyt wielki dla niedoświadczonego strzelca.
Nie hałasuje
Działa tak samo po 2 latach lezenia w piwnicy.
Łatwo dorobic do niej pociski i cięciwę
Mozesz strzelać pociskami zapalajacymi, oświetlajacymi , zatrutymi, wybuchajcymi ,i innymi specjanymi.
Mozesz uzywać specjalnych grotów-odcinających ,ogłuszającuch, z ograniczoną głębokościa penetracji itp
Mozesz zrobić model cięzki z stalowym złozonym łuczyskim i lezem. Pocisk z czegoś takiego usmierca nawet cel w kamizelce kuloodpornej(oczywiście z powodu odrzutu trzeba się przed strzałem zachaczyć o np framugę inaczej kolba rozerwie strzelca).

Do tego drukujesz sobie plany broni np. Stena który chyba jest najprostszy do wykonania i gdy wiesz że kraj się zaczyna walić możesz go w każdej chwili zrobić w warsztacie.

Niemasz szans zrobić gwintowanej lufy. Do stena była dostarczana z zrzutów. Do najprostrzej pepeszy :była to przecieta na pół lufa od długiego karabinu -Mosin.Mosinów zostało pełno w magazynach po 1 wojnie światowej. Z tąd opowieści o jednym karabinie na dwóch żołnierzy
  • 2



#99 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

Na krótki dystans do 10 metrów to chyba gwintowanie aż tak dużego znaczenia nie ma? Rozważam czysto teoretycznie za i przeciw, wiadomo na takim czymś nie można polegać raz wypali a raz nie. Za kuszę +

edit:
Lufy gwintowane w podziemiach Warszawy też produkowali ;)

Użytkownik Alucard edytował ten post 30.08.2012 - 14:07

  • 0

#100

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

do wrocławskiego trójkąta bermudzkiego


Nie dziwię się że się przeprowadziłeś. Kiedyś tam nocowałem u znajomej. Nieprzyjemna okolica.

Przygotowanie się na tego typu zjawiska jest w porządku i wiele ludzi ma zapasy w spiżarniach które wystarczą na tydzień lub dwa tygodnie.

Co do kuszy ostrzegam że to broń zabroniona w Polsce. Nie da się zdobyć pozwolenia na działającą kusze, można mieć niesprawną w celach kolekcjonerskich. Łuk można posiadać bez pozwolenia i można kupić nowoczesny łuk sportowy za niewielką cenę.
  • 0



#101

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na krótki dystans do 10 metrów to chyba gwintowanie aż tak dużego znaczenia nie ma? Rozważam czysto teoretycznie za i przeciw, wiadomo na takim czymś nie można polegać raz wypali a raz nie. Za kuszę +

edit:
Lufy gwintowane w podziemiach Warszawy też produkowali ;)

Niesłyszałem o tym ale mozna było robić tylko pod warunkiem ze przejeto zakład produkujacy lufy. W czasie okupacji poprostu z narażeniam życia wynoszono lufy i zamki z zakładów produkujących słynne Visy- Fabryka Broni w Radomiu została przejęta przez Steyra . Ztamtąd przemycano równiez naboje . Słynne steny i Błyskawice były produkowane na bazie zrzucanych luf i zamków.
Dołączona grafika

Na krótki dystans do 10 metrów to chyba gwintowanie aż tak dużego znaczenia nie ma?

Na 10 metrów to najskuteczniejszą znaną bronia bedzie poprostu garłacz czy inny samopał. Niepotrzebujesz gwintu , strzelasz chmura śrutu czy innego stalowego siekańca.. ! Jeden strzał a na obszarze ok 2x2 metry wszystko jest naszpikowane ołowiem lub rozdrobnionym złomem.Mocno kopie ale skuteczne.

Garłacz
No ale na 10 m to doleci strumień płomienia z miotacza zrobionego z dobrej klasy rolniczego opryskiwacza Tzw bielarki.
Dołączona grafika

Dorzucisz też bombę czy inny granat.

Co do kuszy ostrzegam że to broń zabroniona w Polsce. Nie da się zdobyć pozwolenia na działającą kusze, można mieć niesprawną w celach kolekcjonerskich. Łuk można posiadać bez pozwolenia i można kupić nowoczesny łuk sportowy za niewielką cenę.

Zabroniona jest kusza CIĘCIWOWA. Wszystkie inne choćby te do polwań pod woda sa LEGALNE i To bez pozwolenia :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Co ciekawe nawet akie wynalazki nie załpuja się do kategorii broń:
Dołączona grafika
Niema cięciwy (tylko gumki recepturki 0 więc to nie broń :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
A strzelać da sie tym wszelkimi strzałkami , kulkami, nakretkami czy nożami.
Ta machina zwana BIG JOE V została opracowana w czasie 2 wojny światowej do likwidacji po cichu niemieckich wartowników i dokonywania zamachów przez OSS (czyli poprzedniczkę CIA). I niej est o broń w myśl polskiej ustawy o broni tylko niebezpieczne narzedzie .Tak jak np wstrzeliwarka do gwoździ.Czy proca.
  • 1



#102

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Granaty są skuteczne do ok 15 metrów, za to granat z trzonkiem do 30 metrów.

Ale temat się zrobił militarystyczny. :mrgreen:

Zabroniona jest kusza CIĘCIWOWA. Wszystkie inne choćby te do polwań pod woda sa LEGALNE i To bez pozwolenia


Faktycznie:

"... W ust. 9 pkt 2 Załącznika nr 1 Rodzaje broni i amunicji – BA – do rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 3 grudnia 2001 r. w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja (Dz.U. nr 145, poz. 1625, z późń. zm.) wskazano broń cięciwową w postaci kusz.
We wskazanym przepisie brak jest enumeratywnego wskazania rodzajów kusz. Mowa jest jedynie o broni cięciwowej w postaci kusz. Kusze do łowiectwa podwodnego nie są bronią cięciwową, gdyż ich budowa oparta jest na naciągu gumowym, a nie jak
w standardowej kuszy na naciągu cięciwowym."
  • 0



#103

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Granaty są skuteczne do ok 15 metrów, za to granat z trzonkiem do 30 metrów.

Ale temat się zrobił militarystyczny. :mrgreen:

Co zrobić skoro najpopularniejszą wizja post apokalitycznego świata w kulturze masowej jest ten świat z Mad Maxów. Niema mu co sie czarowac: wrazie czego nikt niema szans z armia czy z policją .Ani wieś ani miasto . Oba przenikajace sie światy zostaną natychmiast "wzięte za morde" przez juntę czy Armie Czerwona Zjednoczonych Stanów Europy czy inną taka formacje.Stan wyjatkowy- zawsze smaczny i zdrowy jak śpiewa Kazik. By przeżyć miasto potrzebuje wsi , wieś by móc produkować żywnośc (i żyć z tego ) potrzebuje miasta. I tyle .
Ale przyznaj , temat rozkrecił się nieźle :roll: .

Granaty są skuteczne do ok 15 metrów, za to granat z trzonkiem do 30 metrów.

Ale temat się zrobił militarystyczny. :mrgreen:

Zabroniona jest kusza CIĘCIWOWA. Wszystkie inne choćby te do polwań pod woda sa LEGALNE i To bez pozwolenia


Faktycznie:

"... W ust. 9 pkt 2 Załącznika nr 1 Rodzaje broni i amunicji – BA – do rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 3 grudnia 2001 r. w sprawie rodzajów broni i amunicji oraz wykazu wyrobów i technologii o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, na których wytwarzanie lub obrót jest wymagana koncesja (Dz.U. nr 145, poz. 1625, z późń. zm.) wskazano broń cięciwową w postaci kusz.
We wskazanym przepisie brak jest enumeratywnego wskazania rodzajów kusz. Mowa jest jedynie o broni cięciwowej w postaci kusz. Kusze do łowiectwa podwodnego nie są bronią cięciwową, gdyż ich budowa oparta jest na naciągu gumowym, a nie jak
w standardowej kuszy na naciągu cięciwowym."


Na upartego z ciętych dentek mozesz zrobić legalnie(!) sobie scorpiona czy inna balistę.
  • 1



#104

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ale przyznaj , temat rozkrecił się nieźle .


Oj tak. Tylko żeby nas agentura nie zamknęła za uzbrajanie społeczeństwa. :mrgreen:

Na upartego z ciętych dentek mozesz zrobić legalnie(!) sobie scorpiona czy inna balistę.


Nie spodziewałem się że prawo jest tutaj tak niekonsekwentne. Przecież takie wynalazki mają dużą siłę rażenia. Zwłaszcza że nowoczesnych materiałów których można użyć do tworzenia takich pseudocięciw jest coraz więcej.
  • 0



#105 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

Niesłyszałem o tym ale mozna było robić tylko pod warunkiem ze przejeto zakład produkujacy lufy.


W 1942 r. Szefostwo Produkcji Konspiracyjnej podjęło decyzję o podjęciu produkcji luf do Vis-ów i pm „Sten”. Kilkadziesiąt niekompletnych egzemplarzy pozyskanych z fabryki w Radomiu i fabryki karabinów na Woli, nie posiadało luf, gdyż montaż i wyrób luf odbywał poza granicami GG. Uruchomieniem produkcji zajął się Teofil Czajkowski, przed wojną wykładowca Państwowej Szkoły Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. Wawelberga.
Głównym problemem było gwintowanie luf, które początkowo chciano wykonywać metodą wyciskania, by ostatecznie zastosować metodę przepychania ze skrawaniem kanalików. Co ciekawe, w przeciwieństwie do fabrycznych gwintów prawoskrętnych, w lufach produkcji konspiracyjnej zastosowano gwintowanie lewoskrętne, w związku z zastosowaniem rozwiertaka naciętego lewostronne, stosowanego powszechnie w przemyśle.
Materiał do produkcji uzyskiwano początkowo z odkuwek z fabryki karabinów na Woli, później zakupywano na rynku. Wymiary luf były takie same jak u egzemplarzy fabrycznych - 120 mm, skok gwintu – 250 mm.
Produkcje podjęto wiosną 1943 r. w warsztacie na ul. Grochowskiej w Warszawie, gdzie do lipca wykonano pierwszą partię – 200 luf. Następnie produkcję przeniesiono do dobrze wyposażonego warsztatu przy ul. Leszno 18, gdzie wykonano ok. 700 egzemplarzy. Koszt wykonania 1 lufy skalkulowano na 200 zł.
Głównym jednak zadaniem warsztatu produkcja luf do Stenów i Błyskawic, których wykonano blisko 13 tys.
Poźniej gotowe lufy przekazywano do różnych warsztatów montujących broń.
Źródło Kazimierz Satora „Produkcja uzbrojenia w polskim ruchu oporu” Wyd. MON. 1985


;) Tak samo pewnie produkowali podczas samego powstania.



Na 10 metrów to najskuteczniejszą znaną bronia bedzie poprostu garłacz czy inny samopał. Niepotrzebujesz gwintu , strzelasz chmura śrutu czy innego stalowego siekańca.. ! Jeden strzał a na obszarze ok 2x2 metry wszystko jest naszpikowane ołowiem lub rozdrobnionym złomem.Mocno kopie ale skuteczne.


Pozostaje kwestia czasu przeładowania. Chyba że przygotujesz takich kilka (nawet ze zwyklej rury zaspawanej na jednym końcu) i odpowiednio zabezpieczysz przed np. wilgocią.

Użytkownik Alucard edytował ten post 30.08.2012 - 18:10

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych