Witam.
Musiałam aż zarejestrować się na tym portalu, bo chcę opowiedzieć wam swe historie.
Zaczynając - od ostatniego roku bardzo zgłębiłam się w tematy duchów, cienistych czy postaci astralnych. Szukam logicznego uzasadnienia czemu się nam pokazują, czemu akurat ta osoba widzi, a druga nie i czy jest jakiś cel tego wszystkiego.
Niestety - nie znalazłam odpowiedzi która mnie chociaż trochę zadowoliła. Zero odpowiedzi.
Tak więc może przejdę od początku historii :
Czasy dzieciństwa nie pamiętam zbyt dobrze. Pamiętam tylko, że kiedy sama zostawałam w domu (albo nawet tylko w pokoju) ogarniał mnie strach. Nawet bałam się ruszyć i często-czekając na mame aż wróci z pracy- zasypiałam na siedząco.
Często także siedziałam na swoim parapecie i patrzyłam na trzepak przez okno - pamiętam, że często była tam ciemna postać, a co także dziwne: czasem zamiast niej pojawiała się przezroczysto-biała zjawa, która mimo że nie posiadała kształtu, widać było posture męską ok 19-20lat. Zawsze się na mnie patrzył. Czarny zaś często się odwracał w moją stronę i znikał.
Dalsza historia pojawia się później.
Miałam z 15lat. Położyłam się spać. Mama z ojczymem spali już od dłuższego czasu w drugim pokoju. Nie byłam zmęczona, więc zaczęłam grać na komórce. W końcu, po jakieś godzinie odstawiłam pod poduszkę komórkę. Sucho mi się zrobiło w buzi, więc sięgnęłam po szklankę z parapetu nad głową.
Mieszkałam na wysokim parterze - żeby dostać się do mojego okna, z 3osoby musieliby stanąć na sobie. A to w rzeczywistości nie jest możliwe.
A jednak, kiedy sięgałam po szklankę, ktoś przy oknie stał.
Był czarny, w kapeluszu i jedyne co nie pasowało mi : był zbyt szeroki na faceta. Nie wpominając już o staniu przy moim wysokim oknie...
Później także widywałam, ale nie do tego dążę.
Wprowadziłam się ponad rok temu z braćmi do dwupokojowego mieszkania.
Jeden zajmuje osobny pokój, ja ze starszym - drugi.
Mamy łóżka po przeciwnych stronach ścian. Brat nogami jest zwrócony do mnie, ja nogami do okna.
Pewnego razu obudziłam się w środku nocy i podniosłam głowę. Oczywiście jak zwykle się napiłam(przyzwyczajenie z dzieciństwa). Odstawiłam wodę na półkę za sobą i nadal siedziałam na łóżku. I nagle odwróciłam się w stronę brata, bo coś mi nie pasowało.
Z opisu nie pasuje do żadnego cienistego człowieka. Nie pasuje także na żadnego ducha. Ani, słowo daję, do snu.
Obok mojego brata, który jak zwykle był zwinięty w kłębek, leżał nogi mając na podłodze, jakaś czarna postać. Gdy zauważył, że go widzę, usiadł i oparł ręce za sobą. Przyglądając mi się oparł głowę na lewym ramieniu.
Nie był czarny- jak z tych wszystkich opisów. On po prostu, tak jak ZWYKŁY człowiek, miał na sobie coś czarnego. Nie pamiętam czy to były jeansy, czy bluze. Na prawdę nie pamiętam.
Jednak był w miarę blady (nie jak trup, ale po prostu ... nie wiem jak to opisać). Czarne włosy krótko ścięte. Z wyglądu pasował do klasycznego, nawet przystojnego chłopaka, z wiekiem przybliżonego do mojego.
Jednak miał strasznie sine powieki i pod oczami. Bardziej było widać jego jasne, niebieskie oczy.
Nie krzyczałam, wiedziałam że mimo iż strasznie wygląda i emanował złem, nie powinnam się go bać.
Poza tym po przebudzeniu czasem jestem niemrawa.
W końcu powiedział mi coś. Ja mu na to odpowiedziałam i na końcu powiedziałam ,,idę spać", odwróciłam się na drugą stronę mając ciągle otwarte oczy no i w końcu moje myśli ,, że co?!" wstałam na równe nogi i patrze - go już nie ma.
Nie pamiętam co mi mówił.
Pojawił się jeszcze raz miesiąc później. Stał w progu, jeszcze zanim zasnęłam. Pamiętam, że chciał pogadać ze mną w kuchni. Chciałam wstać ale mama z przerażeniem zapytała mnie co ja robie (akurat u mnie nocowała). Z rezygnacją musiałam stwierdzić jej, że sięgałam po wodę.
I jeszcze raz, miesiąc później, ale nie daję sobie głowy uciąć, że był to akurat on. Wychodząc z kąpieli poszłam do pokoju. Mama nadal u mnie nocowała ( w jednym łóżku, z brzegu ) . Wszyscy już spali. Starałam się po cichu wejść do łóżka pod ścianę, ale niestety mama się obudziła. Połóżyłam wodę nad głową i siedziałam przez krótką chwilę.
Zauważyłam po lewej stronie, że ktoś na miejscu brata siedzi.
Siedziałam i patrzyłam się głęboko szukając dowodu, że jest to cień padający z okna, albo po prostu brat siedzi sobie na łóżku strasząc mnie.
Ale jednak jedna opcja się wykreśliła.
Zauważyłam oczy, nie zwracając uwagi na ich kolor. Chciałam zbluzgać brata, że mnie straszy albo pocisnąć go poduszką. Ale tego nie zrobiłam.
Wiedziałam, że muszę coś zauważyć. Tak więc tą postać zaczęłam obserwować dookoła. I nagle zobaczyłam, że twarz mojego prawdziwego brata leży na łóżku, obok tej postaci.
I nagle ta postać zaczęła się zamazywać, znikając.
Dużo mam swoich przeżyć tego typu, ale jeszcze tylko jedną opowiem:
Z 1,5miesiąca temu przyjaciółka do mnie przyjechała. Był wieczór - około 19tej. Byłyśmy troche daleko od mojego domu, przy placu zabaw.
Kupiłyśmy sobie jedno piwo i koleżance chciało się siku. Za daleko do domu, więc poszliśmy koło placu w krzaki. Zrobiła, co miała zrobić i wyszła przede mnie. Ja kazałam jej czekać, bo chciałam dopić już piwo i wyrzucić akurat puszkę do śmietnika. Wypiłam ostatniego łyka, odwróciłam się, wywaliłam a gdy się ponownie odwróciłamw jej kierunku, pare kroków za nią stała czarna postać w kapeluszu. Szczupła męska sylwetka która patrzała się na mnie. Ja odskoczyłam, a on zniknął.
***
Tak więc. Jedyne co zauważyłam z moich przeżyć jest fakt, że nic nikomu nie zrobili złego. Pojawiali się koło mojego brata- nic mu się nie stało. Pojawiali się koło przyjaciółki, koło mamy, koło sąsiadki, koło dziecka, koło każdego ... Nic nikomu się nie stało.
Ale jednak nawet Ci, którzy nie widzieli, czuli jakby ,,dreszcze", akurat kiedy ja coś zauważałam.
Jedno jeszcze co jest baardzo dziwne: dopiero znajomi, którzy wiedzą o moich przypadkach zauważyli, że ani razu nie krzyczałam. Mimo, że wyglądali upiornie, mimo że pojawiali się z nienacka, albo czuć było w moich żyłach strach ... ani razu nie krzyczałam. W ostateczności odskakiwałam, czy się wzdrygnęłam.
Zauważyłam także, że się nie pojawiają tylko w nocy - można zauważyć ich w dzień, rano czy wieczorem.
A co najważniejsze: wiem, że mają jakiś cel. Ale nie wiem do tej pory jaki.