Napisano
27.03.2013 - 16:41
okey, pozostawilam was bez odpowiedzi dobre dwa dni.. w kazdym razie dochodze do wniosku ze rowniez tutaj wasze umysly sa limitowane, poza niektorymi wypowiedziami ktore sa bardziej logiczne. pojecia dobra i zla warunkujemy my sami, i mysle ze to jest kazdemu jasne, poza oczywiscie osobami scisle zyjacymi wedle pryzmatow im narzuconych odgornie. co do paktu zgadzam sie z twierdzeniem ze przynaleznosc duszy do danej wiary, czy w tym przypadku boga badz Szatana dzieje sie w momencie wyboru, a nie w momencie uzyskania pozadanych rzeczy badz donow czy jak to nazwiemy. osoba mi bliska uzmyslowila mi gdzie popelnialam blad, a mianowicie myslac ze pakt jest moja odrebna decyzja niezwiazana z satanizmem, mylilam sie. zrozumialam calkowity jego sens po uzmyslowieniu sobie mojego miejsca w tym wszystkim, wciaz zachowywalam sie wobec Szatana tak jak kiedys wobec boga, uznajac go za kogos ponad mna. a jednak to ja wlasnie jestem brakujacym ogniwem w spelnieniu tego paktu, nie dostrzegalam tego. wolalam o pomoc wybranego przez siebie diabla i to bylo moim bledem, poniewaz ignorowalam pozostalych trzech ksiazat piekiel. ow blad naprawilam, w koncu jestesmy istoty ludzkie, popelniac bledy nalezy do naszej natury. co do tego ze po roku szczesliwe zycie by mi sie znudzilo nie zgadzam sie w zupelnosci, bo przeciez przez cala nasza zyciowa wedrowke dazymy wlasnie do tego by osiagnac szczescie, tworzac rodzine, rodzac dzieci, zdobywajac sukcesy w pracy, to wszystko sklada sie na budowanie naszego szczescia i tu zaprzeczyc nikt mi nie moze:) moja obecna sytuacja pozostawia wiele do zyczenia, i jedyne czego pragne to sil i srodkow by ja zmienic, i gleboko wierze w to ze je dostane. co do osoby co miala schizy po podpisaniu paktu, przez pierwsze kilka dni przeszlam przez to samo, dziwne cienie, wciaz mialam wrazenie ze ktos przechodzi obok mnie, i nie usypialam po ciemku za cholere, ale przez ostatnie dwa dni zawiazalam przyjazn z ciemnoscia, spedzilam dwie doby bez swiatla z mojej wlasnej woli, i oswoilam umysl, pozbylam sie strachu, i osiagnelam sukces, ktos kto oczekuje pomocy od mocy ciemnosci nie moze sie ich obawiac, przede wszystkim musi byc pewny siebie, strach jest niewskazany, i zdaje sobie doskonale sprawe jak trudno jest sie go pozbyc w pelni, w sumie jest to prawie niemozliwe, ale wykonalne. dopelnilam mojej cerymonii i mimo ze to jeszcze nie jest chwila w ktorej spelnily sie moje oczekiwania, dokonal sie pewien przelom, wychodze z depresji, ktora trwala miesiac, dzis czyje sie silniejsza, i zaczynam widziec szanse na polepszenie, a to dlatego ze ustawilam sie w koncu we wlasciwym miejscu, nie poza pentagramem proszac o laske, ale na jednej jego odnodze, dopelniajac sile pieciu zywiolow.. i jestem na dobrej drodze. no i wracajac do cyrografu, powiem wam ze cholernie trudno jest tak naprawde go podpisac poniewaz chrzescijanstwo siedzi w nas jak upierdliwy chwast.. doslownie, i nie wystarczy wyrzec sie boga na kartce papieru czy w odbiciu lustra, w myslach czy na glos, zauwazcie ze powtarzajac sobie te slowa: wyrzekam sie boga w trojcy jedynego.. majac zamkniete mocno oczy i myslac o slowach ktore wypowiadamy nasz umysl maluje nam obrazy doprawdy zdumiewajace.. ja mowiac to slyszalam glos mojej zmarlej prababci, widzialam twarz mojego zmarlego wujka, i przezywalam od nowa sen ktory za nastolatki spowodowal ze katecheta uznal ze wykupilam sobie zbawienie, mimo ze odganialam te mysli najmocniej jak sie da, nie pozbylam sie ich do konca, czyli nie jestem jeszcze gotowa, i kto tu mowi o wolnej woli skoro bog nie pozwala mi zrobic tego co chce? ale bede walczyc, i w koncu sie uwolnie, i wreszcie bede gotowa na to by przejsc na wlasciwa wedle mnie strone. fakt jest taki ze to nie zalezy od naszych nerwow, chwili, czy momentalnej desperacji, tego trzeba naprawde pragnac cala dusza, sercem cialem i umyslem, nikt nie osiaga niczego w jednej chwili, i ja nie bede wyjatkiem.. ale mimo wszystko postaram sie kontynuowac temat. a wracajac do osoby co napisala ze liznelam tu i tam a w zasadzie gowno wiem powiem tylko tyle, zaznaczylam w wypowiedzi jakas strone temu, ze w tym co pisze moge popelniac bledy, poniewaz dla mnie to tez sa poczatki, wiec nie uznaje sie za satanistycznego mesjasza, jedynie poprzez droge ktora ide otwierajac powoli oczy na to co wlasciwe, chce to pokazac rowniez wam, to nie wyklad profesora fizyki, a zapiski studenta ktory dociera do wlasnej teorii, rozumiecie? takze twoje postrzeganie mnie jako kogos kto wyzej sra niz tylek ma jest niewlasciwe, to tyle:)