Świat, z którym do czynienia mamy po naszej śmierci, niezależnie od tego, jak byśmy go nazwali, to kwestia, która od wieków spędza sen z powiek nie tylko specjalistom, badaczom i duchownym, lecz także zwykłym ludziom. Dlaczego rodzajów duchów jest aż tyle? Dlaczego niektóre są przyjaźnie nastawione, a niektóre wzbudzają w nas przerażenie? Skąd się biorą demony? Czym są ludzie cieniści? Zapraszamy do nowej serii artykułów vortalu paranormalne.pl, w której postaramy się przybliżyć poszczególne gatunki projekcji, które obserwują ludzie na całym świecie, niezależnie od wyznawanej religii, podłoża kulturowego czy wieku.
Czy pakt z diabłem, tak zwany "cyrograf" może być dobrym rozwiązaniem nawet dla ludzi, którzy nie mają zamiaru odchodzić już z tego świata? Patrząc na kontrowersje i obawy w komentarzach, które pojawiły się pod poprzednim artykułem, można mieć co do tego wątpliwości. Zastanówcie się jednak, co tak naprawdę wiemy o szatanie, o piekle czy o Bogu? Wiemy, że duchowni starają się przekazać nam obraz diabła jako największego wroga, a piekło miejscem, w którym nikt z nas nie chciałby się znaleźć. Kościół jest jednak w tym konflikcie stroną, jak więc możemy wierzyć w jego obiektywność? Czy wierzymy, kiedy partia rządząca mówi, że opozycja postępuje źle? Oczywiście, że nie, ponieważ opozycja mówi to samo o partii rządzącej. Koło się zamyka, a my wiemy tyle samo co na początku. Czy zatem piekło - jeśli istnieje - może okazać się nie najgorszym miejscem do spędzenia wieczności? Wiem tylko, że jeśli chcę uzyskać odpowiedź na to pytanie, nie mogę swojej opinii kreować na podstawie wypowiedzi przedstawicieli duchowieństwa. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest przekonanie się o tym na własnej skórze.
Będąc bogatszy o wiedzę, którą posiadłem z ksiąg okultystycznych oraz publikacji różnego rodzaju, postanowiłem wypróbować sposób związany z odręcznym napisaniem wiadomości do Władcy Ciemności, po czym spalenie jej. Całe wydarzenie nagrywałem dyktafonem cyfrowym, aby w trakcie późniejszej analizy móc zweryfikować, czy w tle pojawiły się dźwięki, które nie powinny mieć miejsca w normalnych okolicznościach. Poniżej publikuję treść cyrografu mojego autorstwa, który naprędce napisałem, stosując się do wskazówek przeczytanych w wielu różnych źródłach.
O Panie Ciemności, wyrzekam się wszelkich fałszywych bóstw, w tym Jahwe i wszystkiego co związane z jego kultem. Przysięgam Tobie mą wierność po wieki, zarówno na tym świecie, jak i po mojej śmierci. Jako Twój uniżony sługa pragnę ofiarować Tobie mą duszę, która od tej pory jest na wszelkie Twoje rozkazy. Proszę, obdarz mnie częścią swej nieograniczonej mocy, abym mógł godnie pełnić dla Ciebie posługę na tym świecie. Proszę Cię o to, abyś zesłał na mnie swe łaski, które mógłbym wykorzystać w celu realizowania Twego planu na ziemi przepełnionej niewiernymi. Spójrz na mnie przychylnym okiem i przyjmij mą duszę, która bez Twego błogosławieństwa jest bezwartościowa.
Podpis wykonany z krwi
Chociaż treść powyższego dokumentu jest autorska, to pisząc go stosowałem się do ściśle określonych reguł, które można streścić w kilku punktach:
- wyrzeczenie się wszelkich innych bóstw i bożków na rzecz diabła
- przysięga wierności i przekazania duszy
- prośba o coś, co chcemy posiąść. Ja akurat postanowiłem poprosić o część diabelskich mocy, rezygnując z dóbr materialnych.
- podpis. Niekoniecznie wykonany krwią, jednak w moim przypadku postanowiłem trzymać się niepisanej zasady i poświęcić kilka kropel krwi.
Nacięcie wykonane w celu nasączenia pióra krwią
O ile stworzenie samego cyrografu nie jest rzeczą trudną, to większości nie uśmiecha się samookaleczenie. Także i mi wiele czasu zajęło przełamanie psychicznej bariery z tym związanej, jednak jest to pewien rodzaj poświęcenia, który ilustruje, że jesteśmy w stanie narazić na krzywdy nasze ciało, aby tylko dopiąć celu. Wystarczy naciąć lekko palec, aby krew popłynęła wystarczającym strumieniem, ja jednak wykorzystałem do tego celu przedramię.
Po napisaniu i podpisaniu cyrografu przeszedłem do kolejnego kroku, którym było rytualne spalenie dokumentu, nadając mu ważność, tym samym oficjalnie przekazując diabłu swą duszę. Rytualne spalenie może brzmieć górnolotnie, jednak według wszelkich ksiąg jest to po prostu wrzucenie kartki z zapisanym paktem do ognia. Od czasu, kiedy ja to uczyniłem minęła już ponad doba, a nie doświadczyłem objaw nadludzkich mocy ani innych niewyjaśnionych zjawisk, które trudno byłoby wytłumaczyć racjonalnie. Ciężko również stwierdzić, aby moje samopoczucie czy charakter uległy gwałtownej zmianie po podpisaniu paktu, gdyż po 10 godzinach w pracy nikt nie zauważył, jakoby miał do czynienia z inną osobą niż przed weekendem.
Zrezygnowałem z bardziej drastycznych i dobitnych metod, które sugerują niektóre publikacje, takie jak przeprowadzenie całej akcji na cmentarzu czy zbezczeszczonej świątyni. Podczas rytuału nie użyłem także świec ani nie stałem wewnątrz narysowanego pentagramu. Wszystkie te elementy mogą budować odpowiedni nastrój, jednak oprócz tego nie mają większego znaczenia na przebieg całego procesu. Działają one jedynie na naszą wyobraźnię. Istnieje jeszcze jeden powód dla którego nie zdecydowałem się na podpisanie cyrografu w kościele lub na cmentarzu. Aktywność taka mogłaby być uznana za profanację i w razie nakrycia, niedoszłemu słudze szatana mogłyby zostać postawione zarzuty.
Niewykluczone, że zamierzony efekt otrzymam dopiero po czasie, jednak na chwilę obecną, z całą stanowczością stwierdzam brak zaobserwowanych jakichkolwiek zjawisk paranormalnych, wizyt postaci kojarzonych z diabłem lub piekłem, czyli pomimo sprzedania swojej duszy, wszystko wygląda tak samo, jak poprzednio. O ile wierzyć niektórym źródłom, nie każdy pakt nabiera mocy prawnej, ponieważ niektóre dusze są dla szatana bezwartościowe, jednak ciężko obiektywie ocenić, ile warta jest moja dusza.
Jeśli jednak mowa o cyrografie, to nie wypada nie wspomnieć o bodaj najsłynniejszym dokumencie tego typu, który stworzył ksiądz Urbaina Grandier, zamieszany w nieokreślony sposób w aferę związaną z opętaniami zakonnic. Wedle legendy dokument stworzony przez duchownego miał zostać podpisany także przez diabły, które osobiście stawiły się w tym celu do księdza żyjącego w średniowieczu. Kiedy dokument ten uznał światło dzienne, Grandier został spalony na stosie, oskarżony o kolaborację z siłami nieczystymi. Do dzisiaj w Internecie krąży reprodukcja, lub jak wolą internauci, skan wspomnianego wyżej paktu.
Po rozszyfrowaniu (tekst pisany był od prawej do lewej) naszym oczom ukaże się następujący tekst:
Nos praepotens Lucifer, Satan juvante, Balmer, Leviathan, Elimi,
atque Astaroth, allisque, hodie pactum acceptum Habemus
fœderis Urbani Grandieri Qui nobis est. Et huic pollicemur
amorem mulierum, virginum florem, monacharum decus, honores, voluptates et opes.
Biduo Fornicabitur; ebrietas illi cara erit. Nobis offerit Semel
dans sanguinis anno sigillum, sous conculcabit pedibus sacra ecclesiae et
nobis rogationes erunt ipsius; quo pacto Vivet annos viginti felix
dans hominum terra, et veniet postea Inter Nos maleficere Deo.
Mémoire en Infernis, consilia inter daemonum.
Lucifer Belzebub Satanas
Astaroth Leviathan Elimi
Magister Sigilla diabolus posuere et principes daemones domini.
Baalberith, Scriptor.
Oczywiście, cała historia może być tylko kolejną miejską legendą, jakich wiele, jednak wątpliwości nie ulega fakt, że dawniej duchowni bardzo często przechodzili na drugą stronę barykady, o ile można wyrazić się tak w tym przypadku. Są to fakty udokumentowane i potwierdzone. Ale czy możemy być pewni, że podpisywanie paktów to domena tylko średniowiecznych duchownych? A może to wciąż powszechna praktyka wśród niektórych księży? Tego pewni być nie możemy.
Czy to wszystko oznacza, że pakt z diabłem to tylko wymysł "ciemnogrodu", żeby straszyć zbuntowanych chrześcijan przed sprzymierzeniem się z siłami wrogimi Bogu? A może cała otoczka wokół cyrografów to efekt wieloletnich działań naszej popkultury, która zarówno w książkach, jak i filmach przedstawia ten rytuał jako widowisko, w którym uczestniczą gromady demonów z szatanem na czele? Daleko jest mi do stwierdzenia, że umowa z diabłem to bzdura. Jedyne co wiem na pewno to fakt, że pakt stworzony i podpisany dla dobra nauki i na potrzeby tego artykułu nie zmienił absolutnie niczego w moim życiu. A może to właśnie waszej duszy pragnie diabeł? Przekonajcie się, o ile macie wystarczająco dużo odwagi...
Był to trzeci z serii artykułów „Wyjaśnić Niewyjaśnione”. Kolejne części już wkrótce na łamach serwisu paranormalne.pl.
Użytkownik Serail edytował ten post 15.10.2012 - 22:13