Jedni mniej, drudzy bardziej, ale wszyscy czekamy na ten ' koniec świata ', ten który MY SAMI ( My - czytaj zwykli obywatele) rozdmuchaliśmy do granic możliwości. Nie rządy, nie głowy państw, nie organizacje ( nato, nasa ), tylko zwykli szarzy ludzie, napędzani kilkoma przepowiedniami, ' obliczeniami ', ' statystykami ' nawiedzonych pseudonaukowców. Wszyscy teraz wieszają psy na Gerylu ( i słusznie ), ale bez Nas samych, bez Naszego udziału ta data nigdy nie osiągnęłyby tak ' magicznego ' statusu. Podsumowując pierwszą część, może ciut żartobiliwie, ale na pewno zgodnie z rzeczywistością - czekamy na koniec świata, który sami sobie wykreowaliśmy.
A co dalej...?
Hmm, cóż...w dalszej perspektywie widzę powrót do szarej rzeczywistości...nie ma Nibiru, nie ma pasa fotonów, nie ma kataklizmów, nie ma wybuchu na słońcu, przebiegunowania też nie ma...rozczarowanie? Zawiedzenie? A może ulga? - pewnie każdy ma swoje osobiste odczucie.
Nie ma też żadnej ogólnoświatowej manifestacji UFO, nie ma oficjalnego nawiązania kontaktu z obcą cywlizacją, nie ma Annunaków, nie ma również przejścia w czwarty wymiar.
Ja osobiście piszę sobie teraz ten post, jako ten sam JA co wczoraj, co tydzień temu, nie jako JA w czwartym wymiarze, w innej gęstości, nie czuję się również jakoś szczególnie oświecony, ani żebym wskoczył na wyższy poziom świadomości.
Cóż więcej dodać panowie i panie? Po wielu latach czytania różnych teorii, analizowania dowodów - mniej i bardziej wiarygodnych, wracamy jakby z długiej podróży wprost do domu.
Może, gdyby ten koniec świata oparty był na jakichś naukowych dowodach, może gdyby były spekulacje prowadzone przez NASA, przez rządy, może gdyby jego ' podporą ' były bardziej przyziemne sytuacje typu - wybuch superwulkanu, czy na przykład kolizja z asteroidą, to teraz pełni paniki zerkalibyśmy w niebo i zastanawiali się czy to już koniec czy nie. Niestety ( a może stety ) ' Nasz magiczny ' koniec świata był podparty mówiąc krótko - stekiem bzdur, historiami wyssanymi z palca, opowieściami s.f, wymysłami, często teoriami sprzecznymi z podstawowymi prawami fizyki...
Tak już na sam koniec dodam, że kiedyś, jeszcze kilka lat temu, powiedziałem sobie tak: ' jeśli w 2012, w roku tak nagłośnionym, tak rozpowszechnionym, nie wydarzy się zupełnie nic....to już nigdy to nie nastąpi '. Dziś do tych słów podchodzę może nieco inaczej, ale główny sens się nie zmienił.
EDIT: Jeśli w moim poście pomyliłem się - to za kilka godzin i tak nie będzie to miało żadnego znaczenia

Tak więc pozdrawiam wszystkich ciepło i świątecznie, spokojnych i bezpiecznych świąt ludzie!

Użytkownik Daniel. edytował ten post 21.12.2012 - 02:42