Napisano 08.11.2012 - 23:50
Popularny
Napisano 09.11.2012 - 15:45
- Pan chciał, żeby ten tekst był bardziej miękki? - zapytał Gmyza Chlasta. - Ja się opowiadałem w czasie procesu redakcyjnego, żeby nie pisać o materiałach wybuchowych, ponieważ nie byłem na tamtym etapie specjalistą pirotechniki, natomiast jeden z redaktorów uznał, że skoro dwa z kilku moich źródeł użyło sformułowania "trotyl" i "nitrogliceryna", to że powinny te słowa znaleźć się w tekście - odpowiedział b. dziennikarz "Rzeczpospolitej".
- Czyja to była decyzja? - Jednego z zastępców redaktora naczelnego. Nie tego, który został wyrzucony - stwierdził Gmyz. I przyznał: o tym, że w tekście znalazły się słowa trotylu i nitroglicerynie, zadecydował Andrzej Talaga.
AKTUALIZACJA 9 LISTOPADA 2012 Red. Talaga przesłał do naszej redakcji oświadczenie o następującej treści: "Informacja pochodząca z wywiadu z Cezarym Gmyzem w Tok FM przeprowadzonego 8 listopada jakobym to ja zdecydował u umieszczeniu słów trotyl i nitrogliceryna w jego artykule jest nieprawdziwa. Prosiłem Cezarego Gmyza drogą sms-ową o sprostowanie jej publicznie, niestety nie dokonał tego. Oświadczam, że jeżeli takie sprostowanie nie nastąpi w najbliższym czasie, wystąpię przeciwko niemu z pozwem o naruszenie mojego dobrego imienia".
W wyniku tej publikacji pracę w gazecie stracili: Gmyz, Tomasz Wróblewski (redaktor naczelny), zastępca naczelnego Bartosz Marczuk (nieobecny w redakcji w dniu publikacji tekstu) i szef działu krajowego Mariusz Staniszewski. Pracami redakcji kieruje od tego czasu dotychczasowy wicenaczelny Andrzej Talaga.
Napisano 09.11.2012 - 17:28
Użytkownik Hanzō edytował ten post 09.11.2012 - 17:33
Napisano 09.11.2012 - 18:16
Użytkownik optymista edytował ten post 09.11.2012 - 18:16
Napisano 09.11.2012 - 18:25
Na ekranie nie pokazuje się napis "wysokoenergetyczne bla bla bla" tylko nazwa wykrytego środka. Logika wskazuje, że gdyby owy sprzęt reagował na każdą chemię, to na lotnisku by piszczał na okrągło. Czy wtedy miał by jednak sens owy sprzęt w ogóle ? Chyba jednak by zaistniał sens produkcji takiego sprzętu, musi być jakiś z niego użytek i jakieś prawdopodobieństwo trafień nie paraliżujące pracy lotniska.
Często widziałem też inny błąd pojawiający się także w wypowiedziach sprawcy całego zamieszania Cezarego Gmyza. "Jeden z moich informatorów jeszcze przed ukazaniem tekstu, zapytany o możliwą granicę błędu odczytu, powiedział mi, iż są one używane przez izraelskie służby na lotnisku w Tel Awiwie. I że gdyby miały wychwytywać np. kosmetyki, to bez przerwy musiałyby piszczeć. Ale piszczą tylko wtedy, gdy naprawdę chodzi o materiał wybuchowy" - powiedział w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl.
Producenci takich urządzeń rzeczywiście chętnie chwalą się w reklamowych prospektach, masowo teraz cytowanych na prawicowych blogach, że ich detektory mają tylko 1 czy 2 proc. fałszywych alarmów. Ale czy to znaczy, że mamy 99 proc. pewności, że "trotyl i nitroglicerynę" znaleziono na wraku tupolewa? Nie!
To tylko świadczy o tym, że w realnych warunkach na lotnisku, alarm wzbudza co setny (czy co pięćdziesiąty) pasażer. Nie dlatego, że "naprawdę chodzi o materiał wybuchowy".
To by wymagało absurdalnego założenia, że co setna walizka zawiera bombę. Skoro przeciętny samolot średniego zasięgu ma 200-300 pasażerów, wychodziłoby, że w każdym locie uczestniczy dwóch-trzech terrorystów!
Jaki w takim razie sens ma stosowanie tych detektorów na lotnisku? Prawdę mówiąc, niewielki. Bezpieczeństwo wymaga, żeby co któryś tam (na przykład co setny) pasażer był dokładniej przebadany. Typowanie ich w ten sposób, że przy co którejś walizce zapiszczy detektor, to sposób równie dobry jak każdy inny.
Napisano 09.11.2012 - 18:34
Myślę, że społeczeństwo powinno zareagować i wymusić siłą na obecnie rządzących aby podali się do dymisji.
Tak samo jego obietnica przedwyborcza o tym, że tego kto w jego rządzie zaproponuje podwyżkę podatków, osobiście zwolni. A jedyne co zostało zrobione zaraz po wyborach to podwyższenie podatków.
Napisano 10.11.2012 - 02:59
Popularny
Siłą to można rewolucje robić, które doprowadzają do zkundlenia demokracji
Napisano 10.11.2012 - 11:43
Na stronie 278 załącznika do raporty jest taka tabelka z parametrami lotu:
Mimo to taki Nowaczyk śmie twierdzić że samolot przeleciał nad brzozą.
Na stronie 280 jest następna tabelka:
Bienienda nigdy nie chciał się spotkać z przedstawicielami polskiej komisji i rządu. Zawsze cos wymyślał:
Śledczy pytali profesora Wiesława Biniendę o dane, według których stworzył on swą tezę, że katastrofa tupolewa nie była przypadkowa,a maszyna nie uderzyła w brzozę - wyjaśnia w Radiu ZET Andrzej Seremet. Ekspert zespołu Macierewicza nie odpowiedział jednak prokuratorom, mało tego, sam zażyczył sobie od prokuratorów danych, aby móc przeprowadzić swoje wyliczenia. Zdaniem Andrzeja Seremeta pojawia się podstawowe pytanie: jakimi danymi posługiwał się prof. Binienda, stawiając tak kategorycznie swoją tezę. Przecież sam w nią wątpi.
Prokurator generalny wyjaśnia też, dlaczego nie doszło do spotkania między śledczymi a naukowcem. To prof. Binienda nie chce spotkać się z prokuraturą, mnożąc przeszkody oraz stawiając oczekiwania, które stawiałyby go ponad prawem i lokowałyby go w roli osoby o specjalnym znaczeniu - wyjaśnia Monice Olejnik Seremet. Prokuratura uczyła wszystko, a nawet więcej, aby spotkać się z profesorem Biniendą - dodaje.
http://wiadomosci.dz...rokuratury.html
A był w Polsce.
Napisano 10.11.2012 - 11:59
Inside job?
Napisano 10.11.2012 - 13:35
Moim skromnym zdaniem dowody na tezy zawarte w tamtym wydaniu "Rzeczpospolitej" były wiarygodne podczas ich podawania, niestety jak można się już po toku postępowania nad sprawą domyślać, pewnym jednostkom one wadziły i po prostu postanowiono ośmieszyć ich autora jak i przedstawione przez niego fakty. Z tego co można wyczytać z dyskusji prowadzonej w tym temacie mogę rzec, iż wszyscy wierzą w użycie detektorów, które wykryły ślady cząsteczek trotylu na fragmencie wraku. Więc atak przebiega z drugiej strony, czyli wielcy fachowcy starają się teraz wytknąć wszelkie wady urządzenia i oskarżać je o "niemiarodajność". Dochodzę do wniosku iż zamieszczanie danych w tym temacie zamiast pomagać jedynie przeszkadza, bo od razu są atakowane ze wszystkich stron. Dziwne tylko że najczęściej przez osoby które na dany temat mają zerowe pojęcie i czerpią dane "na szybko" z wikipedii.Pewnie tak, jeśli się pozuje na wiarygodną gazetę (bo Fakt to może pisać wszystko bez problemu), to się nie wypisuje takich rzeczy które rozpętają ogólnokrajową burze nie mając wiarygodnych dowodów.
Napisano 10.11.2012 - 13:45
Napisano 10.11.2012 - 15:36
Użytkownik katabas edytował ten post 10.11.2012 - 15:37
Napisano 10.11.2012 - 16:02
Napisano 10.11.2012 - 16:48
Ale ja nie mówię że mają się wypowiadać eksperci, tylko ludzie którzy mają na dany temat jakiekolwiek pojęcie, a nie piszą posta na szybko sprawdzając wiki żeby udawać mądrych...Cmb@
Tutaj się nie wypowiadają osoby które są ekspertami w dziedzinie ekspertyz, więc wytykanie komuś że jedyne co robi to wkleja wiadomości znalezione w internecie to hipokryzja - sam to robisz. Więc nie wiem co Cię tak dziwi. Chyba że od sceptyków wymagasz posiadania tytułu profesorskiego z dziedziny ekspertyz sądowych, a ze strony zwolenników zamachu czytania SE.
Nie ma w tym nic złego, bo nie jesteśmy w stanie przeprowadzić swoich badań.
Napisano 10.11.2012 - 16:55
Teraz to już przesadziłeś. To jest wytłumaczenie dobre dla fanatyków spisków.w warunkach, gdy takie spotkania są tajne oraz grasuje seryjny samobójca wcale mu się nie dziwię. Chciał się natomiast spotkać i publicznie skonfrontować z Laskami z komisji Millera. Każdy członek tego szacownego gremium odmówił.
0 użytkowników, 4 gości oraz 0 użytkowników anonimowych