Jedyna rzecz powalająca w tym wątku to Twoja ignorancja i brak ustosunkowania do poruszonych przeze mnie kwestii o charakterze stricte merytorycznym. Przypomnieć?
Patrz lepiej na siebie, na swoją ignorancję i na poziom argumentów. Teraz nie mam aż tyle czasu żeby się rozpisywać. Napiszę krótko, ale w sumie tyle wystarczy.
Problem z zamachem jest taki, że w ogóle nie ma na niego żadnych dowodów, a te które są wykluczają go. Nie potrzebny był ten zamach, bo wystarczyło to co się wydarzyło, czyli samo oderwanie się skrzydła. Jest wystarczająco dużo dowodów na to, że oderwanie nastąpiło po uderzeniu w brzozę. Czyli:
- fragmenty skrzydła leżące obok brzozy.
Kawałki brzozy wbite w skrzydło.
- Tak, elementy drzewa, włókna. A to jeden z dźwigarów złamanych przez drzewo w charakterystyczny sposób.
A to jest ta słynna brzoza, powiększmy zdjęcie. Element pokrycia skrzydła samolotu wiszący w gałęziach. Tutaj, na dole, porozrzucane są inne elementy samolotu. W jakiś sposób musiały tutaj spaść. No dobrze, znowu brzoza...
Wgniecenie po uderzeniu w brzozę?
- Tak, charakterystyczne odkształcenie pokrycia, tzw. harmonijka, które ewidentnie wskazuje, jak skrzydło było niszczone. A to brzózka przycięta przez skrzydło tupolewa - to zdjęcie jest w naszym raporcie. Rośnie przy bliższej radiolatarni [ok. 1 km przed progiem pasa]. Nic innego nie mogło ściąć tej brzózki - wokół jest wysoka sucha trawa i nie ma śladu, by ktoś podjechał i ściął drzewko. To dla tych, którzy twierdzą, że samolot był w tym miejscu znacznie wyżej.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1...2#ixzz2C8PsELld
- zapisy z czarnych skrzynek z których wiemy na jakiej wysokości leciał samolot
- inne uszkodzone drzewa, po których wiemy że tamtędy leciał samolot.
- nie ma odgłosów wybuchów na czarnych skrzynkach
- Dokumentację i zapisy czarnych skrzynek. Wszystkie zapisy parametrów lotu wskazują, że do zderzenia z brzozą samolot był w stu procentach sprawny.
Wróćmy do hipotezy wybuchu. Gdyby, załóżmy, nastąpił w kadłubie, wzrost ciśnienia powinna była zarejestrować czarna skrzynka, która rejestruje m.in. nadciśnienie wewnątrz samolotu z częstotliwością 4 Hz. Żaden rejestrator (a były dwa od siebie niezależne) nie zanotował problemów z hermetyzacją kadłuba. Do samego końca system działa prawidłowo, a ciśnienie w kabinie w ostatnich minutach lotu jest równe ciśnieniu zewnętrznemu. Mamy wreszcie rejestrator dźwięków w kokpicie, który nie nagrał odgłosu wybuchu.
Jeszcze parę słów o teorii Nowaczyka. Facet twierdzi że samolot zaczął nagle przechylać się po przeleceniu 144 m od brzozy. Ale ta teoria nie pasuje do rzeczywistości. Oderwany fragment skrzydła leży 111 metrów od brzozy. Więc gdyby miał go oderwać wybuch czy cokolwiek innego to musiałoby się to stać co najwyżej 80 metrów za brzozą. Resztę drogi skrzydło siłą pędu przeleciało by samo. Gdyby wybuch nastąpił później to zaleciałoby za daleko. Zatem samolot leciał od około 80m bez 6 metrowego kawałka skrzydła. Mimo to leciał prosto i dopiero po przeleceniu 64 metrów zaczął się gwałtownie przechylać.
Co więc spowodowało ten gwałtowny przechył?