Napisano
27.03.2013 - 22:52
Akurat dwa dni temu oglądnąłem film, w którym wykorzystano wypowiedź jednej z tych osób....
Z niezwykłym przekonaniem relacjonowała ona moment wybuchu w WTC2 (na skutek uderzenia samolotu).
Właściwie, to niezwykłe przekonanie dotyczyło faktu, że wybuch było widać, natomiast samolotu już nie...
Kilkakrotnie w tej wypowiedzi, podkreślała ona, że nie było żadnego samolotu. A wybuch był wynikiem eksplozji z wewnątrz budynku...
I była niezwykle przekonywująca.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że na tym ujęciu, stoi ona od północnej strony strefy zero - i to dość daleko od płonących wież...
Oczywiście, istnieje pewne prawdopodobieństwo, że wybuch oglądała ona od strony południowej ale to był naprawdę spory kawałek do przebycia...
Mocno wątpię żeby biegała ona wokół wież żeby oglądać je z każdej strony... Chociaż wykluczyć nie mogę...
Trochę się tylko zdziwiłem, że autor filmu (skądinąd ciekawego i dającego do myślenia) nie wychwycił tej sprzeczności...