A nie wierzyłeś?
Możesz tego nie pamiętać, ale małe dzieci łykają wszystko co im się powie, kwestia tego co rodzice im nagadają.
Pewna grupa świadków... (nie powiem jakich, ale wiadomo, że chodzi o tych co pukają od drzwi do drzwi) opowiada swoim dzieciom, że nie wolno się śmiać bo to rozgniewa Boga - widziałeś reakcję tego dziecka jak inne się śmieją z głupich kreskówek? Ja widziałem... Dzieci biorą wszystko na poważnie.
Co jest słabego w Świętym Mikołaju? Bo jest to bujda na resorach, z której wyciągnęli Cię rodzice? Ty wierzysz, że duchy istnieją, a mikołaj nie istnieje - tym samym argument o mikołaju według Ciebie jest słaby?
Nie powiedziałem, że ateista nie może wierzyć w duchy - zadałem pytanie co zrobisz w momencie jak znajdzie się autorytet, który wyprowadzi Cię z tej wiary? (bo na dzień dzisiejszy brak autorytetu jest jedyną różnicą między duchami a Mikołajem

)
Dziecko w przedszkolu które mówi, że nie ma mikołaja jest wyśmiewane przez resztę bo przecież mikołaj jest. Jak dziecko w szkole mówi, że mikołaj jest, to reszta się z niego śmieje bo przecież nie ma mikołaja. Takie spieranie się o duchy czy wszystkie inne teorie przypomina taką samą kłótnię w przedszkolu dopóki nie pojawi się autorytet, który naprostuje poglądy wszystkich. Z tej perspektywy Mikołaj to to samo co duchy
Nie zabraniam Ci nie wierzyć w duchy.
Jaka natomiast jest według Ciebie różnica w zdaniu "Widziałem Mikołaja i on istnieje" wypowiadanym przez 5-latka, a zdaniu "Widziałem duchy i one istnieją" wypowiadanym przez 40 latka? Czy tylko wiek wypowiadającego przekonuje Cię do obrania jednej ze stron? Jeśli tak to co gdyby wszyscy 40-latkowie gadali, że widzieli Mikołaja?
Jeśli 5-latek powie, że widział Mikołaja i widział duchy to znaczy, że uwierzysz mu tylko w tej drugiej kwestii??