Cudu nad Wisłą nie będzie! Czyli jak pokonać i upokorzyć Polskę?
Zastanówmy się jak w istniejących warunkach mogłaby wyglądać wojna z Polską i co ważniejsze jej konsekwencje polityczne. Przyjmijmy, że najprawdopodobniejszym kierunkiem, z jakiego miałby nastąpić atak byłby kierunek wschodni, a właściwie północno-wschodni. Czyli przyjmujemy, że agresorem byłyby Federacja Rosyjska i Republika Białorusi. Powód do wojny nie ma znaczenia, zawsze ogłasza go zwycięska strona w opanowanych przez własną propagandę mediach. Jest oczywistym, że wówczas tłumaczy się atak wyprzedzający koniecznością zabezpieczenia się przed spodziewaną agresją przeciwnika. Jest oczywistym, że skuteczna wojna we współczesnych realiach powinna opierać się przede wszystkim na scenariuszu upokorzenia przeciwnika i wywołaniu w jego państwie istotnych zmian politycznych będących w interesie państwa atakującego. Ewentualnie celem wojny może być zajęcie terytorium w całości lub części i jego okupacja celem zagwarantowania ustanowienia zewnętrznego autoramentu władzy państwowej.
W naszych realiach, jako państwa buforowego NATO należy się spodziewać przede wszystkim scenariusza wprowadzenia w Polsce chaosu, upokorzenia kraju i wywołania zmian politycznych, z ewentualną możliwością zajęcia części terytorium umożliwiającego lądowe połączenie terytorium Białorusi z Obwodem Kaliningradzkim – pod pozorem zabezpieczenia strefy bezpieczeństwa zabezpieczającej przed naszą agresją.
Ponieważ terytorium naszego kraju jest stosunkowo duże – lista celów do zniszczenia w pierwszych dniach ataku także musiałaby być znaczna. Pomiędzy stolicą a wschodnią granicą nie ma niczego, co byłoby w stanie powstrzymać atak ciężkich dywizji pancernych i zmechanizowanych przeciwnika. Żeby ułatwić ich przemieszczanie kulturalnie rozbudowaliśmy jeszcze drogę dostosowując ją do unijnych standardów. Oczywiście nie wiemy jak wyglądają plany operacyjne obrony z tej strony, jednakże biorąc pod uwagę małą odległość i szybkość przemieszczania się związków pancernych – nie można spodziewać się kolejnego „cudu nad Wisłą”. Szybkie przemieszczanie się sił głównych nieprzyjaciela z dwóch kierunków po przełamaniu naszej obrony doprowadzi do okrążenia stolicy i odcięcia jej od reszty kraju w ciągu 48 godzin lub przynajmniej częściowego odcięcia jej – bez przekraczania linii Wisły.
Przy okazji zostanie dokonany atak na szereg celów kluczowych dla gospodarki i logistyki kraju – zniszczone będą elektrownie i linie przesyłowe, mosty i tunele, co cofnie nas skutecznie do początków ery przemysłowej i upokorzy.
W ciągu tych dwóch dób – zostanie zabite tyle naszej siły żywej i zniszczone tyle urządzeń wojskowych ile przeciwnik będzie w stanie zabić i zniszczyć, zajęte terytorium zostanie oczyszczone z polskich struktur państwowych – odcięta Warszawa stanie się przedmiotem negocjacji. Bardzo szybko wybuchnie w niej panika i zaczną się kończyć środki niezbędne do funkcjonowania.
Dwie doby to akurat wystarczający czas na ożywienie naszych sojuszników politycznych, którzy zasugerują naszemu rządowi negocjacje z Rosjanami. W tym czasie świat zobaczy w mediach typu Russia TV, a za nią powtórzone we wszystkich innych i doskonale pozycjonowane w Internecie – dowody polskich zbrodniczych przygotowań do zajęcia części terytorium Białorusi i Obwodu Kaliningradzkiego. Ponieważ w kraju będzie chaos – nie będzie wiadomo, kto rządzi. Stary lub nowo uformowany rząd Polski, jaki zawiązałby się np. we Wrocławiu lub w Brukseli – nie miałby wyjścia i musiał pod naciskiem „aliantów” możliwie szybko podpisać z agresorem zawieszenie broni i zgodzić się na warunki. Potem przez kolejne pół roku specjalna komisja międzynarodowa udowodniłaby polskie poszlaki winy, przywołała torturowanie arabów i inne ciemne sprawki „polskiego reżimu”, w efekcie musielibyśmy – pod naciskiem żądających spokoju sojuszników – zaakceptować upokarzające warunki zawieszenia broni – de facto nowy status quo na wschodzie. W zamian za to – wojska rosyjskie i białoruskie cofną się na nową granicę – zewnętrznej strefy bezpieczeństwa umożliwiającą komunikację lądową pomiędzy Białorusią a Kaliningradem i izolowanie naszego terytorium.
My dopiero na trzeci dzień jak jedzenie zacznie gnić w naszych lodówkach pozbawionych prądu zaczniemy się orientować w sytuacji. Władza wprowadzi pełną blokadę informacyjną i kompletne racjonowanie wszystkiego, ale to dopiero po kilku dniach. Pierwsze dwa lub trzy tygodnie po klęsce to będzie czas totalnego chaosu prawie w całym kraju. Politycy i wojsko będą obwiniani o klęskę, obecnie rządząca elita będzie musiała posunąć się do militaryzacji kraju, żeby nie stracić władzy, jako odpowiedzialna za upokorzenie i przegraną. W kraju zaczną znikać ludzie niepokorni i myślący. Wielu wyjedzie dobrowolnie uciekając przed obozami filtracyjnymi, jakie będzie musiał ustanowić reżim. Głównym zadaniem dla wielu będzie szukanie winnych klęski.
W kraju zapanuje mania rozliczeń, winni będą wszyscy poza rzeczywiście winnymi. Elita w bardzo szybkim czasie w zamian za lojalność wobec obcych służb specjalnych zapewni sobie bezpieczne schronienia w krajach docelowej emigracji, dokąd transferuje majątek – nie koniecznie własny. Wówczas na scenie politycznej zostanie przeprowadzony scenariusz wymiany elity politycznej na osoby prezentujące złoty środek na nową sytuację, ponieważ opozycja będzie silnie tradycyjnie narodowa i w sposób jawny będzie dążyła do odbudowy niepodległości i wojny z Rosją, mainstream zaproponuje odwrotną strategię – pełnej i pragmatycznej integracji z Unią Europejską w ramach jednego państwa, w którym ulegną roztopieniu państwa narodowe a będą liczyć się tylko regiony. W takim układzie politycznym – będziemy mieli zagwarantowane bezpieczeństwo, ponieważ atak na nasze terytorium będzie oznaczać atak na całą wspólną Unię. Być może nawet w trakcie negocjacji, wschodni agresorzy zgodzą się po kilku latach opuścić „korytarz” bezpieczeństwa, przekazując go oczywiście siłom międzynarodowym – z konieczności unijnym.
Jest bardzo prawdopodobne, że w międzyczasie w kraju doszłoby jeszcze do wojny domowej, gdyż znaczna część wojska oraz byłych żołnierzy nie pogodziłaby się łatwo z przegraną i przyjęłaby retorykę tradycyjnie narodową reprezentowaną przez prawicową-prawicę. Wówczas całość spraw uległaby komplikacji, w skrajnym przypadku należałoby się spodziewać podziału państwa na dwie dzielnice. Wówczas scenariusz integracji z Unią dotyczyłby tej drugiej części. Przez kolejne 30-50 lat następowałaby stopniowa dyfuzja i wykruszanie państwowości samodzielnej wedle scenariusza z okresu zimnej wojny.
Wnioski – nie możemy polegać na sojuszach, ponieważ jesteśmy państwem buforowym. Zachód i Wschód nie zdecydują się na jakąś większą wojnę rozstrzygającą, ponieważ nie jest ona w niczyim interesie. Wojna mająca na celu upokorzenie nas jest bardzo prawdopodobna, wszystko, co w trakcie niej stracimy – zadecyduje o naszej przyszłości. NATO i tzw. „sojusznicy” wykażą w dokumentach, że zrobili wszystko zgodnie z traktatem. Zwłaszcza, że mieli związane ręce, – ponieważ rząd Polski nie poprosił o pomoc przez pierwsze 48 godzin, – bo nie miał jak znajdując się w stanie rozkładu i ewakuacji. Więc wszystko będzie w jak najlepszym porządku i nikt z rządzących nie zostanie ukarany za popełnione błędy. Wszystko będzie tak jak było, chyba że do władzy dojdzie prawica i wszyscy pogrążymy się w totalnym szaleństwie przemywanym morzem krwi.
Pogrubienia moje, zaznaczyłem tym najciekawsze fragmenty.
edit: Polecam też pierwszy komentaż pod oryginalnym tekstem, bardzo trafny wg mnie.
Użytkownik slee edytował ten post 11.05.2013 - 12:43