Bardzo wątpię, czy napięcie między oboma krajami spowoduje wojnę. W najnowszej historii tych krajów było parę groźnych incydentów, które jednak wojny nie spowodowały.
Incydenty z udziałem wojsk obu Korei i USA przybierały w historii różne oblicza. Od strzelanin na linii rozejmowej, ostrzelania się nawzajem okrętów, po regularne bitwy z udziałem setek żołnierzy, zestrzelenie dużego samolotu zwiadowczego, uprowadzanie okrętu czy samolotu pasażerskiego czy atak grupy dywersantów na pałac prezydencki.
Trudno określić, ile osób straciło życie w tych incydentach. Jednakże tylko podczas dwóch lat tak zwanej "Drugiej Wojny Koreańskiej" w latach 60-tych, czyli serii intensywnych starć granicznych, doliczono się łącznie ponad tysiąca zabitych i rannych.
Pierwszy poważniejszy incydent miał miejsce w 1958 roku, kiedy agenci Korei Północnej porwali południowokoreański samolot liniowy lecący do Phenianu. Większość pasażerów i załogi po kilku miesiącach zwolniono, ale część na zawsze pozostała w kraju Kim Ir Sena.
Przez następną dekadę panował spokój, nie licząc ostrzelania przez północnokoreańskie myśliwce amerykańskiego samolotu zwiadowczego w 1965. Jak twierdzą Amerykanie, ich maszyna była daleko od terytorium Korei Północnej w momencie ataku. Postrzelany samolot EC-121 Warning Star zdołał dolecieć do bazy w Japonii.
Cisza skończyła się w 1966 roku, kiedy zaczął się okres nazywany "Drugą Wojną Koreańską". Kim Ir Sen miał w tym czasie uznać, że Korea Południowa zaczęła za szybko rosnąć w siłę i szanse na zjednoczenie Półwyspu siłą podczas kolejnej wojny maleją. Postanowił więc działać za pomocą dywersji.
Zaczęły się liczne starcia na granicy, z których każde zazwyczaj kosztowało życie kilku żołnierzy po każdej stronie. W latach 1966-1969 w potyczkach zginęło 43 Amerykanów oraz 299 Koreańczyków z Południa. Straty wojsk Północy szacuje się na 397 osób.
Znacznie bardziej głośny od starć na granicy był jednak tak zwany "Rajd na Niebieski Dom", czyli siedzibę prezydenta Korei Południowej pod Seulem. W styczniu 1968 roku 31-osobowy oddział sił specjalnych Phenianu przekroczył niezauważony granicę z zadaniem zamordowania przywódcy południa, Parka Chung hee. Miało to wywołać chaos i rebelię w Korei Południowej.
Plan niemal się powiódł. Dywersanci byli jednak za bardzo zideologizowani. Gdy napotkali w lesie na kilku drwali, postanowili przekonać ich o wyższości komunizmu i puścili wolno pod przysięgą zachowania milczenia. Południowcy najwyraźniej oparli się jednak urokom indoktrynacji i popędzili na policję. Natychmiast wszczęto wielkie polowanie na dywersantów.
Pomimo tego grupa napastników w przebraniach dotarła do siedziby prezydenta. Zatrzymał ich dopiero podejrzliwy policjant na ostatnim posterunku kontrolnym. Wywiązała się strzelanina, po której dywersanci się rozproszyli. Przez kolejne tygodnie niemal wszystkich zabito w lasach, jednego pojmano, jeden prawdopodobnie wrócił do ojczyzny, a dwóch zaginęło.
Jesienią tego samego roku dywersanci z północy znów dali o sobie znać. Około 120-130 z nich wylądowało na północno-wschodnim wybrzeżu Korei Południowej i zaczęło indoktrynację w okolicznych wioskach oraz walkę partyzancką. Większość zabito lub pojmano w ciągu kilku tygodni.
Inne spektakularne akcje z końca lat 60-tych to na przykład porwanie okrętu zwiadowczego USS Pueblo. Dzień po nieudanym ataku na "Niebieski Dom" jednostkę prowadzącą zwiad elektroniczny u wybrzeży Korei Północnej otoczyło kilka kutrów torpedowych i dwa myśliwce. Tu znów Amerykanie utrzymują, że do incydentu doszło na wodach międzynarodowych, a Phenian, że na wodach terytorialnych.
Załoga słabo uzbrojonego okrętu nie próbowała się bronić i trafiła w niewolę. Jeden Amerykanin zginął, ale pozostali po kilku miesiącach negocjacji zostali zwolnieni. W zamian za ich wolność rząd USA formalnie przeprosił i przyznał, że okręt szpiegował. Po zwolnieniu marynarzy oficjalnie wycofano się z tych stwierdzeń.
Do mniej znanego, ale znacznie bardziej krwawego incydentu doszło kilka miesięcy później. W kwietniu 1969 roku północnokoreańskie myśliwce zestrzeliły amerykańską maszynę zwiadowczą EC-121, zabijając całą załogę liczącą 31 osób. Ponownie oba kraje mają odmienne zdanie co do miejsca zajścia.
Na początku lat 70-tych starcia przycichły wraz z zakończeniem "Drugiej Wojny Koreańskiej". Jednak przez dwie kolejne dekady nadal średnio raz na rok lub dwa, dochodziło do jakiegoś incydentu, który kończył się ofiarami lub braniem jeńców. W 1974 roku odkryto też pierwszy tunel wykopany przez inżynierów Phenianu pod linią demarkacyjną. W kolejnych latach okazało się, że Korea Północna ma cały szereg ukrytych przejść pod silnie ufortyfikowaną ziemią niczyją.
Do kolejnego znanego incydentu doszło w sierpniu 1976 roku. Był to tak zwany "Axe murder incident". Starcie zaczęło się od podjętej przez Amerykanów próby przycięcia drzewa stojącego na terenie wioski Panmundżom, gdzie w 1953 roku podpisano rozejm. Gałęzie blokowały widok pomiędzy dwoma posterunkami żołnierzy USA.
Przycinanie drzewa nie spodobało się północnym Koreańczykom. Ostatecznie doszło do starcia na siekiery, pałki i łomy. W efekcie dwóch amerykańskich oficerów zginęło.
W latach 80-tych ilość incydentów znacznie spadła i już rzadko kończyły się ofiarami. Ponownie częstsze stały się dopiero w pierwszej połowie lat 90-tych, w okresie rozpadu ZSRR i przejęcia władzy przez Kim Dzong Ila po śmierci ojca. W jednym z incydentów zestrzelono nawet amerykański śmigłowiec, który zapuścił się zbyt blisko granicy.
Okres od połowy lat 90-tych do końca pierwszej dekady XXI wieku to czas odprężenia i nawiązania wyjątkowo przyjaznych stosunków między obiema Koreami, incydentów było więc niewiele, poza kilkoma potyczkami morskimi w pobliżu spornej granicy morskiej.
Do poważnych incydentów doszło dopiero w 2010 roku, kiedy odprężenie było już przeszłością. W marcu torpeda wystrzelona najprawdopodobniej przez okręt podwodny Phenianu zatopiła południowokoreańską korwetę Cheonan, zabijając 46 marynarzy. W październiku doszło natomiast do ostrzału artyleryjskiego południowokoreańskiej wyspy Yeonpyeong, w którym zginęło czterech obywateli Korei Południowej.
Na podstawie :
http://www.tvn24.pl/...zka,315516.html