Życie ludzi niepełnosprawnych czy nawet ludzi brzydkich i nieatrakcyjnych rzeczywiście nie ma większego sensu ale każdy powinien móc sam zadecydować czy chce się męczyć ze swoimi defektami i niedoskonałością a nie że jakiś koleś ma decydować kogo zabić a kogo trzymać przy życiu.
Jeśli człowiek ma prawo do życia, to musi mieć także prawo do śmierci. Problemu nie ma, kiedy osoba jest na tyle pełnosprawna, że sama może się zabić. Problem się zaczyna w momencie kiedy ten ktoś, nie jest fizycznie zdolny do samobójstwa, a będąc w pełni świadomym permanentnie się za tym opowiada. W obecnym kształcie, prawo do życia przekształca się w obowiązek.
Panienki, które by na kolesia nie splunęły w gimnazjum będą dla tego kolesia ściągać majtki przez głowę jak ten stanie się singlem z własnym mieszkaniem, samochodem i pracą (pieniędzmi).
A to, że nie mogłeś kolegą dotrzymać kroku ani grać w piłkę też w dorosłym życiu nie ma znaczenia. W dorosłym życiu liczy się tylko ile kasy ci zostaje po spłaceniu ZUSu i rachunków.
(...)
No chyba, że jesteś bardzo ciężko niepełnosprawny, nie masz pieniędzy i nie jesteś Stevenem Hawkingiem to wtedy masz przekichane.
Z tym się w pełni zgadzam. W skrajnych przypadkach wystarczy ci siano, które potrafi zrekompensować wiele różnych niedogodności. W takim przykładzie, nawet jeśli jesteś brzydalem, który w dodatku porusza się na wózku, znajdziesz w końcu taką, której zaimponujesz kasą. Taka niestety przykra prawda.
I na zakończenie, bo więcej ci nie odpiszę - byłeś kiedyś w domu dziecka? Na 100% nie. Ja byłem, w ramach wolontariatu, spędziłem dwa miesiące wakacji właśnie z takimi dzieciakami, na letnich obozach. Polecam ci to samo - i gwarantuję że od razu zmienisz zdanie na temat aborcji o 180 stopni.
Ja od dawna myślę właśnie żeby tym cwaniakom co są przeciw aborcji właśnie dać do mieszkań tak po 5-6 niechcianych dzieci co nie pozwolili komuś abortować i jeszcze dowalić im dodatkowe podatki na domy dziecka itp.
Ja bym chciał tego, by aborcja w dalszym ciągu była zabroniona z pewnymi wyjątkami, ale np. aborcja z uwagi na gwałt tym wyjątkiem nie jest. Jednakże równocześnie z tym, widziałbym uelastycznienie dwóch procedur. Pierwsza to taka, by ułatwić matkom zrzekanie się praw do dziecka po urodzeniu, by te mogły samodzielnie podejmować decyzję dotyczącą tego czy chcą oddać do domu dziecka, wykorzystując do tego "okno życia" itp, czy jednak wychowywać i pozostawić dziecko przy sobie. Druga kwestia to taka, by uelastycznić procedury adopcyjne dla par, które chcą adoptować dzieci.
Pozostaje jednak otwarte pytanie, co rodzi się w kobiecie w trakcie tych dziewięciu miesięcy, kiedy czuje kiełkujące w sobie życie, czy te uczucia - negowane z początku, są wystarczająco silne by zrzec się praw do tego dziecka, czy też je porzucić w oknie życia, po szczęśliwie zakończonym okresie ciąży.
Użytkownik michal28 edytował ten post 17.05.2013 - 16:44