Napisano 09.04.2013 - 08:08
Napisano 15.04.2013 - 10:18
Mam pytanie, oczywiscie nie musisz odpowiadac jesli nie chcesz. Czy Ty analizujac to wszystko, probujesz zrozumiec samobojstwo kogos Ci bliskiego?
Użytkownik a.s. edytował ten post 15.04.2013 - 10:22
Napisano 15.04.2013 - 10:50
Użytkownik ayalen edytował ten post 15.04.2013 - 10:50
Napisano 15.04.2013 - 11:36
Mam pytanie, oczywiscie nie musisz odpowiadac jesli nie chcesz. Czy Ty analizujac to wszystko, probujesz zrozumiec samobojstwo kogos Ci bliskiego?
Próbuję zrozumieć czy można popełnić samobójstwo już nawet nie w pełnym spokoju, co w radości, właściwie będąc jak człowiek oświecony. Traktując samobójstwo jako coś co nastąpi za ileś tam dni, natomiast nie myśleć o tym, nie cierpieć. Tak jakby był człowiekiem, który odkrył swoją prawdziwą naturę i wie, że za 1 czy 2 tygodnie się zabije. Jest świadomy tego co zaplanował i na tym koniec. Świadomy i już, z niczym więcej to się nie wiąże, pozostaje w chwili teraźniejszej od początku do końca. W pewnym sensie mając przyjemność z działania nawet w obliczu tak strasznej decyzji.
ciekawe bardzo...
#edit: wiem, że coś musiało mu widocznie nie odpowiadać, skoro zapoczątkowało to pojawieniem sie planu o samobójstwie, mnie zastanawia czy powód ten mógł jedynie zarejestrować, a nie mu się poddać. Co dalej macie wyżej.
Napisano 15.04.2013 - 21:04
Użytkownik Padael edytował ten post 15.04.2013 - 21:18
Napisano 16.04.2013 - 07:17
Użytkownik a.s. edytował ten post 16.04.2013 - 07:27
Napisano 16.04.2013 - 17:38
Napisano 24.04.2013 - 20:02
Napisano 20.05.2013 - 19:13
Widocznie to szczęście i ta radość była udawana poprostu ,Dążył do tego bo tego szukał a to nie było to dalej czuł pustkę. I po kolejnej prubie myślę ze mógł by to zrobić,Człowiek tak ma mdązy do jakiegoś celu jak go zdobędzie chwile sie uraduje a potem znów chwila ciszy i samotności.Lecz nie można się poddawać i dalej szukać ,w końcu co nas nie zabije ta nas wzmocni.Pytam czy możliwa jest taka sytuacja: człowiek zachowujący się jakby odkrył swoja naturę, budde w sobie czy jak to się mówi. A mimo to się zabił. Czuł się szczęśliwy, korzystał z życia, nie cierpiał już, owszem powód jakiś jest (przecież nie zabiłby się przez chwilowy kaprys), ale czy musi sie on wiązać z cierpieniem i bezsilnością? Czy nie mógł być jedynie świadomy przeszkody oraz tego, że nic nie może w danym czasie zrobić z tym? To nie wiąże się z cierpieniem ani poczuciem bezsilności. Człowiek dalej korzysta z życia, jest szczęśliwy, a plan samobójczy wykonuje tak jak każdy inny, bez lęku, w radości. Po prostu z czymś się nie zgadzał co go w życiu dotyka i na tym poprzestał, widział ,,w tle" swój powód, ale ten powód jedynie spowodował decyzję o śmierci, a nie cierpienie.
Nie wiem jak inaczej przekazać moje myśli, dlatego więcej nie tłumaczę. Może ktoś zrozumie
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych