Napisano
08.04.2013 - 11:09
@Olafinka
Raczej skłaniałbym się ku tezom postawionym w kilku postach powyżej.
Psy rzeczywiście słyszą więcej niż ludzie i więcej czują ( w sensie - mają lepszy zmysł powonienia). Ich reakcja, bardziej lub mniej gwałtowna, niekoniecznie musi świadczyć o "skali problemu", a raczej o "stopniu niestabilności emocjonalnej" zwierzaka.
Psy, podobnie jak ludzie, są bardziej lub mniej strachliwe, zrównoważone, wrażliwe itp.
Nie będę zgadywał, co mogło być powodem takiego zachowania, bo przyczyn mogło być dziesiątki.
Posłużę się może przykładem mojego Westie, który (powiedzmy sobie to wprost) nie jest jakimś szczególnym przykładem psa odważnego, czy zrównoważonego emocjonalnie. Jego reakcje czasami wciąż nas zaskakują, pomimo, że mamy go już trzeci rok.
Przykład 1.
Rufus serdecznie nie cierpi Pekińczyka sąsiadów i potrafi wyczuć / usłyszeć jego obecność w zasięgu dobrych kilkudziesięciu metrów (samemu będąc w zamkniętym mieszkaniu - bez uchylonych okien) zanim wogóle zorientujemy się, że jest on na spacerze.
Efekt - warczenie, gwałtowne ujadanie, drganie całego ciała, skakanie do zamkniętych okien.
Przykład 2
Rufus nie lubi nagłych, niekoniecznie głośnych dźwięków, które "nie pasują do otoczenia" w którym aktualnie przebywa. Gwałtownie reaguje na szuranie pod drzwiami, niektóre, charakterystyczne dźwięki dochodzące np. z telewizora - generalnie, na odgłosy, na które my absolutnie nie zwracamy uwagi, puszczając je jak większość dźwięków, mimo uszu.
Efekt - warczenie, gwałtowne ujadanie, czasem, gdy dźwięk jest z jakiegoś powodu szczególnie "nieprzyjemny" dla niego lub gdy zaskoczy go podczas snu, oznaki zaniepokojenia lub wręcz strachu.
Przykład 3
Rufus "nie lubi" dźwięków karetek jadących na sygnale. Nie wszystkich (chociaż na każdy reaguje przynajmniej odrobiną zainteresowania). Powiedzmy, że na cztery przejeżdżające, wybiera sobie jedną, która go "niepokoi". Zaczęliśmy już podejrzewać, że wybiera te karetki nie tyle ze względu na dźwięk ich sygnału (dla nas wszystkie brzmią identycznie) ile ze względu na cel ich wyjazdu (ew. na pacjentów, które przewożą) - wiem, brzmi to dość irracjonalnie ale fakt pozostaje faktem - wybiera tylko niektóre.
Efekt - pies siada i wyje. Czasem cicho, jakby "półgębkiem", czasem głośno ale zawsze długo - do czasu aż sygnał przestaje być zupełnie słyszalny (my zwykle przestajemy słyszeć go dużo wcześniej niż on).
Chcę zaznaczyć, że opisane powyżej reakcje są niezależne od tego czy nasz pies śpi, jest na spacerze, bawi się, czy robi cokolwiek innego.
Bazując więc na tych kilku przykładach, raczej nie doszukiwałbym się "paranormalności" w opisanym przypadku, chociaż oczywiście, nie jestem w stanie jej wykluczyć.








