Znalazłem coś ciekawego, nie wiem czy były jakieś wzmianki o tym na forum, nic nie znalazłem. Zatem umieszczam tutaj...przeglądając internet natrafiłem na zdjęcia z 1996 roku, są to zdjęcia klatek z filmu z taśmy VHS, na których widnieje istota do złudzenia przypominająca, istotę z Chile.
Z informacji jakie znalazłem:
Większość zdjęć(jak nie wszystkie) tej istoty pochodzą od Gruzińskiego stowarzyszenia UFO(GUFOA) Zdjęcia te pokazują ciało niezwykłej i nieznanej dotąd istoty, która została znaleziona przez starszą kobietę na Uralu, istota ta po kilku tygodniach zmarła. Jej zwłoki zostały podobno skonfiskowane przez rosyjskie służby bezpieczeństwa.
17 stycznia 2001 roku, na oficjalnej stronie GUFOA pojawiła sie informacja:
Starsza kobieta znalazła żywego kosmitę! Góry Ural, miasteczko KashtimTo wydarzyło sie w Rosji w miasteczku Kashtim. Starsza kobieta znalazła na drodze umierającego kosmitę. Myślała, że to małe dziecko i zabrała go ze sobą do domu. Opiekowała sie i karmiła kosmitę. Po dwóch tygodniach, kobietę zaczęły nękać jakieś bóle i karetka odwiozła ja do szpitala. Kosmita został w domu sam i najwidoczniej bez opieki umarł. Nie ma dokładnych informacji kto zabrał ciało obcego, ale 13 sierpnia 1996 w miasteczku Kashtims, policja mierzyła zwłoki obcego, uwieczniono to na kasecie VHS, jego rozmiary równały się 21cm. Zaraz po tym, zabrano ciało by przeprowadzić badania i najprawdopodobniej KGB zabrało zwłoki.
Tutaj strona na jakiej to znalazłem:
http://www.isaackoi....n-photo-54.htmlJeśli te dwa przypadki,z Chile i Uralu są prawdziwe, te istoty faktycznie żyły, mamy do czynienia z czymś naprawdę niezwykłym. Z pewnościa będzie ich więcej, z pewnością żywe!
Przyszła mi na myśl ta scena...
http://www.youtube.com/watch?v=mDObFetwDis
Plus z pewnego bloga:
21 października 2009
Najsłynniejszy kosmita, opisany w dziesiątkach publikacji, z udokumentowaną autopsją, to mały humanoidalny stwór z Roswell. I mimo iż minęło już tyle lat, więcej na tyle namacalnych (lub tak dobrze spreparowanych) dowodów na obecność obcych na Ziemi, wciąż nie ma. Bo choć kuzynka kosmity z Roswell pojawiła się ponoć na ziemiach rosyjskich pod koniec ubiegłego wieku, to ciało maleńkiej istoty pozaziemskiej zaginęło w tajemniczych okolicznościach. Zresztą samo pojawienie się Aleszenki (bo tak ją ochrzczono), było równie tajemnicze.
Aleszenkę (zwaną później karlikiem kysztymskim) znalazła w 1996 roku, na cmentarzu niedaleko Kisztymia (obwód czelabiński) niejaka Tamara Proswirina. Istota z wyglądu przypominała ludzki płód, miała jednak nienaturalnie dużą głowę, ok. 25 centymetrów długości i skórę o szarym kolorze. Ogromne oczy (bez powiek) zajmowały prawie całą twarz., a głowa nie była pokryta włosami. Brakowało też uszu. Według opisów Tamary, ciało w dotyku przypominało galaretkę. Płci nie można było określić, bo nie posiadało genitaliów. Nie było też pępka.
Tamara i jej rodzina nie zgłaszała znalezienia owej istoty na policję, bo jednogłośnie stwierdzili, że nie było to dziecko ludzkie. Niestety kondycja psychiczna Tamary nie należała do najlepszych i krótko po swoim odkryciu wróciła do szpitala dla umysłowo chorych. Wtedy też karlik umiera w niewyjaśnionych okolicznościach, a ciało ulega nad wyraz szybkiej mumifikacji.
Sama Tamara zginęła trzy lata później pod kołami samochodu, podczas próby ucieczki ze szpitala. Mumia trafiła wtedy w ręce przyjaciela Tamary. Gdy został aresztowany ciało Aleszenki powędrowało posterunek końcu na policyjny posterunek, która oddała ją naukowcom do zbadania. Tu trop się kończy.
Ciało zaginęło ostatecznie, prawdopodobni wykradzione przez jednego z policjantów, który z kolei miał je przekazać badaczom zajmującym się tematyką UFO. Do dziś nie wiadomo co stało się ze szczątkami karlika. Niektórzy twierdzą, że upomnieli się o nie przedstawiciele jej gatunku, inni twierdzą, że mogło trafić na półkę bogatego wielbiciela dziwacznych okazów. Wielbiciele teorii spiskowych wierzą jednak że ciało Aleszenki przejęła jakaś tajna organizacja.
Nie dowiemy się już zapewne czym, lub kim, była Aleszenka. Sceptycy podkreślają, że ciało wyglądało jak ludzkie niemowlę, ok. 20-25 tygodnia życia i było wcześniakiem. Mogło żyć co najwyżej kilka godzin, a nie tygodni, jak utrzymywała Tamara i jej bliscy. Według genetyków, którzy badali karlika (z moskiewskiego Instytutu Wawiłowa), analizy DNA nie dowiodły pochodzenia pozaziemskiego. Odmiennego zdania jest badacz UFO Wadim Czernobrow, który uparcie twierdzi, że tkaniny w które zawinięta była Aleszenka, nie mogą pochodzić z naszej planety.
W 2004 roku naukowcy oficjalnie potwierdzili jednak, że karlik kysztymski był noworodkiem płci żeńskiej, aczkolwiek z wieloma deformacjami (badane ciało posiadało ponad 20 cech różniących je od człowieka). Skąd takie deformacje?
Otóż miasto, gdzie znaleziono karlika kysztymskiego to tereny, na których wystąpiły aż trzy katastrofy jądrowe. Największa z nich miała miejsce w 1957 roku - był to wybuch podziemnego zbiornika zawierającego ponad 360 tysięcy litrów wysoko radioaktywnych odpadów płynnych z pobliskiego kombinatu chemicznego. Szacuje się, że liczba ofiar mogła wynieść nawet 10 tys., choć szczegóły katastrofy przez wiele lat były utajnione i prawdopodobnie nigdy nie uda się ustalić właściwej liczby poszkodowanych. Obszar napromieniowania wynosił aż 100 km długości i 9 szerokości. Kilka lat później zanieczyszczenia ze zbiornika, w którym gromadzono odpady atomowe dostały się do pobliskiej rzeki. Karlik mógł więc być porzuconym przez matkę, zmutowanym noworodkiem. Narodziny takiego dziecka na terenach, gdzie napromieniowanie było tak wysokie, nie jest niczym dziwnym. Jednak mimo tych faktów, wielu lekarzy (m.in. Juri Zakarow) odrzuciło wersję o mutacji popromiennej, twierdząc, że skażenie mogło wpłynąć na roślinność i zwierzęta, ale nie na ludzi, a już na pewno nie w takim stopniu.
Źródło:
http://magda-na-trop...byla-aleszenka/ No ciekawie by było odkryć, inną inteligentna rasę na naszej planecie, tak powiązał bym, może jeśli gatunek tych małych istot, zamieszkuje naszą planetę, nie możemy ich spotkać gdyż mieszkają pod ziemią...taka hipoteza...