michal28@
Zabawne. Odezwałem się bo Ave bzdurzył o mieszkaniu w pudle, więc to obaliłem. Pokaż mi gdzie pisałem że można za to żyć na dobrym poziomie. Proszę, pokaż - czekam.
Jeśli chcesz żebym szanował Ciebie, szanuj mnie. Jak to zrobić? Nie stosuj erystyki.
Nie napisałeś, że to pozwala na życie na dobrym poziomie. Porównanie do "kartonowego pudła" wcale nie jest takie złe. Bo za taką kasę, nie weźmiesz ani kredytu, ani nie kupisz mieszkania. Masz co najwyżej możliwość wynajęcia czegoś. Weź teraz się postaw jako osoba młoda, patrząca w przyszłość, szukająca ustabilizowania. Wynajmujesz mieszkanie i co dalej ? Płacą Ci 1200 zł, Ty połowę czy więcej tej kwoty tracisz na opłatę za samo to mieszkanie, a te 500-600 zł które Ci pozostaje, musi starczyć Ci na 30 dni. Z tego co zostanie musisz oczywiście zapłacić sobie prąd i wodę, co jakiś czas kupić gaz. Niech zostanie Ci te 500 zł. Oczywiście nie musisz kupić wędliny do chleba, możesz jeść albo suchy albo nieco lepiej z masłem. Herbaty także nie musisz słodzić, dasz radę pić gorzką. Wyprać też możesz w zimnej wodzie, po co płacić za podgrzanie, możesz także przeżyć bez mediów, one do przeżycia nie są potrzebne. Możesz ciuchy kupować w lumpeksie, bo zobacz ile w cenie jednego ciucha mógłbyś tam kupić. Obiadu też nie musisz zrobić, możesz obejść się bez niego. Mogę Ci takie przykłady podawać długo. Powiedz mi tylko, czy takie życie z ograniczeniami tego typu, jest życiem takim jakie Ciebie by uszczęśliwiło ? sprawiło, że nazwałbyś je normalnym przeciętnym bytem ? To jest wegetacja, a nie życie.
Z autopsji Tobie powiem, że życie za 1200 zł, jest możliwe tylko wtedy kiedy nie masz opłat za czynsz, i sam się utrzymujesz. Ja wcześniej mieszkałem z rodzicami, którzy pomimo tego że sam zarabiałem, utrzymywali mnie. W pewnym jednak momencie nastąpiła taka zmiana, że byłem zmuszony sam się utrzymywać, pomimo że nadal mieszkałem z rodzicami. Dawałem radę, mogłem sobie pozwolić nawet na wzięcie czegoś w ratach. Przez kilka lat takiego życia dorobiłem się nieco sprzętu, nie chodziłem w łachmanach, nie głodowałem. Miałem to oto szczęście, że udało mi się dostać mieszkanie komunalne. Metraż mały wprawdzie, ale zawsze to "na swoim" Całkowite opłaty za ten lokal, to 400 zł wraz z prądem. Z płacy minimalnej zostaje zatem 800 zł. Mieszkamy tu z narzeczoną która także pracuje. Też kokosów nie przyniesie, bo i te ok 800 zł. W tym przypadku, to życie jakim teraz oboje żyjemy jest po prostu normalne. Nie głodujemy, mamy dostęp do wszystkich mediów. Tyle, że jedna pensja idzie na bieżące zakupy, a druga na wszelkie opłaty, i droższe zakupy np. zakup jakiegoś buta, ciucha, co jakiś czas gaz itp. Ale teraz w przypadku kiedy ona by pracę utraciła, nie dali byśmy rady żyć "normalnie" Wiem także z doświadczenia, że z każdym miesiącem coś Ci wypadnie, coś dodatkowo musisz kupić, naprawić, wymienić. Pojawi się jakaś opłata, dopłata, itp. To nie jest tak, że sobie weźmiemy kartkę i ściśle wszystko powyliczamy, tak się po prostu nie da.