@Kronikarz
Pytanie było chyba ciut nieprecyzyjnie postawione (choć domyślam się co miałeś na myśli), bo sugerowało wprost odpowiedź jaka na nie padła ze strony belina.
I trudno sie z tą odpowiedzią nie zgodzić, bo haniebnym by było w takiej sytuacji "życie w zakłamaniu".
Ja zapytałbym podobnie, choć inaczej postawiłbym akcent.
Zresztą już to zrobiłem chyba (bodajże nawet w tym wątku - w dyskusji ze Staniqiem o "gonieniu króliczka").
Zapytałbym mianowicie w taki oto sposób.
Oficjalne ustalenia śledztwa były takie, a nie inne.
Zasadniczo, cały świat je zaakceptował, bo nie słyszałem żeby odpowiednie gremia (ludzie i organizacje, zawodowo zajmujące się badaniami przyczyn katastrof lotniczych) negowali te ustalenia.
Podobnie jak nie słyszałem, żeby politycy z innych krajów (w tym USA) wykazywali choćby zainteresowanie teoriami naszych rodzimych "specjalistów z powołania i przekonania".
Mówiąc inaczej - poza wąską grupą naszych rodaków i ich popleczników, cały świat zaakceptował fakt, że był to zwykły, choć tragiczny wypadek lotniczy.
W tej sytuacji fakt negowania oficjalnych ustaleń należy uznać za czysto polityczną rozgrywkę - dla osiągnięcia własnych, partykularnych celów.
I teraz dochodzimy do sedna.
Problem polega na tym, że w obecnej sytuacji politycznej nie będzie stanowiło żadnego problemu żeby przeforsować swoją wersję wydarzeń i to z pewnością się stanie, Jakkolwiek aberracyjne te ustalenia będą.
I będzie to musiało pociągnąć za sobą konkretne konsekwencje.
Tyle tylko, że tych konsekwencji nie będzie - bo o ile w kraju da się ogłosić, że wypadek ten był tak naprawdę zamachem, to na świecie nikt tego nie kupi.
A w związku z tym, po ogłoszeniu rewelacji takiego kalibru, wszyscy, którzy w tej chwili mają u nas mętlik w głowie, będą oczekiwali (i domagali się) konkretnych działań.
których, z wiadomych powodów się nie doczekają.
I mleko się rozleje.
Bo trudno liczyć na to, że da się ciągnąć proces "dochodzenia do prawdy" w nieskończoność.
W sytuacji, gdy nie ma nikogo, kto by temu "przeszkodził".
Podobnie jak trudno liczyć na to, że ci, którzy teraz gromko wołają "zamach!", "zamach!", łykną jakąś ciemę w stylu - "Owszem, był zamach ale wicie, rozumicie - zostawmy to".
I właśnie w TYM kontekście można zapytać - "Co z tym dalej zrobimy. Wywołamy wojnę"? Bo przecież coś będziemy musieli zrobić.
Nie da się rzucać tak ciężkich oskarżeń i udawać, że nie ma tematu.
@belin
Chcesz mi powiedzieć, że po stwierdzeniu i "udowodnieniu" faktu, że Rosja zamordowała nam nie tylko prezydenta ale też kilkunastu przedstawicieli parlamentu, i wierchuszkę naszej armii w postaci kilku generałów (plus osoby pechowo im towarzyszące), wystarczy nam, że bedziemy żyć w prawdzie?
I nawet nie zerwiemy z nią stosunków dyplomatycznych?
Że powiemy - "Okej. Źle zrobiliście ale sam fakt, że o tym wiemy jest dla nas wystarczający"?
Ty się chłopie szaleju najadłeś?
Czy może nie zdajesz sobie sprawy z faktu, że popierasz jakąś totalną hucpę, której konsekwencje mogą nas przerosnąć. I przerosną.
Tylko dlatego, żeby paru cwaniaków nabiło sobie kilka punktów w lokalnych rozgrywkach?