Punkt dla Ciebie za dobrą pamięć.
Tylko - trzy kwestie.
Pierwsza.
Choć być może nie było rozpisanych procedur (ale o to bym się nie założył, bo po tym wspólnym locie kojarzę komentarze wskazujące na, co najmniej, brak rozsądku naszych włodarzy, którzy dla doraźnych celów politycznych odstawili taką szopkę), to jednak była niepisana zasada obowiązująca w całym cywilizowanym świecie, mówiąca o tym, że nie sadza się najważniejszych osób w państwie do jednego samolotu. Ze względów oczywistych.
Tu, rozumiem się zgadzamy.
Druga.
Przykład podany przez Ciebie, pokazuje jak ...luźny stosunek mieli nasi przywódcy do kwestii bezpieczeństwa najwyższych przedstawicieli organów państwowych i w tym kontekście taka, a nie inna lista ofiar katastrofy smoleńskiej, bardzo jednoznacznie wpisuje się w ten schemat beztroskiego, żeby nie powiedzieć bezmyślnego, podejścia do kwestii tak zdrowego rozsądku jak i stabilizacji organów państwowych w przypadku jakiejkolwiek katastrofy. Pokazuje to też jasno, że wcale nie trzeba było żadnego zamachowca, bo sami robiliśmy wszystko, żeby narazić się na jak największe ryzyko.
Każdy potencjalny zamachowiec, zamiast knuć i narażać się na ryzyko zdemaskowania, wolałby siąść wygodnie w fotelu i poczekać na rozwój sytuacji.
Efekt ten sam - ryzyko żadne.
Trzecia.
Mimo wszystko, nadal uważam, że ta konkretna wizyta odbywałaby się na dwa samoloty - z bardzo prostego względu.
Był początek kampanii prezydenckiej i cała ta wizyta była zwykłym nabijaniem punktów dla własnych zwolenników. Nic bowiem nie sprzeda się tak dobrze w mediach jak "polityka historyczna'' polegająca na sfotografowaniu się nad grobami zamordowanych przez Sowietów. Tak było od lat i tak jest nadal. Niezależnie od opcji politycznej.
Kto nie wierzy, niech sprawdzi jak często i kiedy nasi włodarze wizytowali groby katyńskie - warto przy tym zerkać na kalendarz kolejnych wyborów.
A w związku z tym, zarówno Tusk i Kaczyński, zrobiliby wszystko, żeby zabrać ze sobą najwięcej jak tylko można ludzi, którzy stanowiliby dobre tło dla takich fotek.
Więc z bardzo prozaicznych względów musieliby lecieć różnymi samolotami - po prostu wszystkich by do jednego nie pomieścili.
Przecież, biorąc pod uwagę w tamtą sytuację polityczną, nikt, kto ma więcej niż jeden zwój mózgowy od kury, nie uwierzy we wspólną organizację jednego lotu, uzgodnioną przez dwie kancelarie - premiera i prezydenta.
I tyle w temacie.
@belin
Nadal czekam na te informacje
Natomiast, skoro już bajasz o ROZDZIELENIU wizyt, to napisz może wszystkim na KIEDY planowano tą wspólną wizytę premiera i prezydenta.
I KTO taką wspólną wizytę planował.
Możesz tez wspomnieć o tym KIEDY zaczęto taki wspólny wyjazd rozważać.
Użytkownik pishor edytował ten post 26.08.2016 - 10:27