Co znajdą śledczy w smoleńskich trumnach? Ekspert: Lepiej tego nie otwierać
Kto wie, jak może wyglądać środek metalowej trumny, w której ponad sześć lat temu zamknięto ludzkie szczątki, ten
rozumie, że lepiej tego nie otwierać – mówi Adam Ragiel, technik sekcyjny i ekspert od konserwacji zwłok.
Newsweek: „Ciało prezydenta przełożono do innej trumny. Próbowano je poddać zabiegom plastycznym. Jarkowi bardzo zależało, by przywrócić mu normalność” – to słowa Joachima Brudzińskiego z wywiadu, jaki jest w książce „Smoleńsk” Teresy Torańskiej. Czy mogło chodzić o balsamowanie?
Adam Ragiel: Wiem, że był taki pomysł. Kilka dni po katastrofie miałem telefon z Kancelarii Prezydenta. Pytano czy bym się nie podjął rekonstrukcji pośmiertnej i balsamacji. Powiedziałem, że oczywiście, mogę się tego podjąć. To była taka wstępna rozmowa, rozeznanie. Mówiono, że jeszcze potrzebne są zgody. Jak to się skończyło, nie wiem. W każdym razie ja tego nie wykonywałem.
Jak się przeprowadza balsamację?
– Usuwa się płyny ustrojowe czyli wypompowuje krew, płyny limfatyczne, treść żołądkową, w to miejsce podaje się środek, który dezynfekuje i konserwuje. Ciało jest zabezpieczone przed rozkładem, nie ma zagrożenia przy kontakcie z nim czy przy transporcie. Ono nie gnije, tylko wysycha, rozpada się. Po 10 latach, jeśli otworzy się trumnę, w środku będą te grubsze kości długie, poza tym już tylko proch
.
A po sześciu latach? Zakładając, że zabalsamowane ciało trafiłoby do metalowej trumny?
– Byłoby, jak zmumifikowane.
Gdyby okazało się, że przeprowadzono taki zabieg w przypadku ciała prezydenta Kaczyńskiego, a eksperci mieli je zbadać po ekshumacji, to co mogliby znaleźć? Może ślady materiałów wybuchowych?
– Bez względu na to, czy była balsamacja, czy jej nie było, trudno mówić o zachowaniu jakichkolwiek śladów na powierzchni ciał. Przecież ciała przed pochówkiem obmywa się, zabezpiecza, układa, przekłada.
Więc ekshumacje mają jakiś sens?
– Moim zdaniem to tylko psychiczne męczenie rodzin. Kto zdaje sobie sprawę z tego, jak może wyglądać środek metalowej trumny, w której ponad sześć lat temu zamknięto ludzkie szczątki, ten wie, że lepiej tego nie otwierać.
Jeśli szczątki nie były poddawane żadnym zabiegom konserwującym, to co teraz jest w środku?
– Wszystko pływa
Był pan kiedyś przy otwarciu metalowej, zalutowanej trumny?
– Byłem. Gdy ktoś umiera za granicą, ciało zawsze przywożone jest w trumnie z metalowym wkładem i chociaż nikt już nie powinien jej otwierać, to zdarza się, że prokurator wyda decyzję o ponownym wykonaniu sekcji. To były jednak przypadki, gdy trumna była otwierana najwyżej kilka tygodni po tym, jak doszło do śmierci, a nie po ponad sześciu latach. Poza tym nie wyciągało się ciała na zewnątrz. Nie wiem, jak będzie w przypadku ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Co planują? Będą wyciągać na stół fragmenty, osuszać, dopasowywać? Nie wiem czy w ogóle ktoś będzie chciał to robić. Przecież to niebezpieczne. I wiąże się z niewyobrażalnym zapachem. Jeżeli zakład medycyny sądowej, w którym to będzie robione, stoi w pobliżu innych budynków, współczuję wszystkim w okolicy.
Są w Polsce ośrodki, w których możliwe będą badania na taką skalę?
– Dobrze wyposażone są w Krakowie, Warszawie, Bydgoszczy. Jeżeli planowane są szerokie badania i prześwietlenia, to powtórne pochówki mogą być możliwe nie wcześniej, niż po miesiącu, dwóch. Dla rodzin ofiar katastrofy to będzie psychologicznie bardzo ciężka próba. Przy czym świadomość pustego grobu, to może być najmniejsza z dolegliwości. Trudniejsze do zniesienia może być to, co będzie się dalej działo ze szczątkami. I ten niepokój, że skoro teraz państwo zdecydowało się na taki krok, to czy znów za dwa lata albo siedem nie zarządzi ekshumacji? Myślę, że gdyby bliscy poznali szczegóły, wiedzieli, jak to będzie wyglądać, nie chcieliby…
Rodziny 20 ofiar protestują, nie chcą. Reszta widocznie przekonana jest o słuszności. A może myśli, że to odbędzie się szybko, w kilka godzin.
– Kilka godzin? Trzeba byłoby wiedzieć, o co tu konkretnie chodzi? Czy tylko o otwarcie trumien? O szybkie pobranie materiału, żeby poddać badaniom, które już wcześniej były robione? Ci, którzy to planują zapewne wiedzą, że nic nie znajdą. Bo nie wiem, co oni by tam chcieli znaleźć?
Może – skoro jest taka wiara w zamach – ślady trotylu?
– Ciekawe jak będą tych śladów szukać? Jakie mają do tego urządzenia? Jeśli by chodziło o badania DNA, to jest sens, kości się zachowały, można będzie pobrać kawałki chrząstek. Ale poza tym, co tam jeszcze badać? Będę z wielką ciekawością czekał na informacje o wynikach. Tyle ekshumacji to niezwykłe, bardzo poważne przedsięwzięcie. Nie mówiąc o kosztach.
Można oszacować?
– Jeśli miałyby być szerokie badania, w tym DNA i prześwietlenia rentgenowskie, to w sumie wydatki mogą iść w miliony złotych.
Słyszał pan o podobnym przypadku gdzieś na świecie, że naraz wykopanych byłoby tyle zalutowanych trumien?
– Nie. Nawet w państwach, w których ludzie nie są tak religijni, jak u nas, jest duży szacunek dla zmarłych. Wszystkie konieczne badania robi się dopóki ciało nie zostanie pochowane.
http://www.newsweek....y,399902,1.html
Jakie jest Państwa zdanie w tym temacie ? Zapraszam do konwersacji.