Napisano 07.12.2013 - 20:58
Napisano 08.02.2014 - 19:08
http://moviedbase.fi...g?w=1600&h=1200
Byłem, widziałem. Cóż, porównując do oryginału sama postać Alexa bardzo się różni. Jako RoboCop jest o wiele bardziej uczuciowy niż w oryginale, ma bardziej ludzkie odruchy. Sprawia wrażenie jakby założył KOSTIUM cyborga, a nie nim był. Trochę dziwne wrażenie miałem oglądając jego gibkie i szybkie ruchy, bo przyzwyczaiłem się do oryginału, gdzie jego sposób poruszania się był o wiele bardziej robotyczny. Ale że akcja dzieje się w przyszłości, jest to więc zrozumiałe jak się porusza. Po pewnym czasie przywykłem, że tym razem oglądamy RoboCopa w przyszłości.
Sam film dobry, dużo fajnie nakręconych akcji. Czasem niektóre wątki zrobione po łebkach, tzn. jako widz czułem potrzebę usłyszenia większej ilości kwestii bądź zobaczenia czegoś więcej w danej scenie. Głównie chodzi tu o wątek rodzinny i pierwsze kroki jako cyborg.
Film oceniam na 7/10. Bałem się, że mi się nie spodoba, w związku z czym nie miałem wygórowanych oczekiwań, no ale z kina zawiedziony nie wyszedłem.
Napisano 08.02.2014 - 20:44
Wracam do listy z przed dwóch postów (korzystając z okazji, że nie muszę odpisywać sam sobie )
Ridicka opisałem wyżej, więc zostały trzy pozycje.
1. Metro
Spodziewałem się ciut więcej ale będę uczciwy - film był niezły (w swoim gatunku). Trzeba przyznać, że Rosjanom coraz lepiej wychodzi "kino amerykańskie" i choć nadal nie udaje im się uniknąć typowej słowiańszczyzny, w zbyt długich dialogach i scenkach rodzajowych (że o dekoracji wnętrz nie wspomnę), to efekt jest naprawdę godny oglądnięcia, przez miłośników kina katastroficznego. Sceny wypadku są nakręcone fan-tas-ty-cznie, fabuła (oprócz wspomnianych naleciałości słowiańskich) trzyma się kupy, a sam film spokojnie można położyć na półce obok produkcji Emmericha
2. Stalingrad
Tu miałem chyba największe oczekiwania (rozbujane przez "Wroga u bram") i muszę powiedzieć, że nieco się zawiodłem. Powodem było zbytnie rozwleczenie wątków "osobistych" bohaterów, tak jakby reżyser nie mógł się zdecydować, czy chce kręcić moralitet, czy kino akcji. Gdyby jednak pominąć te dłużyzny, to esencja, czyli wojenne kino akcji, wychodzi nad wyraz smakowicie. Jest klimat, są efekty specjalne - da się oglądnąć. "Wróg u bram" zdecydowanie wygrywa ale "Stalingrad" polecam wszystkim miłośnikom kina wojennego (którego ostatnio jak na lekarstwo), bo ogląda się go w sumie nieźle.
3. Kapitan Philips.
Szczerze mówiąc, trochę się zbierałem żeby to oglądnąć, bo jakoś temat mnie nie przekonywał. Zapomniałem nawet, że film nakręcony jest na podstawie autentycznych wydarzeń (i chyba dobrze, bo dzięki temu, do końca tkwiłem w niepewności). Tak więc zbierałem się chwilę ale jak już się zebrałem, to zaliczyłem taki opad szczeny, jaki już dawno mi się nie zdarzył. Zdecydowanie jest to najlepszy film jaki oglądałem ostatnio i z pewnością będę go wymieniał w czołówce mojej listy "The Best..." W porównaniu z filmami wymienionymi wyżej nie ma w nim ani tak spektakularnych efektów, ani tak zawikłanej fabuły ale jest za to coś, co sprawia, że człowiek oglądając go zapomina o bożym świecie, a po seansie, potrzebuje dobrej chwili żeby się zebrać do kupy.
Dla mnie - zdecydowany zwycięzca tego mini zestawienia.
Napisano 03.05.2014 - 13:14
http://oi61.tinypic.com/xm5s2f.jpg
Nowy Spider-Man. Cienko, cienko. Oryginalna trylogia o wiele lepsza, a jedyny plus tego filmu to teksty Spider-Mana, które rzeczywiście bardziej pasują do komiksu niż te w filmach z Tobeyem. Cała reszta jakaś taka... nijaka. Tak jakby nie potrafili tego wszystkiego "ubrać" w całość i miałem wrażenie, że tylko pobocznie pokazują wątki. No i jeszcze ten gejowaty Harry Osborne. Po prostu nie. W ogóle mi nie pasował, aczkolwiek złowieszczy uśmiech ma i to nawet miało swój urok, jednak James Franco był lepszy. Na plus efekty. Niektóre dosyć fajne były. Zastanawiam się tylko czy w 2D nie oglądałoby się lepiej filmu jako całość, bo miejscami nie wiadomo było co się działo na ekranie, jakieś takie zamazane czasami wszystko było. Generalnie rozpisywać się więcej nie ma co, bo film dla mnie był trochę nudnawy. Zobaczymy co tam będzie w 3. części, ale wątpię, żeby mi przypadła do gustu.
Napisano 16.05.2014 - 21:05
Robocop - na duży... bardzo duży plus.
Rzadko się zdarza żeby remake był tak dobry - w każdym calu.
Ale ostatnio widziałem coś jeszcze lepszego - Snowpiercer (2013). Po naszemu - Arka przyszłości
Opis na Filmwebie jest raczej rzadki:
cyt. "W roku 2031 pasażerowie pociągu są jedynymi ocalałymi ludźmi na Ziemi."
Ale film wart oglądnięcia. Mnie prawie wbił w fotel.
Rzecz dzieje się faktycznie w pociągu (zbudowanym przez jakiegoś wizjonera) - jedynym ocalałym pojeździe w epoce zlodowacenia (po eksperymentach związanych z zabawą pogodą - patrz globalne ocieplenie). Pociąg, jak to pociąg, ma lokomotywę i wagony. W lokomotywie siedzi wizjoner, a w przednich wagonach ''wybrani". Tył zajmują "pasażerowie na gapę'" - wyrzutki, na których żeruje śmietanka. Za oknami tylko śnieg i mróz - i zero nadziei. Pewnego dnia, "wyrzutki" po raz kolejny dochodzą do wniosku, że im też należy się coś od życia i podejmują kolejną próbę przejęcia pociągu.
Miłośnikom cięższych klimatów - polecam.
Napisano 12.07.2014 - 10:36
Dwie moim zdaniem ciekawe pozycje które niedawno się ukazały
Napisano 11.11.2014 - 23:37
Druga część nowej Planety małp rozczarowała mnie niestety.
W sumie nawet nie potrafię sprecyzować dlaczego ale wiem, że nie tego się spodziewałem po części pierwszej. Chyba za dużo było w tym "kina akcji", a za mało tych "rozterek psychologicznych", które pojawiły się w Genezie...
Obawiam się, że kolejne części pójdą w kierunku bezrefleksyjnie odmóżdżonej "strzelanki", czyli tego, co się teraz najlepiej sprzedaje.
Podobne wrażenia mam z kolejnej odsłony Nocy oczyszczenia 2.
Jedynka powaliła mnie na kolana - głównie ze względu na pomysł. Dwójka to sztampa.
Spodziewam się, że w kolejnych wersjach obejrzymy zmagania ze złoczyńcami:
1. wycieczki szkolnej uwięzionej w autobusie na obrzeżach miasta
2. grupy sierot pod przewodnictwem zakonnic, zaskoczonych kilometr od klasztoru
3. pensjonariuszy domu spokojnej starości, którym złośliwy ogrodnik nie zamknął bramy wjazdowej na teren
nuuuudy...
Natomiast polecam Draculę - Historię nieznaną (właśnie skończyłem oglądać).
W warstwie wizualnej sztampa - chociaż profesjonalna i przyjemna dla oka ale za to pomysł na historię przedni.
Pod koniec sam miałem ochotę gryźć i ssać (krew ssać - żeby jasność była ), bo zacząłem się utożsamiać z Vladem.
Uczłowieczanie wampira całkiem udane.
Napisano 12.11.2014 - 11:14
Proszę Cię bardzo. Opinia pernego jutubera, która według mojej oceny jest najbardziej obiektywna.
Napisano 12.11.2014 - 15:57
Z mojej strony polecam Lucy ze Scarlett Johanson. Seans daje nam to co lubimy w filmach Luca Besson. Wartka akcja, niektóre postaci mocno przerysowane. Najmniej pasującym elementem filmu jest Morgan Freeman. Oczywiście sedno filmu opiera się na starej jak świat i nieaktualnej teorii że używamy tylko 10% możliwości swojego mózgu.
Napisano 14.11.2014 - 00:46
Nowy film Michała Kondrata – MATTEO
od 31. października na ekranach kin w całej Polsce pojawi się nowy film dokumentalny Michała Kondrata, zatytułowany „Matteo”. Film opowiada o losach Matteo da Agnone: szesnastowiecznego włoskiego egzorcysty, którego proces beatyfikacyjny właśnie trwa.
Kto już widział?
Napisano 15.11.2014 - 23:47
Co do Interstellar. Nie warto słuchać opinii innych ludzi, w tym tego "jutubera". Jak wszystko inne w życiu człowieka, film należy obejrzeć, poczuć, przemyśleć samemu, dla siebie, wtedy wyrabiasz sobie właściwą opinię. To, że dla "jutubera" film jest taki, jakim go opisał, nie oznacza, że będzie takim dla Ciebie.
Pomimo tego, że obawiałem się, że będzie to "kupa", to po seansie śmiało polecam.
Napisano 28.11.2014 - 23:40
Na Interstellar se jeszcze poczekam - niech dojrzewa (ale i tak go dopadnę) , a póki co, dwie propozycje.
Pierwsza to "premiera" - bo z tego roku
Na skraju jutra / Edge of Tomorrow (2014) z Tomem Cruisem.
uff...
Wczoraj oglądałem i muszę powiedzieć, że już dawno żadne SF tak mnie nie wciągnęło. Schemat dość oklepany (chociaż nie tak znowu często wykorzystywany) - czyli po prostu Dzień Świstaka w mocno współczesnym wydaniu. "Dziadek" Cruise nadal daje radę i choć po twarzy już widać, że jest mocno posunięty wiekiem (nad czym boleję, bo myślałem, że akurat on się nie zestarzeje ), ale jak się rozbuja, to człowiek przestaje zwracać uwagę na detale. A rozbujany jest przez 3/4 filmu.
Polecam, choć powtórki z "dnia jutrzejszego", momentami są dość męczące - można by było obciąć 15- 20 minut i byłoby super.
Druga propozycja to Labirynt / Prisoners (2013) I tu prym wiedzie bezapelacyjnie Hugh Jackman (chociaż Jake Gyllenhaal nie pozostaje mocno w tyle).
Powiem tak - ten film zupełnie wymiata. Wreszcie zobaczyłem w kinie coś, przed czym tak bardzo bronią się reżyserzy w obawie o przekroczenie granic poprawności, czyli autentyczne emocje człowieka, który chcąc odzyskać to co mu zabrano (a co kocha) posunie się do największej niegodziwości - nawet nie mając pewności, czy skierowana jest ona we właściwym kierunku.
Dwa na prawdę dobre filmy - chociaż tak bardzo się różniące.
Pierwszy, to taki raczej fajny komiks (raczej dla miłośników tego gatunku) a drugi - dający do myślenia dramat, który zostaje w tyle głowy i mocno uwiera (szczególnie tych, którzy mają co stracić).
Użytkownik pishor edytował ten post 28.11.2014 - 23:49
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych