Rakieta uderzająca w budynek Tureckiego parlamentu.
https://twitter.com/...6708224/video/1
Napisano 16.07.2016 - 06:45
Napisano 16.07.2016 - 13:54
"Wydarzenia, które rozegrały się nocą z 15 na 16 lipca w Turcji były dla świata zaskoczeniem. Kilka dni po szczycie NATO turecka armia postanowiła obalić władze państwa. Pucz się nie udał. Co więcej, od samego jego początku wiele osób opozycyjnie nastawionych do Erdogana uznało całą tą sytuację za inscenizację dokonaną przez samego tureckiego przywódcę - dla Defence24.pl pisze Witold Repetowicz.
Turecka armia ma szereg powodów do niezadowolenia z rządów Erdogana. Po pierwsze, armia nie akceptowała planów tureckiego przywódcy, forsowanych od 2011 r., by dokonać militarnej interwencji w Syrii. Wojskowi wiedzieli, że jest to pomysł szaleńczy, mogący zakończyć się katastrofą. Wprawdzie wydawało się, iż w wyniku oporu wojska Erdogan wycofał się z tej idei, ale ostatnie odnowienie sojuszu turecko-rosyjskiego mogło też wiele zmienić w tej kwestii.
Warto pamiętać, iż Turcja kemalistowska była lojalnym sojusznikiem NATO, natomiast za rządów Erdogana relacje Turcji z Rosją ulegały dramatycznemu zacieśnieniu, a Turcja nie wsparła NATO w żadnym kryzysie z Rosją w roli głównej. Armia, mimo czystek przeprowadzonych w ostatnich latach, pozostała jednak ostatnim bastionem kemalizmu i plan zacieśniania wojskowego sojuszu z Rosją mógł budzić niezadowolenie, zwłaszcza jeśli miałaby iść za nim wojskowa interwencja w Syrii, dokonywana wbrew realizowanemu tam planowi USA opartemu na sojuszu z kurdyjską koalicją SDF. W komunikatach puczystów mowa była właśnie o naprawie relacji z NATO, natomiast tuż przed szczytem NATO szef tureckiej dyplomacji sugerował możliwość udostępnienia bazy Incirlik Rosjanom. W tym samym czasie odmówiono wstępu do bazy oficjalnej delegacji niemieckiej. Oczywiście, niechęć do konfrontacji w Syrii z Kurdami nie wynikała z sympatii wojska do Kurdów, lecz z odmowy realizacji polityki sprzecznej z interesami i planami USA, jako tradycyjnego sojusznika kemalistowskiej Turcji.
Drugą przyczyną niezadowolenia armii była coraz szybsza islamizacja Turcji. Wprawdzie to również był proces rozpoczęty znacznie wcześniej, ale w ostatnim okresie nabrał nowego wymiaru. Czołowi politycy z bliskiego otoczenia Erdogana mówili o konieczności wpisania islamu jako religii panującej w Turcji do konstytucji. Znacznie ważniejsze jednak było przeżarcie struktur państwa tureckiego, w tym tureckich służb specjalnych i policji, przez agenturę tzw. Państwa Islamskiego, co umożliwiało tej organizacji prowadzenie zamachów na terenie Turcji. Erdogan przez dwa lata pozwalał Daesh na w miarę swobodną działalność, widząc w nim młot na swego głównego wroga: Kurdów. Wojsko musiało jednak dostrzec, jak bezbronna stała się Turcja wobec tej organizacji. Władze tureckie odpowiadały na zamachy tzw. Państwa Islamskiego oraz ostrzał miasta Kilis pełną uległością wobec terrorystów.
Trzecią przyczyną mogły być planowane przez Erdogana zmiany demograficzne w Turcji, do których zamierza doprowadzić poprzez masowe nadanie obywatelstwa części syryjskich uchodźców. O takim planie słyszałem już wiele miesięcy temu w Turcji. Jego celem miało być poszerzenie twardego elektoratu Erdogana i rozbudowa bastionu politycznego islamizmu. Religijność znacznej części arabskich uchodźców z Syrii różni się bowiem od przeciętnej religijności w Turcji, nawet mimo zmian w tym zakresie, które zaszły w ostatnich latach. To również musiało budzić opór wojska.
Warto też pamiętać, iż liczba politycznych wrogów Erdogana mocno się wydłużyła, z uwagi na wyeliminowanie przez niego dawnych sojuszników. Chodzi w szczególności o lidera organizacji Cemaat, Fetullaha Gulena, który mocno finansuje zresztą kampanię Hillary Clinton, podczas gdy w Turcji jego struktury zostały uznane za organizację terrorystyczną. Inną wpływową postacią odsuniętą ostatnio na bok jest były wicepremier Bulent Arinc, jeden z głównych twórców AKP. Jednak zadziwiająca wręcz nieumiejętność puczystów i rezygnacja z mobilizacji na ulicy przeciwników Erdogana skłania do wątpliwości co do udziału tych postaci w tym zamachu.
Warto zwrócić uwagę na to, że ten zamach stanu został przeprowadzony wyjątkowo nieudolnie. Nie podjęto żadnej próby ujęcia prezydenta czy premiera, opanowania wiernych mu mediów. Na przykład strona prorządowej gazety Sabah działała bez przerwy, podczas gdy puczyści zaatakowali media z gulenowskiego Dogan Group, czy też dziennik Hurriyet. Ostrzeliwano również pusty parlament, a z drugiej strony nie podjęto żadnych działań, mających zakłócić łączność przeciwników puczu (wbrew pierwotnym informacjom w Ankarze był dostęp nawet do mediów społecznościowych).
Jeśli wydarzenia, mające miejsce w Turcji w nocy z 15 na 16 lipca 2016 r. były wyprzedzającym kontrpuczem, zainscenizowanym przez Erdogana, nie byłoby to w Turcji nic nowego. Warto wspomnieć o spisku Balyoz „wykrytym” w 2003 r.. W 2014 r., gdy drogi Gulena i Erdogana się rozeszły, ten drugi ogłosił że nie było żadnego planu przewrotu, a cała sprawa Balyoz została sfabrykowana przez Gulena. Ponieważ w trakcie puczu jego liderzy się nie ujawnili, więc nie ma pewności czy wysoko postawieni generałowie aresztowani po jego zakończeniu rzeczywiście za nim stali, czy też padli teraz ofiarą kontrolowanej czystki.
Erdogan wychodzi z całej tej sytuacji wzmocniony. Jako demokratycznie wybrany lider, obroniony przez lud przed niedemokratycznym przewrotem, będzie rościł sobie mandat do tych zmian forsowanych przez niego od miesięcy. Chodzi, przede wszystkim, o zmianę konstytucji, dającą mu dyktatorskie uprawnienia oraz podkreślającą role islamu. Ponadto można się spodziewać masowych aresztowań wśród wojskowych, sędziów, dziennikarzy i polityków opozycji. Wszystko w imię obrony demokracji przed puczystami. W relacjach zagranicznych można się natomiast spodziewać zaciskania sojuszu z Rosją. Z drugiej jednak strony wydarzenia te wpłynęły negatywnie na wizerunek Turcji, która postrzegana jest teraz jako kraj niestabilny, oraz na możliwości operacyjne wojska tureckiego.
Witold Repetowicz"
źródło:defence24.pl
Napisano 16.07.2016 - 14:47
No to sytuacja się klaruje. We Francji rząd teraz wprowadzi stan wyjątkowy i będzie miał pełną kontrolę nad obywatelami, a Erdi przejmie władzę absolutną w państwie.
Operacje fałszywej flagi są ostatnio na topie.
Napisano 16.07.2016 - 15:13
Dokładniej to stan wyjątkowy we Francji został wprowadzony wprowadzonego po zamachach w Paryżu z 13 listopada 2015 roku.
A co oznacza? Wyposaża stojących na czele administracji regionalnych prefektów w takie pełnomocnictwa, jak zlecanie przeszukań, aresztu domowego, jedynie na podstawie podejrzenia o istniejącym zagrożeniu dla bezpieczeństwa publicznego. Stan wyjątkowy umożliwia policji bez uzasadnienia zakazać zgromadzeń. Powoduje w szczególności ograniczenie niektórych praw i swobód obywatelskich.
Napisano 16.07.2016 - 15:34
Wygląda na to, że nieprecyzyjnie się wyraziłem. Stan wyjątkowy miał być odwołany. Dlatego też pojawił się zamach w Nicei aby móc zachować pełnie kontroli nad obywatelami i zmieniać prawo. To jasna rzecz tylko teoria ale chyba wszyscy się zgodzimy, że to wszystko ostatnio dziwnie wygląda.
Użytkownik critter☆ edytował ten post 16.07.2016 - 16:19
Napisano 16.07.2016 - 17:12
Tłumaczenie każdego zamachu "false flage" to politologiczna paranoja. Zwłaszcza przodują w tym amerykanie. Widzą false flage w każdej szkolnej strzelaninie.
Nie tłumaczę każdego zamachu w ten sposób. False Flag to jak fałsz a zamachy terrorystyczne jak prawdy lub półprawdy. Najskuteczniej jest włożyć fałsz pomiędzy prawdy lub półprawdy i to właśnie ma miejsce.
Napisano 16.07.2016 - 18:11
Zamach stanu można było popierać i sam miałem takie myśli, ale na obecną chwilę więcej złego wydarzyłoby się gdyby okazał się on sukcesem. Jednak lepiej, że Erdogan i jego ekipa pozostaną.
Napisano 16.07.2016 - 18:45
Kilka ciekawostek z Francji, pierwsze z brzega. Miast pierwotnego tytułu postanowiłem dać takie coś. Wydaje mi się to dosyć ciekawe
Premier Francji Valls : "Musimy nauczyć się żyć z terroryzmem"
Nic się nie stało. Co prawda zginęły 84 osoby (...) ale ogólnie wszystko jest w porządku. Premier Francji Manuel Valls oświadczył w mediach, że francuskie służby i policja nie mają sobie nic do zarzucenia a minister spraw wewnętrznych sprzedaje w bajkę o "nagłej radykalizacji" zamachowca.
Zamachowiec z Nicei, Mohamed Lahouaiej Bouhlel, jest synem członka islamskiej partii Ennahda (...) Wtedy zaczęto mordować polityków laickiej opozycji:
Mohamed Lahouaiej Bouhlel przyjechał do Francji w 2008 roku i dostał papiery po małżeństwie ze swoją kuzynką mieszkającą w Nicei. Jego nazwisko pada w dokumentach przesłuchań francuskich służb sprzed kilku lat (...)
http://www.middleeastmonitor.com/20160623-tunisias-ghannouchi-in-france-for-official-visit/
Ale czy syn członka islamskiej partii Ennahda może być islamskim terrorystą ? Absolutnie nie ! (...) urodzona we Francji była żona terrorysty ubiera się w tradycyjne arabskie stroje i nigdzie nie pracuje. Zgadnijcie kto będzie teraz finansował byłą żonę terrorysty i trójkę jej dzieci ? Francuscy podatnicy oczywiście.
Wypowiedź ministra:
"France has to learn to live with terrorism" – French PM Manuel Valls
Continuing coverage: https://t.co/sjqC5oEyxM https://t.co/BRwJyP2I94
— BBC News (World) (@BBCWorld) July 15, 2016 (źródło)
Autor: StanislasBalcerac
Źródło: MPolska24.pl
Użytkownik critter☆ edytował ten post 16.07.2016 - 20:21
Napisano 16.07.2016 - 19:57
Moim zdaniem Pan Valls wypowiada się w tym momencie jako zdrajca swojego narodu. Nieprawdą jest, że Francja musi nauczyć się żyć z terroryzmem. Francja to piękny kraj i nie jest skazana na żaden terroryzm, po prostu ma złych polityków, którzy podejmują złe decyzje, tyle w temacie.
Napisano 16.07.2016 - 20:22
Moim zdaniem Pan Valls wypowiada się w tym momencie jako zdrajca swojego narodu. Nieprawdą jest, że Francja musi nauczyć się żyć z terroryzmem. Francja to piękny kraj i nie jest skazana na żaden terroryzm, po prostu ma złych polityków, którzy podejmują złe decyzje, tyle w temacie.
Skoro nawiązujemy już do polityków. Hollande jest masonem, tak gdyby kto pytał. A forsowanie za wszelką cenę lewackiej polityki to norma. Z ich punktu widzenia WARTO ponieść takie straty. Wszystko dla lepszego, multikulturowego superpaństwa gdzie jest tylko jedna władza, jedna waluta, jedna religia, jeden język i jedne tradycje (to są właśnie fundamenty państwa jako takiego). Także miejmy jasność jak myślą ludzie, którzy do tego doprowadzają.
Użytkownik critter☆ edytował ten post 16.07.2016 - 20:23
Napisano 16.07.2016 - 20:30
"Nic się nie stało. Co prawda zginęły 84 osoby (...) ale ogólnie wszystko jest w porządku." - to nie są uspokajające słowa głowy narodu. To bezczelność, ordynarne wręcz chamstwo, kompletny brak szacunku do tych którzy zginęli, do ich rodzin. Czemu ten ktoś wciąż pełni znaczącą funkcje w państwie? Czy ktokolwiek z tamtejszego rządu na prawdę nie dostrzega tego co się dzieje? Jak państwo się wykrwawia z tej rany zwanej imigrantami? jak wdziera się gangrena? Doprawdy, czytając Metro 2033 autorstwa Glukhovski'ego i grając w grę opartą na tej książce łapałem się za głowę przy stwierdzeniu, że życie w Metrze jest warte dokładnie tyle ile jego odebranie. Jeden nabój. Ile dla tego człowieka jest warte życie? Po takim stwierdzeniu raczej jedno wielkie nic. Ile ofiar więcej trzeba aby coś, ktoś się tam obudził? 1000? 50000? A może większość rdzennej/białej/niewierzącej w Allaha populacji? Ponieważ wszystko to nie zmierza do jednolitego państwa, tylko do jego ruin gdzie będzie się gnieździć zło i dzicz, nie cywilizacja. 84 życia. Pięknie. 84 ojców i matek, starych i młodych, przyjaciół i miłości. Każde z nich zapłaciło najwyższą możliwą w życiu cene w imię... no właśnie czego? Jakie to jest bez sensu! nie było w tym żadnego celu, żadnego poświęcenia którym to można utratę życia usprawiedliwić. Zginęli na darmo. 84 diamenty rzucone w błoto, albo spuszczone w toalecie. Bo przepraszam za słowo, przygłupowi namieszali w mózgu, naobiecywali życia po śmierci, nakierowali na totalną głupotę. Szkoda słów. Ostatni raz zaglądam do tego tematu. Nóż z kieszeni już mi prawie koronke w nogawce wydziergał od tego otwierania się.
Napisano 16.07.2016 - 20:34
"Nic się nie stało. Co prawda zginęły 84 osoby (...) ale ogólnie wszystko jest w porządku." - to nie są uspokajające słowa głowy narodu. To bezczelność, ordynarne wręcz chamstwo, kompletny brak szacunku do tych którzy zginęli, do ich rodzin. Czemu ten ktoś wciąż pełni znaczącą funkcje w państwie? Czy ktokolwiek z tamtejszego rządu na prawdę nie dostrzega tego co się dzieje? Jak państwo się wykrwawia z tej rany zwanej imigrantami? jak wdziera się gangrena? Doprawdy, czytając Metro 2033 autorstwa Glukhovski'ego i grając w grę opartą na tej książce łapałem się za głowę przy stwierdzeniu, że życie w Metrze jest warte dokładnie tyle ile jego odebranie. Jeden nabój. Ile dla tego człowieka jest warte życie? Po takim stwierdzeniu raczej jedno wielkie nic. Ile ofiar więcej trzeba aby coś, ktoś się tam obudził? 1000? 50000? A może większość rdzennej/białej/niewierzącej w Allaha populacji? Ponieważ wszystko to nie zmierza do jednolitego państwa, tylko do jego ruin gdzie będzie się gnieździć zło i dzicz, nie cywilizacja. 84 życia. Pięknie. 84 ojców i matek, starych i młodych, przyjaciół i miłości. Każde z nich zapłaciło najwyższą możliwą w życiu cene w imię... no właśnie czego? Jakie to jest bez sensu! nie było w tym żadnego celu, żadnego poświęcenia którym to można utratę życia usprawiedliwić. Zginęli na darmo. 84 diamenty rzucone w błoto, albo spuszczone w toalecie. Bo przepraszam za słowo, przygłupowi namieszali w mózgu, naobiecywali życia po śmierci, nakierowali na totalną głupotę. Szkoda słów. Ostatni raz zaglądam do tego tematu. Nóż z kieszeni już mi prawie koronke w nogawce wydziergał od tego otwierania się.
Akurat tak nie brzmiały słowa premiera ale dawał on do zrozumienia, że sytuacja nie jest tak zła jak się wydaje. Dlatego takim wstępem rozpoczął autor artykułu. Ale masz absolutną rację. Natomiast czemu tak jest wyjaśniałem post wcześniej. Niestety z czymś takim musimy się mierzyć.
Użytkownik critter☆ edytował ten post 16.07.2016 - 20:34
0 użytkowników, 4 gości oraz 0 użytkowników anonimowych