Racja szczyglis, trzeba szanować prawo ale nie uważasz, że pakowanie kilku kul w klatke piersiową za to, że ktoś przykozayczył nie jest przesadą? Ułatwie wam dyskusje - wyobraźcie sobie, że wasz młody gniewny syn/córka, który przechodzi bunt robi taką akcje. Też będziecie to to tłumaczyć prawem, dyscypliną?
Jestem za czapą dla terrorystów i morderców ale tych sytuacji w USA nie będę popierać, to jest kryminał, bandytyzm.
Trudne pytanie. Opowiem Ci coś. Kilka lat temu o mało nie rozjechałem policjanta w Polsce, w Płocku, w swoim mieście. Wyskoczył mi z lizakiem jak jechałem autem (dość szybko) prosto prawie pod koła - wybiegł mi pod koła zza zakrętu, bo tam się przyczaiła drogówka, tak że ledwo go ominąłem przy swojej prędkości. Nie rozjechałem go, ominąłem, wyhamowałem, zatrzymałem się, potem podszedł, pośmiał się i oczywiście zaprosił na rozmowę, co skończyło się mandacikiem za prędkość. W USA za taką akcję pewnie miałbym kilka kulek w korpusie (nie ze swojej winy - po prostu nie spodziewałem się, wyskoczył mi z krzaków i mogło to wyglądać tak, jakbym chciał go przejechać). Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, 100zł kredytowane i koniec. Wytłumaczyłem się, że śpieszę się do księgowej (bo tak było w istocie, miałem 15 minut na dojechanie do niej, bo inaczej problemy w Skarbówce - po zatrzymaniu przez policję zostało mi minut 2) To jest dość śliska granica jak to oceniać. Ale ja po tym fakcie nie wyskoczyłem, nie uciekłem. Zatrzymałem się paręnaście metrów za policjantem (tamten poległ na ziemii, przewrócił się). Ja miałem ok. 120 na liczniku, zanim wyhamowałem do zera to lekko minęło. Ale zatrzymałem się, zjechałem na bok i czekałem aż do mnie podejdą. Nie wyskoczyłem jak wariat z łapami, że to i tamto, tylko racjonalnie poczekałem na podejście, a dopiero jak gościo do mnie podszedł, to po jego instrukcjach przeprosiłem "sorry, ale o mało pana nie rozjechalem", sięgnąłem do schowka po dokumenty i wyszedłem do radiowozu. Można? Można. A wkur...ony też byłem, bo nie dość, że o mało nie przejechałem policjanta, to jeszcze byłem spóźniony do księgowej, a i mandat na głowie. Mimo tego, kulturalnie się dogadaliśmy, bez strzelania itd. Bo zwyczajnie jeden słuchał drugiego i tutaj tkwi klucz.
Użytkownik szczyglis edytował ten post 21.07.2016 - 23:24