Wszedł do baru i położył na stole swoją odciętą rękę. "Niech ktoś wezwie pogotowie"
56-latek wszedł do baru z odciętą prawą ręką na wysokości łokcia, położył ją na stole i poprosił o wezwanie pomocy. Jak się okazało, wpadł pod pociąg, kradnąc węgiel. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, ale rękę stracił na zawsze.
Goście baru przy ul. Ofiar Terroru w Rydułtowach byli świadkami makabrycznego zdarzenia. Przed godz. 16 wszedł tam 56-letni mężczyzna z odciętą prawą ręką.
To była jego ręka, odcięta na wysokości łokcia. Mężczyzna położył ja na stół i poprosił o wezwanie pogotowia.
- Ręki niestety nie udało się doszyć. Lekarze próbowali, ale było za późno - mówi Marta Pydych, rzeczniczka policji w Wodzisławiu Śląskim. Życiu 56-latka nie zagraża niebezpieczeństwo. Ale grozi mu kara. jak ustaliła policja, stracił rękę w trakcie kradzieży węgla.
Nagle pociąg z węglem ruszył
56-latek wszedł na stojący na torach wagon i zaczął zrzucać z niego węgiel. - Nagle pociąg ruszył, wtedy mężczyzna stracił równowagę i spadł - relacjonuje Pydych.
Nieszczęśliwe dostał się pod koła pociągu, które zgilotynowały mu przedramię. Miał jeszcze na tyle siły, żeby podnieść rękę z torów i szukać pomocy w najbliższym barze.
Śledczy sprawdzają teraz dokładny przebieg i okoliczności tego zdarzenia.
Kradzieże węgla z pociągów to zmora na Śląsku. PKP Cargo tropi złodziejów za pomocą dronów.