Dodam jeszcze coś w tym temacie.
Ja rozumiem zwykłych żołnierzy, bo mogą sobie nie zdawać sprawy z tego co robią, brzydko to zabrzmi - ale mięso armatnie jest od strzelania i umierania, a nie od myślenia i ja nie mam im niczego do zarzucenia (wiadomo - chcą się pochwalić, że wojna, że mundur+pustynia, musi być fejm), ale... nad nimi jest ktoś wyższy stopniem, a nad nim ktoś jeszcze wyższy itd. aż dochodzimy do samej góry w postaci dowództwa sił zbrojnych w państwie/prezydenta. Więc nie ma tu żadnej wymówki, że pierwszy lepszy szeregowy odwali jakiś numer, gdyż jest za niego odpowiedzialny ktoś wyżej, kto już powinien znać się na sprawach, na jakich nie zna się żołdak stopień niżej i odpowiednio swoją ekipę i swoim podwładnych poinstuować.
Nie ma tutaj więc wytłumaczenia w stylu "sorry, nie wiedziałem". Za to odpowiada dowódca, a jeśli dowódca nie poczuwa się do odpowiedzialności (bądź sam odwala takie numery) to znak, że czas zmienić dowódcę, a zespół wysłać na emeryturę. Wiem jak to brzmi, ale no ludzie, mówimy o wojnie, a nie o grze komputerowej. W życiu nie byłem na wojnie, ale lata temu byłem w wojsku i takie coś jak odwala "współczesne pole bitwy" jest dla mnie nie do pomyślenia. Po prostu. Debilizm jednym zdaniem. Brakuje tylko tego, żeby sobie photoshopem malowali celowniki na twarzach przed wrzuceniem selfie na fejsiunia. Śmiech na sali.
Cały ten Archer, czy jak mu tam, to stoi tak blisko wojska, jak Rutkowski obok zawodu detektywa, czyli jakiś rok świetlny w przeciwnym kierunku.
Ale fejm jest i to się liczy. Tłumy pieją z zachwytu, że mamy super komandosów, w dodatku walczących z IS. Powiem Wam tyle, że o naszych komandosach (tych prawdziwych) to nigdy na fejsbukach nawet nie usłyszycie, bo w tej robocie nie chodzi o fejm, tylko o skuteczność. Nie macie pojęcia o 99% akcji naszych specjalsów (Formoza, Grom) poza tym, co kontrolnie wypuszcza się do mediów. Wyciągnijcie wnioski sami, kto naprawdę jest żołnierzem, a kto jedynie bawi się w celebryckie bycie żołnierzem.
PS. A tak w ogóle to gardzę najemnikami, bo niczym się nie różnią od zabójców na zlecenie, nie ważne kto jest celem, bo jednego dnia jest to terrorysta z ISIS, a kolejnego dnia może to być Bogu ducha winna osoba, na którą konkurencja wykupiła "czapę". Nie rozróżniają, byle klient zapłacił w terminie zaliczkę. Ktoś powie - wojsko robi to samo. Otóż nie, tzn. poniekąd tak, ale wojsko działa zawsze w interesie państwa i wg pewnych zasad. Najemnicy nie. Liczy się tylko kasa za zlikwidowanie celu/wykonanie akcji. Znam człowieka w tej "branży" i duuużo się nasłuchałem, nie rzucam słów na wiatr.
Jaranie się takimi ludźmi to tak jakby jarać się nową płytą niejakiego Popka, twierdząc, że jego płyta ratuje muzykę.
Użytkownik szczyglis edytował ten post 22.05.2017 - 03:03