@Steven:
Chodzilo mi raczej o to ze ludzie ktorzy nie jezdza tirem po towar do Niemiec, raczej nie korzystaja czesto z platnych autostrad chociaz lepsza infrastruktura to tanszy produkt na polce. Lecz przecietny Polak nie korzysta raczej z tych pieniedzy,
Infrastruktura społeczna czy wykształcenie jakiejś grupy obywateli jest wykorzystywana przez WSZYSTKICH członków społeczności. Jeżeli dzięki pomocy UE wykształcono inżyniera, która następnie wdroży jakieś usprawnienie to skorzystają z tego wszyscy. Jeżeli dzięki zwiększeni ilości informatyków spadną ceny ich usług i pracy to też wszyscy skorzystamy.
O tym, że kluczowym dla kraju jest infrastruktura transportowa typu drogi+koleje i organizacja na nich ruchu nie trzeba nawet udowadniać. Każdy albo czasem podróżuje po kraju, albo korzysta z produktów przywiezionych spoza miejsca zamieszkania.
a jesli to jest dobrze sprawdzany pod katem pogladow albo musi sobie "zasluzyc"
Dziwne, jedynym miejscem gdzie tak jakby pytano mnie o poglądy, to kwalifikacja wojskowa. Tak jakby, bo tylko zapytano do jakich organizacji należę.
Mysle ze zaczelo sie gdzies w roku 2002-2004 i to bardzo powoli. Czyli troche pozniej niż ty zakladasz, to malo istotne, ogolnie Polska wedlug mnie przezywa teraz duzy kryzys ktory sie poglebia, nie mowie tu o kryzysie ekonomicznym, ale spoleczno-kulturowym i nie chodzi mi o to ze leca teraz gorsze kabarety i puszczaja gorsza muzyke w radiu
Cofając się odpowiednio daleko, to nam wyjdzie że praprzyczyną obecnych problemów jest fatalnie poprowadzona transformacja w naszym regionie po upadku ZSRR. Niektóre rzeczy zaczęły się wcześniej (latanie z krzyżem), niektóre później (durne komisje śledcze), niektóre trwają z przerwami od początku III RP (demontaż służb wywiadowczych, za to ktoś powinien wisieć) etc. więc trudno będzie przyjąć jakiś konkretny punkt początku kryzysu. Dla mnie są nim rządy Milera, kiedy zaczęło wychodzić na jaw, że reformy końca lat '90 nie do końca się udały, zaczęło się pompowanie systemu szkolnictwa wyższego, "usamorządowienie" kraju jak je obecnie widzimy, a nałożył się na to kryzys społeczny. I szans na poprawę sytuacji nie widać, bo drugi i trzeci garnitur "polityków", te wszystkie Ogórki i piękne Mariany to już pokemony do kwadratu, przyczyn problemów doszukują się w jakichś odczapicznych źródłach (np. spadku urodzeń doszukują się w antykoncepcji, krótkim urlopie wychowawczym czy samodzielności kobiet, a żaden niedorozwój od prawa do lewa nie wpadł na to, że problemem może być brak tanich mieszkań, nieistniejąca opieka nad matką z dzieckiem czy porodówki rodem z Afryki, gdzie nawet znieczulenie nie jest podawane, bo po co, a pan doktór się upiera przy naturalnym porodzie, nawet jeżeli dziecko może się urodzić niedotlenione).
@Zaciekawiony:
Zazwyczaj kierunek zamawiany to ten w którym brakuje specjalistów, głównie chodzi o kierunki techniczne i ścisłe.
Tu nawet nie chodzi to, czy ci specjaliści są potrzebni czy nie, tylko o to, że pojawiła się w miarę "normalna" forma stypendium, bo te "państwowe (rektora etc.) w wypadku niektórych uczelni są takie, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Ogólnie, cały zabezpieczenie socjalne młodzieży jest żenujące, z pojedynczego stypendium to się student raczej nie utrzyma, a już na pewno nie utrzyma się i jednocześnie zakupi za nie takich fanaberii jak komputer (potrzebny na niektórych kierunkach, jakby nie patrzeć...) czy podręczniki.
Oczywiście, może taki student pójść do pracy, by zarobić na utrzymanie się na jakimś polskim oksfordzie, ale powiem szczerze:jakbym był po maturze i nie byłoby stać mnie na studia, to bym je wraz z ojczyzną olał i wyjechał na Zachód (gwoli wyjaśnienia: kierunek zamawiany był moim drugim kierunkiem, pierwszym był kierunek będacy przeciwieństwem tego drugiego). Stety-neistety, było mnie stać.
Użytkownik NTM edytował ten post 29.04.2015 - 10:04