@NTM
Gdzie napisałem, że mi chodzi o kurs językowy, dla MOJEJ córki... wytłumaczę Ci prościej:
Przyjmijmy, że jesteś jednym z tych 2,7 miliona (które dla Ciebie nie istnieją). Nie masz stałej roboty, praktycznie zero kwalifikacji, żadnych perspektyw, ciułasz coś (dzięki temu, że istnieje takie coś, jak umowy-zlecenie, na przykład) raz na jakiś czas u kumpla na budowie. Kasy starcza Ci na tyle, żeby "wykarmić" dwójkę dzieci (jako tako, obiad co 3 dni). Z ubraniami gorzej - do szkoły chodzą na zmianę, co drugi dzień, bo nie mają na porządną parę butów (sytuacja prawdziwa, połowa ludzi z mojej szkoły tak miała, jednej z obiektywnie lepszych szkół na przedmieściach dużego, bogatego i tolerancyjnego miasta, w którym kasa szła głównie na pseudoartystyczne projekty...). Twoja żona powinna już dawno mieć co najmniej 4 operacje (głównie przez powikłania i niedopilnowanie opieki w miejskim szpitalu), ale nie ma na to pieniędzy, mimo, że składki płacisz regularnie. Praktycznie rzecz biorąc jest coraz gorzej, już niektórzy bezdomni mają lepiej, bo nie muszą płacić myta państwu przy każdej okazji, nie płacą za "darmową" edukację (circa 300 zł co roku za jedno dziecko, lekko licząc - no przecież te nowelizacje podręczników, czyt. zmiana numeracji są tak ważne, że nie da się kupić książki używanej), nie płacą za prąd, wodę... ponadto niedługo wywalą cię z domu, bo jakiś urzędnik kiedyś coś pomylił w księdze wieczystej, a teraz chce w łape, żeby to odkręcić.
To taki przeciętny klasyk, gdzieś z górnej półki tych biednych, ale na równi pochyłej w dół. Teraz wyobraź sobie, że takiej osobie ktoś z rodziny wisi pieniądze. Dużą kwotę, którą już dawno powinieneś dostać (bo tak się deklarował, a Ty mu kiedyś mocno pomogłeś). Prosisz go średnio co dwa tygodnie, bo wtedy kasa się kończy i dzieci zaczynają prosić o coś ciepłego. Krewny mówi, że nie ma - widzisz jednak, że co chwilę kupuje nowe ubrania, przybiera na wadze bo nie szczędzi na jedzeniu, uczy się języków, podróżuje, zwiedza, dzięki kontaktom z zagranicą niczego mu nie brak. Ma 5 samochodów, w tym jeden dla kochanki, 3 domki letniskowe i małą wyspę w Grecji. Przy kolejnej wizycie okazuje się, że do swojego domu zaprosił rodzinę obcych, których nie zna i nie rozumie, tylko po to, żeby przypodobać się kolegom z Zachodu - daje im taką kasę, że "biedacy" w krótkim czasie odbijają się od dna, zaczynają trwonić pieniądze (której im nie brakuje), a na ciebie spoglądają jak na śmiecia.
To tak w skrócie. I wcale mi nie chodzi, że imigranci to zło albo, że nie powinno się im pomagać. Ale takie akcje to policzek dla tych z Polaków, którzy mają trudność, żeby dożyć do końca miesiąca. Ty ich nie zauważasz. Dlaczego?
@Kronikarz Przedwiecznych -> Bez przesady, to raczej nie jest zorganizowana akcja pod tytułem "Polska pod butem półksiężyca". Ale należałby (już dawno zresztą) wprowadzić system obserwacji. Okres ochronny, bezrobotni z powrotem itd., żeby nie było tak, jak we Francji - osoba "pod nadzorem policji" wysadza sobie jakąś fabrykę.
a) Polacy umierają z głodu?
b) Polacy są mordowani w swoich wioskach?
c) Polskie kobiety są masowo porywane ze swoich domów, następnie przetrzymywane i wielokrotnie gwałcone przez porywaczy?
d) W Polsce toczy się wielostronna, krwawa wojna domowa, w wyniku której giną tysiące ludzi?
Jeśli chcesz coś zrobić dla Syryjczyków, bo uważasz, że pomoc głodującym Polakom Ci uwłacza, to są różne programy wyjazdów np. do syryjskiego Kurdystanu, strefy Gazy itd. Jak jesteś typem macho to możesz wstąpić w szeregi kurdyjskiej czy irackiej armii jako najemnik. Wtedy będziesz mógł być dumny, że coś robisz.
PS: co do emigrantów w ogóle - to jest bardzo śmieszne na początku, ale w gruncie rzeczy raczej smutne, że opinie wobec imigrantów są skrajnie spolaryzowane. Albo mamy prawogłąbów, którzy uważają, że każdy z rejonu Bliskiego Wschodu to islamista, gwałciciel i porywacz, każdy Ukrainiec to banderowiec który tylko czyha na nasz Przemyśl, białorusini to komuniści na usługach Rosji, Żydzi to już w ogóle rządzą świate, mniejszość ormiańska i tatarska to też na pewno ludzie ISIS, a po kolejnym marszu "precz islamizacji Polski!" będą dumni, że bronią aryjskiej rasy (ale nie wiedzą, co to znaczy, bo jakby się dowiedzieli, że mamy coś wspólnego z Irańczykami albo Hindusami, tfu!)......... z drugiej strony mamy lewogłąbów, którzy mają w pompie własnych rodaków i ich problemy, są zadowoleni, bo mają co żreć i gdzie spać, ale chętnie by przyjęli dosłownie WSZYSTKICH, nie ważne skąd i po co, rozdali im pieniądze nie należące do nich i byli dumni, że są tolerancyjni i dobrzy. Paranoja. Gdzie jest, do cholery, droga środka? Czy naprawdę coś się musi stać (a prędzej czy później się stanie, bo te dwie skrajności są w gruncie rzeczy takie same i tylko nakręcają już istniejące podziały), żebyśmy zaczęli postępować rozsądnie?
Użytkownik Monolith edytował ten post 11.07.2015 - 22:13