Bronisław Komorowski zaatakowany jajkiem podczas wizyty w Łucku. Do incydentu doszło po wyjściu prezydenta z katedry. Prezydent poleciał na Ukrainę wziąć udział w uroczystościach związanych z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej. Opozycyjna, nacjonalistyczna partia Swoboda nie wykluczała wcześniej protestów, a wizyta określana była przez nią mianem "niepożądanej".
Do incydentu doszło po wyjściu prezydenta z katedry, w której wziął on udział we mszy świętej ku czci ofiar UPA.
Klik
W linku są filmiki. Ale "jaja" chciałoby się rzec...
Borowiki się nie popisały. Ciekawi mnie ten nagły zwrot prezydenta i skierowanie się do "zamachowca"-po co? Ta niewinna młoda twarz wzbudziła w nim zaufanie?
Klik"Przyjmuję, k..., dolny próg mandatów: 17 na głowę, to jest najmniejszy. I nie słyszę (...), że się, k..., nie chciało!" - słychać na nagraniu opublikowanym przez "Gazetę Pomorską". Miało ono wyciec z toruńskiej komendy policji. Czy właśnie tak motywuje się policjantów do wlepiania mandatów? - Głos na taśmie należy do nadkomisarza Wiesława Rospirskiego, naczelnika toruńskiej drogówki - powiedział autor nagrania w rozmowie z "Gazetą Pomorską". Według niego presja na mandaty w toruńskiej drogówce jest bardzo silna. Jeżeli ktoś odmawia masowego ich wystawiania, jest piętnowany przy najbliższej okazji.
Dla tych co nie wiedzą-policja od dekad działa na statystyce-wyznaczniku skuteczności, liczy się ilość mandatów a nie ich kwota. Straż miejska działa na odwrotnym wyznaczniku-dla nich istotniejszy jest większy wpływ gotówki. Im więcej zbiorą tym więcej dostanie się im z publicznej kasy. Kasa z mandatów policyjnych idzie do wojewódzkiej kieszeni, natomiast z od strażników kasa trafia do gminy-więc do ich pracodawców.
Co kawałek wycieka afera (klik) o presji jaką nakładają przełożeni na szeregowych policjantów-ale rzecznik z KGP stwierdza że coś takiego nie istnieje. Wszyscy znajomi którzy pracują w policji od lat mówią że nie mają po co wracać na komendę jeżeli nie zbiorą X mandatów lub zatrzymanych.