Dzień dobry.
Nie od dziś wiadomo jak bardzo radość życia przeciętnego człowieka jest niszczona przez nieliczną grupę żądnych władzy tyranów i oszustów. Dzieje się to zwykle na całym świecie. Dawniej stosowano głównie gwałt bezpośredni. Do dziś przetrwały wojny z użyciem coraz to groźniejszych rodzajów broni. Formalnie przestał istnieć wyzysk kolonialny, rozwinęły się jednak inne środki zniewolenia, dokonywane "w białych rękawiczkach", np. przez wielkie koncerny, w różnych dziedzinach życia.
Wydawało mi się, że mam dość dobrą wiedzę ogólną z ekonomii. Okazało się jednak że wcale tak nie jest. Zaszokował mnie wywiad z wybitną ekonomistką prof. Leokadią Oręziak, przeprowadzony parę dni temu w programie TVN24 Link.
Otóż autorce niedawno otworzyły się oczy, po zapoznaniu się z pracą amerykańskiego profesora Mittchela A. Orensteina (z John Hopkins University). W grę wchodzi rabunek dokonywany na krajach, głównie o mało rozwiniętej gospodarce. Dotyczy to także Polski.
Sprawa jest dość prosta, a jednak dzięki wielkim nakładom na propagandę potrafiono zaciemnić umysły nie tylko przeciętnemu człowiekowi, ale także wielu specjalistom w dziedzinie ekonomii.
Chodzi o powołanie Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE). Do tych funduszy przymusowo przekazuje się co najmniej znaczną część składek emerytalnych, zabierając je od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS). Klientów zapewnia się, że OFE jest instytucją niezależną, a w ZUS-ie pieniądze te mogą być wykorzystane na różne inne cele, ze stratą dla ubezpieczonych. Poza tym nęci się klientów, że OFE gwarantuje dziedziczenie nagromadzonych środków.
W Polsce jest 5 milionów emerytów. Skoro zabrano dla OFE 40 % składek, w ZUS powstała ogromna dziura, której OFE jeszcze nie musi wypełniać. Od 14-tu lat rząd musi więc pożyczać pieniadze, aby refundować ten ubytek. Pożycza je także od OFE, co musi spłacać, wraz z odsetkami. Resztę pieniędzy OFE lokuje na giełdach, kupując mniej lub bardziej ryzykowne akcje. Ponoć ostatnio, w jednym dniu, stracono 2 mld zł. Straty takie, na dłuższą metę, są nieuniknione wobec różnych manipulacji giełdowych. Co więcej, OFE już teraz zgłasza, że każdą emeryturę będzie wypłacać tylko przez 10 lat. Potem, oczywiście, będzie ją wypłacać Państwo, chyba według najniższych stawek.
Dług publiczny, który narósł od 1999 r. z powodu OFE, według Ministerstwa Finansów, wynosi już 300 mld zł, albo więcej (wraz z odsetkami). Polska nie miała i nadal nie ma nadwyżek budżetowych by je odkładać na przyszłe emerytury. Te 300 mld zł to najwyższa pozycja w długu Polski, wynoszacym 835 mld zł. Przed wprowadzeniem OFE (w 1999 r.) wynosił on 270 mld zł.
Wśród innych krajów oporne na wprowadzenie przymusowych funduszy emerytalnych są np.: Wenezuela, Słowenia, Korea Południowa i Węgry. Na ogół jednak kraje bogate nie wprowadzają u siebie takich funduszy, a kraje całkiem biedne nie są łakomym kąskiem do wyzysku.
W Chile, po niemal 30-tu latach funkcjonowania funduszy emerytalnych okazało się, że dwie trzecie członków nie dostanie żadnej emerytury. W Argentynie jednym z warunków udzielenia w 1992-gim r. pożyczki 40 mld $ przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy było sfinalizowanie prywatyzacji emerytur w tym kraju.
W Polsce ponoć jest rozważana możliwość by na 10 lat przed emeryturą pieniądze przyszłego emeryta przeszły z OFE do ZUS. Oznaczałoby to koniec OFE. Może jednak pójdzie się w ślady Węgier?
Ciekawe że USA, jako potentat gospodarczy, zabezpieczyły się przed tego rodzaju kłopotami. Od dawna wprowadziły minimalne środki utrzymania dla najbiedniejszych. Natomiast klasę średnią bez większych problemów "wrzuca się do wyżymaczki".