Hayashi, spróbuję Ci udowodnić, że mylisz się dlatego, iż źle to odebrałeś. Nie chodziło bowiem o lata stalinowskie!
Szanse na przyłączenie Królewca były i będą, dopóki nie przejmą go Niemcy. Pamiętajmy, że to rząd Mazowieckiego jednostronnie ogłosił, że nie będzie z Rosją rozmawiał o żadnych korektach polskiej granicy wschodniej i że nie zamierzał nigdy takiej dyskusji w ogóle rozpoczynać.
„Przed dwudziestu laty Polska miała szansę odzyskać Kresy. Rozmowa z dr. Janem Ciechanowiczem
- Dr hab. Dora Kacnelson, wybitny filolog i historyk, nieżyjąca już polska Żydówka, która większość życia spędziła w ZSRR, twierdziła, że w momencie rozpadu Związku Radzieckiego istniała możliwość powrotu do Polski: Lwowa, Grodna, Stanisławowa, a nawet Tarnopola.
- Miałem zaszczyt znać i wielokrotnie prowadzić długie rozmowy z panią Dorą Kacnelson. Nie znałem nikogo bardziej ideowego, propolskiego, szlachetnego, mądrego i rzetelnego. Jeżeli publicznie stawiała taką tezę, to jest oczywiste, że musiała mieć ku temu podstawy. Gdy w latach 1989-1990 odgórnie i z premedytacją Związek Radziecki był demontowany przez ekipę Gorbaczowa i KGB, wiele rzeczy było możliwych i wiele się wydarzyło. Nie tylko szereg narodów odzyskało niepodległość, ale też powstały liczne drobne republiki autonomiczne, jak żydowska w składzie Federacji Rosyjskiej czy Gagauzja w składzie Mołdawii. Niestety, żywot większości z nich był bardzo krótki.
- Anatolij Sobczak, polskiego pochodzenia mer Petersburga (jednym z jego urzędników był Władimir Putin), powiedział w radiu, że – zgodnie z prawem – jeżeli federacja kilkunastu państw się rozpada, to tereny włączone do niej siłą w 1939 roku mogą wrócić do stanu sprzed aneksji.
- Dobrze znałem Sobczaka i nie przypuszczam, że gdyby żył (zmarł w 2000 roku – przyp. autora) chciałby specjalnie interesować się polskimi sprawami, ale na pewno był życzliwym Polsce przyzwoitym człowiekiem. Odzyskanie ziem utraconych w 1939 roku było przez pewien czas możliwe. W grudniu 1989 roku zapytałem prezydenta Gorbaczowa o możliwość zwrotu Kresów. Gorbaczow był zakłopotany i zaskoczony, gdyż wcześniej nie rozważał tej kwestii. Odniosłem jednak wrażenie, że nie jest przeciwny omówieniu tego tematu. Moim zdaniem Gorbaczow popierał wówczas wszystko, co było antyimperialne i w jakiejś części antyrosyjskie. W tamtych latach w Radzie Najwyższej rozmawiałem też z wieloma wpływowymi rosyjskimi politykami i wiem, że ich reakcja na pomysł zwrotu Kresów nie była wroga. Wielu było jednak zaskoczonych, że na tych ziemiach żyją jeszcze Polacy. Podczas swojego wystąpienia na Kremlu mówiłem, że Związek Radziecki powinien uznać za nieważny pakt Ribbentrop-Mołotow oraz wypłacić państwu polskiemu 500 miliardów dolarów za Katyń, zagarnięte ziemie i inne zbrodnie. Postulowałem także inne rozwiązanie. Stworzenie z terenów zabranych Polsce w 1939 r. Republiki Wschodniej Polski, do której ściągnięto by Polaków z całej Federacji (przede wszystkim z Kazachstanu). Myślę, że gdyby wówczas władze Polski wystąpiły z takim żądaniem, to była szansa na odzyskanie chociaż części utraconych ziem. Było to jednak możliwe do momentu powstania niepodległej Białorusi, Litwy i Ukrainy.
- Czy ta Republika Wschodniej Polski miała być niepodległym krajem?
- Tego nie rozstrzygałem. Wówczas wydawało mi się, że mogłoby to być kondominium zależne od Rosji, Polski, a może także Ukrainy, Białorusi lub Litwy. Chciałem w ten sposób zwrócić uwagę na sprawę polskich Kresów, ale rząd Polski nigdy się tym nie zainteresował, a polska prasa najpierw milczała, a później zaczęła mnie zwalczać. (…)
- Dlaczego żaden z polskich polityków nawet nie podjął próby negocjacji z Moskwą?
- Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Może sprawa jest bardzo prosta. Czy chociaż jeden ze współczesnych polskich polityków może się równać z Piłsudskim, Dmowskim, Korfantym, Paderewskim? Nie. A może wytłumaczeniem jest to, że – według poważnych analiz – Związek Radziecki miał w tamtym czasie w Polsce około 24 tys. agentów ulokowanych w newralgicznych miejscach dla funkcjonowania państwa.
- Czy to nie paradoks, że Jacek Kuroń, który uważał się za polskiego patriotę, w jednym z wywiadów stwierdził, że cieszy się, że jego rodzinny Lwów należy do Ukrainy? To zadziwiające stwierdzenie, gdyż w rozmowie ze mną Kuroń powiedział, że ma do Lwowa bardzo emocjonalny stosunek. Warto przy tym pamiętać, że Polska nie podbiła tego miasta siłą, a polski żywioł dominował we Lwowie ponad sześć wieków.
- Wspomniana przez pana Dora Kacnelson mówiła mi, że przed ogłoszeniem niepodległości Ukraińcy byli gotowi iść na bardzo dalekie ustępstwa. Gdyby Moskwa obiecała im samodzielność w zamian za oddanie Lwowa, z pewnością by się zgodzili. (…)
- Podobno istniała też możliwość odzyskania obwodu kaliningradzkiego (królewieckiego). Na mocy hołdu pruskiego z 1525 roku oraz traktatów welawsko-bydgoskich z 1657 roku po wygaśnięciu dynastii Hohenzollernów Prusy Książęce miały wrócić do Polski, a właściwie do Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Hohenzollernowie stracili koronę w 1918 roku i od tego czasu mogliśmy formalnie ubiegać się o zwrot tych ziem.
- O takiej propozycji słyszałem jedynie z drugiej ręki, sam na ten temat nic nie wiem. Uważam jednak, że te ziemie bardziej należą się Litwie. Jednak dziś, gdy rządy Miedwiediewa i Putina są nastawione bardzo narodowo, jest to już niemożliwe. Takie negocjacje trzeba było prowadzić w czasach Jelcyna i Gajdara.
- W przeciwieństwie do Polaków Niemcy mają z Rosją świetne stosunki i są coraz bardziej obecni w Królewcu. Co jakiś czas pojawiają się nawet sensacyjne doniesienia, że Moskwa jest gotowa oddać enklawę Niemcom.
- Niemcy są narodem o ogromnym potencjale i w przeciwieństwie do Polaków bardzo konsekwentnym. Zawsze prowadzili politykę obliczoną na stulecia. Nie mam żadnej wątpliwości, że będą dążyć do odzyskania zarówno Królewca, jak i naszych piastowskich Ziem Zachodnich.”
(„Tygodnik Angora” nr 4/2010 z dn. 24.01.2010. Całość:
http://kresy.info.pl...s-odzyska-kresy ).
Wśród dokumentów, związanych z osobą Prezesa Romana Dmowskiego, posiadam możliwie wierne streszczenie długiej rozmowy, odbytej z Nim w Jego mieszkaniu 9 października 1935 r. Spisałem ją bezpośrednio po powrocie do domu. Poniżej podaję jej fragment.
Prezes Dmowski w pewnej chwili powiedział:
(…)
Chciałem, aby Królewiec z dużym zapleczem stanowił wolne miasto, i jedynym delegatem, który mnie poparł na Komisji, był Anglik, lord Tyrell. Został za to wyrzucony przez Lloyd Georga.
Przez chwilę Prezes zamyślił się.
- Dziwnymi drogami – mówił dalej – chodzi, proszę pana, dusza ludzka. Teść Tyrella, członek Izby Gmin, był serdecznym przyjacielem Władysława Zamoyskiego…”
Źródło: romandmowski.pl/default.php?dzial=odmowskim&id=13
Prof. Iwo Cyprian Pogonowski:
„W lipcu 1917 Roman Dmowski sformułował „Problem Centralnej i Wschodniej Europyr”; i proponował granice Polski zawierające całą Litwę i całe Prusy Wschodnie, z wyjątkiem małego okręgu przy mieście Królewcu, który miał być wolnym miastem pod opieką Polski, bez żadnych praw tranzytu do tego miasta z Niemiec przez tereny polskie. (…) Traktat paryski nakazywał referendum na Warmii, Mazurach i Górnym Śląsku. Brytyjczycy narzucili Wolne Miasto Gdańsk, zamiast Wolnego Miasta Królewca, jak tego żądał Dmowski z poparciem Francji. Wówczas marszałek Ferdynand Foch wskazał na mapę i przepowiedział, że Wolne Miasto Gdańsk będzie pretekstem do Drugiej Wojny Światowej.”
Źródło: pogonowski.com/?p=1058
W innym miejscu prof. Pogonowski pisze, że w storpedowaniu planu Dmowskiego, przewidującego włączenie do Polski Prus Wschodnich i oddanie nam całkowitej kontroli nad Królewcem pomagał Lloydowi George’owi „Żyd z Polski, agent wywiadu brytyjskiego, który póżniej był działaczem syjonistycznym i profesorem historii w Anglii, pod nazwiskiem Lewis Bernstein Namier (1888-1960), były student uniwersytetu lwowskiego.
Namier ogłaszał się jako „ofiara antysemityzmu’ Romana Dmowskiego, kiedy pracował w „politycznym wywiadzie” angielskim i pomagał Lloyd Georger17;owi zniszczyć plan Dmowskiego, który w imieniu Polski, na konferencji pokojowej w Paryżu, żądał przyłączenia do Polski Prus Wschodnich, z wyjątkiem wolnego miasta Królewca. Namier pomagał Lloyd Georger17;owi przeforsować na miejsce wolnego miasta Królewca, wolne miasto Gdańsk.”
Źródło: pogonowski.com/display_pl.php?textid=1003
Wydaje się dziś oczywiste, że w roku 1919 naturalnym rozwiązaniem problemu polskiego dostępu do Bałtyku i zabezpieczenia Polsce sprawiedliwych granic była królewiecka koncepcja Dmowskiego.
Gdyby wówczas ją zrealizowano, to i tak po klęsce Niemiec w II wojnie światowej żądalibyśmy Gdańska i Szczecina, a zatem i dzisiaj nie może być mowy ani o wymianie Szczecina na Królewiec, ani o zrzeczeniu się przez naród polski pretensji do eklawy królewieckiej na rzecz Niemiec.
A Rosjanie – jeśli naprawdę chcą z nami dialogu i pojednania – powinni to nasze stanowisko zrozumieć. Nie chcemy reaktywacji Prus Wschodnich i niemieckiego Królewca. Musimy zlikwidować takie zagrożenie i powinno to być dla Polaków (i Rosjan) oczywiste i priorytetowe.
Wiecie co najlepszego możemy zrobić dla Polaków na Białorusi, Ukrainie, w Rosji czy Kazachstanie? Ocalić polskość w samej Polsce. Dopiero wtedy Ci ludzie będą tak na prawdę mieli do czego wracać. Jest mi strasznie przykro kiedy myślę o tych ludziach, bo poznałem wiele takich osób. Darzyli ogromną miłością nasz kraj, który znali głównie z opowiadań. A potem przyjechali tutaj i zawiedli się... Stwierdzili patrząc mi prosto w oczy, że "liczyliśmy na to, że Polską rządzą Polacy". Posmutniałem na sercu widząc, że przy tych rozmowach często w oczach dorośli już faceci mieli łzy. Co prawda nadal kochali Polskę, dbali o wiarę, kulturę, tradycję... Ale nie mogli znieść myśli, że we własnym kraju jesteśmy popychadłami i tanią siłą roboczą. Ja też nie mogę znieść tej myśli i krwawię na duszy kiedy myślę o milionach ofiar za ten kraj. O ludziach, którzy umierali w nadziei, że ich wnuki zadbają o Ojczyznę, że nie oddadzą nigdy jej suwerenności i że będzie tak jak dawniej. Ci dziadkowie przewracają się w grobach...