The Smoking Man, dużo wiesz, ale wymieniłeś kilka wątków i w każdym chodzi o coś innego, a życie nie jest czarno-białe. może przedyskutujmy każde oddzielnie, lub tak jak zaproponowałeś - parami.
No właśnie życie nie jest czarno białe. I o ile wiadomo: nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż itd. jest dobre, to tak na prawde ilu znasz zabojców złodzieji czy ludzi zdradzających swoich małżonków? Jeśli w ogóle jakichś znasz to stanowią pewnie ułamek Twoich znajomych tak więc tego typu nauki są dla ,,normalnego'' człowieka bez znaczenia bo ,,normalny'' człowiek z natury nie zabija nie kradnie itd.
Problemem ,,normalnego'' człowieka jest przeważnie praca (szef idiota, wspołpracownicy kretyni...) związek (najczęściej niedopasowanie, zbyt pochopne wejście powiedzmy w małżeństwo...) wreszcie relacje z innymi normalnymi ludzmi (chorzy sąsiedzi, horror w urzędach...) No i tutaj zaczynają się schody bo nie da się jednoznacznie określić jak postąpić w sytuacji gdy Twoja żona okazuje się pustakiem a odkryłeś to już po ślubie gdy powiedzmy jej piersi przestały Ci zasłaniać świat. itp. Jak postąpić w sytuacji gdy Twój współpracownik ewidentnie się obija i masz do wyboru albo robić swoje i obrywać za niego albo iść i go sprzedać i wyjść na skonczonego... Bo on np. ma trudna sytuacje finansową a przez Ciebie właśnie wyleciał z pracy...
Mówie trochę głupkowatymi ale za to bardzo dosadnymi przykładami natomiast rzeczywistość jest jeszcze bardziej skomplikowna jeszcze mniej czarno-biała, jest wręcz szaro-szara.
Dochodzimy do sedna jak nauka Jezusa pomaga podjąć decyzje? No i czy decyzja jest dobra czy zła a za tym czy nauka jezusa jest dobra czy zła?
Pierwsza para:
Przypowieść o nieuczciwym zarządcy - Gość żle zarządza majątkiem jest leniwy lub poprostu za głupi aby unieść cięzar swojej funkcji. Wpada na pomysł który w jego mniemaniu uratuje mu tyłek (szkodliwy dla swojego pracodawcy)
Mamy akceptacje i pewnego rodzaju pochwałę tego czynu
Przypowieść o talentach - Gość źle gosporaduje darem który dostał jest leniwy lub poprostu za głupi a może poprostu nie nadaje się do rozmnażania dóbr. Wpada na pomysł który w jego mniemaniu uratuje mu tyłek (szkodliwy ale znacznie mniej niż w pierwszym przypadku dla swojego darczyńcy)
Mamy bardzo ostre potępienie i zapowiedż surowej kary
The Smoking Man, muszę Ci powiedzieć, że podoba mi się to zestawienie. Myślę, że także o tą sprzeczność i skandal chodziło Jezusowi. On uwielbiał prowokować. Popatrz, przecież te przypowieści nie były spisywane na piśmie i czytane w eleganckich salach, tylko głoszone zwykłym ludziom. O Jezusie mówili
"Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia",
"Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie". Świat nie znał lepszego mówcy. Trzeba sobie uzmysłowić, że to byłą żywa, dynamiczna mowa zapalająca serca. Chodzi o znalezienie globalnego sensu, głównej myśli, a nie dziubaniu w szczegółach.
Żeby jeszcze bardziej Ci to uświadomić przeanalizujmy przypowieść "o zaginionej owcy". Ważne jest to, że Jezus tę przypowieść mówił do pasterzy, a więc ludzi, którzy fach w ręku mieli od wielu lat, jak nie od dzieciństwa. I wyskakuje im z czymś takim: dobry pasterz to taki, który zostawia 99 owiec, a szuka jednej. potem, gdy ją znajdzie, woła sąsiadów i przyjaciół i cieszy się, że ją znalazł.
W czasach, w których żył Jezus praktyka była taka (jak się można oczywiście domyślić): dla pasterza owiec zgubienie którejś było czymś bardzo wstydliwym, żeby nie powiedzieć "haniebnym", bo świadczyło o opieszałości i braku fachu. każdy miał za zadanie pilnować swoich dóbr. jeżeli już zdarzyło się, że jakaś zginęła, nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby jej szukać. albo mówić o tym komukolwiek, bo narażał się na pośmiewisko. Więcej! Była zasada, że jeżeliby wróciła, zabijało się ją tak, aby w przyszłości nie zrobiła tego samego numeru zabierając koleżanki.
I wyobraź sobie Jezusa, którzy przychodzi do dorosłych facetów (pewnie było tam słuchających wielu dużo starszych od niego) i zaczepia ich dziwacznym pytaniem retorycznym:
"Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?" któż z was? A oni pomyśleli oczywiście "nosz zwariował"!!
Jezus, przez te skandale i sprzeczności starał się zwrócić uwagę na głębszy,
ukryty sens opowiadania. Kiedy słuchano tych bzdur, dochodzili do wniosku
"co za głupoty, niemożliwe żeby ktoś z nas (ze świata) by to zrobił, więc On mówi o Ojcu Niebieskim". Tak samo jak przypowieść o nielitościwym dłużniku w Mt 16,23. Jeden sługa był winien królowi 10 tys talentów.
ile to jeden talent? (źródło:
http://www.opoka.org...owiesci_00.html)
Przeliczając na 17 kg złota, można wstępnie uznać talent z przypowieści za równowartość ponad 700 tys. zł.
Król pożyczył swojemu słudze (słudze, niewolnikowi których miał pewnie miliony, a nie przyjacielowi!!! więc tyle pieniędzy to było dla niego nic) tyle kasy... a wiadomo, że pożyczyć mógł tylko jakiś ułamek swojego majątku, tak aby nie zburzyło to jego finansów... to pytanie nasuwa się samo: jak bogaty jest ten król? I słuchacze zdawali sobie sprawę: nikt na świecie nie jest taki bogaty, więc Jezus mówi o Bogu.
Napisałam to wszystko takim tytułem wstępu, żebyś wyczuł o co chodziło Jezusowi. Dobrze więc, że te przypowieści Cię szokują - o to mu chodziło. Zaprasza do dialogu i pytań.
Przypowieść o nieuczciwym zarządcy: wg mnie zachowanie właściciela jest świadomą prowokacją ze strony Jezusa. i już wiesz, jakim tropem pójdę: w prawy Królestwa Bożego, a nie spraw na ziemi. Jezus nie usprawiedliwia tutaj oszustwa i korupcji, ale pochwala spryt i wyjście z trudnej sytuacji. Wzorem ma być jego przezorność, obrotność i pomysłowość przeniesiona na płaszczyznę wiary. Uczniowie powinni być tak samo przezorni i obrotni w trosce o własne zbawienie, jak nieuczciwy zarządca zatroszczył się o własne interesy i przyszłość. Ubolewa nad synami światłości (swoimi uczniami), bo często okazują się nieporadni, opieszali i bez pasji. Z żalem mówi, że czasem ktoś spoza jego uczniów, gdyby tylko się wziął za siebie, rozporządzałby swoimi sprawami dużo lepiej, niż ci, którzy powinni przodować.
Wybacz mi bezpośredniość, The Smoking Man, ale posłużę się też Tobą. Popatrz: nie jesteś wierzący ani religijny, a pytasz, kombinujesz i dyskutujesz. Wg powyższej nauki Jezusa jesteś dużo lepszy od znudzonych wierzących, którym nie chce się ruszyć dupy, żeby posprzątać bagno w swoim życiu.
Analizę przypowieści o talentach sobie daruję, bo nie jest tak skandaliczna jak ta pierwsza, a trochę o talentach napisałam wyżej.
Lecimy z drugą parą?
Użytkownik shar0nie edytował ten post 21.08.2013 - 22:13