Skocz do zawartości


Dieta przyszlosci


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
151 odpowiedzi w tym temacie

#91 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Wiesz Wszystko, mozna nie piec ciast na sodzie, tylko na drozdzach, albo biszkoptowe, albo kruche bez spulchniaczy.
Wiekszosc warzyw w trakcie gotowania, zostawia w wodzie toxyczne zwiazki, tam sie rozpuszczaja. No gorzej z surowkami, te sa jak mieso,naszprycowane hormonami, antybiotykami i cala ta chemiczno-medyczna mieszanka przyspieszajaca wzrost i wage. Co Ty chcesz, zyjemy w swiecie magii chemii w dodatku nie widac mozliwosci wyjscia z tej pulapki, do ktorej wlezlismy sami. Co nam zostaje? Tylko to minimalizowac w miare mozliwosci i czekac az ewolucyjnie przestawimy sie na tolerancje tych substancji.
Przynajmniej ja tak mysle.

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 05.09.2013 - 08:32

  • 0

#92

Domcia.
  • Postów: 83
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

My mięsożercy nie zaglądamy do cudzego obiadu w przeciwieństwie do Was wegetarian.


A to akurat nie jest prawdą. ;) Jako osoba która w bardzo ograniczonej ilości spożywa mięso (tylko ryby i to średnio raz w tygodniu) nie idzie zjeść obiadu, żeby ktoś nie skomentował "a ja to bym tak nie mógł", "nie rozumiem jak tak można", itepe, itede. :) Prosze tak brzydko nie uogólniać i nie wrzucać wszystkich do jednego wora. Znam wielu wegetarian i jakoś nikt z nich nie wypomina innym co jedzą. A powody wegetarianizmu też potrafią być różne - od oświeconych (pochłanianie wraz z mięsem złej energii), poprzez świadomość zjedzenia Mućki z którą się przeżyło kilka lat, do alergii pokarmowych i tego, że niektórym to po prostu nie smakuje. ;) W obecnych czasach dużo osób też ogranicza spożycie mięsa ze względu na jego jakość.

Musiałam się wtrącić bo strasznie nie lubię generalizowania i łatkowania bo się ktoś naciął na jednego nawiedzonego. :)
  • 1



#93

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dobrze tylko zauważ że oni specjalnie piszą wodorowęglan sodu zamiast soda oczyszczona żeby to brzmiało groźniej. Znaczna część osób jeśli zauważy taki napis na jakimś produkcie to pomyśli że to jakieś świństwo pewnie bo kiepsko brzmi, mimo że sami pewnie wiele razy używali takiej sody do pieczenia w domu. Podobnie jest z witaminą C i jej symbolem E300.
Co do sody oczyszczonej to z tego co czytam jest wydalana z organizmu w ciągu kilku godzin.

Użytkownik Wszystko edytował ten post 05.09.2013 - 08:59

  • 0



#94 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Ja tez znalazlam cos, co mnie przerazilo
"Okazuje się że mięso jest narkotykiem. Narkotyczne uzalezniajace działanie maja obecne w nim substancje wyciagowe, m.in. kwas moczowy, ktore nadają charakterystyczny aromat rosołowi...
Wrazenie przypływu siły po zjedzeniu mięsa nie wynika z jego własciwosci energetycznych (mięso daje siłę: to mit), a z działania pobudzajacych substancji wyciagowych: kwasu mlekowego, cholesterolu i puryn, do ktorych zalicza sie kwas moczowy, majacy strukture prawie identyczna z kofeina. Pragnienie jedzenia miesa nie jest wiec zwiazane z łaknieniem białka, a jest efektem uzaleznienia od substancji wyciagowych, obecnych w miesie.
Odstawienie miesa wywołuje czesto efekt podobny jak po odstawieniu kawy, papierosow czy alkoholu."
Co myslicie o tym?
  • 1

#95

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Myślę o tym że autor tego tekstu jest nieukiem i fantastą albo oszustem. Już stwierdzenie że mięso nie daje siły to bzdura. Wszystko co ma kalorie daje siłę.
  • 0



#96 Gość_Husar

Gość_Husar.
  • Tematów: 0

Napisano

Ja tez znalazlam cos, co mnie przerazilo
"Okazuje się że mięso jest narkotykiem. Narkotyczne uzalezniajace działanie maja obecne w nim substancje wyciagowe, m.in. kwas moczowy, ktore nadają charakterystyczny aromat rosołowi...
Wrazenie przypływu siły po zjedzeniu mięsa nie wynika z jego własciwosci energetycznych (mięso daje siłę: to mit), a z działania pobudzajacych substancji wyciagowych: kwasu mlekowego, cholesterolu i puryn, do ktorych zalicza sie kwas moczowy, majacy strukture prawie identyczna z kofeina. Pragnienie jedzenia miesa nie jest wiec zwiazane z łaknieniem białka, a jest efektem uzaleznienia od substancji wyciagowych, obecnych w miesie.
Odstawienie miesa wywołuje czesto efekt podobny jak po odstawieniu kawy, papierosow czy alkoholu."
Co myslicie o tym?


Większej głupoty nie czytałem na temat mięsa.

Dla porównania; Hindus w moim wieku 175 cm wzrostu i 46kg wagi. Jego dieta składa się z jajek, placków czapati, ryżu, ziemniaków, warzyw wszelkiej maści, i innych tego typu .

Ja jako mięsożerca 190cm wzrostu i 96kg wagi. Jem kurczaki, wieprzowinę, ryby i inne mięsa przyrządzane na różne sposoby. Oprócz tego jem zupy, ryż, kaszę, wszystkie warzywa i owoce jakie mi wpadną w ręce. Nie myślę nad tym co jem i sięgam według potrzeby na daną chwilę.

Białko, jak i inne wartości odżywcze z mięsa są wielokrotnie bardziej przyswajalne dla ludzkiego organizmu niż wartości odżywcze pochodzenia roślinnego. I to jest właśnie główna przyczyna tego, że mięso jest najlepszym budulcem mięśni i siły mężczyzny.

Mag pomijasz ten fakt notorycznie wyszukując jakieś bzdury z internetu prawdopodobnie napisane przez wegetarian.

Użytkownik Husar edytował ten post 05.09.2013 - 09:33

  • -1

#97 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

He, he Wszystko no nie uogolniaj, woda i browar tez?
Przyklad:
kufel jasnego piwa - 150 kcal;

kieliszek czerwonego wina (125 ml) - 50 kcal;

kieliszek białego wina (125 ml) - 75 kcal;

kieliszek sherry (50 ml) - 50 kcal;

kieliszek wódki (20 ml) - 55 kcal;

kieliszek nalewki domowej (35 - 45 ml) - 100 kcal;

kieliszek ginu (30 ml) - 75 kcal;

sok z grejpfruta lub pomarańczowy (200 ml) - 75 kcal;

szklanka mleka (250 ml) - 150 kcal;

szklanka wody mineralnej lub zwykłej - 0 kcal;

kieliszek ajerkoniaku, likieru (2 cl) - 51 kcal;

kieliszek likieru kawowego (2 cl) - 85 kcal;

kieliszek malagi (5 cl) - 80 kcal;

kieliszek martini wytrawnego (5 cl) - 60 kcal;

kieliszek koniaku (4 cl) - 112 kcal;

porcja koktajlu "cuba libre" (2 cl rumu i 0,2l coli) - 162 kcal;

kieliszek ginu z tonikiem (2 cl) - 170 kcal.
Dla porownania:
filet z indyka 100g-90 kcal
filet z kurczaka 100 g-93 kcal
To nie lepiej gin z tonikiem? :rotfl:

Chcialam Husarowi przypomniec, ze jajka sery, jogurty i mleko dostarczaja wystarczajacej ilosci bialka pochodzenia zwierzecego.

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 05.09.2013 - 09:49

  • 0

#98

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Myślę o tym że autor tego tekstu jest nieukiem i fantastą albo oszustem. Już stwierdzenie że mięso nie daje siły to bzdura. Wszystko co ma kalorie daje siłę.


Do strawienia mięsa zjadacz zużywa więcej energii niż z tego mięsa może osiągnąć.
O właściwościach leczniczych nie będę się wypowiadać. Wspomnę tylko o zakwaszaniu organizmu jaki powoduje mięso u zjadacza.

Użytkownik Aidil edytował ten post 05.09.2013 - 09:56

  • 0



#99 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Aidil
Zakwaszanie organizmu i w konsekwencji np, artretyzm.
Ciekawostka zywieniowa i troche naukowcow:
Fakty i mity na temat miesa.
"Mało kto wie, że mięso nie jest koniecznym składnikiem diety. Mity o pożyteczności mięsa i konieczności jego spożywania zmąciły umysł wielu ludzi. Postaramy się rozwiać te mity i przywołać czyste fakty na temat mięsa i tego jak szkodliwe jest ono dla naszego organizmu.
Na przestrzeni ostatnich 50 lat znani specjaliści w dziedzinie ochrony zdrowia, dietetycy i biochemicy, znaleźli przekonujące świadectwa tego, że aby pozostawać zdrowym, wcale nie trzeba jeść mięsa, a wręcz przeciwnie – dieta korzystna dla drapieżników może przynieść szkodę człowiekowi.
Ludzie żywią się mięsem od czasów epoki lodowcowej. Właśnie wtedy według antropologów człowiek przestawił się z diety roślinnej i zaczął spożywać mięso. Zwyczaj ten przetrwał do naszych czasów ze względu na występowanie takiej konieczności (na przykład u Eskimosów), przyzwyczajenia lub warunków życia. Najczęściej jednak powodem jest zwykła ignorancja.
Niestety wegetarianizm rzadko staje się stylem życia. Dlatego też nie będziemy zajmować się duchowym aspektem wegetarianizmu, ponieważ na ten temat stworzono już niezliczoną ilość publikacji. Przyjrzymy się bliżej czysto praktycznym aspektom i korzyściom rezygnacji z mięsa. Najpierw omówmy tak zwany „mit białka”.
Mit białka
Jedną z podstawowych przyczyn, dla których większość ludzi stroni od wegetarianizmu, jest strach przed wywołaniem w organizmie niedoboru białek. Ludzie zastanawiają się, jak uzyskać wszystkie konieczne białka dobrej jakości żywiąc się wyłącznie produktami pochodzenia roślinnego. Zanim odpowiemy na to pytanie warto wspomnieć czym właściwie jest białko.
W 1838 roku holenderski chemik Jan Mulder uzyskał substancję zawierającą azot, węgiel, wodór, tlen i w mniejszych ilościach inne pierwiastki chemiczne. Związek ten będący podstawą życia na Ziemi nazwał „pierwszorzędnym”. [Chcąc podkreślić rolę substancji azotowych dla życia organizmu nadał mu nazwę proteina, od greckiego słowa protos, co wyraża myśl- pierwszy wśród wszystkich, najważniejszy. Nazwa ta przyjęła się w wielu językach świata. W języku polskim używa się niezbyt fortunnej nazwy białka. Mulder potwierdził uprzednie przypuszczenia, że związki azotowe mimo różnego pochodzenia, wykazują wiele cech wspólnych, i że prawdopodobnie mają zbliżoną budowę. Przypuszczenia o zbliżonej budowie białek niezależnie od ich pochodzenia potwierdzone zostały w całej pełni. Procentowa zawartość poszczególnych pierwiastków w białkach waha się w bardzo wąskich granicach. Ale nie tylko skład pierwiastków rożnych białek jest zbliżony, zbliżona jest też ich budowa. Hydroliza białek, prowadzona bądź na drodze chemicznej, lub enzymatyczne prowadzi do rozbicia cząsteczki białka na aminokwasy – podstawowe cegiełki, które w białku połączone są wiązaniami peptydowymi (Wysokińska PZWL) – przypis redakcji] W efekcie dowiedziono, że białko jest niezastąpione i do życia każdego organizmu potrzebna jest określona jego ilość. Jak się okazało, spowodowane jest to przez aminokwasy będące pierwotnym źródłem życia, z których powstają białka. Znamy 22 aminokwasy, z których 8 uważane jest za podstawowe (organizm ich nie wytwarza i muszą być dostarczane wraz z pokarmem). Są to: lecytyna, izolecytyna, walina, lizyna, trypofan, treonina, metionina, fenyloalanina. Wszystkie one powinny wchodzić w odpowiednich proporcjach w skład diety. Do połowy lat 50-tych XX wieku mięso postrzegano jako najlepsze źródło białek, ponieważ zawiera wszystkie 8 podstawowych aminokwasów i to we właściwych proporcjach. Jednak obecnie specjaliści w dziedzinie żywienia doszli do wniosku, że pokarm roślinny w charakterze źródła białek nie tylko nie jest gorszy od mięsa, lecz nawet je przewyższa. W składzie roślin również jest 8 aminokwasów.
Rośliny dysponują zdolnością syntezowania aminokwasów z powietrza, gleby i wody, a zwierzęta mogą uzyskiwać białko tylko z roślin zjadając je, lub zjadając zwierzęta roślinożerne, które przyswajają wszystkie te substancje odżywcze. Okazuje się, że człowiek ma wybór: uzyskiwać aminokwasy bezpośrednio z roślin, lub drogą okrężną za cenę ogromnych wydatków ekonomicznych – z mięsa zwierząt. W ten sposób mięso nie zawiera żadnych aminokwasów oprócz tych, które zwierzęta uzyskują z roślin, i sam człowiek może uzyskać je z tych samych roślin. Co więcej, pokarm roślinny posiada jeszcze jedną ważną zaletę: wraz z aminokwasami otrzymujesz substancje nieodzowne do najpełniejszego przyswajania białek, takie jak węglowodany, witaminy, mikroelementy, fitohormony i chlorofil.
W 1954 roku grupa uczonych z Uniwersytetu Harwarda przeprowadziła badania i odkryła, że jeśli człowiek jednocześnie spożywa warzywa i kasze, to uzyskuje wystarczającą ilość białka. Nieco później, w 1972 roku doktor F. Stear przeprowadził własne badania nad spożyciem białek przez wegetarian. Rezultaty były wstrząsające. Większość badanych spożywała ponad 200% potrzebnego białka. W ten sposób „mit białka” upadł.
Niebezpieczeństwo
Zwróćmy teraz uwagę na kolejny aspekt zagadnienia. Współczesna medycyna potwierdza, że spożywanie mięsa kryje w sobie wiele niebezpieczeństw. Choroby onkologiczne i sercowo-naczyniowe przybierają skalę epidemii w krajach, w których średnie spożycie mięsa jest wysokie, a jednocześnie tam gdzie ów wskaźnik jest niski, choroby te występują niezwykle rzadko. Doktor Rollo Russel w swojej książce „Przyczyny raka” pisze: „Odkryłem, że spośród 25 krajów, których mieszkańcy żywią się przede wszystkim mięsem, w 19 występuje znaczny procent zachorowań na raka, a tylko w 1 kraju jest stosunkowo niski, podczas gdy spośród 35 krajów, których mieszkańcy spożywają mięso w ograniczonej ilości, lub w ogóle go nie jedzą, nie ma ani jednego, w którym procent zachorowań na raka byłby wysoki”. W periodyku Związku Lekarzy Amerykańskich w 1961 roku powiedziano, że przejście na dietę wegetariańską w 90-97% przypadków zapobiega rozwojowi schorzeń sercowo-naczyniowych.
Kiedy zabija się zwierzę, produkty jego przemiany materii przestają być usuwane z jego układu krwionośnego i zostają „zakonserwowane” w martwym ciele. Mięsożercy w ten sposób pochłaniają trujące substancje, które u żywego zwierzęcia opuszczają ciało wraz z moczem. Doktor Owen Parrett w książce „Dlaczego nie jem mięsa” zauważył: „Kiedy gotuje się mięso, szkodliwe substancje pojawiają się w składzie bulionu, w efekcie czego staje się on podobny do moczu”. W państwach uprzemysłowionych, w których intensywnie rozwija się hodowla bydła i świń mięso „wzbogaca się” mnóstwem szkodliwych substancji: azotoksem, arsenem (stosuje się go jako stymulator wzrostu), siarczanem sodu (stosuje się go w celu nadania mięsu „świeżego”, krwistoczerwonego odcienia), penicyliną, syntetycznymi hormonami. Produkty mięsne zawierają wiele kancerogenów. W kilogramie smażonego mięsa jest tyle samo benzopirenu, ile zawiera 600 papierosów!
Zmniejszając spożycie cholesterolu zmniejszamy jednocześnie gromadzenie się tłuszczu, a więc ryzyko śmierci na zawał lub udar mózgu. Takie zjawisko jak miażdżyca dla wegetarianina jest pojęciem abstrakcyjnym. W British Encyclopaedia czytamy: „Białka uzyskane z orzechów i produktów zbożowych uważane są za stosunkowo czyste w przeciwieństwie do tych, które znajdują się w wołowinie, w której jest około 68% zanieczyszczonego komponentu płynnego”. Te „zanieczyszczone komponenty” wywierają zgubny wpływ nie tylko na serce, lecz na cały organizm. Ludzkie ciało jest niezwykle skomplikowaną maszyną i jak w przypadku każdej maszyny jedno paliwo jest dla niego korzystniejsze, a inne może mu nawet zaszkodzić. Badania świadczą o tym, że mięso jest małoefektywnym paliwem dla człowieka. Eskimosi żywią się głównie rybami i mięsem i szybko się starzeją. Średnia długość ich życia, to nieco ponad 30 lat. Mieszkańcy Kirgizji swego czasu również żywili się głównie mięsem i również żyli około 40 lat.
Z drugiej strony istnieją plemiona takie jak w Prowincji Hunza w Himalajach, lub grupy religijne, wśród których średnia długość życia waha się pomiędzy 100-120 lat. Uczeni są pewni, że właśnie wegetarianizm jest powodem ich świetnego zdrowia. Majowie z Jukatanu i plemiona semickiej grupy z Jemenu również słyną ze świetnego zdrowia, znów dzięki diecie wegetariańskiej.
Na koniec należy jeszcze podkreślić, że spożywaniu mięsa z reguły towarzyszy polewanie go ketchupem i sosami. Człowiek poddaje mięso obróbce: smaży, gotuje, dusi itd. Po co? Dlaczego za przykładem drapieżników nie je mięsa w stanie surowym? Wielu dietetyków, biologów i fizjologów dowiodło, że ludzie z natury nie są mięsożercami. Właśnie dlatego tak starannie zmieniają postać nieswoistego dla siebie pokarmu, jakim jest mięso. Pod względem fizjologicznym ludzie są o wiele bardziej zbliżeni do zwierząt roślinożernych takich jak małpy, słonie, konie i krowy. Daleko im do mięsożerców takich jak psy, tygrysy i gepardy.
Drapieżniki nigdy się nie pocą, ich wymiana cieplna odbywa się za pośrednictwem regulatorów częstości oddechu i wysuniętego języka. Zwierzęta roślinożerne (w tym człowiek) mają do tego celu gruczoły potowe, przez które ciało opuszczają różne szkodliwe substancje. Drapieżniki mają długie i ostre zęby, by przytrzymywać i zabijać zdobycz, podczas gdy roślinożercy mają zęby krótkie i nie posiadają szponów. Ślina drapieżników nie zawiera amylazy, przez co nie jest zdolna do wstępnego rozszczepiania skrobi. Gruczoły mięsożerców wytwarzają dużą ilość kwasu solnego w celu trawienia kości. Chłepcą płyny, jak na przykład kot, podczas gdy roślinożercy (również człowiek) wciągają je przez zęby. Takich przykładów można przywołać mnóstwo, a każdy z nich świadczy o tym, że ludzki organizm odpowiada modelowi wegetariańskiemu. Pod względem fizjologicznym ludzie są nieprzystosowani do diety mięsnej."

Mozna by rzec, ze wracamy do natury, a nie dzialamy przeciw niej, czyli dieta przyszlosci, jednoczesnie jest dieta przeszlosci.

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 05.09.2013 - 10:04

  • -1

#100

Gajstek.
  • Postów: 26
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wszystko, Ciekawe czemu przyczepiłeś się nic nie wnoszącego do tekstu stwierdzenia w nawiasie. I zanim cokolwiek powiedziałeś o tekście już zaatakowałeś personalnie autora, co nie jest eleganckie.

Mięso nie daje siły - to mit.

Rozchodzi się o to co rozumiemy pod pojęciem siły. Autor tekstu jako znawca procesów psycho-chemicznych w organizmie ludzkim powiedział tylko, że uczucie siły (tym jest siła - uczuciem) po zjedzeniu posiłku ma to samo podłoże co uczucie sytości - to skutek substancji w mięsie które w krótkim czasie przedostają się do krwiobiegu i dają sygnał do mózgu: "Czuje, że mam siłę dalej działać, choć rzeczywiście jej jeszcze nie mam". Nie ma tu mowy o kaloriach dostarczanych przez dziesiątki minut do kilku godzin przez spalanie; o siłę= energię potrzebną do realnego wykonania czynności.

A, że nasze działania są prawie wyłącznie wynikiem działania substancji i czynników zewnętrznych na nasze zmysły, receptory, itp. Czy to naprawde nas szokuję? Tysiące doświadczeń naukowych, zdjęc mikroskopowych i czego tam jeszcze, a my wciąż ulegamy złudzeniu że jesteśmy panami Uniwersum. Dobre i to

Husar, twój post ma się nijak do tekstu o substancjach pobudzających w mięsie. Porównianie więc jest chybione, podejmuję inny aspekt

Do strawienia mięsa zjadacz zużywa więcej energii niż z tego mięsa może osiągnąć.
O właściwościach leczniczych nie będę się wypowiadać. Wspomnę tylko o zakwaszaniu organizmu jaki powoduje mięso u zjadacza.


Przestańmy przerzucać się i oskarżać jednolinijkowcami, bo to naprawdę nic nie wnosi do tematu. Wysilmy się choć troszkę, a argument nie będe wam tłumaczyc, bo to oczywistość/bzdura jest błędem logicznym.

_____________________________

Dieta przyszłości - rozumiem, że jeśli debatujecie na temat diety to zakładacie, że w przyszłości wszyscy będą chorzy i z tego względu każdy będzie chciał/będzie zmuszony? ciąć nie tylko budżet finansowy, ale i żywieniowy zgodnie z dyrektywami osobników wszechwiedzących.

Mam pytanie: skąd takie założenie :) Kto chce wziąść udział w jej obaleniu?

Dieta od zawsze była serwowana by leczyć choroby (alergie, zatrucia pokarmowe, potrzebuję więcej masy mięśniowej, etc.). Normalny, zdrowy osobnik nie potrzebuje diety. Poprzez nieustanne myślenie przed każdym posiłkiem co mi wolno czego nie i tego implikację nie tylko własne, ale i spory z innymi osobnikami - czego tu mamy dobry przykład jest o kilka rzędów bardziej destrukcyjne niż sama żywność. Warto to wciąść sobie do serca. I z sercem jeść każdy posiłek

Dieta(zdrowie) we współczesnym rozumieniu jest tym samym co terroryzm(polityka), ubezpieczenia(finanse), testy przedegzaminacyjne(edukacja), recenzje/opinie (świat sztuki) i tak dalej obejmująca każdą gałąź naszego życia. To wszystko nazywa się prewencja i odnosi się to stanu ciągłego napięcia w życiu przed utratą zdrowia, pracy, "szczęścia", bezpieczeństwa, czasu straconego na "słaby" film no i pieniędzy choć ich i tak nie mamy jak wszyscy jak kiedyś jak i w przyszłości. Ta prewencja, myślenie o stanie przyszłości tak usilnie, wywołana presją jednych na drugich i w ostatecznym rozrachunku w globalnej wiosce wszystkich na każdego z pojedyńcza działa task skutecznie, iż jej ulegamy przestając rozumieć procesy które nami targają.

Obecnie zalecaną przez ministerstwo zdrowia (Polski) jest dieta śródziemnomorska wikipedia.pl

Komiczna sytuacja: W Polsce każe nam się jeść zgodnie z tradycją Włoską, Grecką bo nasza kuchnia/tradycja nie jest zdrowa. Nasza własna natura jest gorsza niż ichniejszej, gorzej przystosowana. Żyliśmy na naszych ziemiach tysiące lat, nie wykształciliśmy w sobie żadnych patologii (może oprócz przesadnej ilości % ostatnio) czego my jesteśmy świadectwem i mimo to uznaje się naszą tradycję, bo jedzenie i picie jest tegoważna częścią za "nie najlepszą" ? Czy naprawdę tak wstydzimy się swojej spuścizny "niepiśmiennych barbarzyńców", bo Ci co nas tak nazwali tak nam znów mówią? Okupacja to be continued

Dziczyzna, kasze, niezliczone warzywa, przetwory owocowe, chleby, masło starczą dla każdej grupy

To samo mięso podane chorej osobie z gorączką oraz zdrowej osobie – umocni zdrową osobę, a pogorszy stan tej chorej Hipokrates, nie żadne ministerstwo

Użytkownik Gajstek edytował ten post 05.09.2013 - 11:23

  • 1

#101

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Te mity wokół mięsożerstwa są równie głupie jak te o wegetarianizmie. Wegetarianizm ma uzasadnienie jako wybór moralny. Dobrze zbilansowana dieta obu rodzajów ma taki sam wpływ zdrowotny.

Ale na początek - mięso nie zawiera kwasu moczowego a jedynie powstaje on w wyniku metabolizmu białek (roślinnych też), nie "nadaje rosołowi aromat" i nie jest uzależniający a stukturę ma wystarczająco różną od kofeiny aby działał całkiem inaczej. Lecytyna to nie aminokwas. Chlorofil nie jest niezbędny do trawienia mięsa. Plemiona z doliny Hunza też jedzą mięso.
  • 2



#102 Gość_Husar

Gość_Husar.
  • Tematów: 0

Napisano

Do strawienia mięsa zjadacz zużywa więcej energii niż z tego mięsa może osiągnąć.
O właściwościach leczniczych nie będę się wypowiadać. Wspomnę tylko o zakwaszaniu organizmu jaki powoduje mięso u zjadacza.


Nieprawda. Jeśli się dobrze mięso przeżuwa to nie ma z tym najmniejszego problemu. Wegetarianie zapominają o istotnej rzeczy. Ludzie wytwarzają kwas solny, czego nie robią zwierzęta roślinożerne, a jeśli ktoś w szkole nie wagarował to wie, że kwas solny rozkłada mięso praktycznie natychmiast na drobniejsze kawałki a potem rozpuszcza. Zresztą mięso na przykład z kurczaka jest delikatne, a ewentualne delikatne "utrudnienia" z trawieniem mogą wystąpić tylko w przypadku spożycia wołowiny, która zresztą jest zdrowa. Wegetarianie to ignoranci.

Energię to tracą niejadki, które się nad jedzeniem modlą, czyli anorektycy i inni anemicy, co jedzą obiad godzinę. A organizm to sobie też ryżem można zakwasić (to zdanie skierowane do Mag). Mięso nie ma takich właściwości. Jedne produkty zakwaszają a inne odkwaszają.




Te mity wokół mięsożerstwa są równie głupie jak te o wegetarianizmie. Wegetarianizm ma uzasadnienie jako wybór moralny. Dobrze zbilansowana dieta obu rodzajów ma taki sam wpływ zdrowotny.

Ale na początek - mięso nie zawiera kwasu moczowego a jedynie powstaje on w wyniku metabolizmu białek (roślinnych też), nie "nadaje rosołowi aromat" i nie jest uzależniający a stukturę ma wystarczająco różną od kofeiny aby działał całkiem inaczej. Lecytyna to nie aminokwas. Chlorofil nie jest niezbędny do trawienia mięsa. Plemiona z doliny Hunza też jedzą mięso.


Wegetarianie wymyślają masę bzdur na temat mięsa, a Mag to cytując cudze nawet źródła czasem nie poda. Pomijam już bzdurę na temat mięsa, które niby zakwasza a nie zakwasza.

Użytkownik Husar edytował ten post 05.09.2013 - 12:35

  • 1

#103

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Na koniec należy jeszcze podkreślić, że spożywaniu mięsa z reguły towarzyszy polewanie go ketchupem i sosami. Człowiek poddaje mięso obróbce: smaży, gotuje, dusi itd. Po co? Dlaczego za przykładem drapieżników nie je mięsa w stanie surowym? Wielu dietetyków, biologów i fizjologów dowiodło, że ludzie z natury nie są mięsożercami. Właśnie dlatego tak starannie zmieniają postać nieswoistego dla siebie pokarmu, jakim jest mięso.


Oczywiście, bo neandertalczyk to nie jadł mięsa bo mu roślin nie przypominały. Mógłbym na tym skonczyć bo brak komentarza jest najklepszym komentarzem do tego czegoś.
Jednak.

Czy kiedy jem gotowane warzywa z serem i polewam je sobie keczupem to dlatego że nieprzypominają warzyw?

@BTW: Dlaczego w takim razie nie je surowych warzyw albo liści z drzew? Bo mu nie przypominają warzyw?

Użytkownik trele12 edytował ten post 05.09.2013 - 13:04

  • 0

#104 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Nie trele12
Neandertalczyk nie jadl miesa, na poczatku, bo nie mial keczupu. Jak znalazl pomidora i go scisnal, to skojarzyl z mieserm i sie przerzucil. Mieso latalo mu przen nosem, a marchewki trzeba bylo szukac.
Ale, chyba bedzie lepiej bez komentarza.

Dlaczego w takim razie nie je surowych warzyw

Jak to nie je surowych warzyw?

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 05.09.2013 - 14:10

  • 0

#105

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

mag, fajne masz źródła wiedzy na temat zywienia. Skopiowałaś ten tekst stąd http://www.igya.pl/p...temat-misa.html
Niezła stronka, po boku mamy odsyłacze do oczyszczania, magnetoterapii, leczenia wodą utlenioną i innych bzdur.

Wypadałoby też podać źródło tej rewelacji że do metabolizmu mięsa jest potrzebne więcej energii niż jest kalorii w zjedzonym mięsie. Domyślam się że ten pomysł również pochodzi z podobnie ,,wiarygodnych" stron.

Ciekawe czemu przyczepiłeś się nic nie wnoszącego do tekstu stwierdzenia w nawiasie. I zanim cokolwiek powiedziałeś o tekście już zaatakowałeś personalnie autora, co nie jest eleganckie.


Ten tekst od mag można znaleźć na stronach typu davidicke, autor to jakiś no-name, nie wiadomo kto, więc trudno atakować no-nejma

Wielu dietetyków, biologów i fizjologów dowiodło, że ludzie z natury nie są mięsożercami


Tzn. kto konkretnie, jakieś nazwiska, bo wygląda na to że to są biolodzy pokroju kenta hovinda.

Użytkownik Wszystko edytował ten post 05.09.2013 - 15:08

  • 3




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych