Wielu dietetyków, biologów i fizjologów dowiodło, że ludzie z natury nie są mięsożercami
Tzn. kto konkretnie, jakieś nazwiska, bo wygląda na to że to są biolodzy pokroju kenta hovinda.
Dokładnie. Ciekaw jestem którzy tacy mądrzy głoszą takie brednie. Człowiek wytwarza w żołądku kwas solny, czego nie mają zwierzęta roślinożerne i to świadczy o tym, że jest przystosowany do jedzenia mięsa. Ponadto pełna złożona forma witaminy D występuje tylko w tłuszczach zwierzęcych, nigdzie indziej na świecie. Wegetarianie też piszą bzdety o toksyczności i szkodliwości mięsa...heh...Ten pogląd swoje źródło ma w procesie rozkładu protein, podczas którego wyzwala się amoniak. Faktem jest, że wskutek trawienia mięsa, amoniak wyzwala się, jednak organizm człowieka natychmiast przekształca go w urynę nieszkodliwą dla zdrowia. Bywa też tak, że ludzie poprzez niedobory witaminy B12 są bardziej podatni na zdenerwowanie, agresję, czy depresję, dlatego wegetarianie tak się denerwują i wariują na salonach i różnych forach ;-) W sumie to temat jest wyczerpany, bo ile można mówić o podstawach.