W odpowiedzi na krytykę.W odpowiedzi na krytykę pod adresem prof. Seraliniego, 140 francuskich naukowców (w tym wielu specjalistów z zakresu rolnictwa) podpisało się pod listem otwartym, który został opublikowany w dzienniku Le Monde.
Oto jego fragmenty:
Protokół badawczy zastosowany przez grupę Seraliniego ma pewne wady (za małe grupy zwierząt doświadczalnych). Jednakże, jeżeli odrzucimy wyniki badań Seraliniego, będziemy musieli odrzucić także wszystkie wcześniejsze badania, na podstawie których wydano decyzje prawne o dopuszczeniu na rynek produktów GMO. To niezwykłe, kiedy widzimy tych samych ekspertów, którzy zaakceptowali identyczny protokół doświadczalny wtedy, kiedy dostarczał on dowodów na brak szkodliwości GMO i był podstawą legalizacji tych produktów, a odrzucają ten sam protokół, kiedy dostarcza on niepomyślnych wyników! W naszej opinii jest to absolutnie niezgodne z etyką naukową.
Skoro wyniki Seraliniego są kwestionowane, to taki sam sceptycyzm należy się odnieść do wszystkich wcześniejszych testów jakie wykonano i na podstawie których dopuszczono transgeniczne rośliny na światowe rynki.
Jesteśmy głęboko zaszokowani wizerunkiem społeczności naukowej, jaki ujawnia się w świetle tej kontrowersji. Badanie ryzyka zdrowotnego i środowiskowego to trudne zadanie, które każe się zmierzyć z wieloma niewiadomymi. Wiele problemów zostało odkrytych przez pojedyncze jednostki i zostało później potwierdzone przez kolejne badania innych zespołów. Także w przypadku GMO i pestycydów, było by znacznie rozsądniej połączyć siły, ulepszyć protokoły badawcze i prowadzić badania, a nie kreować konflikt pomiędzy dwoma obozami podsycany podejrzliwością i ideologią. Społeczność naukowa powinna pamiętać o swoich wcześniejszych pomyłkach (np. azbest).
Pragniemy zapewnić społeczeństwo, że jest tez wielu naukowców, którzy są przekonani, że należy traktować poważnie ryzyko związane z postępem technologii. Mamy poczucie, że jeżeli naukowcy, z jednej strony i społeczne zastosowania odkryć naukowych, z drugiej strony zaczynają się wikłać w różne ideologie, wierzenia i/lub partykularne interesy, podejście naukowe musi pozostać tak niezależnym jak tylko możliwe, aby nauka mogła pełnić swoją właściwą rolę w społeczeństwie.
W liście tym naukowcy dali wyraz swojemu oburzeniu hipokryzją krytyków naukowców, którzy (podając jako główny powód niezgodność protokołu eksperymentalnego) odrzucili pracę prof. Seraliniego dowodzącą, że GMO wyniszcza organizm i prowadzi do śmierci, a zaakceptowali badania oparte na identycznym protokole, dowodzące braku szkodliwości GMO i pozwalające wprowadzić produkty transgeniczne na światowe rynki.
We wrześniu 2012 w światowych mediach pojawiła się informacja o przełomowych badaniach nad GMO. Na youtube.com zamieszczono kilkunastominutowy film, w prasie natomiast w kontekście tematu GMO zaczęły dominować zdjęcia zdeformowanych olbrzymimi guzami, schorowanych szczurów, które brały udział w badaniach
Były to pierwsze tak szczegółowe badania długoterminowych skutków spożywania GMO. Badania dotyczyły również reakcji organizmu na herbicyd Roundup (firmy Monsanto).
W badaniach tych, szczury przez całe swoje dwuletnie życie karmione były transgeniczną odmianą kukurydzy NK603.
Wyniki badań prof. Seraliniego i zespołu jego naukowców, w postaci pracy zatytułowanej
Long term toxicity of a Roundup herbicide and a Roundup-tolerant genetically modified maize (
Długoterminowa toksyczność herbicydu Roundup oraz odpornej na Roundup kukurydzy modyfikowanej genetycznie) zostały opublikowane w niezależnym magazynie naukowym
Food and Chemical Toxicology (
Toksykologia Żywności i Środków Chemicznych). Jak zapewnia wydawca magazynu, praca Seraliniego przed opublikowaniem przeszła przez obiektywną i wyczerpującą procedurę recenzji naukowej, aby potwierdzić rzetelność badania.
Publikacja ta wywołała wiele kontrowersji. Pojawiły się zarówno słowa aprobaty, jak i fala krytyki. Jak stwierdził sam prof. Seralini:
„Roundup jest najlepiej sprzedającym się herbicydem na świecie, dlatego obecna debata toczy się na skrzyżowaniu nauki i biznesu. To wyjaśnia, dlaczego większość krytycznych uwag pod naszym adresem pochodzi od naukowców zajmujących się ochroną roślin, autorów patentów na GMO i firmy Monsanto, właściciela kukurydzy NK603 i herbicydu Roundup.”Ostatecznie EFSA (Europejska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności) odrzuciła wyniki badań prof. Seraliniego, stwierdzając we własnym raporcie, że nie miały one „
wystarczającej jakości naukowej”. Naukowcom zarzucono brak zgodności protokołu eksperymentalnego z wytycznymi OECD. Nasuwa się jednak pytanie, czy nie była to decyzja polityczna lub pod naciskiem lobbingu, ponieważ identyczny protokół badawczy był stosowany w badaniach dowodzących braku szkodliwości GMO.
Odpowiedź prof. Seraliniego:
„Najczęstszy zarzut pod adresem naszej pracy dotyczył braku zgodności protokołu eksperymentalnego z wytycznymi OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). W rzeczywistości nie ma zatwierdzonych wytycznych dla badań bezpieczeństwa GMO, a co więcej, badania te wciąż nie są obowiązkowe (…)Ciekawe, że nikt nie podnosił niedostatków metodycznych badań Monsanto, na podstawie których agencje kontrolne zatwierdziły bezpieczeństwo zdrowotne różnych GMO.”Dr hab. Katarzyna Lisowska (biolog molekularny, profesor w Centrum Onkologii w Gliwicach, członek Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska).
„Protokół badawczy zastosowany przez grupę Seraliniego ma pewne wady (za małe grupy zwierząt doświadczalnych). Jednakże, jeżeli odrzucimy wyniki badań Seraliniego, będziemy musieli odrzucić także wszystkie wcześniejsze badania, na podstawie których wydano decyzje prawne o dopuszczeniu na rynek produktów GMO. To niezwykłe, kiedy widzimy tych samych ekspertów, którzy zaakceptowali identyczny protokół doświadczalny wtedy, kiedy dostarczał on dowodów na brak szkodliwości GMO i był podstawą legalizacji tych produktów, a odrzucają ten sam protokół, kiedy dostarcza on niepomyślnych wyników! W naszej opinii jest to absolutnie niezgodne z etyką naukową.
Skoro wyniki Seraliniego są kwestionowane, to taki sam sceptycyzm należy odnieść do wszystkich wcześniejszych testów, jakie wykonano i na podstawie których dopuszczono transgeniczne rośliny na światowe rynki.”
Kolejne badania… błędy metodologiczne czy ponura rzeczywistość.Nowe, przełomowe badanie pokazuje, że konsumpcja paszy zawierającej GMO (genetycznie modyfikowane organizmy) szkodzi trzodzie chlewnej. Badanie wykazało, że karmienie świń paszą składającą się z genetycznie modyfikowanej soi i kukurydzy wywołało wzrost ciężkiego stanu zapalnego żołądka o 267% w porównaniu z grupą karmioną paszą bez GMO. Różnica u samców była jeszcze większa: wzrost o 400%. Wyniki badania są zaskakujące i statystycznie istotne.
Badanie zostało przeprowadzone przez 8 badaczy z Australii i USA na 168 młodych świniach w gospodarstwie rolnym, w okresie 23 tygodni. Przewodziła im dr. Judy Carman z Instytutu Zdrowia i Badań nad Środowiskiem (Institute of Health and Environmental Research) w Kensington Park, Australia. Badanie zostało opublikowane w recenzowanym czasopiśmie naukowym Journal of Organic Systems.
Cały tekst badania
LINK.(ang.)
Badanie to jako pierwsze pokazuje, co wydaje się być bezpośrednim powiązaniem pomiędzy spożyciem paszy GMO dla zwierząt i wymiernymi szkodami dla ich żołądka. Testy wykazały również nieprawidłową, niezwykle wysoką wagę masy macic zwierząt będących na diecie GMO, co wywołuje pytania odnośnie możliwości szkód wywoływanych narządom rozrodczym przez GMO. Karmione GMO samice miały średnio o 25% cięższe macice w porównaniu z samicami karmionymi bez GMO – możliwy wskaźnik choroby, który wymaga dalszych badań.
Przewodząca badaniom dr Judy Carman, adiunkt, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Flinders (Adelaide – Australia) stwierdza:
Nasze badania są godne uwagi z kilku powodów.
"Po pierwsze, uzyskaliśmy te wyniki w naturalnych warunkach na farmie, a nie w laboratorium, a korzyścią dodaną była ścisła naukowa kontrola, która normalnie nie jest obecna na farmach.”
"Po drugie, użyliśmy świń. Świnie z takimi problemami zdrowotnymi mają swój koniec w naszych zasobach żywieniowych. Zjadamy je.”
"Po trzecie, mają podobny do ludzi system trawienny więc, potrzebujemy zbadania tego, czy ludzie również będą mieć problemy trawienne przez jedzenie upraw GMO.”
"Po czwarte, wykryliśmy te działania niepożądane, gdy karmiliśmy zwierzęta mieszanką plonów zawierających 3 genetycznie modyfikowane geny oraz wytwarzane przez nie genetycznie modyfikowane białka. Ale mimo tego, żadna instytucja na świecie nadzorująca żywienie nie wymaga badań bezpieczeństwa dla możliwych toksycznych działań takich mieszanek. Zakładają po prostu, że one nie mogą się wydarzyć.”
„Nasze wyniki dostarczają wyraźne dowody na to, że jednostki nadzorujące muszą ocenić bezpieczeństwo plonów GMO zawierających mieszankę genetycznie modyfikowanych genów, niezależnie od tego, czy te geny występują w jednej roślinie GMO, czy w mieszance roślin GMO spożywanej w tym samym posiłku, nawet jeśli służby nadzorujące już oceniły rośliny GMO zawierające pojedyncze geny GMO w tej mieszance.”Nowe badanie nadaje naukowej wiarygodności anegdotycznym dowodom od rolników i weterynarzy, którzy od lat donoszą o problemach rozrodczych i trawiennych świń karmionych soją i kukurydzą GMO.
Howard Vlieger, rolnik ze stanu Iowa i doradca ds. upraw i hodowli, oraz koordynator badania, dodaje:
„Tak długo, jak uprawy GMO są w zasobach paszy, widzimy coraz więcej problemów trawiennych i rozrodczych u zwierząt. Teraz jest to udokumentowane naukowo. Wedle mojego doświadczenia rolnicy doznają podwyższonych kosztów produkcji i zwiększonego zużycia antybiotyków, gdy w celach żywieniowych stosowane są plony GMO. W niektórych gospodarstwach, śmiertelność żywego inwentarza jest wysoka i istnieją niewyjaśnione problemy, w tym samoistne poronienia, deformacja nowo narodzonych zwierząt, oraz apatia i brak zadowolenia zwierząt.”
„W niektórych przypadkach, zwierzęta spożywające GMO są bardzo agresywne. Nie jest to zaskakujące biorąc pod uwagę skalę podrażnienia i stanu zapalnego żołądka, teraz udokumentowanego. Nie zauważyłem żadnych korzyści finansowych dla rolników, którzy karmią swoje zwierzęta plonami GMO.”Świnie były hodowane w identycznych warunkach. Były ubite po ponad 5 miesiącach, w normalnym wieku uboju, po czym zostały poddane autopsji przez wykwalifikowanych weterynarzy, którzy pracowali „
na ślepo”, tzn. nie byli informowani, które świnie były na diecie GMO, a które były z grupy kontrolnej.
Mieszanka paszy GMO była powszechnie stosowaną mieszanką. Paszy GMO i bez GMO zawierały identyczne ilości soi i kukurydzy, z tym że pasza GMO zawierała mieszankę trzech genów GMO oraz wytwarzane przez nie białka; natomiast grupa kontrolna posiadała takie same składniki, ale bez GMO. Z trzech białek GMO w paszy modyfikowanej genetycznie, jeden powodował, że roślina była odporna na herbicyd Roundup, natomiast pozostałe dwa były insektycydami.
Przemilczane fakty (mainstreamowe media nabierają wody w usta).
1.Badanie Seraliniego dotyczyło toksyczności przewlekłej, a nie nowotworów.Niedługo po ich publikacji, wnioski Seraliniego zostały w złośliwy sposób podważone przez „sceptyków”, media i znaczną liczbę instytucji wspieranych przez właściwy przemysł, które zgodnie stwierdziły, że było to jedynie źle skonstruowane badanie nowotworów. Natomiast prawda jest taka, że badanie Seraliniego było faktycznie badaniem toksyczności przewlekłej, do tego takim, które spełniło lub wręcz przekroczyło wszelkie przyjęte standardy naukowe.
2.Nigdy wcześniej nie przeprowadzono jakichkolwiek innych długoterminowych badań na kukurydzy GM typu NK603. Pojawiające się pomruki niezadowolenia, sugerujące jakoby badanie Seraliniego było rzekomo sprzeczne z innymi podobnymi mu badaniami nie mają racji bytu, ponieważ nie ma śladów jakichkolwiek innych podobnych badań w przeszłości – badanie Seraliniego jest jedynym długoterminowym badaniem z udziałem kukurydzy GM Monsanto typu NK603 jakie kiedykolwiek zostało przeprowadzone .
3.Nie było nic nieprawidłowego w doborze typów szczurów do badania Seraliniego. Kolejny popularny głos krytyki dotyczy wyboru szczura z gatunku Sprague-Dawley (SD) do badań. Dokładnie ten sam gatunek był wykorzystywany wielokrotnie przez Monsanto w trakcie 90-dniowego badania nad bezpieczeństwem stosowania GMO.
4.Szczury SD i ludzie są w niemalże jednakowym stopniu podatni na rozwój raka. Wbrew krążącej opinii, szczury SD nie są z natury bardziej podatne na raka niż ludzie, a wręcz przeciwnie, ryzyko wystąpienia choroby jest u obu gatunków prawie takie samo. To czyni je idealnym wyborem na potrzeby długoterminowego badania dotyczącego bezpieczeństwa stosowania GMO, co skutecznie broni decyzji Seraliniego aby właśnie ten gatunek szczurów wykorzystać.
5.Badanie Seraliniego było o wiele bardziej szczegółowe niż jakiekolwiek badania nad bezpieczeństwem stosowania GMO przeprowadzone przez Monsanto. Krytykowanie Seraliniego co do doboru metodologii badań jest hipokryzją ze strony społeczności głównego nurtu naukowego, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jego metodologia jest o wiele bardziej rygorystyczna niż te stosowane przez Monsanto na potrzeby zdobycia zgody na wykorzystywanie GMO. Rozmiary próbek Seraliniego, procedury badawcze oraz wszelkie inne metody przekraczają standardy rutynowo stosowane przez przemysł biotechnologiczny.
6.Odrzucenie wyników badań Seraliniego oznacza również odrzucenie wszystkich podobnych badań nad bezpieczeństwem wspieranych przez przemysł. Logicznie rzecz biorąc, nie ma sposobu by odrzucić wyniki badań nad szkodliwością kukurydzy GM przeprowadzonych przez Seraliniego jednocześnie nie odrzucając wniosków z badań wspieranych przez przemysł, tych, z których wynika, że kukurydza GM jest produktem bezpiecznym. Zatem, używając tych samych argumentów, których używali zatrudniani przez koncerny naukowcy i media atakujące Seraliniego, większość publikowanych danych na temat GMO jest sfałszowana, co oznacza, że na rynku konsumenckim nie ma miejsca dla GMO.
7.Badanie Seraliniego dowodzi zwodniczego charakteru badań zleconych przez przemysł. Będąc jedynym w swoim rodzaju i prowadzonym przez okres dłuższy niż 90 dni, badanie Seraliniego wykazało ponadto, że tak często negowane zagrożenia związane z GMO są jak najbardziej realne. Ujawniają się one jednak dopiero po przekroczeniu progu czasowego stosowanego we wszystkich badaniach wspieranych przez przemysł – pierwsze guzki pojawiły się nie wcześniej niż po upływie czterech miesięcy od rozpoczęcia badania Seraliniego.
8.Toksyczność zaobserwowana w badaniach Monsanto znalazła potwierdzenie w badaniach Seraliniego.
Choć często bywa to przemilczane, badania własne Monsanto nad bezpieczeństwem produktów GMO wykazały toksyczność wynikającą tak ze stosowania, jak i ich konsumpcji. Jednakże owa toksyczność jest rutynowo wykreślana jako „niemająca biologicznie istotnego znaczenia”. Niemniej jednak, badanie Seraliniego potwierdza, że gdyby badania Monsanto prowadzono przez okres dłuższy niż 90 dni, te same markery toksyczności rozwinęłyby się w choroby zaobserwowane przez Seraliniego.
9.Rządy nie domagają się długoterminowych badań takich jak te przeprowadzone przez Seraliniego. Powodem, dla którego Seraliniemu zarzucono nieprofesjonalność przeprowadzonych badań jest to, że brak jest innych podobnych długoterminowych projektów, ponieważ rządy na całym świecie po prostu nie wykazują na nie zapotrzebowania. W przeciwnym wypadku stan naszej wiedzy ogólnej na temat rzekomego bezpieczeństwa GMO byłby diametralnie inny.
10.Nawet w badaniach krótkoterminowych zaobserwowano toksyczność GMO. Mimo braku należytego długoterminowego badania nad bezpieczeństwem GMO, wiele niezależnych, krótkoterminowych badań w laboratoriach i w gospodarstwach rzeczywiście wykazało toksyczność wynikającą ze stosowania produktów GMO. Wszelkie głosy temu przeciwne zwyczajnie propagują nieprawdę, a badanie Seraliniego pomaga jedynie potwierdzić owe inne badania.
Autor: Ethan A. Huff
Nieoczekiwana zmiana frontu o 180.Najnowsze wytyczne europejskie zatwierdzają metodologię prof. Seraliniego oraz wyniki jego badań na szczurach karmionych kukurydzą GMOPo fali ostrej krytyki w stosunku do przełomowego badania przeprowadzonego przez naukowca oraz po niesprawiedliwym podważeniu zasadności jego rygorystycznych metod badań naukowych, Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zaskoczył wszystkich, zmieniając swoje stanowisko o 180 stopni. Według ostatnich doniesień, agencja potwierdziła prawdziwość wyników profesora Gillesa-Erica Seraliniego, opublikowanych w artykule dotyczącym długoterminowych szkód dla zdrowia powodowanych spożywaniem modyfikowanej genetycznie kukurydzy NK603 produkcji Monsanto, potwierdzając tym samym, że wnioski z jego badania są w istocie słuszne.
Jak donosi portal GMOSeralini.org, pośrednia aprobata badań prof. Seraliniego przez EFSA zbiega się z przyjętymi przez agencję nowymi wytycznymi dotyczącymi tego, w jaki sposób w przyszłości powinno się prowadzić długotrwałe badania nad żywnością w Unii Europejskiej (UE). Być może trudno w to uwierzyć, lecz EFSA, urząd który jest zasadniczo europejską wersją amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA), tworzy owe wytyczne w oparciu o te same, które zastosował prof. Seralini na potrzeby badania wykazującego, że produkty GMO przyczyniają się do niewydolności narządów i powstawania raka.
Zainteresowani tematem zapewne pamiętają, że po publikacji kontrowersyjnego badania prof. Seraliniego w 2012 r. urząd EFSA przypuścił gwałtowny atak na naukowca, twierdząc przy tym, że podczas pracy nie zastosował on odpowiedniej metodologii badań. Jak wcześniej zauważyli autorzy GMWatch.org, roszczenia te były całkowicie bezpodstawne i stronnicze, ponieważ w żadnym z odgórnie finansowanych przez przemysł badań również nie stosowano tychże norm, a mimo to były one wykorzystywane przez EFSA w celu zatwierdzania produktów GMO.
Jednakże na chwilę obecną EFSA w istocie przyznaje, że prof. Seralini miał rację, a jego metody badawcze są w rzeczywistości solidniejsze niż te obecnie stosowane. Dlatego też, agencja przyswaja wiele z tych metod, wprowadzając je jako oficjalne standardy nowoczesnych badań nad bezpieczeństwem żywności, co można uznać za wielkie zwycięstwo nie tylko prof. Seraliniego i jego trudu, ale także całej społeczności niezależnych badaczy, którzy dążą do odkrycia prawdy, a nie umacniania korporacyjnej propagandy.
„
To fascynujący dokument, który w dużej mierze potwierdza metodologię i wybory dokonane w 2012 roku przez prof. Gillesa-Erica Seraliniego podczas badania nad genetycznie modyfikowaną kukurydzą NK603 – metodologię i wybory, które były celem ataków EFSA i rzeszy innych krytyków”, dodaje GMOSeralini.org w komentarzu do nowych wytycznych proponowanych przez EFSA.
Następujący plik umożliwia samodzielne zapoznanie się z nowymi wytycznymi (w języku angielskim): Raport EFSA dot. metodologii badania bezpieczeństwa żywności.EFSA zatwierdza niemal wszystkie metody badawcze stosowane przez Seraliniego.Niektóre z punktów, na które warto zwrócić uwagę w nowych wytycznych EFSA, mówią, że gatunek szczura wykorzystany przez prof. Seraliniego – mianowicie szczur Sprague-Dawley (SD) – jest rzeczywiście odpowiedni do stosowania w długofalowych badaniach nad bezpieczeństwem żywności. Prof. Seralini był uprzednio krytykowany za wykorzystywanie szczurów SD podczas swoich badań, tymczasem według EFSA szczury SD są obecnie właściwe dla tego typu eksperymentów.
EFSA przyznaje już również, że długofalowe badania nad bezpieczeństwem żywności nie wymagają szczegółowych i niezmiennych hipotez, co wcześniej stanowiło kolejny punkt oparcia dla krytyki pracy prof. Seraliniego. Technicznie rzecz biorąc, ponieważ produkty GMO wciąż są nowością jeśli chodzi o literaturę naukową, konstruowanie badań w bardziej „
odkrywczy” sposób, tak jak to zrobił prof. Seralini, było całkowicie do przyjęcia.
Niemniej, nowe wytyczne EFSA wnoszą o wiele więcej poza samym uzasadnieniem pracy prof. Seraliniego. Biorą również za cel błędne wykorzystanie historycznych grup kontrolnych w badaniach nad bezpieczeństwem, co było praktyką często stosowaną przez Monsanto i inne podmioty badawcze, i co w zasadzie prowadziło do osiągnięcia jedynie wcześniej założonych wyników. Według EFSA, dane z historycznych grup kontrolnych „powinny być traktowane z ostrożnością”, ponieważ mogą prowadzić do zafałszowanych wyników.
„
Ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy zadowoleni widząc, że EFSA bierze pod rozwagę nasze ostrzegawcze wywody o złudnych „referencyjnych” grupach kontrolnych i danych kontrolnych z przeszłości (nawet pomimo faktu, że w tym samym dokumencie EFSA pozwala następnie na ich wykorzystanie), jak również zatwierdza te aspekty eksperymentu Seraliniego, za które był najostrzej krytykowany”
Produkty GMO nie są bezpieczne. Naukowcy masowo podpisują się pod listą zagrożeń GMO.21 października 2013 r. Europejska Sieć Naukowców dla Odpowiedzialności Socjalnej i Środowiskowej (European Network of Scientists for Social and Environmental Responsibility – ENSSER) opublikowała oświadczenie zatytułowane: „Brak naukowego konsensusu w kwestii bezpieczeństwa GMO”, aby oznajmić światu, że tęgie umysły mają uzasadnione obiekcje wobec stosowania modyfikowanych genetycznie organizmów. Niedługo po utworzeniu dokumentu liczba podpisów pod nim znacznie wzrosła, sięgając aż 231, włączając w to podpis naukowca, który pomagał w komercjalizacji pierwszej żywności GM – pomidora Flavr SAVR.
Dr Belinda Martineau jest byłym członkiem Michelmore Lab w Davis Genome Center na Uniwersytecie Kalifornijskim (University of California), gdzie pracowała nad technologią pierwszej pełnowartościowej żywności GM. Jednak obecnie, badaczka nie jest już tak przekonana co do wartości owej żywności.
„
Z całego serca popieram tę gruntowną, przemyślaną i profesjonalną publikację opisującą brak naukowego konsensusu w sprawie bezpieczeństwa genetycznie modyfikowanych (GM) roślin i innych organizmów genetycznie zmodyfikowanych (określanych również jako GMO). Debata społeczna nad tym, w jaki sposób najlepiej wykorzystać potęgę technologii inżynierii genetycznej, jest ewidentnie daleka od zakończenia. Założenie tych, którzy twierdzą, że wszystko jest uregulowane, jest niczym więcej niż pobożnym życzeniem.”
Martineau nie jest w tym temacie odosobniona. Wielu innych cenionych naukowców wystąpiło publicznie, aby wyrazić swoje obawy odnośnie technologii GM. Podczas gdy firmy stojące za produkcją żywności modyfikowanej genetycznie chciałyby, abyśmy uważali, że nie ma się czym martwić oraz, że wszystkie produkty GMO są wolnymi od ryzyka, pozytywnymi dodatkami do łańcucha pokarmowego, to zwyczajnie mijają się z prawdą.
Naukowcy, którzy dopisali swoje nazwisko pod dokumentem zgodnie twierdzą:
„Czujemy się w obowiązku upublicznić to oświadczenie, ponieważ wbrew powszechnej opinii konsensus w sprawie bezpieczeństwa GMO nie istnieje. Twierdzenie, że jest inaczej, jest mylące i fałszywie przedstawia szeroko dostępne dowody naukowe oraz pomija rozbieżność opinii wśród naukowców w tym temacie. Ponadto, owo twierdzenie promuje atmosferę samozadowolenia ze stanu obecnego, co mogłoby prowadzić do braku prawnego i naukowego rygoru oraz odpowiedniej ostrożności, tworząc potencjalne zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt i środowiska.”
Ci wszyscy naukowcy sprzeciwiają się zarzutom przemysłu GMO, mówiącym, że w środowisku naukowym istnieje konsensus na temat bezpieczeństwa tych produktów. Takie porozumienie nie istnieje. Wielu naukowców sprzeciwia się takiemu podejściu do sprawy, ponieważ wprowadza to w błąd opinię publiczną, aby myślano, iż nie istnieje żadne ryzyko, podczas gdy po prostu nie ma wystarczającej ilości danych, aby określić żywność GM mianem bezpiecznej, natomiast dostępne są informacje, że jest odwrotnie.
Chociaż krytycy dyskutowanego oświadczenia błyskawicznie odpowiadają, że sygnatariusze dokumentu są członkami ENSSER, to również nie jest do końca prawdą. Mimo, iż niektórzy z nich należą do organizacji, to zdecydowana większość nie, a rolą ENSSER, według samej organizacji, jest jedynie koordynowanie i publikowanie oświadczeń, a nie kampania dotycząca zbierania podpisów.
Autor: Elizabeth RenterPod tym LINKIEM znajdziemy podpisy naukowców pod w.w. oświadczeniem.Uprawy GMO odnoszą odwrotny skutek – coraz więcej owadów odpornych na chemikalia.Obietnice przemysłu biotechnologicznego o domniemanej niezawodności genetycznie modyfikowanych upraw okazują się być fałszywe. Jak odkryło badanie Uniwersytetu Arizony (UA – University of Arizona), występuje coraz większa odporność szkodników nawet na najbardziej zaawansowane technologie chemiczne.
Opublikowane w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences nowe badanie wyjaśnia, jak wielo-toksyczne uprawy GMO szybko tracą swoje właściwości odpierania szkodników, co może doprowadzić do całkowitego upadku GMO, jeśli alternatywne interwencje nie zostaną uruchomione.
Badanie uwzględniło konkretne uprawy GMO takie jak kukurydza i bawełna, którym dodano genetyczną mutację obejmującą bakterię Bacillus thuringiensis (Bt) oraz inne toksyny, które rozwijają się w roślinie namierzając szkodniki. Została zastosowana tzw. strategia „
piramidy”, która zakłada stosowanie wielu toksyn GMO, z ukierunkowanym działaniem na danego szkodnika. Zostało to zaprojektowane w taki sposób, aby udaremnić odporność na pestycydy i insektycydy poprzez zastosowanie 2 lub 3 toksyn jednocześnie na danego szkodnika, zamiast stosowania każdej toksyny pojedynczo.
Jednak według raportu Uniwersytetu Arizony, owady i inne szkodniki przechytrzają to podejście. Po ocenie wykonanych przez naukowców serii eksperymentów laboratoryjnych, jak również różnych symulacjach komputerowych i innych danych publikowanych na ten temat, zespół odkrył, że wielo-toksyczne uprawy GMO nie koniecznie zabijają szkodniki w sposób redundancyjny – tzn. jeśli szkodnik jest odporny na jedną toksynę GMO, nie koniecznie zareaguje automatycznie na inne toksyny GMO. W rzeczywistości reakcja szkodnika na wielo-toksyczne GMO jest tak złożona i nieprzewidywalna, że już zanosi się na całkowitą porażkę.
„
Analiza zespołu opublikowanych danych dotyczących ośmiu gatunków szkodników ujawnia, że wystąpiła odporność krzyżowa pomiędzy toksyną Cry1 i Cry2 co najmniej w jakimś stopniu w 19 z 21 eksperymentów” – tłumaczy serwis informacyjny Homeland Security News Wire odnośnie tego odkrycia. Cry1 i Cry2 to dwa rodzaje toksyn GMO stosowane wspólnie w niektórych uprawach wielo-toksycznych GMO. „
Sprzeczna z koncepcją zabijania redundancyjnego odporność krzyżowa oznacza, że odporność na jedną toksynę zwiększa odporność na drugą toksynę”.
Technologia GMO nigdy nie pokona szkodników i chwastów, a wyłącznie pogorszy ten problem w przyszłości.To oczywiście oznacza, że poprzez działanie polegające na łączeniu wielu toksyn w pojedynczej uprawie GMO, sytuacja dotycząca odporności szkodników faktycznie się pogorszyła, a nie poprawiła. Jest to szczególnie wyraźne w świetle tego, że amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA – Environmental Protection Agency), która zachowuje się przychylnie wobec firm przemysłu biotechnologicznego, ociągała się w wymaganiu „
schronienia” dla szkodników na polach uprawnych, aby złagodzić rozprzestrzenianie się odporności szkodników.
„
Nasze symulacje wskazują, że z 10% przestrzenią przeznaczoną na schronienie, odporność rozwija się dość szybko, ale jeśli przeznaczymy 30% lub 40%, możemy to znacząco opóźnić” – mówi Yves Carriere, profesor entomologii w Szkole Rolnictwa i Nauk Przyrodniczych na Uniwersytecie Arizony (University of Arizona College of Agriculture and Life Sciences), przewodzący badaniom. Profesor dodaje: „
… naszym głównym przekazem jest to, aby być bardziej ostrożnym, szczególnie z takim szkodnikiem, jak ćma bawełniana” – odwołując się do powszechnego szkodnika, który już rozwinął odporność zarówno na Cry1 jak i Cry2.
Wcześniejsze badania Uniwersytetu Arizony, które zostały opublikowane w Journal of Economic Ecology ostrzegały, że stonka kukurydziana również rozwija odporność na wielo-toksyczne GMO. Podobnie jak nowa publikacja, ta poprzednia również nakłaniała do stosowania większego obszaru schronienia dla owadów, aby pomóc spowolnić rozwój problemu; choć taka interwencja nie rozwiąże problemu na stałe.
Autor: Ethan A. HuffNasze kochane Monsanto.Firma badająca populację pszczół wykupiona przez Monsanto. Jednym z głównych argumentów przeciwko GMO i liderowi w ich produkcji firmie Monsanto jest zagrożenie jakie uprawy modyfikowanej żywności stanowią dla miejscowych populacji pszczół.
Krytycy upraw zwracają uwagę na fakt, że pszczoły giną jedynie w tych rejonach, w których stosuje się uprawy GMO. Te istotne dla ekosystemu zwierzęta są bezcenne w zapylaniu milionów roślin, w tym między innymi jabłoni, grusz, jagód, ogórków i wielu rodzajów ziół. Bez pszczół gatunki te zagrożone są wymarciem.
Skąd się bierze niepokój pszczelarzy? Wiąże się to ze specyficzna zawartością trujących protein w modyfikowanych genetycznie roślinach, jak można przeczytać na portalu PPR.pl (Pierwszym Portalu Rolnym):
Proteiny (Cry 1AB) nie wywołują śmierci pszczół, ale wpływają na zachowania żywieniowe owadów. Pszczoły dłużej zbierają i przyswajają skażony syrop i zbierają mniej pyłku, co nie wystarcza na utrzymanie ula i to przyczynia się do upadku roju. Pszczoły miodne giną tylko w miejscach, gdzie są rośliny Gnomo i to nawet na niewielkich obszarach.
Jak już wcześniej wskazywałem kilkakrotnie, publiczna debata wokół GMO daleka jest od jakichkolwiek standardów i obywatele pozostają nieświadomi zagrożenia jakie stanowią uprawy. Co więcej, ich zwolennikom wyraźnie brakuje argumentów i próbują zamykać krytykom usta. Zamiast jednak tłuc termometr postanowili go kupić.
Jak bowiem inaczej interpretować informację, z której wynika, że we wrześniu 2011 Monsanto weszło w posiadanie jednej z największych firm zajmujących się badaniami nad pszczołami?
Firma Beelogics uważana jest za jedną z wiodących firm entomologicznych na świecie, jednym z jej głównych zadań jest monitorowanie i analizowanie źródeł wszelkich zmian w populacji owadów, jak sami piszą na swojej stronie "
misją Beelogics jest stać się strażnikiem pszczół na całym świecie".
Barack Obama człowiek Monsanto.Barack Obama jest politykiem, a politycy mają to do siebie, że często kłamią. Różne są jedynie "style" w jaki sposób to robią. Niektórzy udają, że są twoim "starym przyjacielem", inni oddadzą wszystko w zamian za twój głos w wyborach (najczęściej po wygranej elekcji zupełnie o wyborcach zapominając)... Co takiego się stało, że Barack Obama został przez zachodnie media nazwany "człowiekiem Monsanto"?
Dla przypomnienia... Monsanto Company to międzynarodowy koncern specjalizująca się w biotechnologii oraz wielkiej chemii organicznej nastawionej na produkcję w zakresie rolnictwa. Działalność na rynku genetycznie zmodyfikowanego ziarna siewnego, produkcja hormonu wzrostu bydła domowego oraz agresywny styl lobbingu spowodował, że Monsanto stało się jednym z najbardziej znienawidzonych przez działaczy ruchów antyglobalistycznych i ekologicznych koncernów międzynarodowych.
Fakty przemawiają same za siebie. Po zwycięstwie w wyborach w 2008 roku, Barack Obama obsadził ludźmi z Monsanto kluczowe stanowiska w USDA i FDA (to agencje federalne, które dzierżą potężną siłą w zakresie żywności). Na dyrektora Narodowego Instytutu Żywności i Rolnictwa został powołany Roger Beachy, były dyrektor Monsanto Danforth Center. Jako zastępcę komisarza FDA w zakresie nowej żywności i kwestii bezpieczeństwa wybrano niesławnego Michaela Taylora, byłego wiceprezydenta ds. polityki publicznej w Monsanto (Taylor lobbował na rzecz modyfikowania genetycznego bydlęcego hormonu wzrostu).
Nie wiemy, czy Barack Obama popełnia jedynie "
uczciwe i przypadkowe błędy", czy jego decyzje są przemyślane i celowe. Wydaje się, że Obama nie sprawuje właściwego nadzoru w wyborze osób mianowanych na najważniejsze stanowiska w USA. Co istotne, obecne układy personalne i decyzyjne, pozwalają na coraz to szersze "wytyczanie terytorium" przez Monsanto i innych korporacyjnych gigantów GMO.
To raczej nie przypadek, że Barack Obama, Bill Gates i George Soros ( finansista amerykański pochodzenia węgiersko-żydowskiego, jeden z najbardziej znanych spekulantów walutowych) nabyli ponad 900 tysięcy akcji Monsanto w samym tylko 2010 roku. "Zagadka Obamy" dla wielu jest jasna, a jej rozwiązaniem jest chęć zmonopolizowania światowych zasobów żywności przy udziale Monsanto...
Obama podpisał Monsanto Protection ActAmerykański prezydent Barack Obama podpisał ustawę HR 933(3/2013), która została w części napisana przez przedstawicieli biotechnologicznego giganta Monsanto. Firma ta będzie czerpać bezpośrednie korzyści z nowego prawa. W zapisach znalazły się rozporządzenia, które będą chronić przodujące w produkcji nasion modyfikowanych korporacje, takie jak Monsanto, przed odpowiedzialnością odnośnie bezpieczeństwa ich produktów.
Nowe prawo daje tym firmom zielone światło w produkcji i sprzedaży modyfikowanych genetycznie nasion, nawet jeśli nie jest dowiedzione ich bezpieczeństwo dla zdrowia człowieka.
Przeciwko podpisaniu przez prezydenta ustawy zebrano 250 tysięcy podpisów. Sygnatariusze chcieli, aby Obama zawetował kontrowersyjne prawo znane opinii publicznej jako Monsanto Protection Act. Jednak prezydent zignorował głosy przeciwników żywności GMO.
Jak działa nowe prawo? Pozwala uniknąć korporacjom sądowych kontroli ich produktów.Do tej pory amerykański Departament Rolnictwa (US Department of Agriculture) nadzorował i zatwierdzał (lub odrzucał) nasiona modyfikowane przeznaczone do sprzedaży, natomiast sądy federalne zachowywały prawo do ingerencji i wstrzymania sprzedaży jeśli zachodziła obawa, że zagrożone jest zdrowie konsumentów. Z wejściem w życie nowego prawa sądy nie będą mogły ingerować w proces sprzedaży nasion. Krytycy mówią także o dużym zagrożeniu dla środowiska naturalnego.
Według New York Daily, nad projektem ustawy pracował związany z Monsanto senator Roy Blunt. Jak donosi Center for Responsive Politics, senator Blunt otrzymał od Monsanto ponad 64 tysiące dolarów na swoje kampanie pomiędzy 2008 i 2012 rokiem. Media zauważają także, że Blunt był ostatnio największym beneficjentem datków od Monsanto wśród republikańskich polityków. [Czyli kupili wszarza za małe napiwki...]
Car Putin też jest przeciw… GMO i Monsanto.Rosyjski prezydent Putin podczas swojego ostatniego spotkania z amerykańskim sekretarzem stanu Kerry’m nie ukrywał swojego niezadowolenia a nawet – jak uważają niektórzy – wściekłości. Powodem tego niezadowolenia było zagrożenie globalnego środowiska naturalnego przez amerykańskie korporacje (takie jak Monsanto) wprowadzające na rynek genetycznie zmodyfikowane uprawy, które wg rosyjskiego prezydenta są także przyczyną wymierania pszczół. Ja sam nie jestem bynajmniej najgorętszym zwolennikiem Putina – bo jest on niezwykle niebezpieczną i nieobliczalną osobą – na dodatek niezbyt przyjazną Polsce, ale to, czego nie można mu z pewnością odmówić to pragmatyzm i racjonalizm.
Putin był tak wściekły, że kazał na siebie czekać Kerry’emu przez 3 godziny a kiedy sie już wreszcie pojawił, nie dopuścił go do głosu emocjonalnie tlumacząc zagrożenie jakie niesie ze sobą GMO. Na popracie swoich wywodów rzucił mu na stół wyniki analiz przeprowadzonych w rosyjskich instytucjach naukowych badających wpływ GMO na globalne środowisko naturalne. Putin zarzucił Obamie jawne wspieranie firm takich jak Monsanto choćby przez podpisanie ustawy ukrywającej się pod kryptonimem HR933, która jest niczym innym jak zwolnieniem firm produkujących genetycznie zmodyfikowaną żywność od ponoszenia konsekwencji za efekty ich działań. Sekcja 7/35 tej ustawy mówi wprost, że sąd federalny nie może powstrzymać firm produkujących GMO od sprzedaży i promocji swoich produktów nawet jeśli firmy te robią to wbrew woli ludzi a także w sytuacjach, gdy efekty takich upraw są szkodliwe dla ludzkiego zdrowia. Oznacza to, że nic już nie stoi na przeszkodzie bezkarnego rozprzestrzeniania GMO w każdej możliwej formie.
Dziś mało kto kojarzy nazwisko pisarza i filozofa Mario Palmeriego. Był on człowiekiem, który stworzył ideologiczne podstawy faszyzmu, jako systemu rządzenia spoleczeństwem Zachodu. Faszyzm jest często mylony z nazizmem czy hitleryzmem, który powstał później – na jego bazie. W swojej czystej formie faszyzm jest niczym innym jak korporatyzmem. Książka jaką napisał Palmeri nosi tytuł
The Philosophy of Fascism (
Filozofia faszyzmu) i dzięki niej można doskonale zrozumieć to, co Obama zrobił z bankami, z Federal Reserve, podatkami a obecnie z firmami biotechnologicznymi. Wszystko wskazuje na to, że Obama jest częścią jakiegoś monstrualnie wielkiego, monopolistycznego kartelu, któremu zagwarantował bezkarność nawet w sytuacji gdy może on dokonać zniszczeń na globalną skalę. W swoim rządzie ma Obama obecnie ponad 30 osób związanych bezpośrednio z Monsanto. Co jest w tej sytuacji niebywałe, to brak jakiejkolwiek krytyki ze strony wszelkiej maści lewaków, którzy nie są najwyraźniej w stanie uświadomić sobie konsekwencje działań swojego idola. A to, co obecnie robi prezydent Obama dokładnie mieści się w definicji jaką w swojej książce stworzył dla faszyzmu Mario Palmeri.
Wprowadzenia na globalną skale upraw GMO może mieć apokaliptyczne konsekwencje i doprowdzić do tego, że być może już za 20 lat świat nie będzie w stanie się wyżywić. Ok. 30 głównych grup żywności przestanie istnieć dzięki wprowadzeniu GMO. Przestaną istnieć także pszczoły tępione obecnie niemiłosiernie dzięki stosowaniu rozmaitych trujących pestycydów, co zmusi krnąbrne kraje do przyjęcia GMO bo tradycyjne rośliny nie będzie już komu zapylać – gdy genetycznie zmienione rośliny zapylania nie potrzebują. Większość krajów europejskich zdaje sobie sprawe z tych konsekwencji, ale USA zmierza w przeciwnym kierunku. I to stało sie głowną przyczyną wściekłości Putina, który chciał przekazac w ten sposób, że jeśli społeczeństwo Zachodu nie jest w stanie kontrolować swoich władców, to być może zrobi to on sam wraz z Rosją – co samo w sobie brzmi jak groźba.
Firma Monsanto jest już o krok od przejęcia całej północnej Afryki po to, aby uprawiać tam genetycznie zmienioną żywność. Z tej perspektywy zupełnie inaczej wyglądają powody tzw “arabskiej wiosny”, która zmieniła rządy we wszystkich niemalże krajach północnoafrykańskich i doprowadziła do krwawej jatki w Libii. CEO wielkich korporacji takich jak Monsanto czy Syngenta to nowi książęta krwi, którzy dzielą świat i prowadzą własne wojny patrząc jednocześnie na ludzi jak na paskudne robaki. W ich planach nasz los jest dla nich bez znaczenia. Ci potężni CEO zatrudniają w swoich sztabach byłych generałów, fachowców z FBI, CIA, admirałów, pułkowników, którzy prowadzą dla nich prawdziwe wojny, przygotowując się do decydującego starcia jakie będzie miało miejsce zapewne szybciej niż myślimy…Dokładnie tak wygląda Twoja postawa, Monsanto nie gra uczciwie, więc zabrońmy wszystkim, nawet małym graczom, którzy są konkurencją w stosunku do Monsanto, tworzenia odmian modyfikowanych genetycznie. Uważam, że nie tędy droga do regulacji rynkowych roślin GMO.
Z całym szacunkiem ale to nie jest moja postawa, ja opisuję postawę Monsanto. Myślisz że mali gracze mają coś do powiedzenia?... nie bo są MALI a walka idzie o dominację ( ona już jest
) na światowych polach uprawnych. Regulacje rynkowe GMO to Monsanto, na szczęście Francja w jednej osobie
prof. Seraliniego sprzeciwiła się tym zapędom i dała przykład że można przynajmniej na chwilę zastopować ten obłęd.
Jednak czy nieżyciowe prawo patentowe, które prowadzi do nadużyć jest winą tylko i wyłącznie firmy nastawionej na zysk?
Prawo jest jakie jest, istotne jest kto te prawa ustala i dlaczego to robi...społecznie czy dla zysków?
Dużą część wpisu poświęciłeś glifosatowi, dostępnemu pod nazwą handlową Roundup. Jest to herbicyd, teoretycznie bezpieczny dla człowieka, a w praktyce toksyczny. Czym jednak jest dokładnie i jaki ma związek z tą debatą?
Zadziwiłeś mnie tym pytaniem... związek ma taki jak z produktami GMO Monsanto Roundup Ready.
Pewnie już wiesz że, Monsanto produkuje też super-chwasty w laboratorium, programując genetycznie swe rolnicze gatunki GMO na odporność na Roundup (zasiewy tzw. Roundup Ready). Geny są opatentowane, rolnik musi zakupić i zastosować Roundup z danym zasiewem GMO. Pierwszym (1996) gatunkiem Roundup Ready była soja z laboratorium Monsanto, Agracetus w stanie Wisconsin. Teraz mamy do tego kukurydzę, rzepak (canola), buraka cukrowego, bawełnę, ryż… Pszenica i lucerna GMO są w stadium rozwoju. Uprawy roślin Roundup Ready zwiększają ilość kg Roundup na hektar.
Musisz przyznać że powiązania są i to dosyć istotne dla naszego zdrowia.
Jednak coś było nie tak. Prof. Seralini zwołał konferencję prasową w dniu publikacji jego pracy naukowej, narobił szumu w mediach, bomba wybuchła, a w eter poszło hasło o szkodliwości GMO. Dziennikarze bardzo szybko podchwycili temat, o którym tak naprawdę nie mają pojęcia. Oczywiście z czasem publikacja prof. Seraliniego otrzymała miażdżącą krytykę od ludzi, którzy znają się na danej tematyce. Jednak o tym większość mediów milczy.(...)Takie zachowanie stoi wprost w sprzeczności z zasadami etycznymi naukowego świata.
Nie wiem jak mam odnieść się do tej wypowiedzi, w końcu to Ty jesteś adeptem biotechnologii i pewne wiadomości powinny być jasne dla Ciebie, czy jako student dokładnie zbadałeś jego metodę? (w końcu na uczelni masz większe możliwości i możesz za pewnie takie badania powtórzyć).
No cóż, pewnie przyjdzie Tobie posypać głowę popiołem, przed doświadczeniem starszego i bardziej utytułowanego a co za tym idzie mądrzejszego kolegi o podobnej pasji
.
Mam tylko wrażenie, czy piszesz o żywności... organicznej
brawo. Jest droga bo jest zdrowa i wymaga większego nakładu pracy ludzkiej za który trzeba zapłacić. Na szczęście jeszcze jest wybór... można zjeść tablice Mendelejewa lub zdrową żywność. Pierwsze wyjdzie taniej ok ale na lekarzy wydasz z czasem jeszcze więcej, drugie jest drogie ale zdrowsze i nie trzeba będzie korzystać na starość z porad zbyt wielu specjalistów.