Meduzy zmysł równowagi mają taki jak ludzie - orientację w przestrzeni zachowują dzięki kryształkom siarczanu wapnia. Dlatego NASA wykorzystała parzydełkowce w swoich badaniach, które mogą pomóc przewidzieć, co czeka kolonizatorów obcych światów.
NASA wysłała w kosmos meduzy na początku lat 90-tych. Dzięki temu, że były one pasażerami promu Columbia, można było ocenić, jak lot kosmiczny wpłynie na ich rozwój. Jak można przeczytać w serwisie Deep Sea News, okazało się na przykład, że po przylocie na Ziemię potomkowie kosmicznych meduz bardzo słabo radzili sobie z grawitacją.
Kiedy meduzy rosną, na krawędziach ich dzwonów tworzą się kryształki siarczanu wapnia. Otaczają je maleńkie kieszonki, pokryte komórkami rzęsatymi. Gdy się poruszają, kryształki obracają się, stymulując komórki rzęsate. Dzięki temu meduza potrafi zachować orientację przestrzenną.
W trakcie badań nad kosmicznymi meduzami okazało się, że kieszonki w kosmosie rozwijały się normalnie. Pomimo to po powrocie na Ziemię parzydełkowce miały poważny problem z pływaniem w, wydawałoby się, naturalnych dla nich ziemskich wodach, na które działa siła grawitacji. Meduzy poruszały się tak, jakby miały zawroty głowy.
U ludzi receptorem grawitacji są tzw. otolity, kryształki wapnia znajdujące się uchu wewnętrznym. Są one bardzo podobne do tych kryształków, jakie mają meduzy. To otolity poruszają wrażliwymi komórkami rzęsatymi, dzięki czemu ludzki mózg otrzymuje informację o tym, w jaki sposób działa grawitacja.
Stąd prosty wniosek: jeśli meduzy miały problem z odczytaniem tego komunikatu, to bardzo prawdopodobne, że ludzkie dzieci urodzone w kosmosie też będą go miały.
Źródło