Skocz do zawartości


Krucha Planeta


  • Please log in to reply
13 replies to this topic

#1 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Swiadomosc Planetarna





Dołączona grafika



Czym jest wlasciwie?
Najkrocej jak to mozliwe, mozna to wytlumaczyc, jako uczucie jednosci i wzajemnej zaleznosci. Nie istnieje juz "ja czlowiek" i "Ty czlowiek", ale My ludzie. Nie istnieje ja-czlowiek i ty-pies, kot, krowa,tygrys,delfin, ale MY Istoty tej planety. Ja i drzewo to rowniez My, z ta roznica, ze dla mnie drzewo jest niezbedne do zycia, ale ja dla niego juz nie jestem niezbedna. Czy drzewo pozbywa sie mnie z naszego wspolnego srodowiska?
A czym jest wreszcie ja i Ziemia? To juz jest odkrycie, ze moja swiadomosc jest czescia wiekszej swiadomosci.
Na swiadomosc planetarna sklada sie suma wszystkich swiadomosci, wszystkich zywych istot doswiadczajacych zycia na tej planecie, BEZ WZGLEDU NA FORME. Wspolnie razem tworzymy podwaliny pod zaistnienie odrebnej, indywidualnej swiadomosci- Swiadomosci Planety Ziemia. To nie jest tylko zbior, to jerdnoczesnie jest odrebny umysl wraz ze swoja swiadomoscia. Kazdy z nas walczy z chorobami, ktore nas nekaja, zwalczamy wirusy, bakterie, stosujemy lekarstwa roznego rodzaju, a w ostatecznosci chirurgicznie usuwamy rakowate komorki, lub tkanki ulegajace zmianom nieodwracalnym i grozace zakazeniem innych tkanek.
Co zrobi planeta, zeby ratowac swoje zycie? Walka o przetrwanie jest domena wszystkich istot i prawem kosmicznym.
Jestesmy dla Niej wirusami, bakteriami i stworzylismy jej wiele ognisk rakowatych.
Czarnobyl, Fukuszima, wyciek ropy na Morzu Srodziemnym, atak chemiczny w Syrii, chemitralis itp.
Listę błędów i zaniedbań człowieka względem środowiska można by mnożyć w nieskończoność. Przyszło jednak i opamiętanie. Z początku nieśmiałe, potem coraz skuteczniejsze głosy ekologów trafiły w końcu do świadomości ludzkości. Zrozumiano, że dano nam tylko jedną planetę i jeśli ją zniszczymy nie będzie gdzie się przesiąść. A siły regeneracyjne naszej staruszki Ziemi są już na wyczerpaniu.
Jesli nic nie zrobimy, Ona sama zadziala, a prawa naturalne sa bezlitosne. Natura sama pozbywa sie nadmiaru niekorzystnych czynnikow zagrazajacych zyciu w ogolnym pojeciu.

Wiele wieków temu, człowiek był bliższy przyrodzie i próbował utrzymywać z nią zażyłość i bliskość. Były dwie przyczyny takiego stanu rzeczy:

- Nierozwinięty egoizm nie odcinał człowieka od przyrody i sprawiał, że człowiek czuł się jej integralną częścią;

- Niewystarczająca wiedza na temat przyrody wywoływała strach przed nią, zmuszając człowieka do poszanowania jej, jako potężniejszej zwierzchniczki.

Z powodu tych dwóch przyczyn, człowiek dążył nie tylko do zgromadzenia wiedzy o zjawiskach otaczającego świata, lecz także do poznania sił, które rządzą światem. Ludzie nie byli w stanie uchronić się przed żywiołami tak, jak robią to obecnie, unikając sił przyrody w sztucznie utworzonym świecie. Ich organy zmysłów, jeszcze niezniekształcone ani niezdegenerowane przez współczesną technologię, były w stanie odczuwać otaczający świat głębiej. Strach przed przyrodą i równoczesna bliskość w stosunku do niej, pobudzała człowieka do odkrycia tego, czego przyroda żądała od niego, czy ma ona jakiś cel i tego, po co stworzyła człowieka. Ludzkość dążyła do zrozumienia jej tak dogłębnie, jak to tylko było możliwe.

Rozwój egoizmu człowieka określa, ustala i istotnie projektuje historię ludzkości. Rozwijający się egoizm pobudza człowieka do badania otoczenia, żeby uświadomił sobie nasilające się egoistyczne pragnienia. W przeciwieństwie do nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej przyrody naszego świata, ludzkość rozwija się nieustannie, w każdym pokoleniu, a każdy człowiek w czasie swojej krótkiej egzystencji.

Ludzki egoizm rozwija się przez pięć poziomów intensyfikacji. W czasach starożytnych człowiek nie był wystarczająco egoistyczny, by przeciwstawić się przyrodzie. Odczuwał przyrodę i wszystko, co go otaczało, a odczucie wzajemności było sposobem jego porozumiewania się z przyrodą. W wielu związkach występowała nawet pewna cisza, jak w telepatii, na pewnym duchowym poziomie. Ten sposób komunikowania się wciąż można odnaleźć wśród rdzennych narodów.

Pierwszy poziom egoistycznego rozwoju wywołał rewolucję w ludzkości. Stworzył pragnienie do zmiany przyrody ze względu na człowieka, zamiast zmiany człowieka w kierunku upodobnienia się do przyrody. W przenośni, te pragnienie określane jest jako pragnienie zbudowania wieży, która osiągnie niebo - by mieć władzę nad przyrodą. Zwiększony egoizm oddalał człowieka od przyrody. Zamiast naprawy tego zwiększonego przeciwieństwa w stosunku do przyrody, człowiek odważył się wyobrażać sobie, że może osiągnąć Stwórcę egoistycznie, nie poprzez naprawę egoizmu, a poprzez zdominowanie wszystkiego.
Tym samym człowiek umieścił swoje własne "Ja" w przeciwieństwie do swojego otoczenia, w przeciwieństwie do społeczeństwa i przyrody. Zamiast odczuwać pozostałych blisko i jako bratnie dusze, a przyrodę jak dom, istota ludzka już nie rozumiała przyrody i pozostałych. Nienawiść zastąpiła miłość, ludzie oddalili się od siebie i stali się odosobnieni.
Pierwotnie, byliśmy stworzeni wewnętrznie połączeni jako pojedyncza jednostka. Lecz ponieważ nasz egoizm wzrósł, stopniowo traciliśmy odczucie jedności i stawaliśmy się coraz bardziej odlegli w stosunku do siebie. Ostatecznie dotarliśmy do punktu wzajemnej nienawiści.
Przyczyną tego, że musieliśmy być najpierw stworzeni jako pojedyncze stworzenie, a później zostać oddzieleni w egoistyczne, oddalone, zdystansowane jednostki, jest w tym, że jest to jedyny sposób dla nas, byśmy zobaczyli naszą całkowitą przeciwność do Stwórcy i żebyśmy uświadomili sobie właściwość absolutnego egoizmu, jaki posiadamy. W tym stanie zdamy sobie sprawę z jego małostkowości, ograniczonej natury i beznadziejności i znienawidzimy naszą egoistyczną naturę, która oddziela nas od siebie i od przyrody oraz rozwiniemy pragnienie do zjednoczenia się, do transformacji naszej natury na przeciwną, altruistyczną naturę. W ten sposób niezależnie odnajdziemy drogę do transformacji samych siebie w altruistów i do ponownego połączenia się z całą ludzkością w pojedynczą, zjednoczoną całość.
Księga Zohar, napisana około 2000 lat temu, mówi, że około końca 20 wieku ludzkość osiągnie swój maksymalny egoizm i w tym samym czasie, maksymalną pustkę. W księdze napisane jest, że w tym czasie, ludzkość będzie potrzebowała metody przetrwania, spełnienia.
Naprawa człowieka i całej ludzkości, osiągnięcie podobieństwa z altruistyczną przyrodą nie odbędzie się od razu i nie równocześnie przez wszystkich. Naprawa jest możliwa raczej w stopniu, w jakim każdy człowiek i cała ludzkość uświadomi sobie globalny kryzys.
Naprawa zaczyna się w momencie, gdy człowiek uświadamia sobie, że jego egoistyczna natura jest źródłem całego zła. Następnie, człowiek poszukuje środków do zmiany tej natury. Poszukiwania doprowadzają go do wniosku, że tylko wpływ społeczeństwa może pomóc w tej misji. To znaczy, że jeśli społeczeństwo zmieni swoje wartości i wyniesie wartość altruizmu, tylko to będzie napędzać naprawę człowieka. Poprzez altruizm odnoszę się nie do wzajemnej pomocy, lecz do zjednoczenia całej ludzkości w podobieństwie do Stwórcy, jako jedynej wartości w świecie.
Społeczeństwo musi podnieść świadomość człowieka na poziom zrozumienia naszej zbiorowej odpowiedzialności. Człowiek próbował osiągnąć swoje cele egoistycznie, lecz dziś ludzkość odkrywa, że musi rozwiązywać swoje problemy wspólnie, altruistycznie. Źródłem całego cierpienia, które pojawia się na świecie jest przeciwstawność człowieka względem przyrody. Wszystkie inne części przyrody, nieożywiona, roślinna i zwierzęca, przestrzegają prawo przyrody instynktownie i definitywnie. Tylko zachowanie człowieka stawia człowieka w przeciwieństwie do nieożywionej, roślinnej i zwierzęcej przyrody.
W chwili osiagniecia stanu swiadomosci zwanej "planetarnym" nie ma juz miejsca na sceptycyzm.

Dołączona grafika


Autor:
Mag 21

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 23.10.2013 - 13:05

  • -1

#2

skittles.
  • Postów: 1323
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja i drzewo to rowniez My, z ta roznica, ze dla mnie drzewo jest niezbedne do zycia, ale ja dla niego juz nie jestem niezbedna. Czy drzewo pozbywa sie mnie z naszego wspolnego srodowiska?


Nie jest to prawda - rośliny potrzebują do życia sporych ilości CO2 (optymalnie nawet większych niż aktualne ilości tego gazu w atmosferze), którego same by nigdy nie wyprodukowały, więc gdyby jakimś sposobem pozbyły się oddychających organizmów, wydałyby na siebie wyrok śmierci.

Czarnobyl, Fukuszima, wyciek ropy na Morzu Srodziemnym, atak chemiczny w Syrii, chemitralis itp.


chemtrails (chemitralis?) nie skomentuję, ale odnośnie reszty - czy to znaczy, że ziemia sama sobie jest bakterią i wirusem gdy podczas wybuchów wulkanów niszczone są wielkie połacie terenu i życie na nim, a do atmosfery wyrzucane są olbrzymie ilości zanieczyszczeń?

Ziemia nie ma żadnych "zdolności regeneracyjnych". Każda żywa istota na tej planecie, każda jedna cząsteczka samoreplikująca się i przekazująca dalej informację chce tylko jednego - przetrwania. Czy zrobi to po trupach czy poprzez współpracę z innymi cząsteczkami (organizmami powstałymi dzięki zakodowanej w nich informacji) to już zależy od niezmierzonej ilości skomplikowanych zależności i prostych wyborów na zasadzie "czy się to opłaca, czy nie i czy mam taką możliwość".

Myślisz, że np. wirusy mają jakąś większą misję? Nie, one robią po prostu to, co potrafią - replikują się i nie zważają na to, że niszczą przy tym swoich gospodarzy.

Nierozwinięty egoizm nie odcinał człowieka od przyrody i sprawiał, że człowiek czuł się jej integralną częścią;


Zaryzykuję stwierdzenie, że gdy tylko zaistniały najpierwotniejsze przejawy cywilizacji, nasi przodkowie byli przekonani, że stoją poziom wyżej niż otaczająca ich rzeczywistość i to nie współczucie (czy jakby tego nie nazwać) wymuszało szacunek do przyrody, a raczej (jak napisałaś w drugim punkcie) - niemożność ujarzmienia jej.

Użytkownik skittles edytował ten post 23.10.2013 - 13:32

  • 0



#3 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Nie moj Drogi, poprostu zamienily by istniejacy gatunek produkujacy to CO2, na inny mniej agresywny, powrot do malp?
Ps. Uwazasz, ze przed pojawieniem sie czlowieka na Ziemi, nie bylo roslinnosci?

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 23.10.2013 - 13:24

  • 0

#4

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jestesmy dla Niej wirusami, bakteriami i stworzylismy jej wiele ognisk rakowatych.
Czarnobyl, Fukuszima, wyciek ropy na Morzu Srodziemnym, atak chemiczny w Syrii, chemitralis itp.
Listę błędów i zaniedbań człowieka względem środowiska można by mnożyć w nieskończoność. Przyszło jednak i opamiętanie.

Mocne słowa ale prawdziwe, przybraliśmy taki a nie inny kierunek rozwoju, kierują nami takie a nie inne systemy wartości. Zawierzamy naszym wynazkom nasze życia, nie będąc przygotowani na ewentualne skutki uboczne naszych technologii.

Pierwotnie, byliśmy stworzeni wewnętrznie połączeni jako pojedyncza jednostka. Lecz ponieważ nasz egoizm wzrósł, stopniowo traciliśmy odczucie jedności i stawaliśmy się coraz bardziej odlegli w stosunku do siebie. Ostatecznie dotarliśmy do punktu wzajemnej nienawiści.


Ciekawa teoria ... w sumie słuszna zakładając nasze pochodzenie z jednego źródła. Egoizm narasta ze względu naszą wolną wolę i możliwość samoistnego kreowania świata wokół nas, poprzez rozwój czysto fizyczny czyli postęp technologiczny jak i rozwój duchowy (lub jego odrzucenie), podnoszący nasze wibracje a raczej przybliżający je do wibracji źródła naszego powstania(lub obniżenie wibracji,tym samym oddalenie przez negację jego istnienia).

W chwili osiagniecia stanu swiadomosci zwanej "planetarnym" nie ma juz miejsca na sceptycyzm.


Nic dodać nic ująć :). Ale nie wszyscy tak będą myśleć i z nimi też trzeba się liczyć, daje im to prawo wolny wybór.

Użytkownik Zbeeanger edytował ten post 23.10.2013 - 13:28

  • 0

#5 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Kluczem jest uswiadomienie sobie, ze ja chce zyc na tej planecie, a nie tylko z niej pochodzic, uciekajac jak szczur, kiedy zycie na niej nie bedzie juz mozliwe.

Chce rowniez zyc wsrod ludzi, a nie mutantow.
  • 0

#6

skittles.
  • Postów: 1323
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie moj Drogi, poprostu zamienily by istniejacy gatunek produkujacy to CO2, na inny mniej agresywny, powrot do malp?
Ps. Uwazasz, ze przed pojawieniem sie czlowieka na Ziemi, nie bylo roslinnosci?


Nie bardzo rozumiem twój tok myślenia, dlaczego wyróżniasz ludzi wśród innych zwierząt jednocześnie postulując, że jesteśmy jednością?

Dla drzew nie ma żadnej różnicy czy oddycha człowiek czy żyrafa, nie mają pojęcia o naszym istnieniu, po prostu korzystają z wydalonego przez nas gazu.
Dlaczego drzewa miałyby się pozbywać ludzi, a nie niszczących je jeleni, owadów czy grzybów?
  • 0



#7

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Kluczem jest uswiadomienie sobie, ze ja chce zyc na tej planecie, a nie tylko z niej pochodzic, uciekajac jak szczur, kiedy zycie na niej nie bedzie juz mozliwe.

Chce rowniez zyc wsrod ludzi, a nie mutantow.

Dla mnie kluczem jest pytanie, czego nauczę się żyjąc na takiej planecie? Co wyniosę z tych wszystkich Ziemskich doświadczeń?
Ważniejszym jest jednak co zrobię dla innych, słabszych od siebie ( czy będą biedniejsi, słabiej wykształceni lub słabsi fizycznie nie ma różnicy), silniejszy powinien pomagać słabszemu, mądrzejszy mniej uczonemu.
  • 0

#8 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Cala Natura dazy do rownowagi, jesli jeden z elementow bedzie dazyl nagminnie do dominacji, zostanie przywrocony do "porzadku" przez pozostale elementy tej samej Natury. Nigdzie nie wynosze czlowieka ponad inne stworzenia.
Nie zauwayles nigdy, ze epidemie wybuchaja z nienacka i rownie gwaltownie wygasaja? Czlowiek sam siebie oslabil przez to co zrobil ze swoim srodowiskiem, nie mamy zbyt wielkiej odpornosci, jestesmy wyniszczeni chemia.
Jedna epidemia obudzonej dzumy, czy innej zarazy zmiecie 1/3 ludzkosci z powierzchni Ziemi. Jestesmy w obliczu takiej perspektywy.
  • 0

#9

skittles.
  • Postów: 1323
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To już nie było przedmiotem moich rozważań - stwierdziłem tylko, że twierdzenie jakoby człowiek był niepotrzebny i żył wręcz na łasce jest nieprawdą. Aktualny stan naszej planety zawdzięczamy każdemu nawet najmniejszemu czynnikowi jaki się pojawił w jej burzliwych dziejach.
  • 0



#10

Zbeeanger.
  • Postów: 504
  • Tematów: 67
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 9
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Cala Natura dazy do rownowagi, jesli jeden z elementow bedzie dazyl nagminnie do dominacji, zostanie przywrocony do "porzadku" przez pozostale elementy tej samej Natury. Nigdzie nie wynosze czlowieka ponad inne stworzenia.
Nie zauwayles nigdy, ze epidemie wybuchaja z nienacka i rownie gwaltownie wygasaja? Czlowiek sam siebie oslabil przez to co zrobil ze swoim srodowiskiem, nie mamy zbyt wielkiej odpornosci, jestesmy wyniszczeni chemia.
Jedna epidemia obudzonej dzumy, czy innej zarazy zmiecie 1/3 ludzkosci z powierzchni Ziemi. Jestesmy w obliczu takiej perspektywy.


Epidemie to dla mnie testy rządowe( prędzej ludźmi którzy nimi manipulują) nad bronią biologiczną. Zarówno wirus ebola jak i gorączka ptasiej grypy ( też sobie nazy wymyślają), to testy broni biologicznych z możliwością wyselekcjonowania określonej liczby ludności która zostanie zlikwidowana przez takie choroby.
Wcześniejsza technologia ( cyklon-b , gaz musztardowy lub słynny Agent Orange ) nie była tak selektywna jak teraz!

Użytkownik Zbeeanger edytował ten post 23.10.2013 - 14:09

  • 0

#11 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Kiedys czytalam artykul na temat ostatniej dzumy.
Autor postawil hipoteze, ze zarazki dzumy sa w stanie uspienia/transmutacji, jako ze wiele cial, pochowano normalnie, a nie spalono. W glebokich pokladach ziemi spia i czekaja na swoj, scisle ewolucyjnie okreslony czas, czas przebudzenia, ot zupelnie jak czlowiek, podlega tym samym prawom Natury, a wiec i transformacjii.
Otoz hipoteza ta mowi dalej, ze przesuwajace sie plyty tektoniczne Ziemi, na wskutek bardzo silnych trzesien, odkryja to co tkwilo w uspieniu. To bedzie dla wszystkich czas przebudzenia,czas bolesnego przebudzenia.
Wlasciwie, to wszelkie czarne scenariusze, mamy na wlasne zyczenie, jakie sa wiec rozowe?
Zeby nie utonac w beznadziejnosci dane nam jest jednak przebudzenie wlasnej swiadomosci i wtedy zmiana bedzie dopiero mozliwa. To jest calkiem sensowna alternatywa, ale bez zmian sie nie obejdzie. I tylko od nas zalezy jak szybko zaczniemy "widziec" planetarnie i przestac udawac i przekonywac na sile, ze wszystko jest ok. Wszystko jest pod kontrola naukowcow, badane i nic strasznego nie oglaszaja. I nie oglosza do samego konca...
Ale Twoj szosty zmysl wznoszacej sie swiadomosci powie Ci, ze klamia, bo Ty bedziesz czuc kazdym z pozostalych zmyslow, sercem, mozgiem i jadrem kazdej komorki zagrozenie dla zycia, tak twojego jak innych.
  • -2

#12

noxili.
  • Postów: 2850
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kiedys czytalam artykul na temat ostatniej dzumy.
Autor postawil hipoteze, ze zarazki dzumy sa w stanie uspienia/transmutacji, jako ze wiele cial, pochowano normalnie, a nie spalono. W glebokich pokladach ziemi spia i czekaja na swoj, scisle ewolucyjnie okreslony czas, czas przebudzenia, ot zupelnie jak czlowiek, podlega tym samym prawom Natury, a wiec i transformacjii.



Co świadczy o tym ze autor tego artykułu jest bajarzem. Yersenia Pestis(bakteria odpowiedzilna z dżumę)nie wytwarza w ogóle przetrwalnikówSzansa zarażenia się od zwłok zmarłego na dzumę istniej przez bardzo krótki czas. Codzinnie i w tysicach miejsc ludzkość styka się z pozostałościmi tej epidemi, a nie pojawiają się nowe przypadki tej choroby.Tysiace cmentarzy jest usytowanych na starych, "epidemicznych" cmentarzach . Kopiąc nowe groby rozkopujemy groby ofiar licznych zaraz . I co???? i nic. Mój ojciec jest pochowany w starym cmentarzu cholerycznym (tak nazywano cmentarze na których chowano zmarłych na wszelkie zarazy - nie tylko na cholere) .w Lądku Zdrojun.Cmentarz funkcjonował przynajmnej od 1572 roku więc na 100% były tam ofiary dżumy. W czasie kopania grobu głebinowego (na dwie osoby ) na wykupionym miejscu okazało sie, że stosunkowo płytko były 200- 300 letnie blaszane trumny. W blasznych trumnach chowano ofiary wyjatkowo zjadliwych chorób. W czasie kopania grobu ojca zniszczono te blaszane trumny i zaczeto kopać głebiej . Niestety potem okazło sie ze jest tam jeszcze niżej 2 debowych trumien a pod spodem przykryty kamieniami , zasypany wapnem grób zbiorowy. Grabarzy kopiących grób znam osobiście , sprawa były w 1999 roku a mają się w dobrym zdrowiu do dziś. Dostałem nawet taki swistek od zarzadcy cmentarza że z racji niemożności wykopania grobu głebinowego na wykupionej i wybranej "działce" dostaję nowe miejsce .Takich przypadków było całe mnóstwo. Ilość ofiar dzumy, które ekshumowano(np w czasie likwidowania starych cmentarzy) i przeniesiono na nowe miejsca liczy sie w setkach tysiecy a moze w milionach.
To po pierwsze .

Po drugie każda choroba ewoluuje do coraz korzystniejszej dla siebie. Bakteria czy wirus niema zadnego interesu w szybkim wymordowaniu swych zywicieli. Zabija przez przypadek .Zzazwyczj wielkie zarazy powstawały w wyniku wielkiej mutacji bakterii lub"przeskoczenia" np od zwierżąt futerkowych.Tak pojawiła sinp dzuma czy trąd. Czytając historie wielkich zaraz łatwo zauwazyć ze na pocztku choroba jest duuuuużo bardziej zabójcza czy zaraźliwa . Do niedawna tłumaczono to brakiem odporności ludzi na pocztku epidemiii. Jednak niedawno dzieki badaniom genetycznym potwierdzono fakt.\ że bakteriie ewoluułja tak by z czasem stać się nieszkodliwym zakażeniem. Jest to proces powolny, ale dostrzegalny. Najstraszniejsza chyba zaraza w historii hominidów była zwykła opryszczka - tzw zimno.Jednak nieprawdopodobnie zabójczy wirus mutował tak, że jest teraz nieszkodliwym dodatkiem do 70 % organizmów ludzkich i aktywuje sie niezykle żadko i to powodując nie groxna chorobę . Zapewnione ma więc przetrwanie. Zabójcza odmiana dzumy zmutowała w XVII w na duzo mniej zarażliwa i mniej zabójczą współczesna dzume.
Czasem niektóre choroby są tak nieprawdopodobnie zaraźliwe i śmiertelne ze wszystcy nie uodpornierni na nią wymierali zanim zdązyła dotrzec do innego regionu.I tak a mutacja kończyła swoje istnienie.
Np region gdzie mieszkam.W miasteczku obok pod tym parkiem

Dołączona grafika

jest stary XVII cmentarz. O tym mało kto chce pamietać , Bawia sie tam dzieci , na brzegu jest przychodnia pediatryczna a obok boisko sportowe duzego zespołu szkół... Jest tabliczka upamietniająca cmentarz, jednak jakoś ludzie o tym nie wiedzą. W kazdym razie
cmentarz ewangelicki w Strzelinie powstał w roku 1636 w trzy lata po najtragiczniejszych w skutkach dziejach miasta , kiedy to aż czternastokrotnie zmieniali się okupanci, ściągając przy tym kontrybucje, rabując, paląc i niszcząc. Do tego jeszcze na miasto i okolice spadło morowe powietrze. Śmierć zbierała obfite żniwo. Dziennie umierało do 100 osób. W samym mieście zaraza pochłonęła 2393 ofiary ; ocalało wg róznych źródeł zaledwie 10 -20 rodzin.
Zmarło ponad 90 % zarażonych zachorowali wszyscy poza pewnymi rodzinami co jest poszlaka ze pewne geny chroniły całkowicie przed choroba. po 3 latach Te dwa i poł tysiaca ofiar zarazy przeniosiono właśnie na ten cmentarz . I juz wtedy nie było nowych ofiar .

Dla porównania naj tragiczniejsza epidemia w historii tzw Zaraza Justynianowa zabiła od 50 -60 % populacji . Czarny mór zabił średnio 1 /3 populacji.


Wyświetl postUżytkownik mag1-21 dnia 23.10.2013 - 14:54 napisał
C

ala Natura dazy do rownowagi, jesli jeden z elementow bedzie dazyl nagminnie do dominacji, zostanie przywrocony do "porzadku" przez pozostale elementy tej samej Natury. Nigdzie nie wynosze czlowieka ponad inne stworzenia.
Nie zauwayles nigdy, ze epidemie wybuchaja z nienacka i rownie gwaltownie wygasaja? Czlowiek sam siebie oslabil przez to co zrobil ze swoim srodowiskiem, nie mamy zbyt wielkiej odpornosci, jestesmy wyniszczeni chemia.
Jedna epidemia obudzonej dzumy, czy innej zarazy zmiecie 1/3 ludzkosci z powierzchni Ziemi. Jestesmy w obliczu takiej perspektywy.


Epidemie to dla mnie testy rządowe( prędzej ludźmi którzy nimi manipulują) nad bronią biologiczną. Zarówno wirus ebola jak i gorączka ptasiej grypy ( też sobie nazy wymyślają), to testy broni biologicznych z możliwością wyselekcjonowania określonej liczby ludności która zostanie zlikwidowana przez takie choroby.
Wcześniejsza technologia ( cyklon-b , gaz musztardowy lub słynny Agent Orange ) nie była tak selektywna jak teraz!


Zarówno ptasia ,ebola, Kasai jak i (jakoś zapomniany) Marburg to sa najprawdopodobniej nowe odmiany choroby znanej już od dawna. W 1917 r oku wybuchła pokrewna hiszpanka . Nasz Mikołaj Kopernik zanim został posmiertnie słynnym astronomem sławe zyskał jako lekarz i administrator odpowiedzialny za zwalczanie epidemii "angielskich potów" .

Przy okazji "angielskich potów" mozna zaobserwowac cos co nie dla nam spokoju do dziś. Niewiemy czemu zaraza się
rozszerza a potem wygasa.
Nie ma to nic wspólnego np z odpornościa. Słynny zbrodniczy japoński generał doktor Shiro Ishi badał to zjawisko(obrzucając autentyczne chińskie miasta i miasteczka np dzumą ale nie potrafił wywołać żadnej megaepidemii). Wciąż wymyka sie nauce jakiś decydującyczynnik decydujący o tymczy dojdzie do epidemi czy choćby infekcji. Załozyciela Klubu Bilderberg Józefa Retingera w czasie 2 wś Armia Krajowa (w czasie realizacji wyroku śmierci za zdradę) próbowała zarazić wąglikiem. Jednak mimo kontaktu z steżonymi wyekstraktowanymi bakteriami niedoszła ofiara zamiast szybkiego zgonu i /lub zarazenia współpracowników poprostu chorowała długo ale niezbyt ciężko . Po 10 latach załóżył KB.


Wracając do "angielskich potów".Choroba pojawiała się co 10 -11 lat . Potem przerwała na 30 lat i powróciła po raz ostatni w 1551.Choroba objawiała się obfitym poceniem, różnorodnymi bólami, krwotokami, wysoką temperaturą ciała. Źródłem pierwszych zakażeń mogli być francuscy najemnicy, którzy przybyli do Anglii z Henrykiem VII pod koniec Wojny Dwóch Róż, a z tego, co wiadomo, oni sami na tę chorobę nie zapadali. Czyli choroba atakowała selektywnie.


Otwarty grobowiec ofiar dzumy w Gruzj w wymarłej wioscei:


Dołączona grafika

Grobowce sa publicznie dostępne

Dołączona grafika
  • 3



#13 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Pozwolisz Noxili ze wroce jednak do tematu, a jest nim rozwoj duchowy i transformacja swiadomosci. :rotfl:
Jednym z poziomow transformujacej swiadomosci jest swiadomosc planetarna, ktora jest niczym innym jak empatia, czy nawet samoistna telepatia ze wszystkimi istotami.

"PIĄTY POZIOM ŚWIADOMOŚCI
Przebudzenie sił metafizycznych

Na tym poziomie zostaje odkryta i stopniowo wcielana w życie siła duchowa. Tutaj zostaje zgłębiona wiedza o mechanizmach funkcjonowania istoty ludzkiej: Dzięki sile myśli i sile duchowej świadomości ja sam stwarzam swoją rzeczywistość!

Tu rozpoznawana jest moc oddziaływania na środowisko i na całą planetę w sferze mentalnej. Ludzką osobowość cechuje pełna kontrola nad siłami Niższego “JA" – nad siłą myśli, uczuć oraz samowolnym działaniem.

To fragment z tematu overdose, a tutajzainteresowani znajda reszte materialow.
Prawdopodobnie mozesz miec racje i tu sprzeczac sie nie bede, bo nie o to mi chodzi, choc jednoczesnie wiem, ze racji nie masz, bo dla Natury nie ma rzeczy niemozliwych, rzeczy niemozliwe istnieja tylko w umyslach naukowcow.
Ale nie o tym mowa.
Temat jest w dziale "Rozwoj Duchowy", a nie "Krucha Planeta", choc taki dalam tytul.
Napisalam wczesniej ze:

W chwili osiagniecia stanu swiadomosci zwanej "planetarnym" nie ma juz miejsca na sceptycyzm.


A teraz powiem, co przez to chcialam powiedziec:
"Pole morfogenetyczne ma silny wpływ na zachowanie organizmów żywych i ich interakcje z innymi organizmami żywymi za pośrednictwem ich pól.Z polem morfogenetycznym wiąże się też pojęcie "formatywnej przyczynowości". Jest to wg Sheldrake'a zdolność każdego organizmu do przekazywania pamięci o często powtarzających się czynnościach poprzez zapisywanie ich w polu morfogenetycznym, a następnie przekazywanie tej informacji potomkom i innymi organizmom żywym poprzez aktywny kontakt z ich polami."
I jeszcze jedno, jest to rezonans morficzny.
Tak wiec tutaj znika wszelka watpliwosc,poniewaz wiedza i pewnosc pochadza z calego otoczenia, (czesciowo jest to telepatia) i nie ma nic wspolnego z pogladami nabytymi w sposob sztuczny. Wiesz kto klamie i dlaczego to robi, kto ma zle zamiary i wobec kogo, czujesz to instynktownie, jak zwierzaki.

"Rupert Sheldrake, brytyjski biolog, zaczął swoją pracę jak każdy w tym fachu – od dokonywania sekcji na zwierzętach. Z czasem jednak stwierdził, że to nie do końca droga, którą chciałby podążać. Zafascynowany takimi zagadnieniami, jak np. telepatia u ludzi i zwierząt, zaczął zgłębiać zjawiska lekceważone przez naukę, co doprowadziło go do obalenia powszechnie panującego dogmatu Kartezjusza, jakoby rośliny i zwierzęta pozbawione były duszy. Na podstawie swoich badań stworzył teorię pola morfogenetycznego, które jest uważane właśnie za współczesny odpowiednik duszy. Tak jak niegdyś filozofowie i mistycy głosili, że dusza dąży do boskiego Źródła, z którego pochodzi, tak zgodnie z koncepcją pola morfogenetycznego autorstwa Sheldrake’a natura dąży do rozkwitu i pełni dojrzałości.

Z tym z kolei wiąże się inna teoria tego angielskiego uczonego – rezonansu morficznego. Według niej wszystkie organizmy na ziemi są ze sobą połączone specyficzną siecią. Każdy z nas ma swoje pole energii, które przenika się z polami innych istot, jakie spotykamy na swojej życiowej drodze. Tym samym nasze dusze są związane z duszami innych. Możemy zatem pozostawać z nimi w kontakcie, ale też wpływać na nich za pomocą swoich myśli, uczuć, emocji czy wiedzy. Jak pisał Sheldrake: „Nie jesteśmy jak kule bilardowe, jesteśmy jak ogromne bańki, które się przenikają. Znajdujemy się w sobie nawzajem; jesteśmy wewnątrz wzajemnej radości i wewnątrz wspólnego smutku”.

Nietrudno zauważyć, że współczesnej cywilizacji nie po drodze z duszą i duchowością. Niektórzy filozofowie twierdzą wręcz, że przestaliśmy przywiązywać wagę do duszy, która od zawsze była gwarancją porządku i trwania naszego świata, jego sensem. Obecnie jednak straciliśmy z oczu jej znaczenie, co wydaje się niebezpieczne dla naszego dalszego istnienia.

Jak pisze Matthew Fox, który wspólnie z R. Sheldrake’em napisał książkę „Naturalna łaska. Dialogi o nauce i duchowości” – nasze dusze uschły. Co zrobić, żeby je ożywić? Ratunkiem jest idea „uczestnictwa” zamiast „obserwacji”, a więc wzięcie odpowiedzialności za kreowanie świata wokół siebie i pielęgnowanie świadomości, że mamy na niego wpływ i możemy go stwarzać każdą swoją myślą, działaniem, intencją, uczuciem czy dokonywanym wyborem. To z kolei sprawi, że będziemy mogli doświadczyć poczucia współistnienia, czyli stanu, w którym poczujemy, że wszyscy jesteśmy zależnymi od siebie elementami większej całości, które wzajemnie na siebie oddziałują.

Pierwszym krokiem jest wsłuchanie się w swoją duszę – w jej potrzeby i pragnienia. Zaangażujmy się w to, co ją porusza, i pójdźmy za wewnętrznym głosem. Zaufajmy własnej intuicji. Zróbmy taki prezent sobie samym i światu. Niech to będzie nasz mały krok, który pozwoli głębiej wejrzeć w siebie. Dzięki temu zyskamy poczucie pełnego współuczestnictwa w kreowaniu świata takiego, jakim chcielibyśmy go widzieć. "
Wykorzystalam fragmenty artykulu " W poszukiwaniu duszy" Magdy Jordan.

Zbeeanger napisal:

Nic dodać nic ująć :). Ale nie wszyscy tak będą myśleć i z nimi też trzeba się liczyć, daje im to prawo wolny wybór.

Transformacja swiadomosci dotyczy wszystkich, bez wyjatku, tak wiec to, ze ktos teraz mysli inaczej niz ja, nie jest JEGO WYBOREM, ale innym stanem swiadomosci niz moj. Jednoczesnie oznacza to, ze potrzeba niewielkiego bodzca, by ta roznice pokonac. Ale kto ma zrobic ten wysilek?

Dołączona grafika

Mandala Ziemia


Użytkownik mag1-21 edytował ten post 24.10.2013 - 12:05

  • 0

#14 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Dołączona grafika



"Jesteśmy zależni od natury nie tylko z uwagi na fizyczne przetrwanie.
Potrzebujemy też natury, żeby wskazała nam drogę do domu, drogę wyjścia z więzienia, którym są nasze umysły.
Zagubiliśmy się w robieniu, myśleniu, pamiętaniu i oczekiwaniu – zagubiliśmy się i labiryncie złożoności i problemowym świecie.
Zapomnieliśmy to, o czym wciąż wiedzą skały, rośliny i zwierzęta.
Zapomnieliśmy jak być – być cichym (spokojnym), być sobą, być tam gdzie jest życie: Tu i Teraz.

Kiedy kierujesz uwagę na element natury, na coś, co powstało bez udziału człowieka, wychodzisz, z więzienia koncepcyjnego myślenia i, do pewnego stopnia, przebywasz w stanie połączenia z Bytem, w którym istnieje tylko to, co naturalne.
Kierowanie uwagi na kamień, drzewo, czy zwierzę nie oznacza, że należy o nich myśleć, lecz po prostu je odbierać, utrzymywać w swojej świadomości.
Coś z ich istoty przenosi się wówczas na ciebie.
Czujesz ich CISZĘ (spokój) i ta sama CISZA pojawia się w tobie- Czujesz jak głęboko spoczywają w Bycie – będąc jednością z tym, czym są i gdzie są.

Kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, ty też docierasz do miejsca spoczynku głęboko w sobie. Spacerując, czy odpoczywając wśród natury, uczcij jej królestwo i bądź w nim kompletnie.
Wycisz się. Patrz. Słuchaj.
Zauważ jak bardzo każde zwierzę i każda roślina są sobą.
W przeciwieństwie do ludzi, nie podzieliły samych siebie na dwie części. Nie żyją mentalnymi wyobrażeniami o sobie, więc nie muszą ich chronić i wzmacniać.

Skała jest sobą. Żonkil jest sobą.
Wszystkie elementy natury są jednością nie tylko same z sobą, ale i z całością. Nie usunęły siebie ze struktury całości przypisując sobie oddzielną egzystencję: “ja” i reszta wszechświata.

Kontemplacja natury może cię oswobodzić od “ja”, źródła wszelkich kłopotów. Bądź świadomy różnych subtelnych odgłosów natury – szelestu liści na wietrze, spadających kropli deszczu, brzęczenia owada, pierwszego ptasiego śpiewu o świcie.
Całkowicie oddaj się słuchaniu.
Poza granicą dźwięków jest coś bardziej rozległego: świętość, której myśl nie zrozumie.
Tu działa inteligencja potężniejsza od ludzkiego umysłu. Ta sama inteligencja podtrzymuje wszelką naturę. Nie możesz bardziej się do niej zbliżyć, niż będąc świadomym swojego wewnętrznego pola energetycznego – czując ożywioną obecność w ciele.

Figlarność i wesołość psa, jego bezwarunkowa miłość i gotowość do radowania się życiem w każdej chwili często kontrastują ze stanem psychicznym jego pana – z depresją, podenerwowaniem, obciążeniem problemami, zagubieniem w myślach, nieobecnością w jedynym miejscu i jedynym czasie, jaki jest: Tu i Teraz.

Zastanawiające, jak udaje się psu, który żyje z taką osobą, pozostawać sobą, być tak radosnym. Kiedy odbierasz naturę jedynie umysłem, poprzez myślenie, nie jesteś w stanie wyczuć Jej żywotności, jej istoty. Widzisz jedynie formę, ale nie jesteś świadomy zawartego w niej życia – świętej tajemnicy.

Myśl pomniejsza naturę, widząc w niej jedynie artykuł potrzebny do osiągnięcia zysku, czy wiedzy, albo innego użytkowego celu.
Wiekowy las staje się drewnem, ptak celem naukowym, góra kopalnią, lub czymś do zdobycia.
Kiedy odbierasz naturę, stwarzaj przestrzeń nie-myślenia, nie-umysłu.

Kiedy tak podejdziesz do natury, ona odpowie ci i weźmie udział w ewolucji ludzkiej i ziemskiej świadomości. Zauważ jak bardzo obecny jest kwiat, jak poddany życiu.
Roślina, którą masz w domu – czy szczerze jej się przyjrzałeś?
Czy pozwoliłeś temu znajomemu, choć tajemniczemu istnieniu, które nazywamy rośliną nauczyć cię swoich sekretów?
Czy zauważyłeś, jaka jest spokojna? Otoczona przestrzenią Ciszy?
Z chwilą, kiedy uświadomisz sobie bijącą z rośliny emanację spokoju i Ciszy, roślina ta stanie się twoim nauczycielem.

Obserwuj zwierzę, kwiat, drzewo i patrz, jak spoczywa w Bycie. Ono jest sobą. Ma mnóstwo dostojeństwa, niewinności i świętości. Ale żebyś mógł to zobaczyć, musisz porzucić mentalny nawyk nazywania i przylepiania etykietek.

Z chwilą, gdy tak będziesz patrzył, poczujesz niewypowiedziany wymiar natury, którego nie da się zrozumieć myślą, ani odebrać zmysłami. To jest harmonia, świętość, która wypełnia nie tylko wszelką naturę, ale jest także w tobie.

Powietrze, którym oddychasz, to natura, tak jak i sam proces oddychania. Skieruj swoją uwagę na oddychanie i zdaj sobie sprawę, że nie ty to robisz. To jest oddech natury. Gdybyś musiał pamiętać o oddychaniu, szybko byś umarł, a gdybyś próbował przestał oddychać, natura by zwyciężyła. Ponownie łączysz się z naturą w sposób intymny i bardzo silny, kiedy jesteś świadomy swojego oddechu i starasz się utrzymywać na nim swoją uwagę. To leczy i głęboko cię wzmacnia. Powoduje zmianę świadomości z koncepcyjnego świata myśli do królestwa bezwarunkowej świadomości.

Potrzebujesz natury, jako swojego nauczyciela, żeby pomogła ci znowu połączyć się z twoją istotą. Jednak nie tylko ty potrzebujesz natury, ona także potrzebuje ciebie. Nie jesteś oddzielony od natury.

Wszyscy jesteśmy częścią Jednego życia, które wyraża się w niezliczonych formach w całym wszechświecie, formach, które są ze sobą wzajemnie powiązane.
Tylko kiedy sam jesteś spokojny możesz dostąpić królestwa Spokoju, właściwego skałom, roślinom i zwierzętom. Tylko wtedy, gdy uciszy się twój hałaśliwy umysł możesz połączyć się z naturą na bardzo głębokim poziomie i wykroczyć poza podziały, stworzone przez niepohamowane myślenie.

Myślenie jest jednym z etapów na drodze ewolucji. Spokój właściwy naturze istniał jeszcze przed narodzeniem się myśli. Drzewo, kwiat, ptak, skałą, nie są świadome własnego piękna i świętości. Kiedy ludzie doznają tego Spokoju, wykraczają poza myśl.

W Spokoju, który wykracza poza myśl, pojawia się dodatkowy wymiar świadomości wiedzącej. Natura może cię doprowadzić do Spokoju, to jest jej dar dla ciebie. Kiedy odbierasz naturę i łączysz się z jej wymiarem spokoju, twoja świadomość stapia się z nim.
To jest twój dar dla natury.
Poprzez ciebie natura staje się świadoma samej siebie.
Natura w pewnym sensie czekała na ciebie miliony lat."

Eckhart Tolle – Cisza przemawia

Dołączona grafika



Tajemnica wspierania.




Istnieją dwa sposoby rozsiewania światła — bycie świecą lub zwierciadłem w którym odbija się jej blask.
Edith Wharton


Wsparcie to podtrzymywanie. Wspierasz kogoś, kiedy świadomie umacniasz go, dodajesz mu energii i pomagasz przejść trudny okres. Jednak, paradoksalnie, kiedy wspierasz innych, wspierasz tez zarazem siebie. Kiedy odmawiasz innym wsparcia, świadczy to o tym, ze odmawiasz go tez sobie.
Jeśli czlowiek nie potrafi wesprzeć kogoś, kto rozwija poczucie mocy wewnętrznej, oznacza to, że odrzuca własną moc wewnętrzną .

Kiedy nie umiesz udzielić komuś wsparcia, wejrzyj w siebie i sprawdź, czy nie odmawiasz wsparcia czemuś w sobie. I odwrotnie, kiedy udzielasz innym pełnego wsparcia, odzwierciedli ono te obszary w tobie, które wymagają takiej samej uwagi.

Zmieniając punkt widzenia na życie, automatycznie zmieniasz własną rzeczywistość. Przestajesz być jej ofiarą, stajesz się twórcą swojego świata. Kreuj więc życie pełne najwspanialszych uczuć, radosne, witalne, ciekawe i intensywne. Podejmuj śmiałe wyzwania, pasjonujące zajęcia. Miej odwagę spełniać swoje marzenia i służyć ludziom ofiarując im wszystko, co masz najlepsze.

Każdy człowiek przychodząc na świat otrzymał w darze od Natury absolutnie wszystko, co jest niezbędne do istnienia na Ziemi. Dysponujesz całym arsenałem możliwości swojego wspaniałego serca i umysłu. Potrafisz tworzyć mentalne obrazy i nikt inny tylko Ty decydujesz o ich treści. Przywilej wyboru tego, co gości w Twoim umyśle, należy do Ciebie.

I na koniec jeszcze jedno, jako ze jestem niepoprawna optymistka i uparta w dazeniach, czego wszystkim zycze.

Miłość to energia duszy. Miłość uzdrawia każdą osobowość. Nie ma nic, czego miłość nie jest w stanie uleczyć. Nie ma nic poza miłością.


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych