Według Wikipedii mamy klika rodzajów mgieł. Ta, o której chcę napisać artykuł to mgła radiacyjna. Podczas bezchmurnej nocy ziemia szybko wypromieniowuje ciepło w postaci promieniowania w podczerwieni. Z tego warstwa powietrza tuż przy ziemi ochładza się wskutek przewodnictwa cieplnego. Gdy temperatura spadnie poniżej punktu rosy para wodna kondensuje i tworzy się mgła. Tyle z Wikipedii.
Jako młody człowiek zdobywałem wykształcenie w technikum elektrycznym. Elektroenergetyka – to moja specjalność. Specjalista od wysokich napięć – czyli facet, co biega po słupach elektroenergetycznych o napięciu 400 tysięcy woltów. Musiałem się więc nauczyć wielu rzeczy o tym jak takie sieci budować, ile waży przewód wiszący między słupami, jak chronić ludzi przed tak wysokim napięciem oraz jak chronić samą sieć przed żywiołami.
Burza, wyładowania atmosferyczne, potocznie zwane piorunami to jedno z niebezpieczeństw jakie może zagrozić sieci elektroenergetycznej. Zrozumieć burzę, zbudować instalację odgromową, odprowadzić nadmiar ładunków elektrycznych do ziemi - to jedno z zadań budowniczych sieci.
Ale co się dzieje po odprowadzeniu nadmiaru ładunków elektrycznych do ziemi. Wszak w przyrodzie nic nie ginie. Jedna energia zamienia się w inną. Ładunki elektryczne także dążą do równowagi.
W tym momencie pojawia się jeden z moich nauczycieli, którego nazwiemy – Pan Plazma. Przezwisko co prawda w szkole miał inne ale zbyt kojarzące się nazwiskiem. Niech zostanie Plazmą – bowiem kiedyś próbował wytworzyć plazmę w kuchennym piekarniku.
Pan Plazma wysnuł teorię, że nadmiar ładunków pochodzących z wyładowania atmosferycznego odprowadzony zostaje do ziemi. W związku z tym, miejscu uderzenia pioruna mamy nadmiar dodatnich potencjałów (ładunków elektrycznych). Jako, że natura dąży do równowagi – dodatnie potencjały są przyciągane przez te ujemne. W związku z powyższym, gdzieś na kuli ziemskiej brakuje dodatnich potencjałów i powierzchnia ziemi w tym miejscu jest o potencjale ujemnym.
W tej sytuacji cząsteczki wody – krople rosy są wypychane w powietrze. Bowiem cząsteczka wody jest dipolem, czyli układem dwóch różnoimiennych ładunków elektrycznych. Ładunki jednoimienne są odpychane, więc strona ujemna cząsteczki wody jest wyrzucana w górę.
Można spierać, się jak daleko jest odpychana cząsteczka wody. Ale o grubości mgły świadczą wiatry, które rozpylają cząsteczki wody w górę.
Tak wygląda teoria elektryczna powstawania mgły przedstawiona przez Pana Plazmę. Może bzdura, może coś w tym jednak jest.
daxx
Opracowanie własne wsparte Wikipedią