Napisano
18.10.2020 - 18:04
Czasami się zastanawiam, czy to, co kryje się pod powłoką tak zwykłej, tak namacalnej codzienności, to rzeczywiście ten niezgłębiony, zadziwiający świat niezbadanych dziedzin nauki, przyszłych odkryć; świat zupełnie innych możliwości, do których ludzki umysł nie ma wstępu. Czy z drugiej strony jednak ,,pod powierzchnią" kryje się coś, czego nigdy nie poznamy, z czego gdy niby to odkryjemy nagle zdamy sobie sprawę, że funkcjonuje na innym poziomie egzystencji niż wcześniej przypuszczaliśmy. I jak mamy myśleć o podbiciu tudzież skolonizowaniu, dogłębnym badaniu Wszechrzeczy, w której jesteśmy zanurzeni, skoro ciągle odkrywamy coś nowego z nią związanego, przykładowo, w obrębie zagadnień Ciemnej Materii i Energii, które to równie dobrze mogą istnieć i być np. związane ze Stałą Kosmologiczną a także z Czasem - przyspieszać w czasie (tak, nie wróży to nic dobrego: czasoprzestrzeń przy tejże koncepcji ulegnie rozdarciu), jak i nie istnieć. Trudno mówić o eksploracji Kosmosu, który ma dziesiątki miliardów lat świetlnych ,,średnicy" (wielkość umowna - wciąż nie mamy ostatecznej pewności jaką meta-strukturę przyjął Wszechświat, skoro nieustannie się rozszerza; mało tego, raz Kosmos ,,puchnie" bardziej a raz mniej), a gatunek ludzki - gdzie dopiero nasza Cywilizacja - nie wiadomo jak długo przetrwa w takiej jak jest obecnie lub podobnej konstytucji fizycznej organizmu plus wydolność narządowa mózgu. I jak tu mówić o ,,poznaniu" chociażby garstki z ram ,,zawartości" Wszechświata.