I.WSTĘP:
Jako 21 latek o wadze prawie 115 kg i wzroście 182 cm miałem straszne kompleksy. Nie miałem ochoty na nic, żyłem w takim marazmie. Po całych dniach jak nie byłem w szkole to siedziałem przed komputerem dowartościowując się w wirtualnym świecie modyfikując gry, tworząc grafikę i programując. Starałem się " zasłużyć " na szacunek innych brzydząc się przy tym samego siebie.
Na wiosnę 2011 roku zadałem sobie szczere pytanie " Mam 21 lat za 2 lata kończę studia i co dalej ?. W obecnej formie nic nie osiągnę, a ludzie będą mnie omijali... ". Przykre ale prawdziwe. Postanowiłem zacząć zmianę od czegoś co najbardziej mnie bolało. Postanowiłem schudnąć. Nie wiem czy choć część z was zdaje sobie sprawę z tego jak dzieciaki gnoją inaczej wyglądające osoby. Szkoła podstawowa i gimnazjum były dla mnie horrorem. Z powodu nadwagi nie miałem kolegów i koleżanek. Na siłę wręcz pchałem się do wszystkich by stwarzać pozory normalności. Wyśmiewano mnie i poniżano. Na w-f przebierałem się w łazience aby unikać złośliwych docinków. Nauczyciele traktowali mnie po prostu jak zaniedbanego lenia... . W technikum było trochę lepiej ale jak to chłopak w wieku kiedy hormony szaleją chciałem uczestniczyć w życiu towarzyskim i poznawać dziewczyny. Jednak z moim wyglądem było to co najmniej bardzo trudne do wykonania. Nie raz byłem obiektem drwin ze strony " kolegów z klasy ". To wszystko oraz moja nie za ciekawa sytuacja życiowa (ojciec narobił długów i miał wypadek kiedy ja byłem w 5 klasie, a potem było już jeszcze gorzej. Nikomu nie życzę tego co przeszedłem z moją rodziną) sprawiło, że moja samoocena, psychika i emocjonalność były strasznie niestabilne. Sytuację ratowało chyba tylko to, że pochłaniałem literaturę naukową traktującą o ludzkiej psychice, zasadach działania umysłu i manipulacji. Dzięki temu byłem w stanie choć trochę zapanować nad sobą i do czasu skończenia technikum nadawałem się do egzystowania w społeczeństwie.
II.Pierwsze kroki:
Jak już Cię zanudziłem kompletnie moim wstępem czas bym napisał coś czego bezpośrednio dotyczy temat. Na wiosnę 2011 roku po długich przemyśleniach i użalaniach się nad sobą postanowiłem coś zmienić. Myślę, że dosyć sprawnie mi to poszło bo w okresie od marca do czerwca schudłem ok 17 kg. Wakacje upłynęły mi na pracach remontowych w domu. Czułem się świetnie. Stałem się trochę bardziej otwarty i poznałem 3 przyjaciół. Nie była to normalna znajomość bo poznałem ich w grze " Minecraft ". Wiem... wiem gra dziecinna ale jednocześnie strasznie wciągająca posiadająca własny urok. Ol, Pol i Max ( nie podam prawdziwych nicków ) sprawili, że czułem się dobrze. Z chęcią przebywałem z nimi na Team Speaku. Po kilku miesiącach poczułem coś do Ol . Tak, tak można powiedzieć pierwsze zauroczenie i to dosyć nietypowe. Po kilku tygodniach wymieniania smsów zostałem przez nią zaproszony do siebie. Było to dosyć ciekawe przeżycie bo musiałem przejechać połowę Polski aby się do niej dostać. Pierwszą wyprawę odbyłem w Listopadzie. Kolejną na sylwestra 2011/2012, gdzie spotkaliśmy się już w czwórkę. Ten ostatni wyjazd zmienił coś we mnie. Po powrocie do domu czułem niesamowitą energię i siłę do działania. Jednak moje małe miasto szybko stłamsiło to "coś". I tak do końca lipca przytyło mi się o 10 kg. Pomyślałem wtedy no tak nie może być !. Tyle starań i głodówek na marne ? O NIE !. W dwa miesiące potem warzyłem 83 kg i po raz kolejny zostałem zaproszony na sylwestra. 2012/2013. Tym razem to był tydzień bez trzeźwienia. W ostatni dzień po szczerej rozmowie z Ol uświadomiłem sobie, że przez prawie 2 lata żyłem złudzeniem, że coś między nami może być i jak durny ciągle miałem nadzieję. Niestety wpadłem w ramę przyjaciela.
III.TRZEŹWIENIE
Wróciłem do domu. Pomimo sprowadzenia na ziemię przez Ol aż mnie roznosiło !. Nie mam pojęcia do czego można porównać to uczucie. Po prostu czułem, że mogę wszystko!. Bałem się zarazem, że przejdzie mi to tak ja krok wcześniej. Dla tego na siłę postanowiłem jak najdłużej cieszyć się tym dobrem. Z miejsca w pierwszym tygodniu po przyjeździe zrobiłem zdjęcia, wydrukowałem CV i zacząłem szukać pracy. Jednak jak się okazało nie było to wcale takie proste. Miasto 60 tyś mieszkańców i tylko kilka ofert pracy tygodniowo.... masakra. Straciłem nadzieję lecz regularnie szukałem nowych ofert. W między czasie dużo czytałem. Na temat samo-doskonalenia i podrywania. Tak, zaglądałem na portale dla podrywaczy i wchłaniałem całą wiedzę tam zawartą. Nie jestem jednak typem co by wszystko co przeczyta akceptował bez przemyślenia i odsiewałem cenną wiedzę od idiotyzmów. Zacząłem chodzić po imprezach. Na początku sam, z czasem ze znajomymi, którzy mnie zaczęli zauważać. Czułem się jak bym w miesiąc nadrobił całe stracone przed komputerem życie . Pewność siebie za każdym razem gdy robiłem coś czego wcześniej nie robiłem rosła. Po woli uzależniłem się od tego uczucia. Stawałem się bardziej otwarty, lubiany i w ogóle wszystko szło super. W końcu czułem, że to ja stałem się tą osobą, która przyciąga ludzi i sprawia, że starają się o moją uwagę, a nie odwrotnie . Prawdziwy cud jednak stał się po pewnym dosyć mocno zakrapianym wypadzie. Nazwałem ten punkt zwrotny mojego życia " CZARCIA BRAMA ".
IV. CZARCIA BRAMA
Nazwa nieistniejącego już klubu. Wybrałem się tam na imprezę z ludźmi z mojego kierunku. Dosyć mocno popiliśmy i większej części imprezy nie pamiętam. Pomimo tego mój auto-pilot spisał się rewelacyjnie bo zamiast spać nieświadomie działałem . Na drugi dzień dowiedziałem się od kolegi, który mnie odwoził, że tańczyłem z jedną z koleżanek naszej koleżanki z roku. Najpierw myślałem, że mnie wkręca lecz potem inni potwierdzili jego słowa. Co ciekawe spotkałem ją 2 razy na imprezach więc wiedziałem z kim mam przyjemność. Kiedy potwierdziłem personalia owej niewiasty zagadałem na fejsie i to w dosyć prozaiczny sposób' hej, bardzo wczoraj rozrabiałem...?" i tak jakoś rozmowa się rozciągnęła. Nie wiarygodne, Ja który ma zerowe doświadczenia z kobietami i który bał się nawet przywitać właśnie flirtuje na czacie i to z dobrym skutkiem. Czemu z dobrym ? bo zostałem zaproszony przez nią do akademika na dzień kobiet. Nie powiem impreza się udała, jednak jeszcze lepsze było to, że zaprosiła mnie 2 dni później na urodziny swojego znajomego. Tu miałem nie lada problem. Była to niedziela, a ten znajomy mieszkał 20 km od mojego miasta. Zebrałem się jednak w sobie i postanowiłem zaryzykować. Czy warto ? tak !
Po tamtych urodzinach zostaliśmy parą. Nie miałem jakiegoś doświadczenia w byciu z kobietą dla tego postanowiłem być sobą. Po przeczytaniu dziesiątek opisów swoich związków i poradników doszedłem do wniosku, że udawanie kogoś kim się nie jest nie wychodzi na dobre. Jak wtedy patrzeć na taki związek ? Kobieta kocha w zasadzie nie mnie tylko tego mnie udawanego. Tak więc będąc sobą jestem z Iloną prawie 8 miesięcy .
V.MAGICZNY CZAS
Może trochę nie po męsku nazwałem ten podpunkt ale co tam . Na prawdę to niesamowite kiedy masz się do kogo przytulić, porozmawiać czy choćby posiedzieć razem w milczeniu. Do czasu spotkania Ilony byłem pustą skorupą, która się rozpędziła w swoich czynach. Dopiero ona nadała mojemu istnieniu sensu i zaczęła wypełniać tą skorupę. Może to dziwne ale przez pierwsze kilka miesięcy naszego związku odrzucałem myśl " kocham " pomimo, że z dnia na dzień coraz bardziej coś do niej czułem to słowo sprytnie udawało mi się maskować. Są takie chwile, że człowiek ma dziwne myśli. Jedną z takich chwil było kiedy wraz z Iloną w uścisku siedzieliśmy w parku na ławce. Jedna myśl, która po chwili rozwinęła się do całego wewnętrznego monologu sprawiła, że najzwyczajniej w świecie się rozkleiłem. Ja ! facet, który od kilku lat nie uronił łzy z jakiego kolwiek powodu. Przestraszyłem się ale jednocześnie przekonałem się, że pora na to słowo... Dzień później powiedziałem jej pierwsze " KOCHAM CIĘ ". Co ciekawe powiedziała mi po jakimś casie, że też chciała mi to powiedzieć i ją ubiegłem .
VI. WIĘKSZE ZMIANY
Wakacje były dosyć trudne. Ilona po obronie licencjatu musiała jechać do domu. Ta prawie 2 miesięczna rozłąka była niezwykle trudna. Obrzydł mi skype, facebook i telefon... Jedyne co ratowało sytuację to praca jaką znalazłem, która zajmowała moją uwagę. Jakie są te większe zmiany ? Postanowiłem się wyprowadzić z domu i przenieść do Dużego miasta w Polsce. Ilona na studia, a Ja do pracy . Jak na razie wszystko idzie doskonale po naszej myśli z drobnymi zakłóceniami ( jak to w życiu ).
VI. PO CO JA TO NAPISAŁEM ?
To wszystko co przeczytałeś to moje życie w wielkim skrócie. Nie sposób opisać i streścić wszystko tak jak bym tego chciał. Mam nadzieję, że przynajmniej przedstawiłem jakiś ogólny zarys i sens. A jaki sens ma to moje pisanie ?. A no taki, żeby pokazać, że zmienienie swojego życia nie jest takie trudne. Możliwe, że są takie sytuacje w których faktycznie jest to trudne ale nie niewykonalne. Jeżeli jesteś pewien, że to co masz Ci nie pasuje lub chciał byś po prostu coś zmienić. ZRÓB TO. Jest to najprostsza i za razem najlepsza rada jaką mogę Ci dać. Nic nie osiągniesz siedząc przed komputerem czy narzekając na swój los. Cały sekret to uświadomienie sobie tego, że możemy wszystko. Nawiążę tutaj do mojego artykułu Apokalipsa zombie nie jest już fikcją
Jeżeli to co zawarte jest w artykule nie jest Ci obce to już większą część sukcesu masz za sobą. Jeżeli nie to musisz zdobyć się na ten PIERWSZY KROK. Może być naprawdę niewielki ale za to konsekwentny. Jak już zaczniesz nie poddawaj się i nie zrażaj niepowodzeniami. Zobacz, Ja zdobyłem się na to ponad 2 lata temu. Dzisiaj tego nie żałuję. Jestem naprawdę taki jak zawsze chciałem być. Nie szukam autorytetów, nie kryje się ze swoim zdaniem, jeżeli czegoś chcę to robię wszystko aby to zdobyć. Czemu to zawdzięczam ?. Nie ma jednoznaczniej odpowiedzi choć bardzo długo się nad tym zastanawiałem. Wszystko czego doświadczyłem miało wpływ na to jaki jestem. Nie ma uniwersalnej drogi dla każdego aby odmienić swoje życie, każdy jest inny. Można za to korzystać ze wskazówek i porad innych adaptując je do swojej sytuacji. Jedno jest pewne trzeba coś robić. Robić co kolwiek byle nie stać w miejscu i nie zamulać. Dla jednych będzie to zmiana pracy dla innego rozpoczęcie przygody z bieganiem ( co naprawdę polecam bo bardzo pomaga we wzmacnianiu swojej silnej woli ).
Po co ja to napisałem ?
Sam nie wiem. Może z chęci pomocy innym. Może chciałem z kimś się podzielić moją historią, a może po prostu nudzi mi się w pracy i dla zabicia czasu. W każdym bądź razie lepiej się czuję . Jeżeli masz jakieś pytania lub chcesz po prostu z kimś pogadać pisz na priva. Na tyle ile będę w stanie na tyle odpowiem albo na swoim przykładzie coś poradzę. Nie uważam siebie za eksperta ani jakiegoś mentora. Po prostu jestem kimś komu udało się zmienić coś w swoim szarym życiu i chcę się dzielić moją radością z innymi
Z zakompleksionego grubaska bez znajomych do pełnego energii człowieka, który może wszystko TERAZ KOLEJ NA CIEBIE >>>!!! POZYTYWNIE I DO PRZODU !!!<<<
Użytkownik convers edytował ten post 02.11.2013 - 16:37