Skocz do zawartości


Zdjęcie

Co wolno biskupowi to nie tobie owieczko.


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
527 replies to this topic

#271 Gość_Tout Est

Gość_Tout Est.
  • Tematów: 0

Napisano

(...) A my i tak Abrahamskiego łona posmakujemy...
  • 0

#272

p0lybius.
  • Postów: 111
  • Tematów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

A myślał ktoś, dlaczego wśród ateistów jest rzekomo większy poziom IQ, lepsze wykształcenie, zarobki itp?

Bo gdziekolwiek to przeczytam, to jest to w taki sposób napisane, że jedynym wnioskiem jest to że osoba wierząca to idiota, zacofany człowiek, i nieuk, bo blokuje mu rozwój religia, a jeżeli staniesz się niewierzącym, to wreszcie możesz zaczać żyć w pełni, lepiej się uczysz, masz więcej pieniędzy, więcej IQ itp. Czyli w skrócie, wiara= bieda i głupota, a ateizm prowadzi do mądrości i bogactwa.

Bzdura.
Dlaczego niby osoby wierzące są biedniejsze i głupsze? Bo większość osób wierzących, to osoby starsze, emeryci, i ludzie mieszkający na wsiach itp.
Oni jak byli mali, to tak się wychowywali za komuny, chyba każdy wie jaka była wtedy sytuacja. Szkoła to najczęściej jedynie podstawówka, potem praca, bardzo często fizyczna, brak pieniędzy na kształcenie i edukacje, bo rodzice również nie mieli kasy. I to oni stanowią niestety trzon Kościoła, jako grupy społecznej. A potem przyszło nowe pokolenie, które mając perspektywy (przynajmniej większe niż wcześniej), mają zapewnioną naukę, lepszą prace, są lepiej wyedukowani, chodzą najczęściej na studia, znają języki itp, więc i kasa większa. I takie osoby uważąją Kościoł za coś staroświeckiego, jako wstyd i wiochę, bo mają troche więcej w głowie, idą razem z modą, i kierunkiem świata, czyli mieć jak najwięcej, dużo zarabiać, dobrze się bawić itd. I to się kłóci z podstawą wiary. Do tego dochodzi ogólne postrzeganie kościoła, gdzie rzekomo wszyscy gwałcą, kradną, są ciemne interesy, a przynależność do KK, to przejaw głupoty, braku wykształcenia, zacofania.

Założenie że religia powoduje wzrost głupoty, niewiedzy i zacofania jest błędne, razem z tym, że będąc ateistą masz lepsze szanse na przyszłość.
Gdyby przeciętny ateista należał do starszego pokolenia, i za swojej młodości zrezygnował z wiary, to sam dzisiaj byłby, jak to sam określa- zacofany i głupi. Poczekajmy 50 lat, to nowe pokolenie, czyli to w założeniu lepiej wykształcone i bogatsze, wejdzie w szeregi Kościoła, i sytuacja się wyrówna. Nie znam osoby która byłaby głupsza przez to, że jest Katolikiem.

Bo w większość przeważa zdanie, że zostając ateistą, już dostajesz jakiś bonus do mądrości, +10 do Inteligencji, czy bogactwa.
Nic bardziej mylnego, ateista nie jest automatycznie "lepszy" od wierzącego.

Tak samo, jak wśród wierzących, jest duża grupa ludzi, którzy nie mają z KK za wiele wspólnego, którzy chodzą do kościoła raz na rok, ma w czterech literach przykazania, słuchają Rydzyka, głosują na PiS, i klną w obronie krzyża pod pałacem prezydenckim, tak i wśród ateistów jest bardzo duża grupa ludzi, którzy są równie fałszywi i głupi. Jak np. dres pod blokiem, który jest JP na 100%, jest ateistą, bo chodzenie do kościoła to żenada i głupota, bo chodzą tylko stare dziadki, bo "Boga nje ma, bo go nie widziauem, wienc jak ma być? Jak czzegoś nie widać, to tego njema".

I jakoś nie widzę żeby w związku z tym, że jest ateistą miał większe IQ od reszty, wcale więcej nie zarabia itp.

Kiedyś wszedłem sobie, na internetową listę ateistów i agnostyków. Był tam fajne dane statystyczne.

Np. że ateiści są statystycznie bogatsi, mają więcej IQ, i mają lepszą sytuacje życiową. I co to ma do rzeczy? Nic z tego nie wynika, bo na pewno nie to, że jak już pisałem, zostając ateistą jesteś lepszy. To jest czysto demograficzna sprawa, starsze pokolenie dominuje liczbowo w KK, oni są biedniejsi i gorzej wykształceni, bo takie warunki mieli za młodu, nie dlatego że są katolikami. Gdyby za komuny cała populacja tych osób, przeszła na ateizm, to dzisiaj statystyczny ateista byłby tak samo biedny i zacofany, zaniżając "średnie". I wtedy np. w Polsce doszłoby do renesansu religii katolickiej, i przez demografię, osoby które byłyby dziś w Kościele, byliby znowu górą nad ateistami. Tak to działa, w każdej innej dziedzinie życia, podstawowe zasady i prawa działu geografii, zajmującej się badaniem ludności.

Gdzieś czytałem, ale to było może trzy lata temu, inne ciekawe dane statystyczne. Np. że większość agentów SB to ateiści. Że statystycznie ateiści popełnili więcej morderstw w ostatnim roku (dziś- 4 lata temu, gdyż to info czytałem 3 lata temu).

Ciekawe czemu tym się nie podzielili ateiści na swojej stronie.

Ja potrafię dostrzec, że przewaga ateistów wśród morderców w danym roku, to nie efekt ich poglądów, czyli że mordowali bo są ateistami, tylko jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Ale już większość ateistów, lubi sobie łączyć wybrane fakty, i później głosy, że religia powoduje zacofanie i ogłupianie ludzi, powodując że są niewykształceni, i biedni.

W Afryce bieda jest już kupe lat, a religia katolicka jest dopiero od stosunkowo krótkiego czasu.

Czy naprawdę uważacie, że gdyby Einstein był katolikiem, to zrezygnowałby ze swojej pracy, i były bezdomnym? A gdyby przeciętnego żula przeciągnąć na stronę ateistów, to po 40 latach odkryłby lekarstwo na raka?

Nie oszukujmy się, jak ktoś jest głupi, to takim pozostanie, jak ktoś jest inteligentny, to nie zgłupieje przez Kościół.

Ale dziś przeciętny ateista nie ma pojęcia o KK, myśli stereotypowo. Bo poszedł do szkoły, i później na studia biologiczne, i tam wykładowca mówił, że człowiek powstałw drodze ewolucji, a Wszechświat ma kilka miliardów lat, sama Ziemia powstawała przez milony.
A o Kościele wie tyle, że w bibli jest napisane że Bóg stwarzał świat 6 dni, czyli samą Ziemie w 2,3 dni. I konfrontuje sobie to ze swoją wiedzą, i wychodzi mu, że katolicy to chyba idioci i zacofani ludzie, że serio w to wierzą.

Takich osób jest miliony, i tak powstaje mit o tym, że religia ogranicza umysł. Tyle, że gdybym ja chciał się kłócić z podstawami teorii Einsteina, to chyba najpierw wypadałoby pokonczyc stosowne studia, i być przynajmniej podobnym kozakiem jak Einstein.
Ale do wyśmiewania podstaw wiary, i jego poglądów, to można nawet bez przeczytania katechizmu dla dzieci w zerówce. Może jednak wypadałoby się zapoznać nie tylko z teorią, ale i interpretacją biblii?
OK, ktoś powie że to zrobił. Jednak i tak zdecydowana liczba ateistów, myśli że my, katolicy wierzymy że Świat ma 6 tysięcy lat, albo że słońce krązy wokół Ziemi.
A przecież to bzdura, bo pani w szkole inaczej mówiła, więc katolicy to pewnie imbecyle, i nieuki. Dlatego ja- ateista, jestem od nich mądrzejszy, a na dowód mam dyplom magistra.

Co ja wiem o teorii strun, żeby udowadniać jej nieprawdziwość? No nic. A co przeciętny ateista wie o KK, żeby wyśmiewać i poniżać Kościół? No jak to co, bardzo dużo.
Np. że księża gwałcą dzieci, i ministrantów, a kiedy akurat mają od tego przerwe, to kradną kase, i kupują mercedesy, żeby dojechać do mocherów, zacofanych ludzi, po datki na Radio Maryja,
a potem wmawiają dzieciaczkom, że ziemia jest płaska. Bo tak mówił pan Urban, Palikot, bo tak mówiła pani Senyszyn, i tak piszą w internecie i TV, więc to pewnie, tfu, to napewno prawda. A dobry ksiądz to jest może 1, góra 2 procenty.
Ale i oni pewnie coś kantują na boku, i robią dzieci samotnym matkom.
Naprawdę, wiedza i zasób informacji godny podziwu.
  • 0

#273

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

I znowu to uogólnianie...

Jedyna istotna zależność to między ateizmem a wykształceniem - im jest wyższe tym więcej osób przyznaje się do ateizmu. Może to wynika z większej znajomości faktów niezgodnych z Objawieniami różnych religii, może z owczego pędu, trudno powiedzieć. Wszystko pozostałe jest pochodną wykształcenia - większość wśród wysoko wykształconych stanowią inżynierowie i technicy, ich praca wiąże się z zapamiętywaniem i kojarzeniem prostych elementów. Ponieważ na tym samym polegają standardowe testy IQ, wyćwiczeni inżynierowie mają wyższe IQ. Profesorowie i inżynierowie dostają wysokie pensje wedle stałej transzy, przez co średnie zarobki są u nich wysokie.
Ale czy wynika stąd coś konkretnego? Dawkins w swoich książkach popełnia ten błąd, że najpierw zarzuca wierzącym podpieranie się przykładami głęboko wierzących geniuszy, a potem sam sięga po argument z autorytetu sięgając po statystyki ilości ateistów wśród profesorów. Ale od takich statystyk do wniosku "będąc ateistą zmądrzejesz i wzbogacisz się" droga daleka. Wielu niestety tego nie zauważa, czyniąc skok ponad.

Inteligencja to tylko narzędzie umysłu.

a skąd informacja o większej ilości ateistów przestępców? - z tego co czytałem rozkład jest zgodny a częstością w społeczeństwie.

Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 24.12.2013 - 13:30

  • 0



#274 Gość_Tout Est

Gość_Tout Est.
  • Tematów: 0

Napisano

Odpowiem zwięźle. Proszę sprawdzić ilu naukowców jest wierzących, ilu jest takich Chrześcijan na świecie, ilu jest takich religiantów, którzy potrafią bez logicznych zgrzytów argumentować za brakiem sprzeczności między nauką a religią, a ilu ma głębszą duchowość (zgodną z najnowszymi odkryciami) czy pisząc prościej, ilu z nich jest ateistami, deistami, panteistami, agnostykami. W dzisiejszych czasach nawet studenci mogą poszczycić się czymś więcej niż ograniczeniem w postaci religii, a ów trend z roku na rok przemawia na korzyść osób, którzy teologie krytykują z uśmiechem na ustach. Seminaria także podupadają, ponieważ przyszli księża rokują znacznie gorzej od zdolnych uczniów szkół średnich, wiercąc głębokie koryto w rzece katolicyzmu.

Chciałbym z tego miejsca zarekomendować książkę emerytowanego profesora Zimbardo, pt. Paradoks Czasu. Z lektury tej możemy się przekonać, że ateizm nieznacznie, aczkolwiek wyraźnie statystycznie zwycięża nad Chrześcijaństwem.

Gdyby Einstein był katolikiem to mógłby mieć opory przed publikacją swojego rewolucyjnego dzieła.

Wrócę jeszcze na moment do Biblii. Traktujmy ją metaforycznie w całości, łącznie ze zmartwychwstaniem i wniebowstąpieniem. Z tego też względu gdyby część naukowców - katolików na wymarciu chciałaby żyć w pełnej zgodzie z nauką, powinna z miejsca odrzucić tego typu dogmaty, a nie jak to robi dotychczas, obstając przy systemie zero - jedynkowym, gdzie raz występują w roli wierzących, aby po chwili znów wcielić się w naukowców.

Przyznaję, że mogłem się miejscami nieco zagalopować w poprzednich wypowiedziach, lecz czasami odnoszę wrażenie, że traktowanie większości katolików poważnie jest wysoce niepoważne. Ich miałkość intelektualna i wątpliwa moralność skłaniają mnie ku prądom anty.

Niestety chciałbym możliwie jak najszybciej zakończyć konwersację z Tobą p0lybiusie, ponieważ zaplanowałem sobie na nadchodzące dni relaks, a nowy rok zapowiada się wyjątkowo pracowicie. Zatem dziękuję za miłą dyskusję i oświadczam, że takich w moim wykonaniu, na te newralgiczne wątki będzie coraz mniej. Spodziewajcie się także wyższej kultury wypowiedzi z mojej strony. Internet traktuję obecnie bardziej rozrywkowo i stąd bierze się mój cynizm oraz ironia. Nie przywiązuję większej uwagi do tego jak zostanę odebrany. Tym postem udowadniam jednak, że kiedy chcę to potrafię. 2014 będzie natomiast okresem, w którym zmienię dział na forum na bardziej fizyczny ;)

Zatem pozdrawiam i zapraszam do kolejnych, choć bardziej wyważonych deliberacji.
  • 0

#275

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Gdyby Einstein był katolikiem to mógłby mieć opory przed publikacją swojego rewolucyjnego dzieła.


Hmmm. Nieprawda. Na przykład, taki Kopernik oporów nie miał. Nie widzę związku.

Odpowiem zwięźle. Proszę sprawdzić ilu naukowców jest wierzących, ilu jest takich Chrześcijan na świecie, ilu jest takich religiantów, którzy potrafią bez logicznych zgrzytów argumentować za brakiem sprzeczności między nauką a religią, a ilu ma głębszą duchowość (zgodną z najnowszymi odkryciami) czy pisząc prościej, ilu z nich jest ateistami, deistami, panteistami, agnostykami. W dzisiejszych czasach nawet studenci mogą poszczycić się czymś więcej niż ograniczeniem w postaci religii, a ów trend z roku na rok przemawia na korzyść osób, którzy teologie krytykują z uśmiechem na ustach. Seminaria także podupadają, ponieważ przyszli księża rokują znacznie gorzej od zdolnych uczniów szkół średnich, wiercąc głębokie koryto w rzece katolicyzmu.


Sorry, ale jeżeli studiujesz- a ja studiuję- to stwierdzam, że 90% studentów to idioci. Nawet nie chodzi tu o wiedzę, chociaż to też ma swój wpływ na moją opinię, ale o zachowanie. Osobiście nie toleruję zachowań prostackich wobec profesora, a takie się niestety zdarzają... dość często.
  • 0

#276

p0lybius.
  • Postów: 111
  • Tematów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Już widzę jak Einstein wstrzymuje się w naszych czasach z publikacją swoich prac. Tym bardziej że nie widzę gdzie one kolidują z dogmatami wiary.

Jakoś sam Darwin, był człowiekiem wierzącym, i twierdził, że jego teorie nie stoją w sprzeczności z dogmatami wiary. Dlatego zresztą go to interesowało, nie uważał bilblii za dosłowny opis stworzenia, więc wiedział, że człowiek powstał w inny sposób. Dlatego chciał się dowiedzieć, jaki to był sposób. A gdyby był ateistą, to co, nie badałby ewolucjonizmu? Jest to taka sama bzdura, jak to że Einstein by wstrzymał się z publikacją swojego dzieła.

A biblie nie należy traktować dosłownie, ale raczej stary testament. W nowym, nie ma nic kontrowersyjnego. Tylko gdzie Jezus był, co powiedział, gdzie aposotołowie głosili naukę, ich podróże i listy do gmin chrześijanskich. A cały dodatek, typu zmartwychwstanie, uzdrowienia itp, to po prostu mówiąc cuda. A cud ma to do siebie, że nie ma wyjaśnienia naukowego. I tutaj dopiero należy sobie postawić pytanie: wierzysz w to, czy nie?
Nie szukać poparcia w teoriach naukowych, albo próbować obalić wszelkie tego typu opowieści.

Stary testament to raczej przenośnia, i porównanie. A reszte dopiero należy traktować dosłownie. Czyli wszystko od momentu narodzenia Jezusa (tzn prawie wszystko, gdyż i tam jest jakaś symbolika, jak np. 7 pokoleń Dawida, 7 chlebów i 3 ryby które się zostały po cudzie, 3 dni w grobie, 3 łotrów itp). I albo w to wierzysz, albo nie, Twój wybór.
Nie traktujemy dosłownie, albo w przeności całej biblii. To tak jak z Panem Tadeuszem, są rzeczy i wydarzenia prawdziwe, ale osnute aluzjami i specjalnymi przekłamaniami, żeby wywołać jakiś efekt. Nie można powiedzieć jednoznacznie, że albo Pan Tadeusz to książka oparta w całości na faktach, albo w całości jest to fikcja.

Nauka nigdy nie stwierdzi że Boga nie ma. Często o tym zapominają ateiści (albo celowo nie zwracają na to uwagi). I tak samo, nauka nigdy nie potwierdzi istnienia Boga. To jest wiara, albo wierzysz, albo nie.

Co do rzekomego zacofania osób wierzących, to już mi się nie chce na ten temat wypowiadać. To że jest większość ateistów wśród badaczy, o niczym nie świadczy. Wśród znanych, genialnych naukowców jest znacznie wiecej osób o narodowości innej, niż Polska. Ale to nie świadczy że polscy naukowcy są idiotami i neukami. Zresztą, jak można zarzucać że jakiś katolik nie ma kupe kasy, jak to jest właśnie podstawa katolicyzmu.
Zgadzam się że dziś jest to mało spotykane. Ale np. mnie nie uszczęsliwią miliony dolarów na koncie w banku. Wolałbym mieszkać w normalnym domku, i robić to co lubie najbardziej, czyli czytać, słuchać muzyki, itp. Ale wtedy ktos mi powie, że jestem biedak, i to przez moją wiare, czyli widać do czego to prowadzi, jak religia utrudnia zrobienie kariery itp. Ale to nie jest tak, że ja przez to że jestem wierzący, jestem łamagą i ciamajdą, przez co nie mam szans na miliard dolców w banku. Tylko po prostu to nie jest moim celem. To tak jakby ktoś poszedł do pustelnika, i śmiał się że jest biedakiem. Ale to nie dlatego że jest wierzący, tylko to jego własny wybór, nie miał w planach zdobycia kasy, tylko religia mu pokrzyżowała plany, ale to jest jego decyzja. Czyli w skrócie- nie jest biedny PRZEZ Boga, tylko jest biedny DLA Boga. A to jest różnica.

Ja również już chce zakonczyć moją dyskusje, bo również mam plany na Święta, i nie chce mi się przez ten czas, dyskutowac przez internet.
Dlatego pozdrawiam, i życzę mimo wszystko spokojnych świąt, chociaż do końca nie wiem co ateiści w tym czasie świętują, i dlaczego niby mieliby w tym czasie np. dostawać urlopy, skoro nie pokrywa się to z ich poglądami. Fajnie jest napisać że Katolicy to hipokryci, i że przejeli pogańskie zwyczaje i święta, chociaż nimi walczą. Ale czym się to różni od obchodzeniem świąt katolickich przez ateistów, to nie wiem.

Mimo wszystko- wesołych świąt nie wiadomo do końca czego.
A wierzący już sami będą wiedzieli najlepiej, jakich Świąt im życzę.
  • 1

#277

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kopernik wewnętrznych oporów nie miał, ale obawiał się tych zewnętrznych - stąd rozbudowana przedmowa z dedykacją dla papieża i z objaśnieniem, że to tylko metoda obliczeniowa a nie żadna teoria kosmologiczna i nie należy traktować jej dosłownie. Galileusz też tego próbował, ale intencje i tak było dobrze widać, stąd cała sprawa.
  • 0



#278 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Jedyna istotna zależność to między ateizmem a wykształceniem - im jest wyższe tym więcej osób przyznaje się do ateizmu.

Deklarowanie ateizmu (szczególnie w sferach akademickich) wcale nie musi się przekładać na takie poglądy.
Jest to bezpieczna przykrywka żeby nie popaść w ostracyzm.
Żadna, więc, to argumentacja. Żadna.
  • 0

#279 Gość_Tout Est

Gość_Tout Est.
  • Tematów: 0

Napisano

Albert Einstein zadał cios ostateczny religii. Niemiecki uczony poprzez swoją szczególną i ogólną teorie względności w stopniu niebywałym przysłużył się filozofii, co odbiło się głośnym echem w świecie teologii. Jedyne co było absolutne w jego teorii to fakt, że wszystko jest względne. Mając na myśli wszystko nie oszczędził przy tym myślenia magicznego. Kiedy przeniesiemy to prawo czy raczej regularność do świata filozofii, do logiki czy teologii okażę się, że religia (głównie Judaistyczna i Chrześcijańska) z uwagi na swe niezbyt zaawansowane algorytmy jest przestarzała, archaiczna i niezgodna z duchem epoki, ale co najważniejsze została pozbawiona wstępu do poważnej i rzeczowej dyskusji. Nie ma już katolickich interlokutorów, pozostali co najwyżej adwersarze.

Karol Darwin natomiast nigdy nie nawrócił się na Chrześcijaństwo, a bardziej obyci z tym zagadnieniem wiedzą jak wielkie miał na tym gruncie problemy małżeńskie. Warto także zwrócić uwagę w jakich czasach przyszło mu żyć. Miał zbyt mało danych aby odrzucić teizm. Potomni uzupełnili jego wiedzę. W dzisiejszych czasach wielu jemu podobnych, w szczególności pokaźna większość biologów ewolucjonistów nie jest przychylna jakiejkolwiek formie wiary w boga osobowego, a wręcz naukowcom zależy na pozbyciu się kreacji ze szkół, gdyż dostrzegają olbrzymie sprzeczności pomiędzy obiema teoriami jak i szereg skutków ubocznych kreacjonizmu. W świetle dzisiejszych argumentów tylko nieliczni upierają się przy twierdzeniu, że paradoksy nie występują, że można pogodzić ze sobą te stanowiska (co zaraz postaram się obalić).

Przy założeniu istnienia świata nadnaturalnego, które jest uderzeniem poniżej pasa. Nie będę jednak wnikał w tak skomplikowaną materię. W swoim wywodzie ograniczę się do prostej logiki Davida Hume. Mianowicie nieprawdopodobna jest hipoteza, jakoby ktokolwiek wstrzymywał prawa natury, tylko po to aby dać komukolwiek argumenty w jakiejkolwiek dyspucie. Cud związany ze zmartwychwstaniem jest niebywale niewygodny dla wierzących. Poza tym w Jerozolimie tego dnia otworzyło się jeszcze około 500 grobów. Nie było w tym od samego początku czegokolwiek niezwykłego, ani tym bardziej cudownego.

Co do porównania z Panem Tadeuszem to problem z Biblią polega na tym, że ludzie wierzący nie mają świadomości o drobnych przekłamaniach Pisma Świętego, pięknych metaforach, które mają na celu umacniane idei Chrześcijaństwa. W tym nie należy doszukiwać się prawdziwego Boga, który nie jest odziany w tak skąpe szaty, ponieważ już dawno byśmy go nieładnie pisząc rozebrali. Rozumiem jak bardzo jest to pokrzepiające. Wszystko zależy od tego jak spojrzymy na ten problem. Jeśli zastosujemy kryterium prawdy to religia ta oblewa próbę wiary aż po sam czubek.

Nauka przypadkiem wykazała sprzeczności logiczne panujące w teologii. Nauka nie ma na celu pozbycia się Boga ze świata zewnętrznego. Nauka chce jedynie pokazać, że pewien malutki bóg mieści się w niewielkim organie, co wychodzi jej z wyczekiwanym powodzeniem (dr. Persinger).

Są ludzie inteligentniejsi i mądrzejsi oraz Ci nieco bardziej przeciętni. Mamy więc dwa zbiory i nie jest to dziełem przypadku, że wśród ateistów mamy więcej osobistości wybitnych. Jest to w większej mierze skutek koincydencji.
Polska cierpi właśnie przez tego typu kompleksy. Nie potrafimy pogodzić się z tym, że 27 % Noblistów to ludzie narodowości żydowskiej. Mieliśmy swoich wspaniałych, ale przeświadczenie o wyższości narodu Polskiego nad resztą świata jest niepoważne. Goethe kontra Mickiewicz. Russel kontra Banach. Hermaszewski kontra Armstrong. Różnice są aż nadto widoczne. Tak samo ludzie wierzący wolą mieć bielmo na oczach. Hawking kontra Heller. Ja wybieram prawdę.

Święta są najlepszą okazją do spotkania się z rodziną i choć Słońce każego dnia świeci na niebie, to tego dnia można mu za to symbolicznie nieco bardziej podziękować ;)

To tyle z mojej strony. Tym postem kończę swoją aktywność w tym wątku, choć kontrargumenty p0lybiusa z chęcią przeczytam.

Użytkownik Bayakus Ikari edytował ten post 24.12.2013 - 17:54

  • 0

#280

p0lybius.
  • Postów: 111
  • Tematów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Miałem już więcej nie pisać, ale skoro ktoś czeka na odpowiedź, to nie widzę sensu żeby nie dokończyć.

Einstein zadał cios, i to ostateczny. Ale nie samej religii, ale sposobowi jej postrzegania. Do tej pory były paradoksy, pomiędzy religią a nauką, gdyż każdy interpretował dogmaty chrześcijanskie jako teorie naukowe. Religia nigdy nie była, nie jest, i nie będzie zaliczała się do nauki, więc wszelkie sposoby wciskania na siłę wierzeń do szufladki naukowców są skazane na porażke.

Religia w żadnym punkcie nie kłóci się z nauką. Zresztą, już w podstawówce na religii (tak, jestem jednym z tych nielicznych, którzy coś wynieśli z katachezy), tłumaczy się, że biblia służy do osiągnięcia zbawienia, nie jest podręcznikiem naukowym.

Bo Bóg, w założeniu i z definicji jest kimś, który stoi ponad wszelkimi prawami, definicjami i teoriami, dla którego nie ma nic niemożliwego.
Więc jako ateista przyjmii, na ten czas czytania tego posta, że Bóg istnieje. Wiesz że jest wszechmogoący, potężny itp. Więc jak może go opisać nauka, jeżeli nawet w chwili "rozwiązania" Wszechświata, czyli poznania ostatecznego wszelkich praw świata, czyli po ludzku- jak naukowcy odkryją już wszystko, ale to asbosultnie wszystko, to nadal nie starczy sił, na opisanie Boga. Bo to dla niego zaledwie ułamek.

I tutaj pozostaje kwestia- albo wierzysz, albo nie. Religia to nie nauka, to nie pogląd o tym, że Ziemia jest płaska, a na podstawie badań, możemy z całą pewnością obalić tą teze. Nigdy nauka nie udowodni, ani nie zaprzeczy, że Bóg istnieje.

Nie chodzi mi o ogólne postrzeganie Boga, albo kwestie typu "czy świat mógł powstać bez jego interwnecji".
Owszem, mógł. Są jakieś szanse (a w przypadku ateistów- szanse wręcz 100 procentowe). I tutaj nauka to udowadnia.
Jak powstał człowiek? I tutaj znów przychodzi nauka ze swoim rozwiązaniem. Nauka wyjaśnia nam wiele spraw, jeżeli nie fundamenty dotychczasowego poglądu na temat wiary. Możemy rozwiązać zagadkę Wszechświata, udowodnić teorie strun, szczególną teorie względności, ale to nadal nic nie zmieni. Bo "wiara", to nie "wiedza".
Jeżeli gramy w gre, to wiemy co w niej jest możliwe, możemy udowodnić pewne prawa, odtworzyć cały kod źródłowy. I wtedy wiemy, co jest możliwe w tej grze, a co nie. Jeżeli ktoś próbuje nam wmówić jakieś niestworzone historie na temat tej gry, to mamy odpowiedni zasób wiedzy, żeby z całą pewnością stwierdzić, czy kłamie, czy mówi prawdę. Ale nawet wtedy, jest programista, który dowolnie zmieni co mu się podoba.
Nauka nigdy nie udowodni, że istnieje jakiś Byt, który by stworzył świat. Poznaje coraz to nowsze zasady którymi kieruje się Świat, ma teorie na wszystko, na każdą sytuacje.

A naukowcy zwyczajnie nie wierzą w Boga, bo jako naukowcy, przyjmują do wiadomości jedynie to, co jest pewne. Same fakty i konkrety. Hipotezy próbują udowodnić, lub obalić. I tutaj nie ma miejsca dla Boga, bo to jest coś abstrakcyjnego. I traktują wiarę, jako coś w rodzaju magii, coś całkowicie sprzecznego z nauką.

Nauka nie wypowiada się w kwestii istnienia Boga (nauka, nie naukowcy. Chodzi mi o oficjalną, podpartą badaniami, całkowicie pewną teorie, która obala istnienie Boga. )

Są tylko teorie wchodzące w skład wiary.

Ludzie wierzący mówią, że Bóg stworzył Ziemię. Nauka udowodniła, że może się to odbyć samo z siebie. Ale czy to przeczy temu, że Bóg istnieje?
Człowiek wierzący powie, że człowiek jest dziełem Boga. Nauka odpowie, że człowiek powstał sam z siebie, w wyniku ewolucji. Ale znowu- gdzie to się kłóci z poglądem, że Bóg istnieje?
Znowu wierzący powie, że Bóg panuje nad Światem. I znowu nauka, że światem rządzą prawa fizyki. Ale znowu to samo pytanie- czy to przeczy temu, że Bóg istnieje?

Tak można pytać w nieskonczoność. Podobnie z odkryciami Einsteina, Darwina, Newtona, Galileusza, Newtona, Kopernika itp.

Bo podchodzą oni do tych kwestii trochę z dziwnej strony. Może jeżeli Bóg istnieje, to nie stwarzał wszystkiego "po kolei".
Stworzył Ziemie- nauka powie że ma dowody że wcale nie.
Stworzył człowieka - znów kontrargumetn, że ma swoje teorie.

OK, ale może po prostu stworzył "coś", np tą Osobliwość, z której wyłonił się Wszechświat. I tyle, reszte dopowie nam nauka.
Bo póki co, to jedyne co udowadnia, to tyle że w poszczególnych kwestiach obyło się bez jego rzekomej interwencji, a wystarczyła sama znana nam nauka.
Ale zreszą, nawet teorie naukowa o wielkim wybuchu, jest jedynie najbardziej prawdopodobną teorią, ale w żadnym razie nie jest to pewniak.

Nie mam nic do ateistów. Jeżeli nie wierzysz, to trudno. Jeżeli wierzysz to równiez nie moja sprawa. Ale naprawdę, jeżeli chodzi o kwestie wiary, to poruszajmy się na tej płaszczyźnie, a nie w granicach nauki. Wiara jest przeciwieństwem wiedzy, więc nauka która na wiedzy bazuje, raczej nie jest dobrym pomysłem, w kwestii odpowiedzenia sobie na pytanie "czy ja wierzę?".

A co do Darwina, to nie pisałem że był ona chrześcijaninem. On nie był nigdy ateistą, zresztą sam mówił, że jeżeli chodzi o sam fakt istnienia Boga, to nigdy temu nie przeczył, ani się z tym nie zgadzał. Według mnie, z czysto filozoficznego punktu widzenia, dziwne jest przynajmniej nie dopuszczać możliwości że "Coś" musi istnieć, musi być tym Absolutem. Ateizm, i stuprocentowa pewność, że Bóg nie istnieje, to w mojej opinii głupota. Co innego agnostycyzm.

Jeżeli przyjąć kryteria logiki, pewności, i inne podobne, które podałeś, to zgadzam się że religia wypada blado. Ale co w tym dziwnego?
Religia nie konkuruje z nauką, Bóg stoi ponad logiką wedle definicji. Jeżeli chcesz wiedzieć, czy Bóg jest czy nie, to się nie dowiesz. Ja też tego nie wiem. Nie stawiajmy naprzeciw sobie wiedzy z wiarą.
  • 2

#281

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A myślał ktoś, dlaczego wśród ateistów jest rzekomo większy poziom IQ, lepsze wykształcenie, zarobki itp?

Bo gdziekolwiek to przeczytam, to jest to w taki sposób napisane, że jedynym wnioskiem jest to że osoba wierząca to idiota, zacofany człowiek, i nieuk, bo blokuje mu rozwój religia, a jeżeli staniesz się niewierzącym, to wreszcie możesz zaczać żyć w pełni, lepiej się uczysz, masz więcej pieniędzy, więcej IQ itp. Czyli w skrócie, wiara= bieda i głupota, a ateizm prowadzi do mądrości i bogactwa.


Założenie że religia powoduje wzrost głupoty, niewiedzy i zacofania jest błędne, razem z tym, że będąc ateistą masz lepsze szanse na przyszłość.
Gdyby przeciętny ateista należał do starszego pokolenia, i za swojej młodości zrezygnował z wiary, to sam dzisiaj byłby, jak to sam określa- zacofany i głupi. Poczekajmy 50 lat, to nowe pokolenie, czyli to w założeniu lepiej wykształcone i bogatsze, wejdzie w szeregi Kościoła, i sytuacja się wyrówna. Nie znam osoby która byłaby głupsza przez to, że jest Katolikiem.

Bo w większość przeważa zdanie, że zostając ateistą, już dostajesz jakiś bonus do mądrości, +10 do Inteligencji, czy bogactwa.
Nic bardziej mylnego, ateista nie jest automatycznie "lepszy" od wierzącego.





Przeciętny ateista tyle wie o Kościele co przeciętny praktykujący katolik wie o ateistach.

Jedni i drudzy bazują na stereotypach rzadko sięgają po pogłębiona analizę.
Przy okazji świat na portalu inf. zamieszczono zdjęcie żołnierzy frontowych z II wojny światowej świętujących Święta Bożego Narodzenia. Byli tam Niemcy, Rosjanie
a także Alianci Zachodni. Czyli potocznie mówiąc komuniści, naziści i reszta świata.
Jeśli łamanie dobrych obyczajów wiążemy z ateizmem to z czym powiążemy łamanie dobrych obyczajów w kościele? przecież chyba nie z ateizmem.

Proponowałabym żeby skupić się raczej nad naturą ludzką. ponieważ to Ona, to przez Nią ludzie czynią Zło.

Czym się różni nauka od wiary.
Nauka w swojej metodzie posługuje się doświadczeniem i powtarzalnością doświadczenia.
Nauka również posługuje się hipotezą. Hipoteza natomiast bazuje na doświadczeniach i na dowodach
będąc wytworem umysłu.

Wiara wywodzi się z doświadczenia mistycznego które możemy nazywać objawianiem które stało się podstawą religii.
Jeśli chodzi o przeciętnego człowieka to on albo wierzy w naukę i naukowcy są dla niego autorytetem, ponieważ sam nie przeprowadza doświadczeń. Przeciętni ludzie mogą też wierzyć w prawdę objawianą, wierzyć mistykom lub kapłanom religii opartej na objawieniu mistyków.

Kwestia czy człowiek wykształcony bardziej wierzy nauce czy objawieniu mistycznemu jest kwestią indywidualną uzależnioną od wychowania a nie tym że jedna prawda jest dla głupich a druga dla mądrych.

Użytkownik Aidil edytował ten post 25.12.2013 - 17:42

  • 0



#282 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Pewne grupy wpływu (w dzisiejszych czasach) lansują taki a nie inny pogląd na świat.
Wynika to ze zmian kulturowych i tego nic nie zmieni.
Kościół jest spychany do kruchty gdzie - wg lewicy - tam jest jego miejsce.
Tu jest walka o rząd dusz a nie o prawdę.
To czy dana grupa społeczna jest mniej lub więcej inteligentna nie ma sensu, bo walka toczy się o kasę a nie świadomość społeczną.
Ona (owa świadomość) jest tylko pochodną tej dyskusji, bo tak naprawdę to establishmentowi nie chodzi o poglądy społeczeństwa dopóty dopóki nie ma to wpływu na sterowanie nim i ich wydatkami.
Oczywiście nie jest to tak proste jak piszę, bo nic nie jest czarno białe ponieważ jeszcze są odcienie.
Te zależności na linii władza, kościół, społeczeństwo i grupy wpływu (wszelkiej maści ruchy społeczne) to wysublimowana materia, tkanka która ciągle pulsuje i ulega ruchom frykcyjnym. (czyli kolokwialnie mówiąc: kto kogo posuwa)
Na prawdę niedobrze mi się robi kiedy widzę jak posłowie różnych orientacji politycznych spotykają się na opłatku.
SLD dzieli się opłatkiem. To przecież profanacja.
Raz kościół jest potrzebny a drugi raz przeszkadza.
Zależy kiedy do czego jest potrzebny.
Wtedy rzeczywiście czuję się wykorzystany jak małpa (tak głupio) gdzie szarga się moją wiarą i rzuca nią o podłogę.


A teraz cytat który uzmysławia skąd się bierze krytyka KK oraz takie tematy jak ten:

"Wyborcza" ukazuje i potwierdza swój antykatolicki profil. Można powiedzieć, że tego należało się spodziewać, patrząc na skład redaktorów i piszących w niej autorów. Wielu z nich to dzieci i wnuki ludzi, którzy tworzyli rzeczywistość PRL-u, zwłaszcza w czasach stalinowskich. Dlatego mamy do czynienia z drugim i trzecim pokoleniem tej samej wrogości wobec Kościoła. Sposób atakowania do złudzenia przypomina metody stosowane w latach 50., w najgorszym okresie stalinizmu. Mamy promowanie takich księży jak Wojciech Lemański, analogicznie do "księży-patriotów", którzy będąc na usługach komunistów, kontestowali posłuszeństwo wobec swoich biskupów.


Użytkownik osiris edytował ten post 26.12.2013 - 16:46

  • 4

#283

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

osiris
Kościół zmieniał się i będzie zmieniał.
W pierwszych wiekach panowała w nim atmosfera a właściwie duch pokory oraz uległości. Można to obrazowo przedstawić jako "nastawianie drugiego policzka".
W Średniowieczu Kościół opanował duch wojowniczy ideałem został Rycerz Chrystusowy i Wyprawy Krzyżowe.
Od czasów Oświecenia w Europie do wiary Chrześcijańskiej dołączyła nowa wiara Nauka.

Czym się różni Nauka od Religii.
Nauka bazuje na doświadczeniu (eksperymentach) oraz powtarzalności dowodów (eksperymentów) natomiast Religia na autorytecie Założyciela i Kapłanach.
Przeciętni ludzie jednak i w jednej i drugiej sytuacji muszą opierać się na wierze ponieważ sami sobie niczego nie sprawdzą.

Mało ważną kwestią jest czy w naukę wierzą bardziej inteligentni a w dogmaty religijni osoby mniej wykształcone.
Każdy zaspokaja swoje potrzeby duchowe, każdy na swoim poziomie i tak zarówno osoby wykształcone jak i te nie.

W demokratycznym ustroju, każda grupa, która odpowiednio się zorganizuje może dojść do władzy.
Towarzyszy temu niecierpliwość i walka grup o władzę, będących blisko a ale na tyle daleko że tejże władzy nie posiadają.
Dlatego powstaje wrażenie fermentu oraz pulsowania o którym piszesz.

Władzy chce także Kościół, tym bardziej że miał tę władzę w swojej tradycji.
Gdzie jest miejsce Kościoła? dobre pytanie.
W społeczeństwie demokratycznym tam gdzie mu większość wskaże.
Ale istnieje także aspekt religijny oraz oświadczenia zawarte w Ewangelii.
Mamy też aspekt historyczny mocno zakorzenione przeświadczenie Kościoła o prawie do władzy.
Całe Średniowiecze tą władzę mieli aż do późnej nowożytności. Uważali się za spadkobierców Cesarzy Rzymskich nawet mieli z tego powodu wojnę z Cesarzem Niemieckim.
Kościół jest zakładnikiem tej pamięci i na pewno trudno mu się jest wycofać
do kruchty.

Użytkownik Aidil edytował ten post 29.12.2013 - 12:22

  • 0



#284 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Aidil, zgadzam się z Twoimi wywodami tyle, że obecnie kościół nie wojuje (i także nie atakuje)
KK walczy o status quo i próbuje się bronić przed histerycznym i nieobiektywnym atakiem oraz zmanipulowanym ocenom.
Jeżeli krytykujemy kościół to róbmy to obiektywnie a nie jak w tytule napuszczamy wiernych na hierarchów, bo to chwyt poniżej pasa.
To podtytuł powinien być głównym leitmotivem dyskusji.
A robienie z wiernych (wierzących) nierozgarniętych matołów a z ateistów erudytów to małe przegięcie.

Użytkownik osiris edytował ten post 29.12.2013 - 13:10

  • 0

#285

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Aidil, zgadzam się z Twoimi wywodami tyle, że obecnie kościół nie wojuje (i także nie atakuje)
KK walczy o status quo i próbuje się bronić przed histerycznym i nieobiektywnym atakiem oraz zmanipulowanym ocenom.
Jeżeli krytykujemy kościół to róbmy to obiektywnie a nie jak w tytule napuszczamy wiernych na hierarchów, bo to chwyt poniżej pasa.
To podtytuł powinien być głównym leitmotivem dyskusji.




Bądź tak dobry i posiłkuj się przykładami;
- zmanipulowane oceny,
- histeryczny i nieobiektywny atak,
Inaczej Twoja wypowiedź jest gołowsłowiem.
Wykaż gdzie i kto tak robi. Masz zawsze możliwość powiadomić o tym moda.

osiris
"A robienie z wiernych (wierzących) nierozgarniętych matołów a z ateistów erudytów to małe przegięcie".

Użytkownik Aidil edytował ten post 29.12.2013 - 13:15

  • -1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych